Reklama

Polska

Prymas Polski i wszystkich Polaków

Niedziela Ogólnopolska 39/2013, str. 16-17

[ TEMATY ]

kardynał

kard. Józef Glemp

Katarzyna Artymiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Minęły już miesiące od śmierci i pogrzebu wielkiego prymasa Polski - kard. Józefa Glempa, zwanego prymasem czasów przełomu. Ksiądz Biskup miał z nim wiele kontaktów ze względu na różne funkcje, jakie pełnił w ramach Konferencji Episkopatu Polski...

BP RYSZARD KARPIŃSKI: - Rzeczywiście tak było, ale w tej wypowiedzi ograniczę się może do spraw duszpasterstwa emigracji, a w sposób szczególny do otwarcia się Kościoła w Polsce na problemy tego duszpasterstwa na Wschodzie, ponieważ wydaje mi się, że o tych sprawach niewiele się mówiło, wspominając Księdza Prymasa.
Ks. Józefa Glempa poznałem w Rzymie w listopadzie 1963 r., gdy po długich staraniach otrzymałem wreszcie paszport i przyjechałem tam na studia biblijne w Papieskim Instytucie Biblijnym oraz zamieszkałem w Papieskim Instytucie Polskim w pobliżu Watykanu. Ks. Glemp był starszym kolegą, miał już za sobą praktykę pracy duszpasterskiej w Polsce i studia na Wydziale Prawa Cywilnego i Kościelnego na Papieskim Uniwersytecie Lateraneńskim uwieńczone doktoratem. Kończył Studium Rotalne i przygotowywał się do bardzo trudnego egzaminu, polegającego na napisaniu w ciągu kilku godzin po łacinie wyroku w określonej sprawie małżeńskiej. Potrzebna więc była dobra znajomość prawa kościelnego i tego języka. Ten egzamin zdał na jesieni następnego roku i powrócił do kraju. Z rocznego pobytu zapamiętałem go jako bardzo życzliwego kolegę, służącego chętnie radą młodszym, stawiającym pierwsze kroki w Wiecznym Mieście. Był to także czas Soboru Watykańskiego II, podczas którego przeżywaliśmy, choć tylko pośrednio, wielkie sprawy omawiane i dyskutowane w auli soborowej. Często też spełnialiśmy różne polecenia i prośby naszych biskupów. I w tych sprawach pomoc starszych kolegów była wręcz nieodzowna. Warto też dodać, że w roku 1964 przeżywaliśmy razem dwie pielgrzymki apostolskie Pawła VI: w styczniu do Ziemi Świętej i we wrześniu do Nowego Jorku.

- I tak zaczęła się Wasza wspólna droga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Później połączyła nas praca na rzecz emigracji, ponieważ po powrocie do Polski w grudniu 1969 r., za sugestią bp. Władysława Rubina i kard. Karola Wojtyły w roku 1971 zostałem skierowany do pracy w powstałej w 1970 r. nowej dykasterii rzymskiej - Papieskiej Komisji (obecnie jest to Rada) ds. Duszpasterstwa Migracji i Podróżujących. Powierzono mi tam sektor wszelkich emigracji na świecie. Po prymasie Wyszyńskim prymas Glemp przejął obowiązki opiekuna polskiej emigracji. Zaczęła się nowa fala emigrantów postsolidarnościowych. Konieczne było więc ogarnięcie ich opieką duszpasterską, m.in. na terenie samego Rzymu i Włoch. Trzeba było działać stosunkowo szybko. Na szczęście przyszli z pomocą kapłani pracujący w różnych urzędach Stolicy Apostolskiej, m.in. ks. prał. Sławoj Leszek Głódź. Za pontyfikatu Jana Pawła II zwiększyła się znacznie liczba pielgrzymów do Wiecznego Miasta - trzeba było im pomagać w zwiedzaniu, szukać tanich miejsc na noclegi, a także prowadzić wśród nich pracę ewangelizacyjną. Niemal równocześnie zaczęła też rosnąć rzesza Polaków pracujących „na czarno”, najczęściej w małych firmach i w rodzinach włoskich. Trzeba było organizować najpierw przynajmniej katechezy przedsakramentalne, np. przygotowanie do I spowiedzi i Komunii św., a później szkoły uzupełniające z przedmiotami w języku polskim. To były nowe wyzwania, którym musiał stawiać czoło Ksiądz Prymas.
Ponadto we Francji trzeba było szukać nowej siedziby dla licznych studentów polskich - pomogli w tym księża pallotyni. Kapłani studiujący język lub inne kierunki we Francji nie mogli dłużej korzystać z seminarium irlandzkiego, trzeba było nabyć w tym celu budynek na przedmieściu Paryża, w Issy-les-Moulineaux, który teraz służy także dla świeckich studentów polskich studiujących zaocznie socjologię w połączeniu z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. To tylko niektóre przykłady wielkiej troski Księdza Prymasa o polską emigrację. Kierując się tą troską, każdego roku odbywał kilka podróży do naszych rodaków w różnych krajach. Każda z tych podróży była starannie przygotowana. Zwykle Ksiądz Prymas składał wizytę nuncjuszowi apostolskiemu w danym kraju, miejscowym ordynariuszom i miał też wiele spotkań ze wspólnotami polonijnymi. Relacje z niektórych podróży zostały opublikowane w formie książkowej w Wydawnictwie Pallottinum: 1985 - Wielka Brytania, 1986 - Francja, 1987 - Algieria, Wybrzeże Kości Słoniowej, Belgia, 1988 - Wielka Brytania i Irlandia, Związek Radziecki (dwie podróże), 1989 - Wielka Brytania. Z innych podróży przemówienia i krótkie kroniki można znaleźć w tomach „Nauczanie Pasterskie” z poszczególnych lat.

- Oczywiście, Wasza współpraca zacieśniała się, gdy został Ksiądz podniesiony do godności biskupiej.

- Tak. Nominacja mojej osoby na biskupa pomocniczego w archidiecezji lubelskiej została ogłoszona 24 sierpnia 1985 r. Prymas Glemp był głównym szafarzem moich święceń biskupich - razem z bp. Bolesławem Pylakiem i abp. Bronisławem Dąbrowskim, sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski - w dniu 28 września. Ksiądz Prymas powitał mnie bardzo serdecznie w gronie biskupów polskich jeszcze przed święceniami, w czasie zebrania i uroczystości na Jasnej Górze 25 i 26 sierpnia 1985 r. Później za sugestią bp. Zygmunta Kamińskiego powierzył mi przewodniczenie Komisji ds. Duszpasterstwa Turystycznego.

Reklama

- Jak mi wiadomo, z perspektywy Prymasa Glempa wyjątkowy był Wschód.

- Na szczególną uwagę zasługują pierwsze dwie podróże Księdza Prymasa do ZSRR w 1988 r. Otóż Kościół prawosławny w tym kraju obchodził 1000-lecie chrztu Rusi. Na te uroczystości, zaplanowane na dwa tygodnie w czerwcu, została zaproszona Stolica Apostolska. W skład delegacji wchodziło dziewięciu kardynałów, kilku biskupów i kapłanów pracujących w Sekretariacie (późniejszej Komisji) ds. Jedności Chrześcijan, pochodzących z różnych krajów. Delegacji tej przewodniczyli kard. Agostino Casaroli, sekretarz stanu i kard. Johannes Willebrands, przewodniczący ww. komisji. Do tej delegacji został powołany także Ksiądz Prymas. Przed wyjazdem postawił odważny warunek w Ambasadzie ZSRR w Warszawie: możliwość odwiedzenia wspólnot polskich nie tylko w Moskwie czy Kijowie, ale i blisko granicy polskiej, na Białorusi. Uzyskał odpowiedź, że musi sobie zaplanować specjalną drugą podróż na Białoruś, w terminie późniejszym. Ze względu na inne zajęcia w kraju Ksiądz Prymas musiał ograniczyć pierwszą podróż do jednego tygodnia (od 7 do 15 czerwca), z czego jedną dobę spędził w Kijowie (14/15 czerwca). Cały program liturgiczny i kulturalny był doskonale przygotowany we współpracy z władzami cywilnymi. Ksiądz Prymas, gdy po powrocie podczas zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski w Białymstoku dzielił się z nami przeżyciami na gorąco, mówił, że my w Polsce podczas uroczystości milenijnych nie mieliśmy wsparcia władz, ale mieliśmy rzesze wiernych. Tam ludzie mogli oglądać niektóre punkty programu najwyżej w telewizji.
Podczas tej podróży Ksiądz Prymas miał okazję spotkać najwyższe władze Kościoła prawosławnego w Rosji i gości z różnych krajów europejskich. Z Polski byli obecni również dwaj księża reprezentujący ówczesne duszpasterstwo wojskowe: ks. płk Florian Klewiado SJ, dziekan generalny WP, i ks. płk Stanisław Obszyński, proboszcz parafii garnizonowej w Lublinie. Z władz cywilnych spotkał m.in. Raisę Gorbaczow i min. Andreja Gromykę.

- Jak wyglądała druga podróż Księdza Prymasa do ZSRR?

- Wrześniowa podróż prymasa Glempa trwała tylko trzy dni, od 5 do 7 września 1988 r., i była dobrze przygotowana od strony duszpasterskiej. Ksiądz Prymas spotkał się z tysiącami naszych rodaków w Grodnie, Lidzie, Nowogródku, Mińsku, Nieświeżu, Pińsku i Brześciu. Oczywiście, były też spotkania z przedstawicielami władz cywilnych i kościelnych Cerkwii prawosławnej.
Śmiem twierdzić, że owocem tych podróży były pierwsze nominacje biskupów w roku 1989 i w następnych latach na Białorusi i Ukrainie, nieco później w Moskwie i na Litwie. Pierwszym z nich był, ogłoszony 25 lipca 1989 r., Tadeusz Kondrusiewicz jako ordynariusz wszystkich katolików na Białorusi.

- O jakich konkretnych owocach tych podróży możemy mówić?

- Ponieważ liczba księży była niewielka, jedyne seminarium na terenie ZSRR - w Rydze na Łotwie - nie było w stanie zaspokoić potrzeb, brak było także kapłanów, którzy potrafiliby prywatnie przygotowywać kandydatów do święceń, jak to praktykowano w niektórych przypadkach dotychczas, i powstała paląca potrzeba wsparcia personalnego z Polski. Prymas Glemp osobiście, jego sekretariat i cała Konferencja Episkopatu Polski angażowali się w załatwienie tej sprawy. Potrzebne były uzgodnienia z przedstawicielami Kościoła i władz ZSRR, a później poszczególnych państw, potrzebna była pewna koordynacja pomocy ze strony polskich diecezji, zgromadzeń zakonnych i instytucji kościelnych. Ta forma pomocy funkcjonuje po dzień dzisiejszy, choć, oczywiście, jest już coraz więcej powołań miejscowych, przygotowanych w tamtejszych seminariach duchownych. W tym celu przy końcu 1989 r. Ksiądz Prymas powołał do życia skromny Zespół Pomocy Kościołowi w ZSRR, przemianowany później na Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie. Na czele tego zespołu stanął bp Jerzy Dąbrowski, biskup pomocniczy gnieźnieński, zastępca Sekretarza Generalnego KEP i równocześnie bliski współpracownik Księdza Prymasa w jego sekretariacie. Do zespołu zostali powołani także ks. Stanisław Kuraciński SAC i ks. Edward Michalski TChr. Sekretarką była Barbara Milanowska. Zespół miał koordynować pomoc poszczególnym diecezjom i zgromadzeniom zakonnym w poszukiwaniu kapłanów chętnych do wyjazdu na Wschód, załatwiać konieczne formalności, wspierać materialnie nie tylko tych księży, ale Kościół na Wschodzie w ogóle. A potrzeby były ogromne. Brak było ksiąg i szat liturgicznych, katechizmów i podręczników do nauki religii, książeczek do nabożeństwa itp. Pojawiła się też potrzeba zaradzenia nowym problemom, np. jak wspomagać tamtejszych inżynierów w odbudowie zrujnowanych kościołów czy w budowie nowych.

- Ksiądz Biskup musiał się w swojej posłudze bardziej w tę pomoc zaangażować…

- Po śmierci w wypadku samochodowym bp. Jerzego Dąbrowskiego (14 lutego 1991 r.), powracającego z wizytacji kanonicznej w archidiecezji gnieźnieńskiej do Warszawy, Ksiądz Prymas mianował mnie przewodniczącym tego zespołu (2 marca 1991 r.). Akurat w tym czasie uczestniczyłem w święceniach biskupich we Lwowie i w Żytomierzu. Ponieważ ks. Michalski wyjechał do pracy w Australii, jego miejsce zajął w październiku 1991 r. ks. Wiesław Wójcik TChr. Oczywiście, w tym czasie była okazja do częstych kontaktów z Księdzem Prymasem. Z jego błogosławieństwem i specjalnym pismem wyjeżdżali pierwsi kapłani do pracy na Wschodzie, często w bardzo trudnych warunkach, ale pełni zapału i zwykle witani bardzo serdecznie przez tamtejszą ludność. W razie potrzeby Ksiądz Prymas udzielał także pomocy materialnej.
Owocem wyjazdu prymasa Glempa na Wschód było też skierowanie do pracy w Moskwie w 1990 r. ks. dr. Tadeusza Pikusa, prefekta z Archidiecezjalnego Seminarium Warszawskiego, jako kapelana Pracowni Konserwacji Zabytków oraz duszpasterza Polaków w ZSRR. Wystarczy wspomnieć, że wówczas w Moskwie pracowało w różnych instytucjach 18 tys. Polaków. Ks. Pikus zorganizował tam i założył College Teologii Katolickiej św. Tomasza z Akwinu. Abp Tadeusz Kondrusiewicz, przeniesiony tutaj z Białorusi w 1991 r., mianował go dziekanem tegoż College’u i wykładowcą teologii fundamentalnej (1991-92). W 1992 r., po zakończonej misji, ks. Pikus wrócił do Polski na dawne stanowisko.

- Wasze więzi pogłębiały się także po przejściu Księdza Prymasa na emeryturę...

- Kard. Glemp po przejściu na emeryturę był kilkakrotnie w Lublinie. Jedną z okazji był złoty jubileusz mojego kapłaństwa, obchodzony uroczyście w archikatedrze lubelskiej 18 kwietnia 2009 r. Homilię wygłosił wówczas abp Józef Michalik, przewodniczący KEP. Na zakończenie uroczystości, w której uczestniczyło 22 biskupów, ponad 150 księży i wiele osób świeckich, kard. Glemp podziękował mi za pracę dla Episkopatu Polski i udzielił pasterskiego błogosławieństwa.

2013-09-23 13:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pogrzeb kard. Józefa Glempa – Prymasa Polski seniora

[ TEMATY ]

pogrzeb

kard. Józef Glemp

ARTUR STELMASIAK

Blisko 90 kardynałów i biskupów - w tym hierarchowie z zagranicy – bierze udział w Mszy pogrzebowej prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Obecni są przedstawiciele władz państwowych z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim. Stolicę Apostolską reprezentuje kard. Stanisław Ryłko.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję