Reklama

Wiadomości

Musimy przestać być kalekami

O walce z przeciwnościami losu, o Bogu, który w chorobie może być wsparciem, o bezprecedensowej wyprawie na biegun i o znaczeniu ludzkiej miłości z Jaśkiem Melą rozmawia ks. Marek Łuczak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. MAREK ŁUCZAK: – Mam takie doświadczenie duszpasterskie, że ludzie dotknięci przez cierpienie w stosunku do Pana Boga zwykle przyjmują postawę buntu. Ty w kontekście swojego wypadku mówiłeś, że w najtrudniejszych momentach wsparciem była rodzina i Bóg...

Reklama

JASIEK MELA: – W życiu każdego człowieka różne traumatyczne wydarzenia wywołują w psychice pewną falę następujących po sobie reakcji i przemyśleń. Ta sytuacja dotyczy prawie każdego z nas. A zatem u niemal każdego na początku pojawia się bunt – i to jest naturalne. Powstaje jednak pytanie: czy uda nam się po kolei przebrnąć przez wszystkie etapy, czy też na którymś się zatrzymamy. Dla niektórych – tak było w mojej sytuacji – trudne doświadczenia są jakimiś lekcjami i staram się widzieć w nich cenne rzeczy. Staram się w pewnych stratach, fizycznych czy psychicznych, dostrzegać pewien dar. Uważam, że ilekroć Bóg nam coś zabiera, to nigdy nie pozostawia nas „dziurawymi”, to wybrakowane miejsce zapełnia czymś innym. Problem jednak polega na tym, że my jako ludzie boimy się nieznanego, wolimy to, co już znamy. A często się okazuje, że to nowe – nieznane jest dużo lepsze niż to, co było wcześniej. Przekonujemy się o tym, kiedy potrafimy na to spojrzeć z dystansu. Niektórzy zatrzymują się na etapie buntu i wmawiają sobie, że Bóg jest niesprawiedliwy. Mówią, że Boga nie ma, a jeżeli jest – to jest dziwny i zły. Wtedy bolesne doświadczenia, które ich spotykają, są dla nich potwierdzeniem tezy, że Bóg jest zły oraz że ludzie są źli. Jednak te same doświadczenia mogą nas utwierdzić w przekonaniu, że odwrotnie – Bóg jest dobry, bo przecież mogę się cieszyć tysiącem innych Jego darów.

– Czy mogę zaryzykować twierdzenie, że ci ludzie nie potrafią odróżnić tego, co jest Bożą wolą, od tego, co jest tylko Bożym dopustem? W Twoim przypadku jestem przekonany, że to nie jest tak, iż Pan Bóg chciał, żebyś dotknął transformatora i doznał tych wszystkich cierpień. Na pewno Bóg tego nie chciał, natomiast z całą pewnością dopuścił do tego, być może dlatego, że wiedział, iż dasz radę ten krzyż nieść przez życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie chcę kłócić się o analizę, czy zapisane są konkretne doświadczenia, czy też nie, ale wydaje mi się, że gdzieś z góry są ustalone pewne sytuacje, które mają się wydarzyć. Chodzi o coś, co nami wstrząśnie. Jeśli np. ktoś ma trudniejszy charakter – żeby nim wstrząsnąć, trzeba doświadczyć go nieco mocniej. Innym wystarczyłoby lżejsze doświadczenie. Prawdopodobnie jest tak, że na mnie takie doświadczenie by nie podziałało. Nie pozwoliłoby mi dostrzec rzeczy ważniejszych. Stąd myślę, że skala doświadczeń, które nas z góry spotykają, jest bardzo różna. W każdym z nich można dostrzec coś dobrego, jeżeli tego chcemy i gdy umiemy wykorzystać to w dobry sposób.

Reklama

– Jednym z dobrych owoców tego, co się stało, jeśli można tak powiedzieć, jest to, co mówisz światu na temat kalectwa i niepełnosprawności. W wywiadach z Tobą spotkałem bardzo mądre rozróżnienie tego, czym jest kalectwo, od tego, czym jest niepełnosprawność. Mógłbyś to rozwinąć?

– Rzeczywiście, to dla mnie jest dosyć ważne. Mój tata nauczył mnie dostrzegania różnicy między tym, na co mamy wpływ, a tym, na co wpływu nie mamy. Niepełnosprawność jest dla mnie czymś, co można wymienić obok innych rzeczy, które nas charakteryzują: skąd pochodzimy czy jaki jest nasz stan zdrowia, na który często nie mamy wpływu. W moim przypadku ręka i noga nie odrosną. Tak więc zastanawianie się nad tym, co by było gdyby – gdyby życie inaczej się potoczyło – jest marnowaniem energii. Nie można wiecznie rozpamiętywać przeszłości, trzeba uczyć się na doświadczeniach i iść do przodu. Kalectwo zaś jest dla mnie raczej symbolem naszych intencji, rzeczy, które możemy zmienić, naszego starania się, naszej pracy. Jeżeli nam się czegoś nie chce, zawsze możemy uznać, że jest to np. niemożliwe. To zdejmuje z nas odpowiedzialność.

– Mam wrażenie, że my wszyscy jesteśmy trochę niepełnosprawni – każdy na swój sposób, oczywiście. Ja np. nie gram na skrzypcach, komuś brakuje innych zdolności. Kalectwo więc – jak powiedziałeś w jednym z wywiadów – to jest pewien stan umysłu, świadomość, jakby człowiek był wybrakowany, a jednak wszyscy jesteśmy wartościowi.

Reklama

– Tak. Przyglądam się różnym ludziom, których spotykam, bo od dobrych paru lat jednym z elementów mojej pracy jest praca motywatora. Obserwuję więc ludzi – dzieciaki, młodzież, dorosłych – w różnych miejscowościach, czasem na rekolekcjach, na spotkaniach w szkołach, w domach dziecka, w hospicjach, szpitalach, w ośrodkach dla narkomanów czy w więzieniach. Patrzę na ludzi, którzy są naprawdę wartościowi, a często oceniają siebie jako beznadziejnych. Nieraz stawiam sobie pytanie, co jest źródłem takiej sytuacji. Być może część winy za to ponoszą media. Zwykle przedstawiają świat piękny i kolorowy, lecz nie uczą rozwiązywania problemów, a rzeczywistość nie nadąża za iluzją. Z tego powodu wydaje nam się, że w życiu mamy mnóstwo problemów, a ludzie wokół nas są zadowoleni i szczęśliwi.

– Takie pytanie zadawano Ci pewnie tysiące razy, ale czynię to w interesie naszych czytelników, bo nie wszyscy może mają dobrą wiedzę i orientację. Otóż wszędzie na Twój temat można przeczytać, że jesteś jak dotąd najmłodszym człowiekiem, który w ciągu roku zdobył dwa bieguny i jedynym niepełnosprawnym, który tego dokonał. Jakie znaczenie ma dla Ciebie ten wyczyn?

– Na dzień dzisiejszy w 100 proc. symboliczne. Jak powiedziałem, w życiu trzeba iść do przodu i nie zastanawiać się nad wszystkim przesadnie. Bo łatwo jest siąść, spocząć na laurach, a ja staram się wszystkie doświadczenia pozostawić za sobą. W wyprawach z Markiem Kamińskim i Wojtkiem Ostrowskim oraz Wojtkiem Moskalem, w drodze na biegun – było tak, że już w czasie drogi, ale też dużo wcześniej, w okresie przygotowań do wyprawy, dochodziło do zawahania, zastanowienia się: warto czy nie warto? To był jednak dla mnie dowód na to, że można zmieniać znaczenie słowa „niemożliwe”. Jeżeli chcemy osiągnąć jakiś cel w życiu, to musimy przestać się oszukiwać, przestać być kalekami. Kiedy jest się osobą bardziej wrażliwą, to się mocno dostaje „po tyłku”. Myślę, że to jest jednak warte intensywności życia, które można za to wygrać.

Reklama

– Powiedziałeś, że to ma znaczenie symboliczne, ale mam wrażenie, że także praktyczne, bo przecież założyłeś fundację i to jest jakieś wyzwanie. To, że zdobyłeś bieguny, daje Ci siły, żeby tego dzieła dokonać. Opowiesz coś o fundacji?

Reklama

– Na pewno tak jest, bo każde doświadczenie jest elementem układanki domina. Wystarczyłoby jeden z klocków po drodze wyjąć, i to, co się wydarzyło w naszym życiu, wyglądałoby odmiennie – klocki rozsypałyby się inaczej, coś by się zatrzymało. Sens istnienia fundacji wziął się z tego, że zauważyłem, ile jest potrzeb wokół nas. Miałem okazję i możliwość spotkania konkretnych ludzi, chociażby Marka Kamińskiego, dzięki którego inicjatywie było mi łatwiej ukierunkować energię, siłę. Zobaczyłem, że jest bardzo wiele potrzeb, i to zarówno wśród ludzi niepełnosprawnych, którzy potrzebują protez, wśród niepełnosprawnych, którzy mają protezy, ale potrzebują nadziei, jak i wśród zupełnie zdrowych, którym teoretycznie nic nie dolega, a są okropnymi kalekami. Fundacja jest odpowiedzią na te potrzeby, które widzimy wokół nas – postanowiliśmy założyć fundację, która pomoże przy zakupie czy dofinansowaniu protez dla osób po amputacji. W Polsce jest to kiepska nisza, państwo dofinansowuje protezy w naprawdę bardzo cząstkowym procencie. A dobre protezy mogłyby umożliwić aktywne życie społeczne, zawodowe, jakiekolwiek. Często ci ludzie wpadają w błędne koło typu: nie mam protezy, bo nie mam pieniędzy; nie mam pieniędzy, bo nie mam pracy; a pracy nie znajdę, bo nie mam protezy i nie mam na czym pójść do pracy. Drugim elementem pracy fundacji jest motywacja do działania, organizacja wypraw integracyjnych, różne spotkania i motywowanie ludzi do tego, żeby nieśli dobrą energię dalej i pomagali innym osobom zauważać sens życia.

– Ostatnio w telewizji mówiłeś, że jesteś na etapie fascynacji drugą osobą. Wyglądałeś – takie odniosłem wrażenie – na zakochanego i mówiłeś, że Twoim celem jest założenie rodziny. Jak wyobrażasz sobie idealną rodzinę?

– Wydaje mi się, że zmierzę się z tym wszystkim, kiedy przyjdzie na to odpowiedni moment i dobra sposobność. Myślę, że idealny rodzic to osoba – może brzmi to przewrotnie – bardzo nieidealna. Mnie np. było dużo łatwiej – i teraz jest łatwiej – odnajdywać się w życiu, wiedząc, jak mnóstwo wad mają moi rodzice, a jednocześnie jak są w tym wszystkim bardzo prawdziwi. Nauczyli mnie szczerości i umiejętności rozmawiania na trudne tematy, dlatego nie pozostaję z tymi tematami sam. Jest tak, że mamy wokół siebie mnóstwo ludzi, a w rzeczywistości żyjemy trochę tak, jakbyśmy byli na pustyni, na bezludnej wyspie. To jest coś bardzo cennego. Nie mam żadnej wizji, jak taka rodzina powinna wyglądać, ale na pewno chcielibyśmy dziecku dać wszystko, co mamy, uchronić je od wszelkich trudnych i bolesnych doświadczeń, które sami nagromadziliśmy w życiu. Jest to wielka trudność obserwować swoje dziecko, które popełnia błędy, kiedy przewidujemy, że się niechybnie sparzy, ale musimy mu dać możliwość przekonania się o tym, że mieliśmy rację. Myślę, że w ten sposób buduje się wzajemne zaufanie.

2014-07-22 12:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Różaniec - tajemnica sukcesu w 20 rozdziałach

Niedziela świdnicka 41/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

wiara

różaniec

krzyż

KS. M. SOKOŁOWSKI TCHR

JULIA A. LEWANDOWSKA: – Błogosławiony Jan Paweł II, nazywany Papieżem Różańca, mówił, że „Różaniec to skarb, który trzeba odkryć”, i często podkreślał, że jest to jego ulubiona modlitwa. Matka Boża ukazując się dzieciom fatimskim, prosiła, by odmawiać Różaniec. Październik to miesiąc różańcowy – jak współczesnego człowieka zachęcić do tej formy modlitwy?
CZYTAJ DALEJ

Rusza system kaucyjny - na etykiecie butelek trzeba szukać znaku kaucji

2025-10-01 07:10

[ TEMATY ]

kaucja

PAP/Zubrzycki Marian

Mimo, iż od października rusza system kaucyjny, to nie za każdą plastikową butelkę czy puszkę po napoju otrzymamy zwrot kaucji. Decydować o tym będzie specjalne oznaczenie na etykiecie. Nie we wszystkich sklepach będzie można też oddać takie opakowanie.

Po latach prac legislacyjnych od 1 października zacznie w Polsce obowiązywać system kaucyjny. Na czym będzie on polegać? W skrócie - do napojów w butelkach plastikowych, metalowych puszkach i szklanych butelkach wielorazowego użytku (choć w tym ostatnim przypadku od 2026 roku), będzie doliczana kaucja, którą będzie można odzyskać po ich oddaniu.
CZYTAJ DALEJ

Różaniec z Aniołami - tajemnice światła

2025-10-01 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Anioł Stróż

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego, a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany, w którym mam upodobanie", i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka, bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi, a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie, którzy stoją na straży życia. I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna, który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów. Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi, że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję