Reklama

Wszystkie nasze dzienne sprawy

Różnokolorowe koperty, które trafiają codziennie na redakcyjne biurka, a ostatnio coraz częściej e-maile, są świadectwem głębokiego zaufania, jakim darzą nas Czytelnicy. Dzieląc się na łamach niektórymi listami z redakcyjnej poczty, pragniemy, aby „Niedziela” była owocem zbiorowej mądrości redakcji i Czytelników.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moje Zaduszki

Pisałam do „Niedzieli” już dwa razy. Pierwszy raz, gdy borykałam się z trudnościami finansowymi. List, zatytułowany „Rodzinny dom”, był opublikowany w 13. numerze „Niedzieli” (na 30 marca br.). Drugi list pisałam chyba z końcem kwietnia i nie chciałam, aby był opublikowany.

Wszystkie sprawy już się nam rozwiązały i byłam bardzo szczęśliwa. Ale to, co napiszę dalej, może zmrozić niejednego. Tydzień po napisaniu tego ostatniego listu wydarzyła się tragedia, która uzmysłowiła mi, że pieniądze i dobra tego świata są niczym, a także jak potężną moc ma Bóg, który w jednej chwili może wszystko zmienić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Był dzień 6 maja – wtorek. Dzień jak każdy. Mąż zjadł śniadanie, jak zwykle zapytał, co będziemy dziś robić i poszedł w pole. Pracował do godz. 11.30. W tym dniu wyjątkowo szybko zrobiłam obiad. Mąż wrócił z pola. Był tam z 4-letnim wnukiem, nawet razem jeździli traktorem. Zjadł zupę w kuchni i wziął sobie drugie danie, z którym poszedł do pokoju, bo chciał o 12.00 popatrzeć na wiadomości. Przyszłam sprawdzić, czy już zjadł i zobaczyłam go siedzącego na tapczanie, półprzytomnego. Nie reagował na moje słowa.

Pogotowie przyjechało po 10 min. Godzinna reanimacja nic nie pomogła. Mąż zmarł z powodu wylewu. Miał 64 lata. A ja w wieku 61 lat owdowiałam i zostałam na gospodarce, którą trzeba ogarnąć. Cały czas siedziałam przy pani doktor jak skamieniała, nie wiedząc, co się dzieje. Byłam pewna, że wezmą go do szpitala. Nie wierzyłam, gdy lekarka powiedziała: „przykro mi”. Nadal nie bardzo wierzę. Do niedawna cały czas czekałam na jego powrót. Wszystkie jego rzeczy leżą tak, jak je zostawił, a ja go widzę, jak wychodzi z kuchni i uśmiecha się do mnie.

Najgorsze są te samotne noce, gdy budzę się i widzę puste miejsce koło siebie. We wrześniu minęła 40. rocznica naszego ślubu. Mąż jeszcze w lutym zamówił Mszę św. Teraz, gdy odchowaliśmy dzieci, byłoby nam dobrze, ale Pan Bóg miał inny plan. Czuję obecność męża. Często „pytam go”, co mam dziś robić, i sprawy same jakoś mi się rozwiązują.

Reklama

Bóg daje mi siły, i razem z córką (35 lat, panna) pracujemy w polu, nawet wiemy, co robić i jak. Czasem padamy ze zmęczenia, ale mówię, że to na chwałę Boga.

Trudno mi pogodzić się ze śmiercią męża. Nie mogłam czytać Pisma Świętego, często zadawałam sobie pytanie: „dlaczego Pan Bóg mnie tak doświadczył?”. Nasz ksiądz proboszcz kazał mi pytać na modlitwie Boga: „po co?”. Więc pytam: „po co była Bogu potrzebna ta śmierć?”. Może żebym przez ciężką pracę szybciej doznała chwały nieba...

Czeka nas jeszcze dużo pracy. Były żniwa, potem wykopki i trzeba uprawiać rolę. Wciąż uczymy się wszystkiego. Mąż dużo pracował w polu, ja raczej zajmowałam się domem. Mówił, że pewne prace nie są dla kobiet, a teraz muszę robić wszystko.

Wiem, że nikt nie weźmie tego krzyża za mnie. Sama muszę go nieść i sama muszę przeżyć ten trudny czas. Pan Bóg ma dla każdego z nas jakiś plan i ta śmierć też nie była przypadkowa. Teraz wiem, że nie pieniądze, ale życie i zdrowie to największy skarb.

Wracam do czytania pism religijnych i Pisma Świętego. Zaczynam od Księgi Psalmów. Codziennie też odmawiam Koronkę i wiem, że bez modlitwy nic nie zdołam uczynić. Wszystko, co robię, ofiarowuję Bogu dla zbawienia duszy mojego męża. Teraz to już nawet śmierci się nie boję, bo wiem, że mam do kogo iść. Mąż tam czeka na mnie.

Serdecznie pozdrawiam –

Halina

Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa.
Na kopercie należy napisać: „Listy”
e-mail: redakcja@niedziela.pl

2014-10-29 07:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Michał Janocha: średniowieczne katedry budowano długo i na długo - na wieczność

Średniowieczne katedry budowano długo i na długo - na wieczność. Były zbiorowym dziełem kilku pokoleń i wszystkich stanów; wyrazem idei, która łączy – mówi PAP ksiądz biskup Michał Janocha, przewodniczący Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Konferencji Episkopatu Polski.

PAP: Minęło 5 lat od pożaru katedry Notre Dame, który był niewątpliwym wstrząsem dla Europy. Niebawem znów będzie można ją zwiedzać po odbudowie. Jak wspomina ksiądz biskup swoją pierwszą wizytę w tej świątyni?

CZYTAJ DALEJ

Jezu, pokazuj mi każdego dnia, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 22-29.

Poniedziałek, 15 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który „użyczył” twarzy Jezusowi

2024-04-16 08:26

[ TEMATY ]

Święty Benedykt Józef Labre

Domena publiczna

Święty Benedykt Józef Labre

Święty Benedykt Józef Labre

Mówi się, że jego promieniująca świętością twarz fascynowała ludzi. Jednemu z rzymskich malarzy posłużyła nawet do namalowania oblicza Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 16 kwietnia wspominamy św. Benedykta Józefa Labre. Beatyfikował go Papież Pius IX w 1860 r., a kanonizował w 1881 r. Leon XIII. Relikwie znajdują się w kościele Santa Maria dei Monti w Rzymie. Jest patronem pielgrzymów i podróżników.

Benedykt Józef Labre urodził się 26 marca 1748 r. w Amettes (Francja) w ubogiej, wiejskiej rodzinie. Był najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Od wczesnego dzieciństwa prowadził głębokie życie modlitewne, dlatego po ukończeniu edukacji, w wieku 16 lat, mimo sprzeciwu rodziny, pragnął wstąpić do klasztoru. Kilkakrotnie prosił o przyjęcie do kartuzów, znanych z surowej reguły - bezskutecznie. Pukał też do trapistów, ale i tu spotkał się z odmową. Kiedy więc przyjęto go cystersów, wydawało się, że marzenia jego wreszcie się spełniły, ale po krótkim czasie musiał opuścić klasztor. Uznano, że jest mało święty i zbyt roztargniony, nie będzie więc dobrym mnichem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję