Reklama

Kultura

Miejsce pierwsze po Krakowie

Był malarzem, pedagogiem, dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych, kolekcjonerem, obrońcą zabytkowej architektury, popularyzatorem historii Polski, patriotą, a także mężem i ojcem

Niedziela Ogólnopolska 44/2013, str. 26-27

[ TEMATY ]

sztuka

malarstwo

Muzeum Narodowe w Warszawie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 2013 r. przypadają okrągłe rocznice dwóch dat wyznaczających życie Jana Matejki: 175. rocznica urodzin i 120. rocznica śmierci. Z tej okazji od wiosny br. trwa Rok Jana Matejki - jednego z najwybitniejszych polskich malarzy. Z twórcą obrazów historycznych i batalistycznych upowszechniających dzieje Polski w czasach, gdy nie było jej na mapach Europy, kojarzy się przede wszystkim Kraków, gdzie się urodził, wykształcił, gdzie był jego dom, z którego wyruszał w świat.

Ale jest i drugie niezwykłe miejsce. Warto o nim wspomnieć, warto je odwiedzić, nie tylko przy okazji obchodzonego roku malarza. To Koryznówka - obok muzeum utworzonego w domu Jana Matejki w Krakowie oraz w Krzesławicach - trzecia placówka związana z osobą twórcy. Sam autor „Stańczyka” w jednym ze swych listów tak pisze o znajdującym się nieopodal Bochni miasteczku: „… jeśli można, śmiem się zgłaszać o przyjęcie do Wiśnicza, gdyż jest to miejsce, które zawsze po Krakowie pierwszym będę kładł i zwał…”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Koryznówka

To XIX-wieczny drewniany dworek wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Usytuowany pomiędzy górującymi nad Wiśniczem Nowym dwiema zabytkowymi budowlami: zamkiem oraz więzieniem (mieszczącym się w przejętym przez Austriaków budynku klasztornym), przechowuje historie, które warto poznać, oraz autentyczne skarby, które na pewno należy zobaczyć.

Reklama

W piątkowe popołudnie przyjeżdżam do Wiśnicza Nowego, aby poznać historię Koryznówki. Jest już po godzinach zwiedzania, więc wchodzę do części mieszkalnej zabytkowego domu, w którym spotykam Marię Serafińską-Domańską i jej męża Stanisława Domańskiego, strażników rodzinnej posiadłości i pamięci tego miejsca. Po drewnianych schodach wchodzę na werandę, myśląc, że w drugiej połowie XIX wieku chodzili tu Jan Matejko, jego żona Teodora, ich dzieci, rodzina, przyjaciele… Spoglądam na zabudowania gospodarcze, na ptactwo domowe chodzące po podwórku, potem na źrebaka, który puszczony na wolność skubie trawę. Tu czas się zatrzymał, a historia dominuje nad współczesnością. Maria Serafińska-Domańska - kierownik Muzeum Pamiątek po Janie Matejce (oddziału Muzeum Okręgowego w Tarnowie) zaprasza mnie do części muzealnej Koryznówki - trzech niedużych pomieszczeń, wyodrębnionych z dworku. Wskazuje miejsce na kanapie, na której siadał mistrz Jan, przyjeżdżający tu najpierw jako przyjaciel Stefana Giebułtowskiego, później narzeczony jego siostry Teodory, a wreszcie jej mąż i ojciec ich dzieci. - Dom należał do Serafińskich - Leonarda i Joanny, która była siostrą Teodory - wyjaśnia p. Maria. - Po wielkim pożarze w Wiśniczu, w 1863 r. Serafińscy zamieszkali w Bochni. Tu wybudowali domek, do którego przyjeżdżali na letnie miesiące.

Pamiątki

Siedzimy w saloniku, miejscu spotkań, rozmów, śpiewów. - Najważniejszym meblem był tu fortepian - p. Maria wskazuje dobrze zachowany instrument, na którym grał Jan Matejko. - Trzeba pamiętać, że ojciec Matejki był nauczycielem muzyki. I nawet miał nadzieję, że Jan również w ten sposób będzie zarabiał na życie. Jednak, jak wiemy, jego zainteresowania poszły w innym kierunku, czego ślady, może niezbyt liczne, ale istotne, tu znajdujemy.

Na ścianie wiszą portrety Antoniego i Pauliny Giebułtowskich, które Matejko namalował jako osiemnastolatek. To są jedne z pierwszych prac artysty. Powstały na prośbę przyjaciela, Stanisława Giebułtowskiego. Kilka lat później okazało się, że Matejko zrobił portrety teściom.

Stanisława Serafińska, córka Leonarda, w swych pamiętnikach tak opisała atmosferę czasów, gdy w dworku gościł młody Matejko, starający się o rękę Teodory: „…siadywałyśmy pod stołem na dywanie, naprzeciw owej kanapki, będącej ulubionym posiedzeniem narzeczonej pary, i stanowiłyśmy tym sposobem dyskretną przeszkodę do zupełnego tęte ŕ tęte. W ten sposób pozowałyśmy panu Janowi przy rysowaniu dziecinnych owych główek naszych (…). Główki te narysowane były w książeczce kieszonkowej, w jednej z takich, które zawsze nosił przy sobie, rysując niezliczone notatki stanowiące znany «skarbczyk Matejki»”.

Reklama

Po ślubie w 1864 r. Matejkowie przyjeżdżali do Koryznówki do 1876 r. Tu, w Wiśniczu, latem mieszkały ich chorowite dzieci. Śladem ich obecności są m.in. karykatury wykonane przez Jana Matejkę. Jest też autokarykatura oraz karykatura Teodory. - To były pierwsze lata małżeństwa, początki sławy Matejki - mówi p. Maria. - Życie było jeszcze piękne, schody pojawiły się później. I właśnie ten czas został tu, na Koryznówce, zatrzymany. Zdjęcia, fotografie, pamiątki z podróży, samowar, w którym przygotowywało się herbatę, napisany przez Matejkę list w sprawie chrztu syna, do brata Teodory, ks. Stanisława Giebułtowskiego…

Kasztelanka

Zwiedzający mogą również zobaczyć gabinet wspomnianej już Stanisławy Serafińskiej, która ostatnie lata swego życia poświęciła na spisywanie pamiętników. Siostrzenica Teodory jako mała dziewczynka została upamiętniona przez Matejkę na obrazie „Śmierć Urszulki Kochanowskiej”. Gdy kilkanaście lat później malarz zrobił portret pięknej 20-letniej Stanisławy, Teodora potraktowała ten fakt jako zdradę.

Dziś nie ma oryginału ukazującego 20-letnią Stanisławę. Dzieło zostało uznane za zaginione od 1939 r. Stanisław Tarnowski, autor pierwszej monografii o Matejce, tak pisał o wspomnianym obrazie: „Stoi się przed tym portretem jak przed największymi tylko, wpatrując się w niego i pytając mimowolnie: Co ty sobie myślisz? Co zwłaszcza myślisz o sobie? Jaka ty jesteś? A zwłaszcza jaka będziesz?”. Warto dodać, że twarz Stanisławy Serafińskiej, uwiecznionej w „Kasztelance”, znalazła się na… 5-złotowym banknocie emitowanym przez Bank Polski w 1930 r., a także na banknocie okupacyjnym o takim samym nominale.

Reklama

Jeszcze inną zasługującą na uwagę pamiątką jest wspólna praca narzeczonych - Teodory i Jana, przygotowana dla Pauliny Giebułtowskiej. To wyhaftowany przez jej najmłodszą córkę portret św. Pauliny, której twarz i dłonie namalował akwarelą Jan Matejko. W muzeum, w zabytkowej szafie, znajdują się też stare książki: klasyka literatury polskiej. Korzystały z nich kolejne pokolenia Serafińskich, czytali Matejkowie. A na jednej z bocznych ścian wyeksponowano telegram z informacją: „Mistrz Matejko umierający przyjeżdżajcie wszyscy…”. Obok - nekrolog opublikowany w „Nowym Kurierze Polskim” 1 listopada 1893 r. Wszystko autentyczne!

Dzisiaj i jutro

Do Koryznówki przybywają turyści z różnych stron Polski. Zachwyceni niepowtarzalną urodą miejsca, niezwykłymi historiami związanymi z życiem Jana Matejki, jego przyjaciela Stefana Giebułtowskiego (zginął w powstaniu styczniowym), a w ostatnim czasie również rtm. Witolda Pileckiego (ukrywał się w dworku po ucieczce z Auschwitz), wpisują do pamiątkowej księgi słowa uznania i podziękowania.

Tymczasem Maria Serafińska-Domańska, która oprowadza wycieczki kolejnych pokoleń uczniów, ze zgrozą stwierdza, że coraz mniej wiemy o największym polskim malarzu historycznym. - Mam taki zwyczaj, że przybywającym tu pod opieką nauczycieli dzieciom i młodzieży szkolnej zadaję pytanie, kim był Jan Matejko - opowiada. - W odpowiedzi słyszę, że wielkim malarzem, który namalował „Bitwę pod Grunwaldem”. I to jest z reguły cała ich wiedza na ten temat.

Te obserwacje i troska o poznanie historii przez kolejne pokolenia Polaków sprawiają, że moja rozmówczyni chciałaby poszerzenia oferty Koryznówki. - Tyle się teraz mówi o edukacyjnych funkcjach muzeów, że to w nich powinno się uczyć historii. Stąd moja propozycja, aby obok muzeum powstał pawilon, w którym zwiedzający, dzięki multimedialnym prezentacjom, mieliby możliwość poznania twórczości malarza, symboliki jego dzieł. Internet za nas tego nie załatwi - przekonuje Maria Serafińska-Domańska i podkreśla, że losy Koryznówki, ludzi z nią związanych oraz sąsiedztwo historycznych obiektów są kolejnymi atutami tego niezwykłego, autentycznego, tchnącego polskością miejsca.

2013-10-28 14:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prorocze obrazy

Niedziela toruńska 33/2023, str. IV

[ TEMATY ]

malarstwo

Archiwum Pauliny Gawlik

Paulina Gawlik

Paulina Gawlik

Bóg może działać także przez nasze talenty. Z Pauliną Gawlik, młodą i zdolną artystką, która tworzy obrazy na chwałę Bożą, rozmawia Beata Patalas.

Beata Patalas: Skąd się wzięła twoja pasja do malarstwa? Paulina Gawlik: Odkąd pamiętam, rysuję, maluję, mam do czynienia z tworzeniem. Kiedy moja mama zauważyła, że mnie to interesuje, zapisała mnie na zajęcia do galerii plastycznej twórczości dziecka w Toruniu. Tam jeździłam razem z siostrą raz w tygodniu. Prawie całe moje życie byłam związana z malarstwem.
CZYTAJ DALEJ

Julia Osęka, delegatka z USA na Synod o synodalności: Leon XIV przedstawił się jak brat

2025-05-09 16:24

[ TEMATY ]

rozmowa

Synod o Synodalności

Papież Leon XIV

PAP/ANDREA SOLERO

Leon XIV nawet w papieskich szatach przedstawił się nam jako brat, jako pielgrzym, jako ten, który szuka Chrystusa - mówi w rozmowie z KAI Julia Osęka, studentka fizyki i teologii na Uniwersytecie św. Józefa w Filadelfii, która była najmłodszą uczestniczką Synodu o synodalności jako delegatka Ameryki Północnej. Opowiada o swoich spotkaniach z nowym papieżem, jego stylu pracy i nadziejach związanych z początkiem pontyfikatu.

Dawid Gospodarek (KAI): Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś o kard. Robercie Prevoście? Julia Osęka: Jesienią 2023 roku, kiedy to rywalizujący z moim uniwersytetem Villanova University opublikował post o nominacji kardynalskiej ich absolwenta — biskupa Roberta Prevosta. Szybkie wyszukiwanie w Google pocieszyło mnie informacją, że młody Robert nie grał w koszykówkę przeciwko moim Saint Joe’s Hawks, ale za to studiował matematykę — swój człowiek. Data konsystorza została wyznaczona na 30 września — tylko dzień przed rozpoczęciem pierwszej sesji Synodu o synodalności, w której brałam udział jako delegatka z Ameryki Północnej. Kilka dni później, stojąc w kolejce do kontroli bezpieczeństwa na lotnisku w Filadelfii, zamieniłam kilka zdań ze znajomymi augustianami, którzy wybierali się do Rzymu tym samym lotem co ja, żeby świętować razem z ich współbratem. Wspominali go ciepło, jako dobrego współbrata, administratora, misjonarza i generała ich zakonu. Pomyślałam wtedy, że dobrze mieć w naszym Kościele kardynałów, którzy mają nie tylko doktoraty i tytuły, ale też dobrych kumpli z Filadelfii - to dobrze świadczy o człowieku. Na konsystorz ostatecznie nie poszłam, wybrałam warsztaty z grupą z Taizé w ramach spotkania młodych przed modlitwą ekumeniczną, która odbyła się wieczorem 30 września 2023, otwierając tym samym zgromadzenie generalne Synodu o synodalności. Teraz myślę, że gdyby papież Leon mógł wybrać, to pewnie też poszedłby z nami na te warsztaty.
CZYTAJ DALEJ

Archidiecezja wrocławska ma pięciu nowych diakonów!

2025-05-10 16:49

Magdalena Lewandowska

Nowi diakoni

Nowi diakoni

– Powołanie spełnia się wtedy, gdy człowiek uwalnia się od własnej woli i od swojej idei samorealizacji, aby zjednoczyć się z wolą Bożą, pozwalając by ona prowadziła – podkreślał w przeddzień Niedzieli Dobrego Pasterza abp Kupny.

Czterech alumnów Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu oraz jeden brat ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów przyjęli w katedrze wrocławskiej święcenia diakonatu z rąk abpa Józefa Kupnego. To Kacper Dawiec z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kątach Wrocławskich, Krzysztof Leśniewicz z parafii NMP Różańcowej we Wrocławiu- Złotnikach, Szymon Rojek z parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie, Bartłomiej Sikora z parafii Opatrzności Bożej we Wrocławiu-Nowym Dworze i Piotr Ferenc z parafii św. Jana Chrzciciela w Kroczewie (diecezja płocka) ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów. Diakoni będą pomagać biskupowi i prezbiterom w posłudze słowa, ołtarza i pełnieniu dzieł miłosierdzia. Będą głosić Ewangelię, przygotowywać ofiarę Eucharystyczną i rozdzielać wiernym Ciało i Krew Pańską. Na polecenia biskupa mogą głosić kazania, przewodniczyć modlitwom, udzielać sakramentu Chrztu św., nosić wiatyk i przewodniczyć obrzędom pogrzebu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję