Reklama

Polska

Bezrobotnych zawsze mieć będziecie...

- Sama działalność charytatywna, samo nakarmienie, danie pieniędzy na dłuższą metę do niczego nie prowadzi. To pozwala zaspokoić głód, ale ten wróci następnego dnia. Trzeba rozwiązań kompleksowych, które odwołują się do fundamentalnych wartości - mówi ks. Henryk Kowalski, proboszcz z Zawiercia, który od wielu lat pracuje z bezrobotnymi

Niedziela Ogólnopolska 19/2013, str. 40

[ TEMATY ]

bezrobotni

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie oceniamy wypowiedzi innych. Nie przerywamy. Jesteśmy punktualni i nie wychodzimy podczas zajęć. Otwarcie dzielimy się doświadczeniami. Jesteśmy zaangażowani, aktywnie słuchamy i zachowujemy dyskrecję. Jesteśmy życzliwi i pomocni” - czytam zasady, jakie obowiązują podczas spotkań Arcybiskupiego Klubu Wspierania Bezrobotnych, działającego w zawierciańskiej parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Klub powołał w 2002 r. metropolita częstochowski abp Stanisław Nowak jako organizację ogólnodiecezjalną.

Parafia znajduje się w centrum zawierciańskiej dzielnicy, zwanej Argentyną, robotniczej, wielkozakładowej, zabiedzonej i zagubionej w nowej rzeczywistości. Tutejsza parafia to najbardziej energetyczne miejsce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Mamy Klub Wspierania Bezrobotnych, Klub Młodego Bezrobotnego, Fundację św. Rity i promujący pracoterapię projekt „Od ziarna do plonu”. Wszystkie nastawione są na wspieranie ludzi walczących z brakiem zatrudnienia - wymienia jednym tchem Krystyna Lach z Fundacji św. Rity.

- Głównym zadaniem ludzi Kościoła nie jest znajdywanie pracy bezrobotnym. Do tego powołane są wyspecjalizowane instytucje, które mają lepszych fachowców i większe możliwości. Zadaniem zaś Kościoła jest odbudowywanie warstwy ludzkiej w człowieku bezrobotnym, a więc pobudzanie go do aktywności. Wyjaśnienie sensu pracy, ale też pracy nad sobą, własnym dokształcaniem i poszerzaniem możliwości. Kościół uczy, że istnieje „dobro wspólne”, do którego każdy ma się przyczyniać, że trzeba sobie nawzajem pomagać, w myśl zasady pomocniczości, subsydiarności i solidarności - tłumaczy ks. Henryk Kowalski z Arcybiskupiego Klubu Wspierania Bezrobotnych.

- Na nasze spotkania przychodzi zazwyczaj ok. 50 osób - opowiada Krystyna Lach. - Urządzamy warsztaty, jak znaleźć i utrzymać pracę, uczymy pisania CV, tego, jak przygotować się do rozmowy o pracę, jak wejść do zakładu czy instytucji i zapytać o możliwości zatrudnienia. Uczymy korzystania z komputera.

Reklama

Katolicka metoda wspierania bezrobotnych zakłada, że obok wszelkich działań charakterystycznych dla rozmaitych przedsięwzięć zwalczających bezrobocie ważna jest modlitwa i ufność pokładana w Bogu.

- Obok modlitwy stawiamy na konkret. Dajemy szansę wykazania się, zaangażowania w jakiś projekt. Opowiem o naszych doświadczeniach w pracoterapii. Znajomy proboszcz zaproponował bezrobotnym z Zawiercia zbiórkę pszenicy z pola. Znalazło się 40 chętnych, którzy zebrali ziarno, kupili 400 worków i poworkowali je, następnie zawieźli do młyna i oddali do piekarni.

Choć efekty materialne były niewielkie, bo „zjadały” nas koszty, to zauważyłem, że duchowo był to olbrzymi zysk. Potem ci sami ludzie wystarali się od władz miasta o kawałek ziemi, dostali pas pod rurociągiem. Posiali warzywa i kwiaty. Z wielkim mozołem czyścili ziemię ze śmieci, chwastów i kamieni. Na dzień przed zbiorami ktoś nocą zerwał w ogrodzie wszystko, do jednej roślinki. Kompletna klęska! No teraz to ja tych ludzi do niczego już nie namówię, tak myślałem. A oni, mimo rozgoryczenia, nie poddali się - sprzątają teraz za darmo swoją dzielnicę, rozbierają stare domy i w ten sposób zbierają cegły na wymarzony Dom Pomocy Bliźniemu - opowiada ks. Kowalski. - Nauczyć się przegrywać, upadać i znajdować siłę, by wstać...

Pod gablotą

Przepycham się mozolnie. Wokół tłum faluje, drepcze i pokasłuje. Młode panie i poszarzali panowie w wieku 50+ ściśnięci w ciasnym korytarzu. Rozmaitość figur, twarzy i odzienia. Popycha mnie platynowa blondynka w kozaczkach za kolana. Rozchodzi się zapach mocnych perfum. Natychmiast tarasuje jej drogę barczysty mężczyzna w kurtce ze startym napisem „Adidas”.

- Co pan tak - prycha Blondynka. - Ja tylko do gabloty...

- Jak wszystkie tu - mruczy niskim głosem „Adidas”.

Stoimy przed gablotą w powiatowym urzędzie pracy miasta średniej wielkości w centralnej Polsce. Poniedziałkowy poranek, duszny od zapachów niedzielnych obiadów i wieczornych biesiad. Patrzymy smętnie na kartki powpinane luzem na korkowym tle.

Reklama

- Szukam pracy, ale nie mogę przystać na każdą - tłumaczy się Blondynka. - Mam w domu dwoje dzieci. Odpada praca na zmiany albo taka, że mam czekać pod telefonem. Wobec tego bieda…

Poszukują fryzjerek i kosmetyczek. Robotników niewykwalifikowanych oraz operatorów maszyn widłowych. Jest też zapotrzebowanie na inżyniera ds. analiz protokołów radiowych i programistę C/C++ w projektach Research...

- Co to u licha jest... - zastanawia się „Adidas”.

- Kobieta weźmie każdą pracę, bo ma dzieci do wykarmienia. Mężczyzna nie. Mój ślubny powtarza za Ferdkiem Kiepskim, że dla ludzi z jego wykształceniem nie ma w tym kraju pracy. Kobieta jest niewysoka, chudzieńka, spod czapki wystają kosmyki z resztkami farby. Paznokcie obgryzione, oczy w czarnej obwódce. Wnosi w naszą grupkę bezradność, zmęczenie i jakąś gorycz. - Ostatnio trafiło się odśnieżanie ulic. Od 5 rano. Nie dawałam rady, bo sypało i sypało. A koło 7 przychodziła straż miejska, takie młode silne chłopaki, i z uśmiechem mandat wypisywali. Szef mnie przepraszał, jak zwalniał, ale jak to się mówi… - zastanawia się Smutna - „generuję koszty”. I tak od 7 lat generuję.

- Gdzie tutaj są jakieś szkolenia? - pyta młodzian, którego od dobrej chwili obserwujemy, jak krąży bez ładu po naszym piętrze. Za nim koleżanka, zagubiona, zbyt mocno umalowana i jakaś apatyczna.

Smutna natychmiast wpada w gniew: - A dajcie spokój z tymi szkoleniami. Zawracanie głowy! Kiedyś kazali, to poszłam na kilka szkoleń. A potem co? I tak pracy nie dali...

- Złodzieje! Wie pani, ile taki poseł zarabia? - pyta mnie „Adidas”, jak się okazuje na bezrobociu od dekady. - A nie podzieli się taki, grosza nie odda...

Reklama

Większość z obecnych ma za sobą kilka lat bezrobocia i nie ceni już szkoleń.

- Młodym łatwiej się przebranżowić - tłumaczy mi „Adidas”. - Ale tacy jak ja… Niech pani patrzy na moje łapy. Paluchy grube, twarde, zegnąć nie mogę. Jak mnie w te klawiszki od komputera pukać? One przywykłe do kielni, do styla od łopaty… Jak człowiek 25 lat pracuje na budowie w deszcz i skwar, to do innej roboty nie będzie się już nadawał.

- Aplikacja? Co to znaczy aplikacja? - przerywa nam za mocno umalowana koleżanka. - Każą mi aplikować... - zerka bezradnie na swojego i-fona ze stroną: pracuj.pl.

- No nieźle - mruczy Blondynka. - Jak cię stać na taki gadżet, to co tu jeszcze robisz...

- Masakra - wzdycha Smutna.

Wykreować siebie na nowo

Kursy zawodowe dla tych, którzy jeszcze nie rezygnują. Anka twierdzi, że tam spotkam ludzi, którzy przeszli przez piekło bezrobocia i wygrali z własnymi ograniczeniami, lękami i apatią.

Kurs aktywizujący, zmieniający widzenie świata. Tak napisali w ulotce. Przytulna sala, rząd krzeseł, tablica i grupka ludzi. Inni niż ci z poranka w urzędzie pracy. Nie od razu potrafię opisać różnicę. Może chodzi o nadzieję…

- Najgorszy jest „syndrom ślimaka”. Chowanie się w sobie, zamykanie na świat, na ludzi - tłumaczy p. Jarek, z dyplomem renomowanej uczelni i od 3 lat bez zajęcia. - Nas zabija apatia, rezygnacja, załamywanie rąk. A tymczasem trzeba iść do ludzi. Tam łapie się rozmaite kontakty, informacje. Ktoś kogoś zna, ktoś potrzebuje na kilka dni pracownika. Ktoś inny widział ogłoszenie na mieście, jemu nie odpowiada, ale tobie jak najbardziej... Jest się w obiegu, rozumiesz?

Przypominam sobie dane pochodzące z opracowań nt. rynku pracy: - co 3. bezrobotny nie szuka pracy, bo albo nie ma zamiaru jej podjąć, albo pracuje na czarno. Nawet jeśli tak jest naprawdę, to i tak bezrobocie w Polsce jest dużo większe niż w Austrii czy Holandii.

Reklama

- Idźcie do klubu pracy, zapiszcie się na bezpłatne kursy, na warsztaty, cokolwiek. Wolontariat jest doskonałą formą walki z poczuciem niemocy - pracujesz za darmo, ale nie na zawsze. Może za jakiś czas ktoś zaproponuje pracę... Oto moja historia: ze schroniska dla zwierząt, gdzie działam od lat jako wolontariusz, trafiłam do prywatnego hotelu dla zwierząt, już na etat - przekonuje Zosia. Pokazuje nam teczkę pełną dokumentów i formularzy o dofinansowanie unijne. Chodzi na kurs, który - ma nadzieję - pozwoli jej uruchomić własną firmę.

Anna, która mnie tu sprowadziła - do niedawna pracownik administracji w dużym przedsiębiorstwie, jest przekonana, że pozbyli się jej, bo miała 50 lat i nie pasowała do wizerunku firmy. Nie pomogło doświadczenie zawodowe i znajomość branży.

- Odeszłam bez żalu. Z moim doświadczeniem będę przebierać w ofertach, myślałam. Po roku - już bez złudzeń, ale za to z załamaniem nerwowym - byłam gotowa wziąć każdą pracę. Nie dostawałam wsparcia ani od rodziny, ani od malejącej błyskawicznie grupy przyjaciół. Na marginesie, niektórzy zachowywali się tak, jakby bezrobocie było zaraźliwe. Po ponad roku pojawiła się myśl, że skoro nikt nie da mi pracy, to dam ją sobie sama...

Maria, przychodzi ostatnia, zabiegana, gdzieś już spóźniona, dawniej nauczycielka rysunku, dziś „pani od wszystkiego”. - Moja rada? Zaczepić się gdzie bądź - byle płacili ubezpieczenie. Może być nawet 1/5 etatu albo mniej. Reszta to kwestia tzw. obrotności. Sporo jest na rynku rzeczy, których ludzie pozbywają się za darmo. Z niewielkim zyskiem sprzedaję je na portalu Tablica.pl i Allegro. Znam angielski, więc trafiają się korepetycje, opieka nad dziećmi czy staruszkami. Bywa, że niemal nieprzytomna padam na łóżko. Zarabiam połowę mniej niż w poprzedniej pracy w korporacji, ale przetrwałam...

Reklama

Anna: - Mam przesłanie do kobiet po 40. i 50. roku życia: łączcie się w nieformalne grupy i zakładajcie własne firmy. Nie proście się o pracę ludzi, którzy nie podejmują rozmowy, bo zobaczyli wasz PESEL. Słyszałam o rugowanych z pracy nauczycielkach, które otwierają świetlice dla dzieci z opcją douczania lub rozwijania talentów. W Polsce nadal mało jest przedszkoli i żłobków. Stajemy się powoli krajem seniorów - to wielki rynek pełen możliwości... Nie wolno się poddawać.

Rzeczywistość wymaga myślenia

- W niektórych krajach udało się złagodzić problem bezrobocia poprzez „dzielenie się pracą”. Zgadzam się trochę krócej pracować, aby kogoś nie zwolniono lub aby ktoś z bezrobocia otrzymał choćby pół etatu. W jednym z miast w urzędzie w ten sposób znaleziono i uratowano 10 etatów, ale tego nie da się zrobić bez odwołania się do solidarności, do dobra wspólnego, do formacji ludzkiej - przekonuje ks. Kowalski. - Bezrobocie będzie, niezależnie od tej czy innej władzy. Ono istnieje w każdym społeczeństwie. Jest ok. 3 proc. ludzi, którzy nigdy nie podejmą pracy. Tragedia jest wtedy, gdy bezrobocie przekroczy 12 proc. (najnowsze dane mówią o 14,4 proc. bezrobotnych w Polsce - przyp. red.).

2013-05-06 14:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polaku, zatrudnij się sam

Czy spółdzielnia socjalna jest szansą na pracę, samodzielność, zajęcie, które jest jednocześnie pasją? Bez szefa, nadzoru, wyścigu szczurów, na zasadzie: ile z siebie dajesz, tyle zarabiasz, na dodatek w gronie zaufanych ludzi, na demokratycznych zasadach? Tak, spółdzielnia socjalna może stać się szansą na nową jakość życia. Ale jak mówią ci, którzy już takie spółdzielnie pozakładali, jeśli interesuje cię praca w określonych godzinach, wyłącznie biurowa, ze ściśle określonym zakresem czynności – to nie jest propozycja dla ciebie. Ale jeśli jesteś człowiekiem pracowitym, otwartym na nowe propozycje i kreatywnym – może to być strzał w dziesiątkę.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję