Reklama

Rodzina

Pokochałam nie swoje dziecko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje;
a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”
(Mk 9, 37)

Zaniedbany i brudny, w zniszczonych ubraniach. Na czerwonych policzkach łzy. Duże, niebieskie, smutne oczy, w których powoli rodził się strach. Nie rozumiał świata dorosłych, którzy zgotowali mu taki los. Świata, w którym przyszło mu żyć. W rodzinie, która go odtrąciła. Destrukcyjna, chorobliwa miłość rodziców odebrała chłopcu radość dzieciństwa. A jedyne, co z niego zapamiętał, to wrzaski rodziców i brak wody w kranie. Takie wspomnienia zapisały się w pamięci 3-letniego wówczas Piotrusia.

Biologiczni rodzice chłopca sami odebrali sobie prawa do wychowywania syna. Do życia dwojga wykształconych ludzi wkroczyła zazdrość, którą matka zapijała alkoholem. Początkowo rodzicom tylko ograniczono prawa rodzicielskie. Jednak szansa, jaką otrzymali, żeby uzdrowić sytuację, nigdy nie została przez nich wykorzystana. A czas działał na niekorzyść dzieci. Dzieci - bo Piotruś ma też starszą siostrę. Rodzeństwo wielokrotnie umieszczano w pogotowiu opiekuńczym, skąd ponownie wracało do domu. Ostatecznie, na przełomie września i października 2011 r., sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu obojga w domu starszego dziecka. Wtedy Piotruś miał 6 lat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dom dziecka

Dom Dziecka „Rodzinka” w Wałbrzychu jest niewielką placówką, w której mieszka 33 wychowanków. Dzieli się na 3 koedukacyjne grupy wychowawcze, z których każda zajmuje oddzielne piętro domu. Każda ma też swoje „uczelnie” i świetlice z aneksem kuchennym. Podopieczni są w różnym wieku. Do każdej grupy przydzielonych jest 3 opiekunów. Dzieci mają do dyspozycji boiska do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki oraz plac zabaw.

Grupa, w której był Piotruś, liczyła ok. 15 dzieci. Chłopiec różnił się od innych. Nie przeklinał, nie uczył się od starszych wychowanków złych zachowań. Był cichy i spokojny. Na pytania odpowiadał wprost, np. jak ktoś go zapytał, czy zjadł śniadanie, odpowiadał, że było pyszne. I cały czas czekał, aż przyjdą po niego nowi rodzice. Skrzywdzony przez los, nieśmiały i zamknięty, na ten szczególny dzień czekał aż 5 lat. Jego siostra, która obiecywała opiekować się nim podczas pobytu w domu dziecka, uciekła od odpowiedzialności. Dziewczyna pozostawiła brata w świecie samochodów, puzzli i nadziei, że wreszcie znajdzie się ktoś, kto go pokocha.

Reklama

Nadzieja przyszła niespodziewanie

Magdalena i Artur Kowalikowie z Wrocławia już dawno zdecydowali się na adopcję. Na kurs adopcyjny zapisali się w 2007 r. Po uzyskaniu certyfikatu czekali na propozycje z ośrodka. Początkowo myśleli o małym dziecku - 1,5 roku do 3 lat, kiedy jednak zostali uświadomieni, jak długo może trwać oczekiwanie na takie małe dziecko, zdecydowali się na nieco starsze, w wieku 3-6 lat. Ostatecznie, w ośrodku adopcyjnym zapytano ich, czy chcą adoptować chłopca, który ma 7,5 roku. Zgodzili się, a ponieważ mieli już biologiczną córkę, uznali, że to nawet lepiej, bo różnica wieku między dziećmi nie będzie duża. Od początku myśleli tylko o adopcji pełnej, tzn. takiej, w której dziecko, w przypadku śmierci najbliższych, będzie miało zabezpieczenie majątkowe. Ani adopcja niepełna, ani rodzina zastępcza takich zapewnień finansowych nie dają. Według Magdy, jedynie w adopcji dziecko jest w 100 proc. nowym członkiem rodziny. W rodzinie adopcyjnej dziecko otrzymuje nowy PESEL, akt urodzenia, nowe imię i nazwisko.

Kowalikowie są małżeństwem od 6 lat. I, niestety, nie omijały ich złe doświadczenia. Tragedie, takie jak strata dziecka, silnie dotykają matkę, która nosi je pod swoim sercem. I tutaj słowo „matka” może mieć różne znaczenia. Magda to matka, która przeżyła swoje pierwsze dziecko. To również matka, która biologiczne dziecko już ma. I wreszcie matka, która bardzo chciała mieć kolejne dziecko, jednak - z powodów zdrowotnych - nie mogła, chciała więc spełnić swoje pragnienia przez przyjęcie dziecka, które urodziła inna kobieta.

Reklama

Proces adopcyjny

Aby uzyskać status rodziny adopcyjnej, należy spełniać określone warunki. Przede wszystkim sytuacja materialna przyszłych rodziców musi być ustabilizowana. W ośrodku adopcyjnym należy przedstawić następujące dokumenty: zaświadczenie o niekaralności, akt ślubu (jeśli jedno z małżonków uprzednio rozwiodło się, wówczas należy przedstawić wyroki sądu; chodzi o powód rozwodu), zaświadczenie o dochodach, opinie dwóch niespokrewnionych ze sobą osób, zaświadczenie od psychiatry oraz zdjęcia pary. Należy również spełniać określone warunki bytowe, które kontroluje ośrodek przez wizytę w domu rodziców adopcyjnych w ustalonym terminie.

Kurs, na który zapisali się Kowalikowie, rozpoczął się 10 października 2009 r. Trwał do 15 stycznia 2011 r., był nieodpłatny i odbywał się co drugą sobotę w godz. 8.00-13.00. Wzięło w nim udział 9 par. Prowadzony był przez 2 trenerki. Szkolenie odbywało się metodą Pride (program informacyjno-szkoleniowy dla rodzin zastępczych i adopcyjnych, który ma pomóc we wzmacnianiu więzi, w opiece nad dziećmi, zaspokajaniu potrzeb rozwojowych, ma ułatwiać dzieciom tworzyć w przyszłości trwałe związki oraz umiejętnie pracować w zespole) - opowiada Magda. Stosowany jest w Polsce od 1999 r.

O metodzie, którą byli szkoleni rodzice adopcyjni, mama Piotrka mówi: - Idea szkolenia może i jest dobra, ale testy, które rozwiązywaliśmy w domu, zostały źle skonstruowane. Nam, czyli rodzicom, którzy mają już swoje dziecko, ten fakt pomógł w wielu odpowiedziach. Natomiast rodziny, które starają się o adopcję, nie mając własnych dzieci, nie wiedzą pewnych rzeczy, np. tego, że cytrusy czy kakao uczulają, nie znają postaci z bajek czy gier i zabawek, których tak wiele pojawia się w telewizyjnych reklamach.

Kowalikowie pierwszy raz zobaczyli Piotrusia na początku sierpnia br., a już pod koniec tego samego miesiąca mogli zabrać dziecko do domu. Pełni obaw, ale szczęśliwi, uzyskali nowego, prawowitego członka rodziny - syna. Magda i Artur dali chłopcu to, o czym marzył od dawna - dali mu siebie - rodziców, którzy go pokochali. Dali miłość i ciepło, uczucia, których nie da się kupić. Na Piotrka w domu czekała również nowa siostra oraz 2 buldogi francuskie (jeden z nich również został adoptowany). - Płeć dziecka nie odgrywała większej roli, choć mieliśmy na to wpływ. W domu dziecka dyrektorka uprzedziła nas, że na małe dziewczynki czeka się dłużej - opowiada mama chłopca. - Jeżeli ktoś chce adoptować dziecko w wieku 0-1 lat, wówczas musi odbyć praktykę jednodniową w domu małego dziecka: mycie, karmienie, przewijanie itp. - kontynuuje. - Są też wymagania, które dotyczą różnicy wieku między adoptującymi a adoptowanym. Nie może być mniejsza niż 18 lat, a nie większa niż 40. Na przykład 45-letnia kobieta nie może się starać o niemowlę. Wtedy może adoptować jedynie 3-latka lub dziecko powyżej tego wieku - mówi Magda.

Reklama

Dziecko adoptowane a rzeczywistość

Adoptowane starsze dziecko wymaga nieco większej uwagi i poświęcenia, zwłaszcza jeśli chodzi o szkołę. Piotruś jest uczniem II klasy szkoły podstawowej i do tej pory nie potrafił ani czytać, ani liczyć. Jednak chłopiec, mimo braków w nauce, otrzymał promocję do II klasy. Nie przykładał się do nauki, robił też niewielkie postępy. I to trochę martwiło jego rodziców, ale przecież wiedzieli, że łatwo nie będzie.

- Podobne zaniedbania były z kartą zdrowia dziecka - opowiada mama Piotrka. - Z kartą szczepień też mam problem, bo w ogóle jej nie otrzymałam. Schody zaczynają się, kiedy dziecko choruje. A Piotruś zachorował już w październiku. Wciąż pytania lekarzy, na co i kiedy dziecko chorowało, i czy w ogóle mam jego PESEL, bo w przeciwnym razie może to być tylko pomoc doraźna. Ale ani u mnie w domu, ani w domu dziecka nie było dokumentów syna - mówi zmartwiona Magda.- Okazało się, że dziecko ma alergiczną wysypkę na całym ciele, a ja nie wiedziałam od czego, bo nie znałam historii jego chorób.

Reklama

Rodzice mają związane ręce. Przypominają im się słowa, które usłyszeli na szkoleniu: „Im dziecko starsze, tym więcej się o nim wie”. I teraz okazuje się, że rodzice, którzy adoptowali 8-latka, nic o nim nie wiedzą. - O chrzcie św. też nie ma żadnych informacji, więc o taki sakrament wystąpimy - opowiada Magda.

Dom

Od 3 miesięcy Piotruś ma nowych rodziców, siostrę, dom i znajomych w szkole. Na razie poznaje otoczenie i pozostałych członków rodziny. Próbuje się zaaklimatyzować w tym środowisku. Do wychowania nowo poznanego 8-latka potrzeba ogromnego wysiłku i pracy, także pokory i zaufania zarówno ze strony dziecka, jak i rodziców, bo najbliższe środowisko, jakim jest rodzina, wpływa na całe życie. Dziecko uczy się tego, czego samo doświadcza: „Dziecko akceptowane uczy się kochać. (…) Uczciwie traktowane - uczy się prawdy i sprawiedliwości. (…) Dziecko otoczone przyjaźnią uczy się radości życia” (Dorothy Law Nolte).

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dar Boży

Niedziela toruńska 34/2022, str. IV

[ TEMATY ]

adopcja

Archiwum rodziny Ilony i Piotra Bujalskich

Mateusz jest naszym adopcyjnym szczęściem od 15 lat

Mateusz jest naszym adopcyjnym szczęściem od 15 lat

Ze szczytu wieży widokowej Słotwiny rozpościera się piękny widok na Beskid Sądecki. Mateusz wyciąga mówik i już wkrótce wszyscy turyści słyszą to, co być może jest w ich sercach, ale nie mają śmiałości powiedzieć: „Nie ma takiego jak Jezus!”.

Nie mogliśmy mieć dzieci i Mateusz jest naszym adopcyjnym szczęściem – opowiada Ilona. Do gościnnego domu Ilony i Piotra na toruńskim Rubinkowie – domu, w którym pachnie kawą z cynamonem, babeczkami z czekoladą i porzeczkami, a humor poprawiają fantazyjne tapety – trafił piętnaście lat temu, kilka miesięcy po swoich narodzinach.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję