Reklama

Wiadomości

Wieści z kijowa

Młode Ukrainki opowiadają o kijowskiej codzienności, oczekiwaniach wobec opozycji i pragnieniu stabilizacji.

Niedziela Ogólnopolska 10/2014, str. 42-43

[ TEMATY ]

Ukraina

Archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA MALIŃSKA: – Czy miałyście jakieś kłopoty z wjazdem do Kijowa lub wyjazdem z miasta?

ANASTAZJA: – Nie miałam żadnego problemu, wyjeżdżać z Kijowa można swobodnie. Natomiast wjechać jest bardzo trudno, dlatego że na trasie co kilometr stoją patrole z ogromnymi pancernymi wozami. Autobus, którym wracałam do Polski, był pełen. Większość ludzi jechała na tzw. zakupy, ale w rzeczywistości po prostu chcieli oni wydostać się z kraju. To nie jest nagłe zainteresowanie zakupami, ale ucieczka.

OLENA: – Gdy ja wracałam z Kijowa, zamknięto jedną trasę przed granicą z Polską. Aktywiści Majdanu palili tam opony po to, by zamknąć drogę ucieczki naszej władzy.

– Czy, Waszym zdaniem, zbiórki leków, manifestacje pod ambasadą miały sens?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

OLENA: – Ważne jest zwrócenie uwagi na problem, oczywiście lepiej robić to, niż nie robić nic. Ale czy to pomoże? Wszystko odbywa się na zasadzie „pomóż sobie sam”. Trzeba by zainwestować w Ukrainę, by za 50 lat mieć z tego zysk. Potrzeba teraz ogromnej pomocy finansowej, bo mamy bardzo duże zaległości i długi. Europa jest dla nas ucieczką od naszej władzy. Mamy nadzieję, że ona nie pozwoli, żeby szerzyła się korupcja, jak to było do tej pory. Jak na razie, musimy to wszystko robić sami. Dobrze, że wołamy o pomoc, tak by wszyscy to zauważyli. Ale nikt nic za nas nie zrobi.

ANASTAZJA: – Uważam, że zbiórka leków i jakakolwiek pomoc medyczna jest bardzo ważna. Mamy teraz wielu rannych, szpitale w centrum były przepełnione, więc wszystkie inne szpitale specjalistyczne przyjmowały rannych. Mama Oleny pracuje w szpitalu kardiochirurgicznym i nawet tam przyjmowano rannych. Na ile to było możliwe, wysyłano ich na leczenie do Polski czy Niemiec.

OLENA: – Moja mama jako lekarz została skontrolowana w drodze do pracy. Pięćdziesięcioosobowa grupa z pałami zatrzymała ją i sprawdzała. Przeszukiwano też autobus, którym jechała, czy nie przewozi rannych. Ona była sama w tym autobusie, jedna kobieta wśród pięćdziesięciu uzbrojonych. Wiesz, że oni mogli zrobić, co chcieli, i to jest straszne.

– Jak zmienił się sam Kijów?

OLENA: – 9 na 10 koncertów, które miały się odbyć, zostało odwołanych. Wszystko jest sparaliżowane, są ogromne korki, nigdzie nic się nie odbywa...

ANASTAZJA: – Całe centrum jest zrujnowane, dosłownie wszystko zostało zniszczone. Ponadto wszystkie sklepy, restauracje, urzędy są tam zamknięte, co przynosi ogromne straty. Jest wielu ludzi, którzy żyją od wypłaty do wypłaty. Teraz stracili pracę i nie mogą znaleźć nowej, bo jej po prostu nie ma. Od początku roku bez pracy zostało 380 tys. osób. Nie mogę sobie wyobrazić, jak teraz żyją. Myślę, że po prostu wyjeżdżają. Moja mama najbliższe dni ma wolne od pracy, za które nikt jej nie zapłaci.

OLENA: – Moim zdaniem, z Majdanem można było trochę zaczekać, został bowiem niecały rok do zmiany prezydenta. Teraz nie mamy kim zastąpić starej władzy. Gdyby się z tym wstrzymać, wówczas mielibyśmy szansę wybrać kogoś odpowiedniego. To przecież naród wybrał sobie takiego przywódcę, można więc powiedzieć, że to był nasz błąd. Myślę, że to nie było warte tego, by tylu ludzi zginęło. Chcę po prostu, by moje miasto było na powrót piękne, żebym mogła się nim cieszyć, spacerować po nim i by turyści znowu mogli tam przyjeżdżać. Żebym nie musiała się już martwić, że mogę być zaginiona albo że coś może się stać mojej rodzinie. Ale dopóki nasza władza się nie zmieni, nie zmieni się nic.

ANASTAZJA: – Wybory przecież znów mogą zostać sfałszowane, tak jak to było w 2005 r. – wtedy trzykrotnie sfałszowano wybory na korzyść Janukowycza.

Reklama

– Czy któraś z Was była na Majdanie?

OLENA: – Nie, moja mama zabroniła mi tam iść.

ANASTAZJA: – Ja chciałam tylko zobaczyć Majdan, myślałam, żeby przynieść tam ludziom jedzenie czy odzież. Ale gdy szłam przez park niedaleko centrum, zobaczyłam Berkut. Przeszłam zaledwie kilka kroków i trafiłam na mur funkcjonariuszy. Otaczali wszystko tak, że nikt by się nie przedostał. Zapytałam jednego z nich, czy mogłabym przejść. Odpowiedział, że byłoby to możliwe tylko wtedy, gdybym miała zaświadczenie, że mieszkam po drugiej stronie. Raczej nie myślałam jednak o tym, by w tym uczestniczyć, bo to było naprawdę straszne.

– Czy Wasi bliscy i przyjaciele brali udział w tych manifestacjach?

OLENA: – Majdan podzielił moje dwie najbliższe przyjaciółki z dzieciństwa. Jedna z nich nie wierzyła w to, że można coś zmienić i nie brała w niczym udziału. Druga zaś poszła z całą rodziną na Majdan. Ta pesymistycznie nastawiona przyjaciółka zamieściła w Internecie artykuł o tym, że manifestacja nic nie zmieni. Wówczas ta druga zerwała z nią wszelkie relacje. Smutno stwierdziła, że sama powinna iść na Majdan i zobaczyć twarze tych ludzi, żeby ich zrozumieć.

– Jak rozkłada się poparcie społeczeństwa dla Majdanu?

OLENA: – Dobrze, że to wszystko się dzieje, bo to już jest jakiś krok. Nawet nie dlatego, żeby zasygnalizować Europie: „Ratujcie nas!”, ale żeby pokazać władzy, iż nie będziemy już pokornie cierpieć. By władza zaczęła się bać, a przestała kraść i czuć się bezkarnie. Większość ludzi jest za Majdanem, ale sporo jest neutralnych, są i tacy, którzy uważają, że nie trzeba było doprowadzać do takiej skrajności i do rozlewu krwi.

– Pewnie boicie się o swoją rodzinę i przyjaciół, którzy tam zostali...

OLENA: – Jeżeli zostają w domu, nie wychodzą do centrum ani nie mieszkają niedaleko tej dzielnicy, to są bezpieczni. Ale obie martwimy się o moją mamę, bo mieszka bardzo blisko centrum, w parku przepełnionym Berkutem. Idąc w dół tą ulicą, można dojść do samego centrum.

ANASTAZJA: – Pewnego dnia rano tuż obok mieszkania mamy Oleny też były zamieszki. Na szczęście ona była wtedy w pracy, więc nic jej się nie stało. Szpital, w którym pracuje, jest na wzgórzu oddalonym o ok. 5 km od centrum. W dzień najgorszych zamieszek wszyscy w tym szpitalu widzieli z okien ogromną, czarną chmurę dymu. Nikt nie wiedział, co się stało, bo centrum jest dość daleko i jedyne, co było widać, to dym. Dostałyśmy od niej telefon, chciała wiedzieć, czy jesteśmy w pobliżu i co się dzieje. Była przerażona.

– Obecnie Ukraińcom ciężko jest nawet w Polsce...

OLENA: – Teraz wszyscy bardzo dokładnie sprawdzają nasze dokumenty, ponieważ wielu ludzi ucieka do Polski bez wizy. Ale tu też jest duże bezrobocie, więc dlaczego ktokolwiek miałby zatrudniać obcokrajowców, którzy nie pracują na stałe, tylko dorywczo? To zrozumiałe, że w Polsce ludzie wolą wspierać swoich. Gdy pracowałam dla agencji pracy tymczasowej, wszystko było w porządku, mimo że nie miałam polskiego dowodu osobistego ani karty Polaka, a jedynie paszport i wizę. Teraz powiedziano mi, że nie mogę już dla nich pracować, chociaż zgodnie z prawem mogę podejmować pracę dorywczą dzięki mojej wizie. Ale to była tylko wymówka, by mnie zwolnić. Od kiedy zaczął się Majdan, jest nam trudniej. Wcześniej nie było z tym aż takiego problemu.

– Co sądzicie o zawartym niedawno porozumieniu?

ANASTAZJA: – Jestem zadowolona, zresztą wszyscy Ukraińcy, których znam, zarówno tu, w Warszawie, jak i w domu, są zadowoleni. Cieszymy się, że w końcu wygrał Majdan i że opłacił się cały ten wysiłek. Ci ludzie nie zginęli jednak na darmo. Teraz wszyscy udowodniliśmy, sobie i światu, że Ukraińcy mogą coś osiągnąć, jeżeli zjednoczą się wokół jednej idei.

– Jakie macie odczucia odnośnie do uwolnienia Julii Tymoszenko?

ANASTAZJA: – Osobiście nie chciałabym, żeby ona została prezydentem, dlatego że jestem za Witalijem Kliczką. On wydaje mi się bardziej odpowiedni na to stanowisko. Wszyscy bardzo liczymy na to, że pomoże nam dostać się do Unii Europejskiej. Kliczko jest osobą o większych możliwościach. Tymoszenko wydaje się w porządku, ale wszyscy dziś pytają, skąd ma tyle luksusowych domów i ogromny majątek. Gdy została uwięziona, wszyscy jej współczuli, media ukazywały ją jako męczennicę. Ale teraz nikt nie wie, czy trafiła do więzienia słusznie, czy nie. To jasne, że była opozycjonistką Janukowycza, ale może sama miała coś na sumieniu. Jednak nawet gdyby ona była prezydentem, to nie musielibyśmy się za nią tak wstydzić, jak za Janukowycza, który nawet nie mówi po ukraińsku.

– Czy porozumienie oznacza koniec manifestacji?

ANASTAZJA: – Myślę, że jest to dopiero początek, bo na razie tak naprawdę nic się nie zmieniło. Zmieniono jedynie władzę, chociaż nie wiem, czy te osoby będą lepsze – mam tylko nadzieję, że przynajmniej nie gorsze. Co będzie dalej i jakie reformy rzeczywiście zostaną przeprowadzone, to się dopiero okaże. W tej chwili w Kijowie – według tego, co mówiła mi ciotka, która poszła na Majdan złożyć kwiaty – ludzie tłumnie składają hołd zabitym manifestantom. Nie tylko na barykadach, ale w całym centrum miasta.

– Jak ta rewolucja wpłynęła na Wasze spojrzenie na Ukrainę? Czy sądzicie, że zmieniła ona myślenie wszystkich Ukraińców?

ANASTAZJA: – Myślę, że tak. Ja sama nie oczekiwałam, że to przyniesie jakiś efekt, nie widziałam najmniejszej szansy na wejście Ukrainy do Unii. Oczywiście, miałam na to nadzieję, ale uważałam, że te drzwi są dla nas zamknięte. Kiedy zaczęła się rewolucja i zginęli ludzie, wówczas w ogóle nie sądziłam, że coś takiego się dzieje w moim kraju, że ludzie naprawdę idą na Majdan, gdzie mogą zginąć. Jestem bardzo dumna, że w moim kraju żyją tacy ludzie. Chwilami wstydziłam się, że sama nie byłam na Majdanie, kiedy inni tam walczyli. Teraz cały świat zobaczył, że Ukraińcy, jako naród, są w stanie osiągnąć to, czego chcą, nawet wbrew swojej władzy.

– Myślicie o powrocie na Ukrainę, by tam w przyszłości żyć i pracować?

ANASTAZJA: – Jeżeli Ukraina wstąpiłaby do Unii i byłby to kraj o standardach europejskich, to bardzo chciałabym wrócić, by móc żyć w normalnym, rozwiniętym kraju. Jeśli tak się nie stanie, to nie wiem, gdzie wyruszę. Pewnie tam, gdzie będę miała możliwości. Na razie chcę zostać w Polsce.

Rozmowę przeprowadzono 24 lutego 2014 r.

2014-03-04 15:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Parolin w Cascia: negocjacje pokojowe dla Ukrainy potrzebne jak najszybciej

[ TEMATY ]

Ukraina

Grzegorz Gałązka

Odprawiając Mszę św. w liturgiczne wspomnienie św. Rity w Cascia, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin odniósł się do rosyjskiej agresji na Ukrainę i wezwał wstawiennictwa orędowniczki ds. spraw trudnych, aby położyć kres przemocy na Ukrainie.

„W tej krainie wiary i pokoju, jaką jest Umbria, mam nadzieję, że negocjacje rozpoczną się jak najszybciej i że uda nam się wreszcie osiągnąć tak bardzo upragniony pokój" – powiedział kard. Parolin w homilii podczas Mszy św. odprawionej w Cascia. Kardynał wspomniał Ritę ją jako "świętą od spraw trudnych i orędowniczkę spraw rozpaczliwych”, a patrząc na nią powierzył jej mwstawiennictwo w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie.

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję