W Wielki Czwartek Mszy Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze lubelskiej przewodniczył bp Artur Miziński. Wraz z nim Eucharystię celebrowali abp Stanisław Budzik, bp Józef Wróbel, bp Adam Bab i bp senior Mieczysław Cisło oraz kapłani z parafii katedralnej, a także z Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie. – W wigilię męki i śmierci Chrystusa stajemy razem z Nim w Wieczerniku, aby pochylić się nad tajemnicą Eucharystii, kapłaństwa i miłości według nowego przykazania, które daje nam Chrystus – powiedział bp Miziński we wprowadzeniu do Liturgii.
Reklama
Rozpoczynając Święte Triduum Paschalne, bp Miziński zwrócił uwagę, że w Eucharystii, w prostych znakach chleba i wina, kryje się dramat Golgoty i krzyża oraz chwała Zmartwychwstania, Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego. – To wszystko w sposób sakramentalny dokonuje się na ołtarzu, bo przy ołtarzu zawsze przekracza się bramy czasu i dotyka wieczności; przy ołtarzu realizuje się w sakramentalnych znakach nasza największa i ostateczna nadzieja, nasze odkupienie. Sakrament sprawia, że nie tylko wspominamy wydarzenia sprzed wieków, ale stajemy się ich uczestnikami – podkreślił. Jak powiedział, ustanowienie w Wielki Czwartek Eucharystii i sakramentu kapłaństwa dla sprawowania Eucharystii stanowi największy i najważniejszy dar, jaki Chrystus mógł pozostawić swojemu Kościołowi. - Nie ma większego daru od tego, w którym Chrystus powodowany miłością daje samego siebie człowiekowi na pokarm; ażeby ten cudowny pokarm był dostępny dla człowieka przez wieki, ustanawia sakrament kapłaństwa. Czy naprawdę potrafimy sobie uświadomić, co Chrystus dla nas uczynił, dając nam Eucharystię i kapłaństwo? – pytał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Biskup Artur Miziński za św. Janem Pawłem II nauczał, że prawdziwym celem ustanowienia Najświętszego Sakramentu nie było to, aby zamknąć Go w tabernakulum czy nawet adorować, ale spożywać i stawać się pełną miłości, żywą obecnością Chrystusa w świecie. – Przyjęcie Jezusa w Eucharystii ma nas prowadzić do służby innym – powiedział pasterz, przywołując obrzęd umycia nóg, który jest ilustracją najważniejszego przykazania: „abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem”. Szczytem tej miłości było oddanie życia za ludzi na Golgocie. - Pan Jezus uczynił coś niezwykle wzruszającego i szokującego, ale też wezwał nas i uzdolnił do miłowania drugiego człowieka. Przez umycie nóg Pan Jezus ukazał nam, jakie relacje mają obowiązywać jego uczniów; umywać sobie nogi znaczy wzajemnie służyć – podkreślił. Jak tłumaczył, okazywanie sobie miłości na wzór Chrystusa, szczególnie w sytuacjach zranienia i krzywdy, jest możliwe właśnie dzięki Eucharystii, która jest sakramentem miłości i jedności. – Eucharystia nieustannie nam przypomina, by służyć bliźniemu, by być dla niego bezinteresownym darem. Eucharystia jest po to, byśmy się nauczyli miłować, a nowe przekazanie po to, byśmy się nauczyli prawdziwie przeżywać Eucharystię – powiedział. - Jeśli przyjmujemy Jezusa w Komunii św. i nic w nas się nie zmienia, to oznacza, że nie pozwalamy Mu przemieniać nas samych. W ten szczególny, jedyny i niepowtarzalny wieczór prośmy Chrystusa, aby żył w nas i dawał nam moc do postawy służby wobec naszych braci, bo praktyczna miłość jest sprawdzianem naszego uczestnictwa we Mszy św. – podkreślił bp Artur Miziński.
Po homilii nastąpił obrzęd umycia nóg. Arcybiskup Stanisław Budzik, ubrany w dalmatykę na znak służby, obmył nogi dwunastu mężczyznom.
Po Komunii św. Najświętszy Sakrament został przeniesiony do tzw. „ciemnicy”, gdzie rozpoczęła się adoracja.