Reklama

Wieczór opozycjonistów

Dokumentujący komunistyczne zbrodnie film Edvīnsa Šnora pt. „The Soviet Story” był wstępem do dyskusji na temat relacji polsko-rosyjskich oraz zachodnioeuropejskiej uległości względem naszego wschodniego sąsiada. W panelu, który odbył się 16 października w Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, uczestniczyli dr Sławomir Cenckiewicz, historyk, były pracownik IPN, Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” oraz dr Antoni Szwed, dziekan Szkoły Wyższej im. Jańskiego w Krakowie. Roli gospodarza wieczoru podjął się Stanisław Pięta, poseł PiS

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Po co powstają takie filmy?

Dr Antoni Szwed: - Ten film pokazuje historię, którą dobrze jest sobie przyswoić i zapamiętać. Co to znaczy zapamiętać? To znaczy prawdę o totalitarnym systemie przekazać młodym. Jeżeli oglądamy zbrodnie niemieckich oprawców i stalinowskich siepaczy, to zadajemy sobie pytanie, czy mogą się one powtórzyć? Odpowiedź nie jest budująca, bo brzmi: „niestety tak”. A dlaczego? Bo historia pokazuje, że tam gdzie człowiek zapomniał o prawie naturalnym i sumieniu, które przekazuje prawdę obiektywną, to parlamenty mogą uchwalać zbrodnicze prawa, a dyktatorzy mogą wysyłać miliony ludzi na rzeź.

- Czemu film Šnora wyświetlany jest na takich spotkaniach, a nie emitowany w programie pierwszym w paśmie ogólnopolskim?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”: - Za prezesa Farfała ten film miał szlaban na wyświetlanie w telewizji. Mam nadzieję, że nowe władze telewizji publicznej będą chciały go wyświetlić, zanim im to jakieś czynniki zewnętrzne nie wyperswadują. Niebywałe w tym filmie jest to, że 60 proc. prezentowanych w nim materiałów archiwalnych to rzeczy, które nigdzie wcześniej nie można było zobaczyć. Owszem, wiedziano o wielu zbrodniach komunistycznych, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, że zachowało się aż tyle filmów obciążających sowiecki aparat represji. Okazało się, że w Rosji bardziej skupiono się na paleniu niewygodnych papierów niż na niszczeniu celuloidowych rolek. A że kilka filmów wyciekło do opinii publicznej w czasach względnej odwilży, tym lepiej dla dokumentu Šnora.

- Czemu ten film jest tak ważny szczególnie dla ludzi Zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych?

Reklama

Dr Sławomir Cenckiewicz: - ZSRR i Stalin funkcjonują w świadomości Zachodu w opozycji względem faszyzmu, a nie jako strony, które przyczyniły się do wywołania światowego konfliktu. Inną przeszkodą w potępieniu ZSRR jest sentyment wielu tamtejszych politologów i historyków do komunizmu. Wbrew pozorom, osoby tej miary, co Pipes czy Kenan ze względu na swą antykomunistyczną postawę miały na swych macierzystych uczelniach spore kłopoty, włącznie z problemami związanymi z uzyskaniem wyższych stopni naukowych. Dobra prasa wobec ZSRR nie brała się jednak znikąd. Pisze zresztą o tym prof. Tołczyk, Amerykanin polskiego pochodzenia, który na łamach swej książki pokazuje tamtejsze środowisko poetów, artystów i pisarzy, tworzących pod dyktando Moskwy. Dokumentuje on nawet paranoidalne zjawisko, gdy po śmierci Stalina amerykańscy twórcy pisali panegiryki na cześć Generalissimusa, mimo iż w ZSRR pojawiały się już krytyczne teksty na jego temat. Gdy dodamy do tego jeszcze fakt, że prawą ręką prezydenta Roosevelta był sowiecki agent, to wyjaśnia się nam, czemu nasi wschodni sąsiedzi mieli za oceanem tak dobry public relations.
W takiej sytuacji nie może zatem dziwić administracyjnie przedsięwzięte prześladowanie polskich wojennych emigrantów w USA. Część polskich patriotów na początku lat 40. ubiegłego wieku została zarejestrowana jako „osoby reprezentujące obce interesy” i wycofano im karty stałego pobytu. Pojawiające się wydawnictwa o Katyniu były cenzurowane, a niektórzy działacze prewencyjnie zatrzymywani przez FBI. Ich los zmienił się dopiero za prezydentury Trumana, gdy wyszło na jaw, jak życie społeczne USA przesiąknięte jest sowieckimi wpływami.

- Co sprawia, że w środowiskach zachodnich ciężko jest obalić mit państwa sowieckiego - wyzwoliciela uciśnionych i pogromcy faszyzmu?

Dr Sławomir Cenckiewicz: - Komuniści mają bardzo dobry kapitał propagandowy w postaci m.in. wyzwolenia obozu KL Auschwitz-Birkenau. I tu nie ma z tym faktem co polemizować. W opinii Żydów są ucieleśnieniem wybawienia skazanych na śmierć współziomków. I nieważne jest to, że przez wiele lat we własnej polityce wewnętrznej państwo sowieckie wsławiło się wieloma antysemickimi postępowaniami. Liczy się tu coś zupełnie innego. I to m.in. przez takie upraszczanie historii dawni funkcjonariusze NKWD pochodzenia żydowskiego paradują w swoich mundurach podczas różnego rodzaju uroczystości państwowych w Izraelu.

- Skąd to się bierze, że komunizm w odróżnieniu od faszyzmu wciąż nie doczekał się ogólnoświatowego potępienia, mimo iż również wsławił się zakrojonym na szeroką skalę ludobójstwem?

Reklama

Dr Antoni Szwed: - Hitler w „Main Kampf” jasno wyłożył cele swojej polityki. Wśród nich wymienił m.in. likwidację narodu żydowskiego, poprawienie statusu materialnego Aryjczyków i zapewnienie im panowania, jak nie na całym świecie, to przynajmniej w Europie. Wraz z upadkiem Trzeciej Rzeszy ta utopia musiała zginąć doszczętnie. Z ideologią komunistyczną nie jest tak prosto. Jej twórcom, Marksowi i Engelsowi chodziło o zwycięstwo sprawiedliwego systemu społecznego nad wyzyskiem, jaki niósł z sobą kapitalizm. Ideologia komunistyczna, w odróżnieniu od faszystowskiej, nie mówiła o zbrodniach wprost. Zamiast dosadnego, używała bardziej ogólnego języka. Walka klas, rewolucja wymaga ofiar itp. Terror dla komunistów był tylko drogą do osiągnięcia świetlanej przyszłości. Żeby jednak móc ją urzeczywistnić, trzeba było ludzi odpowiednio przygotować. Stąd dla potrzeb propagandowych produkowano wizerunki oddanego czerwonoarmisty, czy radosnego komsomolca. Ciemna strona komunizmu była tuszowana. Sprzyjał temu zresztą zamknięty przebieg decyzyjny, który sprawiał, że tylko najbliższe otoczenie Stalina zdawało sobie sprawę, jaką politykę uprawia ZSRR. W takiej sytuacji łatwo podsycać mit świetlanej przyszłości ustroju, który mimo wypaczeń wciąż jest do osiągnięcia. I niestety w taki mit wciąż wierzą zachodni komuniści i socjaliści.

Dr Sławomir Cenckiewicz: - To jest naprawdę niezwykłe, jak wiele bardzo znanych osób wciąż wierzy w przyszłość komunizmu i w jego nieskazitelną historię. W tym miejscu wypada tylko przytoczyć słowa Jane Fondy. W jednym z wywiadów ta sławna amerykańska aktorka stwierdziła, że Auschwitz czy Dachu to miejsca kaźni, do których można dotrzeć i naocznie przekonać się o okrucieństwie nazistów. Tymczasem nie ma gułagów, które można by było zobaczyć. Znaczy to więc, że takie miejsca nie istniały - konkludowała aktorka.

- Jakie patologie związane z fałszowaniem historii zauważalne są obecnie?

Reklama

Dr Sławomir Cenckiewicz: - Sprawa Muzeum II Wojny Światowej na Westerplatte. Gdy czytam w prasie o jednej z koncepcji, jaka wypłynęła do opinii publicznej ze strony pomysłodawców tego przedsięwzięcia, to zaczynam mieć mocne wątpliwości co do sensu jego powstania. Chodzi mianowicie o przemycenie do sal wystawowych wątków poświęconych cierpieniom narodu niemieckiego. Przyszły dyrektor placówki rozważa m.in. pokazanie udziału polskich lotników w ludobójczych nalotach prowadzonych przez aliantów między 1944 a 1945 rokiem. Muzeum II Wojny Światowej nie jest miejscem, w którym mają być prezentowane traumatyczne losy narodu, który wojnę wywołał. Mam wrażenie, że część środowisk niemieckich chce przez ekspozycję w polskiej placówce muzealnej otworzyć sobie drogę do finansowania za publiczne pieniądze większych projektów martyrologii narodowej w swoim kraju.

Tomasz Sakiewicz: - Innymi przykładami tego typu historii jest skandaliczne zachowanie Putina na Westerplatte. W takiej chwili jak 70. rocznica wybuchu wojny złożył on Merkel ofertę, będącą swoistą rekompensatą za traktat wersalski. Wspomnę jeszcze tylko o takiej perełce jak etat rzecznika rządu w niemieckiej firmie.

- Jak „Gazeta Polska” radzi sobie z kolejnymi pozwami?

Tomasz Sakiewicz: - Przeżyliśmy już ich ponad 30. Dziwię się jedynie społeczeństwu, że akceptuje taki sposób przeforsowania swojej racji. W USA gdyby politykowi zachciało się sądzić z jakimś dziennikarzem, to jego kariera byłaby skończona. Po prostu takich rzeczy się tam nie robi. Podobnie jest z sądzeniem się dziennikarza z dziennikarzem. Do wyjaśniania sobie różnicy poglądów służą szpalty w gazecie. Gdy ktoś nadepnie mocno na odcisk moim redaktorom, czy im ubliży, to mówię, żeby wykorzystali ad vocem strony gazety, a nie wokandę sądową.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Włochy: Przed konklawe kardynałowie odwiedzili swoje kościoły tytularne w Rzymie

2025-05-04 17:01

[ TEMATY ]

konklawe

PAP

Przed rozpoczynającym się w środę konklawe wielu kardynałów, także elektorzy, odwiedziło w niedzielę swoje kościoły tytularne w Rzymie. Odprawiali tam Msze św. i spotkali się z wiernymi. Każdy kardynał wraz z przyjęciem tej godności od papieża otrzymuje też kościół tytularny w Wiecznym Mieście.

W wielu parafiach na wieść o wizycie kardynałów zgromadziły się tłumy wiernych na odprawianych przez nich Mszach św. Tak było między innymi w kościele Matki Bożej z Guadalupe, do którego przybył metropolita Nowego Jorku kardynał Timothy Dolan. Zapytany, co sądzi o opublikowanym przez Biały Dom fotomontażu przedstawiającym prezydenta Donalda Trumpa jako papieża, odparł: "To nie było dobre. Mam nadzieję, że nie miał on z tym nic wspólnego".
CZYTAJ DALEJ

Skandal! Włamanie, kradzież i profanacja kaplicy w dawnej bursie

2025-05-05 14:46

[ TEMATY ]

kaplica

profanacja

skandal

Mielec

commons.wikimedia.org/Patryk Duszkiewicz, CC BY-SA 4.0

W nocy z 30 kwietnia na 1 maja doszło do włamania i profanacji kaplicy pw. św. Stanisława Kostki, znajdującej się w dawnej bursie przy ul. Warszawskiej w Mielcu. Sprawcy zniszczyli krzyż ołtarzowy, dokonali kradzieży przedmiotów liturgicznych i prawdopodobnie podjęli próbę podpalenia.

- Prośmy Boga o zmiłowanie się nad sprawcami tego haniebnego czynu, a dla nas o gorliwość serc i większą troskę o sprawy Boże w naszym życiu prywatnym i publicznym - czytamy w oświadczeniu Parafii Ducha Świętego w Mielcu.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: w czasie konklawe nie będzie sygnału dla telefonów komórkowych

2025-05-05 22:26

Agata Kowalska

„7 maja od godziny 15. 00 wszystkie urządzenia przekazujące sygnał telekomunikacyjny dla telefonów komórkowych, znajdujące się na terytorium Państwa Watykańskiego, z wyjątkiem obszaru Castel Gandolfo, zostaną wyłączone” - poinformował Gubernatorat Państwa Watykańskiego.

W rozporządzeniu powołano się na przepisy prawne i bezpieczeństwa dotyczące wyborów Papieża. „Sygnał zostanie przywrócony po ogłoszeniu wyboru Ojca Świętego, wygłoszonym z centralnej loggii Bazyliki św. Piotra w Watykanie, z największą szybkością, na jaką pozwalają technologie operatorów komórkowych” - czytamy w e-mailu wysłanym do wszystkich pracowników Watykanu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję