Reklama

W wolnej chwili

"Cudowne życie" już w kinach!

Paryż, 1963 rok. Najmłodszy z sześciorga rodzeństwa Roland to chłopiec niepodobny do innych. Według lekarzy nigdy nie będzie chodził, ale jego nieugięta matka, Esther, stanowczo odmawia pogodzenia się z tym wyrokiem. Dzięki połączeniu niezachwianej wiary i wyjątkowej zdolności do zaprzeczania rzeczywistości postanawia stawić czoła (pozornie) nieprzezwyciężonym przeciwnościom.

2025-07-18 08:41

[ TEMATY ]

film

"Cudowne życie"

mat. prasowy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jej ogromna odwaga i miłość, cięty język oraz zamiłowanie do żartowania i wiara w medycynę alternatywną torują drogę Rolandowi do cudownego życia, które jego matka dla niego wymarzyła.

Bóg nie mógł być wszędzie, więc stworzył Esther.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

WYWIAD Z ROLANDEM PEREZEM, autorem

Film jest adaptacją Pana książki, która została wydana w 2021 roku. Opowiada Pan w niej swoją historię, historię dziecka urodzonego ze stopą końsko-szpotawą, oraz o cudzie, którego dokonała Pańska matka. Skąd pragnienie, żeby opowiedzieć tę historię?

Przed śmiercią mojej matki Esther nigdy nie opowiadałem o mojej niepełnosprawności. Nikt nawet nie podejrzewał u mnie tej wady wrodzonej. Jedyne, co jest widoczne dzisiaj, to to, że jedna noga jest chudsza, a jedna stopa mniejsza od drugiej. Kiedy moja matka zmarła, chciałem opowiedzieć tę historię w hołdzie dla niej oraz dla wszystkich matek, które walczą o swoje dzieci. Chciałem dać im siłę i nadzieję, nie zapominając o niesamowitym poczuciu humoru, które cechowało moją matkę.

Ale miał Pan też inną tajemnicę, która Pana powstrzymywała…

Reklama

Jestem prawnikiem i zdarzyło się, że przypadkiem moją klientką została Sylvie Vartan, zupełnie nieświadoma roli, jaką odegrała w moim życiu. Byłem przerażony, że może uznać, że ustawiłem całą tę sytuację i będzie mnie uważała za Glenn Close z „Fatalnego zauroczenia”! Przed śmiercią moja matka opowiedziała całą historię mojej przyjaciółce Sophie Davant, chociaż zakazałem jej o tym rozmawiać z kimkolwiek. Broniła się: „Prosiłeś, żeby nie mówić Sylvie, a nie Sophie”. Oczywiście Sophie powiedziała o wszystkim Sylvie. Sylvie zawsze uważała, że artyści nie zasługują na podziw publiczności. Sądzę, że moja historia zmieniła sposób, w jaki postrzega swoją profesję.

Pomimo niepełnosprawności miał Pan szczęśliwe dzieciństwo.

Moja matka nigdy nie używała słowa „niepełnosprawny”. Mieszkaliśmy na kolorowym osiedlu w 13. dzielnicy. W wieku pięciu lat wciąż poruszałem się na czworaka i spędzałem popołudnia z matką i sąsiadami. Esther dowodziła małą wioską w naszym budynku. Było jak w filmie Benigniego — życie było piękne, a wszystko wydawało mi się normalne. Miałem cudownych braci i siostry, kochającego i pracowitego ojca. Nikt się nigdy nie skarżył. Moja matka dbała o potrzeby całej szóstki dzieci — była niesamowicie zabawna.

Można odnieść wrażenie, że Pana matka nie żyła w realnym świecie.

Reklama

Esther zawsze zaprzeczała rzeczywistości. Kiedy zdała sobie sprawę, że tradycyjna medycyna nie może mi pomóc, zwróciła się ku modlitwie. Czekała na cud: wytrwale, pewnie i z uporem. Przez cały czas kłócąc się z Bogiem. Miała niezachwianą pewność siebie. Miała sporą nadwagę, ale mówiła wszystkim, że taksówkarze ciągle ją podrywają, bo wygląda jak Claudia Cardinale albo jak Sophia Loren — nigdy w nic nie wątpiła. Układała włosy jak aktorka z „Dynastii”. Mówiła głośniej niż inni, uciszała ich, okłamywała wszystkich dla wyższego dobra — dobra swoich dzieci! I faktycznie udawało jej się zmieniać rzeczywistość. Czasami była zawstydzająca, ale nie można było jej nie podziwiać. Była gotową bohaterką filmową.

Film ukazał się zaledwie trzy lata po książce. To bardzo krótki odstęp czasu.

Czasem wydaje mi się, że moja mama nadal gdzieś tam w górze pociąga za sznurki! Zupełnie bez przekonania przekazałem manuskrypt producentce Sophie Tepper, jeszcze zanim książka ukazała się drukiem, podczas imprezy u naszego wspólnego znajomego. Bardzo spodobała jej się moja historia i zaproponowała, że zakupi do niej prawa. W tym samym czasie Sidonie Dumas (z Gaumont) usłyszała, jak opowiadam o mojej książce w radiu i także się nią zainteresowała. Dokładnie w tym momencie Sophie Tepper zaproponowała jej ten projekt. To był pomyślny układ planet, który pojawił się nagle, jak na zamówienie.

Producenci wybrali kanadyjskiego reżysera Kena Scotta, żeby napisał scenariusz i wyreżyserował film.

Masz na myśli Kena Pereza? On jest przedłużeniem tego cudu. Ken jest wrażliwy i skryty. Jest równocześnie łagodny i zabawny. Wniósł do filmu anglosaski dar do łączenia dramatu i komedii. Bardzo się ze sobą zżyliśmy.

Czy odwiedzał Pan plan filmowy?

Tak, kilkakrotnie. To było magiczne doświadczenie widzieć, jak mieszkanie, gdzie spędziłem dzieciństwo, zostało dokładnie zrekonstruowane. Przekazałem zdjęcia i wytłumaczyłem, jaki był układ pomieszczeń, ale czegoś takiego się nie spodziewałem. Było tam wszystko: niebieskie linoleum, kuchenny zlew, kanapa. To było niesamowite.

Reklama

Jaka była Pana reakcja, kiedy obejrzał Pan film po raz pierwszy?

Założyłem sobie, że będę zdystansowany, żebym mógł sformułować subiektywną opinię. Jednak bardzo szybko górę wzięły emocje. Byłem niesamowicie, ale równocześnie przyjemnie zaskoczony komediowym wydźwiękiem filmu. Wielką przyjemność sprawiło mi oglądanie w roli mnie samego Jonathana Cohena.

Jaki dodatkowy wymiar, którego nie miała książka, ma ten film?

Film pokazuje to, czego ja nie dostrzegałem jako dziecko. Wydawało mi się, że walka matki o syna to naturalna rzecz. Napisałem tę historię jako radosną przypowieść, odę opiewającą życie. Kiedy po raz pierwszy obejrzałem film, zdałem sobie sprawę z nadprzyrodzonego wymiaru walki Esther. Zawsze wydawała mi się niezwyciężona. W rzeczywistości igrała z ogniem. Opieka społeczna mogła mnie zabrać, leczenie mogło nie przynieść efektów. Zrozumiałem, jak blisko było do rozdzielenia mnie i rodziców, do wsadzenie mnie w szyny, do mojej dożywotniej niepełnosprawności. Jednak moja matka była obdarzona bożą iskrą.

Jak Pana zdaniem sportretowała na ekranie Pana matkę Leïla Bekhti?

Reklama

Leïla sprawiła, że zapomniałem o mojej matce. Nie wiem, jak udało jej się to osiągnąć. Fizycznie w ogóle nie są do siebie podobne, ale rozpoznaję w niej energię Esther. Absolutnie akceptuję jej cielesność w tej osobowości. Nie chciałbym niewolniczego naśladownictwa, imitacji. Leïla ukazała ją taką, jak ją odczuwa, i to zadziałało. Przywróciła ją do życia olbrzymią intensywnością. Zagrała ją z ogromną klasą. Jest fenomenalna.

Sylvie Vartan odegrała pewną rolę w Pana leczeniu, a teraz zagrała w filmie samą siebie.

Podczas osiemnastu miesięcy mojego leczenia byłem przykuty do łóżka, przed sobą miałem telewizor i byłem wpatrzony w Sylvie – w jej spojrzenie, jej gesty, jej stroje. Nauczyłem się czytać i pisać z jej piosenek. Sylvie była moim lekarstwem i do dziś jest moim talizmanem. Nie umiem być wobec niej obiektywny. Mógłbym nawet ogłosić, że śpiewa lepiej niż Maria Callas. Cieszy mnie jej radość i jestem dumny z jej sukcesów. Odczuwam wobec niej ogromną czułość. Dla niej mógłbym wziąć udział w pojedynku. Cała moja rodzina zna wszystkie jej piosenki na pamięć. Moja ulubiona piosenka to Non, je ne suis pas la même (Nie, nie jestem taka sama). Ja nie jestem taki sam dzięki niej.

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maj na Foksal

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oraz Fundacja Solidarności Dziennikarskiej zapraszają na wieczór inauguracyjny - projekcję filmu dokumentalnego Jolanty Hajdasz "Żołnierz Niezłomny Kościoła" oraz spotkanie z Autorką
CZYTAJ DALEJ

Dobrowolnie poszli na pewną śmierć. Bł. Achilles Puchała i Herman Stępień OFM

[ TEMATY ]

patron dnia

pl.wikipedia.org

Bł. Achilles Puchała

Bł. Achilles Puchała

Józef Puchała przyszedł na świat 18 marca 1911 r. we wsi Kosina koło Łańcuta. Wychowywał się w średniozamożnej, rolniczej rodzinie. W gimnazjum wstąpił do Rycerstwa Niepokalanej. W 1927 r. został przyjęty we Lwowie do franciszkanów konwentualnych. Otrzymał zakonne imię Achilles.

Śluby wieczyste złożył w 1932 r., a następnie rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Krakowie. W 1936 r. przyjął święcenia kapłańskie i jeszcze przez rok kontynuował studia.
CZYTAJ DALEJ

Synodalne Dzieło Muzyczne Archidiecezji Wrocławskiej - Trwają zapisy

2025-07-19 12:38

Tomasz Lewandowski

Chór i Orkiestra podczas Otwarcia Synodu

Chór i Orkiestra podczas Otwarcia Synodu

Jesienią rozpoczną się przygotowania Synodalnego Dzieła Muzycznego Archidiecezji Wrocławskiej. Będzie to pięć weekendowych sesji warsztatowych, które przygotowują uczestników do lepszego przeżywania roku liturgicznego, posługi w parafii czy śpiewu na zakończenie Synodu Archidiecezji Wrocławskiej.

Warsztaty zostały wyznaczone na pięć terminów od października 2025 do maja 2026. Pierwszy z nich przypada 10-12 października 2025 r. w Liceum salezjańskie i kościół św. Michała Archanioła, ul. Bolesława Prusa 78 we Wrocławiu. Drugi w dniach 9-11 stycznia 2026 r. w parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego, ul. Horbaczewskiego 2 we Wrocławiu. Kolejny termin to 20-22 lutego 2026 r. w parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju, ul. Ojców Oblatów 1, we Wrocławiu. Wyznaczono także miejsce poza Wrocławiem. I miejscem warsztatów w dniach 17-19 kwietnia 2026 r. będzie parafia NMP Matki Miłosierdzia, ul. Wileńska w Oleśnicy. I ostatni termin na zakończenie synodu, czyli 22-24 maja 2026 r, zakończenie Synodu, a po Eucharystii pod przewodnictwem abp. Józefa Kupnego przewidziany jest dodatkowy czas uwielbienia Boga w krótkim koncercie modlitewnym. Jak zaznaczają organizatorzy wydarzenia: - Każda z sesji to intensywna praca 100-osobowego chóru oraz 30-osobowej orkiestry, zakończona posługą w pięciu różnych parafiach Wrocławia i okolic, podczas pięciu różnych okresów liturgicznych. Sesje rozpoczynają się w piątek wieczorem, kończą w południe w niedzielę, uroczystą Eucharystią, na której razem śpiewamy i gramy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję