Reklama

Kościół

Moja kumpela św. Faustyna - wyjątkowe świadectwo Grzegorza Czerwickiego!

Prezentujemy wyjątkowe świadectwo Grzegorza Czerwickiego, którym podzielił się na swoim profilu w mediach społecznościowych. To m.in. właśnie poprzez tą Świętą Bóg ocalił życie byłego więźnia.

[ TEMATY ]

Faustyna

św. Faustyna Kowalska

Grzegorz Czerwicki /fb.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcę się podzielić z Wami jedną historią, dość niezwykłą i osobistą, która jest dla mnie szczególnie ważna akurat dziś...

Jeszcze w zamknięciu doszła mnie wieść, że moja babcia umarła. Miała już swoje lata, więc mnie to nie zdziwiło. Po wyjściu na wolność, szukałem sposobu, aby odnaleźć choć ślad mojej dawnej rodziny. Któregoś dnia pojechaliśmy razem z Renią do Huty, szukając znanych mi ulic z dzieciństwa. Trafiłem na osiedle, gdzie mieszkała babcia, jedyna wierząca osoba w naszej rodzinie. Nie pamiętałem adresu, ale skojarzyłem która to klatka i drzwi. Zapukałem do drzwi… i otworzył mi mój kuzyn, który robił remont mieszkania! Nie poznał mnie, ale po dłuższej chwili skojarzył. Okazało się, że babcia żyje! Miała 99 lat, ale żyła. Przebywała u swojej córki. Nie mogłem w to uwierzyć. Poprosiłem o możliwość spotkania z nią. Była po wylewie, ale wciąż sprawna, poza smutnym faktem, że straciła wzrok. Kuzyn obiecał dać znać, kiedy mogę przyjechać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dotarło do mnie, że boję się tego spotkania. Nie widziałem jej prawie 20 lat… Miała wszelkie powody, aby mnie nienawidzić, choć mój tata był jej ukochanym synem. Obserwowała moje wybryki i nie mogła mieć ze mną dobrych wspomnień... Coś chyba opowiadała mi kiedyś o Jezusie, jak byłem mały, ale niewiele zostało mi w głowie. Drwiłem z niej wtedy. Bałem się tego spotkania.

W trakcie drugiej odsiadki, kiedy mój proces nawracania rozwijał się, szukałem sposobów, aby być jeszcze bliżej Boga. Serio nie wiedziałam Kim On jest, jak do Niego podejść... W bardzo prosty sposób wykalkulowałem sobie, że kiedy ktoś chce coś załatwić z kimś ważnym na samej górze, dobrze znać odpowiednie osoby, które mają do niego dostęp, bo mogą się za Tobą wstawić. Znałem to aż za dobrze ze świata przestępczego.

Ni stąd, ni zowąd, pojawiła się w moim życiu św. Faustyna. Nie wiem dlaczego. Po prostu, nagle, jednego dnia. Jej Dzienniczki były drugą lekturą po Piśmie Świętym, którą się zaczytywałem, a kontakt z tą świętą wykorzystywałem, kiedy się tylko dało, prosząc ją o wstawiennictwo.

Podziel się cytatem

Reklama

Niewiele wiedziałem o czymś takim, jak orędownictwo świętych, ale na chłopski rozum, miało to sens. Zaczęły dziać się małe cuda… Nie miałem pojęcia, dlaczego akurat ona i skąd się wzięła, ale od tamtego dnia, przez kilka lat, do dnia wyjścia na wolność towarzyszyła mi stale.

Reklama

Koronka do Miłosierdzia Bożego stałą się jedną z moim ulubionych modlitw. Tak zakumplowałem się ze św. Faustyną.

Reklama

W końcu przyszedł dzień, kiedy stanąłem przed drzwiami mieszkania babci. Była mroźna zima. Miałem 31 lat, w ręce trzymałem bukiet. Nie widziałem babci prawie 20 lat… Nogi mi drżały. Renia była ze mną, co bardzo dodawało mi otuchy, ale wiedziałem, że nawet ona nie do końca rozumie, co się we mnie dzieje. Oczekiwałem najgorszego. Że mnie babcia zwyzywa, że oskarży mnie o całe to zło, które kiedyś wyrządzałem innym. Że nie będzie mnie chciała widzieć. Miała do tego prawo…

Weszliśmy. Na łóżku leżała drobniutka, siwiutka staruszka, ledwo poznałem w niej babcię, która w mojej pamięci zapisała się jako raczej postawna kobieta.

- Kto to przyszedł? - zapytała dość głośno błądząc oczami.

- To twój wnuk, syn Bogdana, Grzesiek - odpowiedziała ciocia, która opiekowała się babcią - Mama może Cię nie pamiętać, tyle czasu minęło - zwróciła się do nas.

- Grzesiu? Grzesiu... Niemożliwe! - prawie wykrzyknęła babcia drżącym głosem.

Chciałbym sensownie opisać to spotkanie, ale nie bardzo umiem. Ciężko ogarnąć słowami, tyle emocji. Ryczałem ja, płakała babcia ściskając mnie z całych sił i całując po głowie i rękach. Spotkałem babcię… Jak bardzo się myliłem, oczekując linczu…

Grzegorz Czerwicki /fb.com

Babcia zaczęła opowiadać. Wcale mnie nie nienawidziła. Mówiła, że przez wiele lat przychodziła pod więzienie, gdzie siedziałem i modliła się za mnie. Że wierzyła. Że ufała. Że miała nadzieję i że nigdy mnie nie skreśliła. Nigdy! Nie mogłem w to uwierzyć. Nic o tym nie wiedziałam! Wtedy byłem przekonany o całkowitej samotności, a tymczasem cały czas był ktoś, komu na mnie zależało, kto o mnie walczył…

Spędziliśmy z babcią dwie godziny. Niezwykłe dwie godziny. W jej stanie, po tym czasie potrzebowała jednak odpocząć.

Reklama

- Coś Ci pokaże, podejdź bliżej - powiedziała do mnie w momencie, jak mieliśmy się zbierać do wyjścia. Usiadłem bliżej i ponownie wziąłem ją za rękę.

- Widzisz, kiedy modliłam się za ciebie, w szczególny sposób prosiłam jedną osobę o pomoc i wstawiennictwo za Tobą - Babcia pociągnęła za łańcuszek, który miała na szyi i wyciągnęła spod koszuli dość duży medalik, który na nim wisiał.

- Zobacz, to ją cały czas prosiłam o pomoc dla Ciebie. Cały czas, na okrągło. Mam nadzieję, że pomogła. ...Na medaliku był wizerunek św. Faustyny.

Podziel się cytatem

Reklama

Babcia umarła cztery miesiące później.

Wierzę, że to spotkanie zostało mi podarowane, aby pokazać mi prawdę o moim życiu. Wierze, że to był jeden z wielu prezentów, który Bóg dla mnie przygotował, żeby nauczyć mnie, że On zawsze był, nawet kiedy go nie widziałem. Wierzę w obcowanie świętych… W sumie nie mam wyjścia.

2023-08-25 08:33

Ocena: +43 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Siostra Faustyna czeka na pielgrzymów w Łagiewnikach

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Wczoraj po porannej Mszy św. w kaplicy klasztornej Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie - Łagiewnikach została poświęcona figura św. Siostry Faustyny, która stanęła pomiędzy ołtarzem z cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego a klęcznikiem z jej relikwiami.

„Jest najważniejszą naszą świętą i osobą, która przeciera nam drogę do Miłosiernego, więc przy jej grobie musi być jakiś wyraz naprawdę piękny, artystyczny jej obecności. Myślę, że wreszcie do tego dotarliśmy, że wreszcie się udało” – mówi s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.

CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Nowy krzyż misyjny w Bogatyni poświęcony!

2024-05-21 16:26

arch. parafii

Po akcie profanacji, jaka miała miejsce w nocy z 3 na 4 kwietnia, kiedy nieznany dotąd sprawca ściął krzyż misyjny znajdujący się przy kościele św. Maksymiliana, stanął nowy krzyż misyjny.

Na stronie parafii można było wówczas przeczytać słowa proboszcza ks. Piotra Kutkiewicza: - Z bólem serca zawiadamiam parafian, iż dzisiaj w nocy tj. z 3/4 kwietnia został ścięty piłą Krzyż Misyjny znajdujący się obok wejścia do kościoła. Myślę, że każda profanacja boli. To jest po prostu bolesne, zwyczajnie bolesne. Ale modlimy się także za sprawcę, kimkolwiek on jest, o przemianę serca.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję