Reklama

Wiadomości

Na sprawiedliwy wyrok nie mogę liczyć

O standardach w Krajowej Radzie Sądownictwa i blokowaniu dobrej zmiany w wymiarze sprawiedliwości z posłem na Sejm RP Stanisławem Piotrowiczem rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 47/2017, str. 36-37

[ TEMATY ]

sąd

Grzegorz Boguszewski

Stanisław Piotrowicz

Stanisław Piotrowicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Jako przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka jest Pan jednym z najaktywniejszych promotorów rządowej reformy wymiaru sprawiedliwości, a nawet swego rodzaju tarczą obronną, na której skupiają się ciosy przeciwników tej reformy. Czy nadal uważa Pan, że kiedykolwiek będzie możliwa naprawdę głęboka, dobra zmiana wymiaru sprawiedliwości w Polsce? Polacy zaczynają już wątpić.

STANISŁAW PIOTROWICZ: – Gdybym w to nie wierzył, musiałbym już dawno z tej walki o dobrą zmianę po prostu zrezygnować. Powiem więcej, w moim ugrupowaniu, mimo zewnętrznych przeciwności, determinacja reformowania wymiaru sprawiedliwości nie tylko się nie zmniejszyła, ale wręcz wzrosła. Nie zapominamy o tym, że już w kampanii wyborczej PiS deklarował tę głęboką zmianę wymiaru sprawiedliwości, że deklarował ją również prezydent RP Andrzej Duda. Podczas prac nad reformą, które zakończyły się uchwaleniem zawetowanych później przez pana prezydenta ustaw, pojawiły się nowe argumenty, bardzo silne, przemawiające za koniecznością przeprowadzenia naprawdę głębokiej zmiany.

– Całkiem nowe, jakie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Okazało się, że znaczna i najbardziej wpływowa część środowiska sędziowskiego ujawniła swoje bezprzykładne zaangażowanie polityczne, rażąco sprzeczne z zasadami etycznymi tego zawodu. Sędziowie winni być zawsze bezwzględnie apolitycznymi i bezstronnymi rzecznikami dobra wspólnego, tymczasem okazało się, że nie zabiegają nawet o dobro wymiaru sprawiedliwości, tylko o własne. Od początku transformacji ustrojowej aż do dziś głoszone są hasła, że wymiaru sprawiedliwości nie potrzeba reformować, ponieważ są tam ludzie tak światli i tak odpowiedzialni, że sami zadbają o swoją reformę.

– Tak zawyrokowały prawnicze autorytety III RP, a z ich wyrokami przecież nie wypadało nawet dyskutować...

– Istotnie tak było. Prof. Adam Strzembosz np. twierdził, że wymiar sprawiedliwości sam się oczyści z niegodnych elementów, sam się udoskonali... Czas jednak pokazał, że tak się nie stało. Przeciwnie – zbudowano fałszywy mit sądów, rozdmuchano balon sędziowskiej pychy, jakże skutecznie wmówiono ludziom, że wyroków sądowych nigdy nie wolno krytykować.

– I do dziś powtarzają to niczym mantrę i święty dogmat najmłodsi adepci wydziałów prawa!

– Ano właśnie! Mimo że dziś mamy już do czynienia w większości z młodą generacją sędziów, to jednak wyraźnie widać, że zostali przez starszych kolegów wychowani w określonej mentalności.

– Mamy „resortowe togi”?

– Tu chodzi o coś więcej. Wyolbrzymiając cnotę nieomylności i prawości sędziów, osiągnięto niemal powszechne przekonanie o bezdyskusyjnej wyższości wymiaru sprawiedliwości nad społeczeństwem. Władza sądownicza wręcz uznała, że jest władzą zwierzchnią nad pozostałymi dwiema władzami (ustawodawczą i wykonawczą). Doszło do wypaczenia ustrojowego.

– Można powiedzieć, że to władza sądownicza sama zachwiała trójpodziałem władz w Polsce, choć zarzuca się to dzisiejszym reformatorom?

– Tak. Teraz, przed reformą, mamy do czynienia z nieprzestrzeganiem podstawowych postanowień konstytucji. Konstytucja mówi, że ustrój państwa polskiego opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Kluczowe jest tu słowo „równowaga”. Pytanie więc zasadnicze: czy ta równowaga ma dziś miejsce?

– Nie ma?

– Nie ma. Aby rzeczywiście istniała, potrzebne są instrumenty prawne, które spowodują praktyczną realizację zapisu konstytucyjnego. Dziś ich nie mamy. Równowaga jest naruszana już w momencie powoływania sędziów; o tym, kto zostaje sędzią na poszczególnych szczeblach sądownictwa w Polsce – od sądów rejonowych po Sąd Najwyższy – decydują sami sędziowie. Decydują także o tym, kto z ich grona może być pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej lub karnej. I oczywiście to od nich zależy, jak w praktyce będzie stosowane prawo. A zatem nawet najlepsze prawo tworzone przez parlament w interpretacji sędziów może być wypaczone.

– Skąd się biorą ta pewność siebie, ten brak pokory środowiska sędziowskiego?

– Zapewne stąd, że sądownictwo jako jedyna duża korporacja zawodowa jest tzw. trzecią władzą – nie są nią ani lekarze, ani nauczyciele – jest władzą odrębną i pozostającą poza jakąkolwiek kontrolą. Pytam więc: czy dziś przestrzegany jest art. 4 Konstytucji RP mówiący o tym, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do narodu”, a w ust. 2, że „naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”? Czy ten przepis konstytucyjny ma dziś zastosowanie do władzy sądowniczej? Jakimi to instrumentami dysponuje dzisiaj naród, żeby sprawować tę przyznaną mu władzę zwierzchnią względem wymiaru sprawiedliwości? W odniesieniu do pozostałych dwu władz może to robić przez wybory, ta trzecia znalazła się natomiast poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą. Dochodzi do tego, że ktoś, kto sam dopuszcza się korupcji lub kradzieży, sądzi w sprawach o korupcję i kradzież. A przecież oczywiste jest, że od sędziego, który wydaje wyroki, mamy prawo wymagać szczególnej nieskazitelności i rzetelności.

– Na to właśnie „przykazanie” powołuje się KRS, nie akceptując wszystkich 265 nominacji na asesorów przedstawionych przez ministra sprawiedliwości. To cynizm?

– Myślę, że to przede wszystkim przejaw walki politycznej z demokratycznie wyłonionym rządem. Asesorzy mieli tę „wadę”, że zgodnie z obowiązującym prawem zostali mianowani przez obecnego ministra sprawiedliwości, i nie miało znaczenia nawet to, że aplikację rozpoczęli w czasach poprzednich rządów. Teraz najwyraźniej chodzi o zbojkotowanie zmian, pokazanie, że o tym, kto będzie sędzią czy asesorem, ma w dalszym ciągu decydować KRS.

– Czy zgadza się Pan z opinią niektórych politologów, że nienaturalnie silne środowisko wymiaru sprawiedliwości w dużej mierze przyczyniło się do osłabienia państwa jako dobra wspólnego?

– Zdecydowanie tak. Troska o dobro wspólne wszystkich obywateli zbyt często przenosi się wyłącznie na troskę o dobro grupy prawniczej. W szczególny sposób wyróżniają się tu sędziowie – nikt nie kwestionuje, że to zawód naprawdę ważny i szacowny – sami siebie określają jako „nadzwyczajną kastę”. W tym środowisku mocno zakorzeniła się świadomość bycia ponad i poza jakąkolwiek kontrolą społeczną oraz instytucjonalną, co sprzyja deprawacji, poczuciu bezkarności, a zatem także działaniom na niekorzyść państwa. Przykładem jest tu niechlubna rola wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza sądów i prokuratury, w wielkich aferach ostatnich lat. Gdyby w sprawach Amber Gold czy warszawskiej reprywatyzacji przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zachowali się rzetelnie, nie mielibyśmy tych afer, a państwo i obywatele nie ponosiliby tak wielkich strat.

– Reforma zaproponowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy ma ten stan rzeczy uporządkować i sprawić, by wymiar sprawiedliwości był uczciwy, sprawiedliwy. Jednak zwykli ludzie nie rozumieją, dlaczego tę naprawę sądów rozpoczyna się od najwyższego szczebla, od wojny na górze.

– Kluczową sprawą jest reforma Krajowej Rady Sądownictwa. I rzeczywiście, padają pytania, w jaki sposób zmiany w KRS mogą wpłynąć na szybkość postępowań sądowych, na rzetelność sędziów. Opozycja stara się rozniecać tego rodzaju wątpliwości, przekonuje, że rząd niepotrzebnie zajmuje się KRS i Sądem Najwyższym, sugeruje, że chodzi wyłącznie o obsadzenie tych ciał swoimi ludźmi. Odpowiadam, że każdy sądzi według siebie... Trzeba tu jasno powiedzieć, że nie będzie możliwe przeprowadzenie jakichkolwiek zmian usprawniających działanie systemu sprawiedliwości bez uprzednich zmian właśnie w KRS i SN.

– Dlaczego?

– KRS na mocy konstytucji jest jedynym organem w kraju uprawnionym do decydowania o tym, kto będzie sędzią w Polsce na wszystkich szczeblach, na poszczególnych stanowiskach w hierarchii sądowniczej. Wszystkie konkursy na stanowiska sędziowskie są rozstrzygane właśnie przez KRS, która wyłania jednego kandydata na każde stanowisko i przedstawia go prezydentowi, żeby wręczył nominację, czyli odegrał wyłącznie rolę notariusza. Pamiętamy wrzawę środowiska sędziowskiego, włącznie z KRS, gdy prezydent Duda na kilkaset nominacji odmówił jej wręczenia w dziesięciu przypadkach.

– Jak obecnie wygląda stosowany przez KRS mechanizm dobierania sędziów?

– Po rozpisaniu konkursu na stanowisko sędziego prezes sądu zleca wizytatorowi skontrolowanie dotychczasowych osiągnięć kandydatów. Później kandydaci – mogący pochodzić z różnych zawodów prawniczych – przedstawiani są zgromadzeniu ogólnemu sądu okręgowego, gdzie są oceniani w drodze głosowania, a regułą jest, że zazwyczaj popiera się „swoich”, czyli pochodzących ze środowiska sędziowskiego... Potem konkurs rozstrzyga KRS, przy czym kluczową rolę odgrywają ocena sędziów wizytatorów i wyrażone we wspomnianym głosowaniu poparcie lokalnego środowiska sędziowskiego.

– Te oceny nie są odpowiednio miarodajne?

Reklama

– Można powiedzieć, że nie zawsze są do końca obiektywne. Należałoby się więc dziś zastanowić, jak to zrobić, aby nabór do tego ważnego zawodu był naprawdę rzetelny. Osobiście uważam, że KRS powinien przedstawiać prezydentowi nie jednego, lecz kilku kandydatów na jedno stanowisko sędziowskie, aby mógł wybrać najlepszego. Rzeczą normalną powinno być – w przypadku podania przez KRS tylko jednej kandydatury – że prezydent z ważnych powodów, na podstawie własnego rozeznania może odmówić tej czy innej nominacji sędziowskiej i zwrócić się o przedstawienie kolejnego kandydata.

– Z tego wynika, że to KRS dzierży dziś całą władzę sądowniczą w Polsce... Dlatego tak wiele emocji budzi sposób wybierania jego członków?

– Nowością zaproponowaną w naszej reformie jest to, że Rada ma być wybierana przez parlament, a nie przez same środowiska sędziowskie. Zarzuca się nam, że w ten sposób staramy się ją upolitycznić. Nic z tych rzeczy! Obecnie w skład 25-osobowego KRS wchodzą z urzędu minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta, 2 senatorów, 4 posłów, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, prezes NSA oraz 15 sędziów wybranych przez środowisko sędziowskie. Z tego wynika, że w KRS jest obecnie 17 sędziów, a zatem Rada może podejmować decyzje, zupełnie nie licząc się z przedstawicielami władzy wykonawczej i ustawodawczej. Mamy do czynienia z sytuacją patologiczną.

– I po zawetowaniu ustawy przez prezydenta Dudę niełatwo będzie to zmienić...

– Mam nadzieję, że jednak się uda, choć rzeczywiście będzie trudno. W toku dzisiejszej debaty nad reformą sądownictwa warto sięgnąć do opracowań naukowych profesorów prawa, w tym profesorów, którzy byli w przeszłości sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Już kilka lat temu pisali o niebezpieczeństwie, że KRS przekształci się w quasi-związek zawodowy sędziów, w organ broniący interesów środowiska sędziowskiego. Profesorowie mieli rację, bo w ostatnim czasie w obronie tychże interesów KRS angażuje się bezpośrednio nawet w spór polityczny. Przedstawiciele Rady atakują rząd, szukają wsparcia w instytucjach europejskich, a prezydium KRS żebrze o wsparcie w obcych ambasadach.

– To brzmi wręcz niewiarygodnie!

– Takie są fakty. Prezydium KRS uczestniczyło w spotkaniu w niemieckiej ambasadzie. Konstytucyjny organ państwa pobiegł tam na skargę na inny konstytucyjny organ państwa, którym jest rząd!

– Czy można mówić o zdradzie stanu?

– Staram się ważyć słowa z tego względu, że należę do tych, którzy nie mogą liczyć na sprawiedliwy wyrok. Przytaczam fakty, a oceny pozostawiam... Kiedy na posiedzeniu Rady stawiałem pytania dotyczące kontaktów prezydium z obcymi ambasadami, miałem nadzieję, że to zostanie zaprotokołowane. Niestety, okazało się, że stenogramu nie sporządzono, że w ogóle nie ma takiej praktyki w tym gremium. Nie praktykuje się też tajnego głosowania. Takie są dzisiejsze standardy KRS.

Druga część wywiadu – w najbliższym czasie.

Stanisław Piotrowicz
Polityk, prokurator, senator VI i VII kadencji, poseł na Sejm VII i VIII kadencji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (2007), członek Krajowej Rady Prokuratorów (2011-15), członek Krajowej Rady Sądownictwa, przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

2017-11-14 15:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mec. Wypych: Lot do Smoleńska miał obniżoną rangę

[ TEMATY ]

sąd

katastrofa smoleńska

Artur Stelmasiak

Mec. Małgorzata Wypych

Mec. Małgorzata Wypych

Z mecenas Małgorzatą Wypych, oskarżycielem w sprawie organizacji lotu 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska, rozmawia Artur Stelmasiak

Artur Stelmasiak: - Czy przesłuchania zeznań kolejnych świadków przed Sądem wnoszą coś nowego po stronie oskarżyciela?

Mec. Małgorzata Wypych: - Trzeba powiedzieć, że tych świadków jest ponad 100. Jesteśmy więc dopiero na początku drogi, która ma ukazać wszystkie okoliczności przygotowywania lotu delegacji Prezydenta, która skończyła się tragedią. W tych przesłuchaniach chodzi o uszczegółowienie niektórych wątków, jak również pytamy o bardzo ważną instrukcję HEAD, która opisuje procedury transportu najważniejszych osób w państwie.

- Strona oskarżająca nie ma wątpliwości, że minister Tomasz Arabski, jako szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, był odpowiedzialny za przygotowanie lotu delegacji prezydenckiej. Jak to rozumieć, że niemal wszyscy urzędnicy z kancelarii premiera przed Sądem twierdzą, iż nie mieli nic wspólnego z organizacją tego lotu?

- Na pewno Kancelaria Premiera nie była odpowiedzialna za organizację od strony merytorycznej, bo to było w kompetencjach urzędników Prezydenta. Jednak sama możliwość lotu rządowym samolotem była już w kompetencji szefa Kancelarii Premiera, czyli głównego oskarżonego ministra Tomasza Arabskiego. On był koordynatorem wszystkich urzędników odpowiedzialnych za ten lot. Dziś na sali Sądowej to bardzo dokładnie wybrzmiało, że za przygotowanie wizyty odpowiedzialny był m. in. departament spraw zagranicznych w Kancelarii Premiera.

- Dwie rozprawy toczyły się bez głównego oskarżonego ministra Tomasza Arabskiego. Czy teraz będzie musiał się stawić przed Sądem w Warszawie i usiądzie na ławie oskarżonych?

- Teraz już nie może uniknąć wezwania. Oczywiście będzie mógł odmówić składania zeznań i wyjaśnień, ale to też o czymś świadczy.

- Czy na tym etapie są już jakieś rozbieżności w zeznaniach?

- Tak. Według jednych urzędników Kancelaria Premiera zajmowała się organizacją tego lotu, a według innych nie zajmowali się samolotami. My doskonale wiemy, że nie można polecieć rządowym samolotem z pominięciem Kancelarii Premiera. Cały 36. Spec Pułk Lotniczy był w dyspozycji koordynatora, czyli min. Arabskiego i podległych mu urzędników. Natomiast linia całej obrony wygląda tak, jakby urzędnicy premiera nie mieli nic z tym lotem wspólnego.

- Czyli bez decyzji min. Tomasza Arabskiego samolot nie wyleciałby rankiem 10 kwietnia 2010 roku?

- Oczywiście, że tak. On był przecież koordynatorem lotów i jego obowiązkiem było tak gospodarować samolotem, urzędnikami i wszystkimi procedurami, aby taki lot mógł się odbyć.

- Mamy przecież przykład "słynnego" lotu do Brukseli, gdy min. Tomasz Arabski nie wyraził zgody na lot śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- To jest najbardziej znana historia. Jednak na przestrzeni lat przed 10 kwietnia 2010 roku możemy pokazać różne przykłady obstrukcji ze strony Kancelarii Premiera w dysponowaniu samolotem.

- Podczas zeznań świadków ze zdumieniem słuchałem, że żaden urzędnik nie znał instrukcji HEAD, która określa zasady transportu najważniejszych osób w państwie w tym oczywiście Prezydenta RP. Może nieuważnie słuchałem. Czy ktoś znał tę instrukcje?

- Z zeznań wynika, że nikt jej nie znał.

- Byli więc niekompetentni... Jak mamy to rozumieć?

- Mam nadzieje, że dopiero dowiemy się o czym to świadczy. Na razie fakty są takie, że tej najważniejszej instrukcji nie znali.

- Czyli zajmowali się lotami Premiera i Prezydenta, a nie znali procedur...

- Zajmowali się zamawianiem lotu np. dla Premiera, ale nie znali instrukcji, która to dokładnie określa.

- O co w tym tłumaczeniu chodzi?

- Nie stosowanie instrukcji HEAD oznacza obniżenie rangi lotu z 10 kwietnia 2010 roku, a wiąże się z tym nieprzestrzeganie odpowiednich procedur bezpieczeństwa.

CZYTAJ DALEJ

Krzyż w miejscu publicznym nie narusza wolności

2024-05-18 16:28

[ TEMATY ]

krzyż

rozmowa

archiwum dr. Błażeja Pobożego

dr. Błażej Poboży

dr. Błażej Poboży

O tym, kto w Warszawie boi się krzyża, pozornej bezstronności władz publicznych i dążeniu do starcia światopoglądowego mówi dr Błażej Poboży, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Dr Błażej Poboży: To jest w mojej ocenie odbieranie obywatelom, urzędnikom prawa do okazywania swoich uczuć religijnych i swojego związku z religią. Jest to sytuacja absolutnie niedopuszczalna i oburzająca. Stanowi pewną konsekwencję działań, które stołeczny ratusz podejmował od dłuższego czasu. Pamiętam, jako radny Warszawy z pięcioletnim stażem, jak najpierw niektórym radnym z zaplecza prezydenta Trzaskowskiego przeszkadzały kolędy w windach, które jeździły w Pałacu Kultury. Później, już dwa lata z rzędu, zrezygnowano z tradycyjnego „opłatka”, który przez lata, niezależnie od tego, kto był prezydentem stolicy, był czymś zupełnie naturalnym w okresie świątecznym. A teraz, w myśl zasady jednego z aktualnych ministrów w rządzie Donalda Tuska, który mówił o opiłowywaniu katolików z przywilejów, mamy skandaliczne, niezrozumiałe, w mojej ocenie sprzeczne z Konstytucją RP i z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Francja: ponad 300 kleryków weźmie udział w turnieju piłkarskim

2024-05-19 16:09

[ TEMATY ]

piłka nożna

klerycy

Adobe Stock

Wielki turniej piłki nożnej, z udziałem ponad 300 kleryków za całej Francji, rozpocznie się 25 maja w Évron, w departamencie Mayenne, w Kraju Loary. Uczestniczyć w nim będzie niemal połowa spośród około 700 francuskich seminarzystów.

To wyjątkowe wydarzenie sportowe rozgrywane jest co roku w innym miejscu kraju. Pozwala jego przyszłym księżom „spotkać się w atmosferze koleżeńskiej i w duchu fair play wokół sportowych cnót braterstwa, wielkoduszności, uczciwości i szacunku dla ciała”, zgodnie ze wskazówkami, danymi przez św. Jana Pawła II w czasie Jubileuszu Roku 2000, wyjaśnia Konferencja Biskupów Francji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję