Reklama

Kultura

Eleni w Radecznicy

W miłości zawarte jest wszystko

Niedziela zamojsko-lubaczowska 46/2014, str. 7

[ TEMATY ]

wywiad

muzyka

Archiwum Małgorzaty Godzisz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poniżej klasztoru bernardynów na Łysej Górze, przy źródle św. Antoniego, w miejscu objawień tego pustelnika, znajduje się kapliczka otoczona wodą o uzdrawiającej mocy, tzw. kapliczka Na Wodzie w Radecznicy. W 1897 r. na drewnianych palach, na planie ośmiokąta wybudowana została drewniana kaplica. Tradycja podaje, że powstała ona w miejscu objawień św. Antoniego, przy źródłach uzdrawiającej mocy wód błogosławionych przez świętego. W 1948 r. drewniane pale zamieniono na betonowe. Kaplicę nakrywa ośmiospadzisty dach kryty blachą, zwieńczony wieżyczką z latarnią i baniastym hełmem. Wnętrze kaplicy zdobią freski z wizerunkami św. Antoniego i tablicami informującymi o zaistniałych cudach. Na sztucznej wysepce na stawie w 1987 r. ustawiono figurę św. Antoniego. W 2014 r. przypada Rok Jubileuszowy 350 lat od objawień św. Antoniego w Radecznicy. Do „Lubelskiej Częstochowy” pielgrzymują tysiące ludzi. Wśród nich znalazła się znana polska piosenkarka Eleni. W rozmowie z Małgorzatą Godzisz powiedziała o odkrywaniu „słonecznej strony życia” i umacnianiu swojej wiary dzięki Maryi.

MAŁGORZATA GODZISZ: – Św. Antoni jest patronem tego, co warto w życiu odnaleźć. W tym labiryncie uczuć, kiedy każdy z nas szuka czegoś, co jest najważniejsze: dobra, piękna czy szczęścia. A jak to jest w Pani przypadku?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

ELENI: – Najważniejsza jest w naszym życiu miłość i to jest fundament, na którym budujemy całe nasze życie. Warto być dobrym człowiekiem i szukać tego dobra u innych, choć nie zawsze tak jest. Opierajmy nasze życie na miłości i dobru.

– Śpiewa Pani „Po słonecznej stronie życia”. Jak stać po tej stronie, żeby swojego życia nie przegrać?

– To jest długa droga. Zawsze mimo wszystko uczymy się na własnych błędach. Kiedyś nasi rodzice przekazywali nam te przepiękne i dobre wartości, mówili jak powinniśmy żyć i postępować. Nie zawsze ich słuchaliśmy, a sami w swoim życiu popełniamy błędy, na których się uczymy. To są lekcje, które pozwalają nam rozwijać się wewnętrznie i duchowo przeżywać pewne emocje, które w naszym życiu często bywają bardzo trudne. Ale te wszystkie doświadczenia rzeźbią naszą duszę i rzeźbią nas samych od wewnątrz. To jest dość długa droga, ale piękna, jeśli człowiek potrafi te wszystkie dobre sprawy widzieć i te złe eliminować.

– Jedna z zamojskich poetek Alina Dorota Paul, cierpiąca na chorobę nowotworową, napisała, że „nie ma życia bez krzyża, nie ma miłości bez krzyża”. Krzyż jest wpisany w nasze życie. Jak Pani odbiera to dźwiganie krzyża w swoim życiu?

Reklama

– Dźwiganie krzyża, cierpienie, ból, uczą nas pokory i cierpliwości, byśmy dostrzegali drugiego człowieka. Sens naszego życia jest też w pomaganiu drugiemu człowiekowi, czyli nie omijamy go, jeśli jest w potrzebie. W tym jest też duża siła, moc i duża wewnętrzna satysfakcja. Człowiek bardzo dobrze się czuje, kiedy pomaga drugiemu, ale też dużo od niego bierze. To uszlachetnia wewnętrznie. Trudno powiedzieć jak mamy żyć, ale na pewno: uczmy się pokory! Człowiek pokory wiele rzeczy jest w stanie udźwignąć, z wieloma sprawami jest w stanie się pogodzić, a jeśli pogodzi się z wolą Bożą, to łatwiej dźwigać krzyż.

– Pani daje nadzieję ludziom śpiewając, że nic miłości nie pokona...

– W słowie miłość zawarte jest wszystko. To jest miłość do dziecka, sąsiadów, przyrody i do tego, co nas otacza. To jest to, co może być najpiękniejsze w życiu.

– Koncerty Eleni wieńczy utwór Ave Maria, Zdrowaś Maryjo, pełna łaski. Matka Boża jest dla Pani nauczycielką. Czego uczy się Pani od Niej w swoim życiu?

– Wystarczy po prostu spojrzeć na Maryję, która potrafiła żyć z pokorą. Ta pokora będzie się ciągle przewijać. Maryja jest tą postacią, która pokazuje nam, jak powinnyśmy żyć – my, kobiety. Warto prześledzić jej życie, odniesienie do tego, co przeżyła, jakie cierpienie, ból i utratę. Ile było w Niej miłości i pogodzenia się z wolą Bożą. Każdy człowiek – jeśli będzie umiał w swoim życiu być człowiekiem pokory – naprawdę jest w stanie zwalczyć wszystko. Nawet zło tego świata. Jeszcze raz: pokora, cierpliwość, miłość. To jest wszystko, co pozwala nam żyć.

– To zawierzenie Maryi – Totus Tuus – wypełniało życie św. Jana Pawła II. Pani miała tę łaskę spotykać się ze świętym. Ta świętość na pewno przeniknęła Panią.

– Człowiek chce stać się po prostu lepszy. Chce doskonalić się. Chce też dążyć do tej świętości. W każdym z nas jest dużo dobra i miłości tylko musimy wyzwolić to z siebie. Ojciec Święty był człowiekiem wielkim, ale przy tym miał w sobie dużo pokory i tej cudownej miłości do drugiego człowieka. Umiał ogarnąć każdego z nas z osobna. To było coś niesamowitego. Kiedy miałam łaskę być blisko Ojca Świętego i kiedy klepał mnie po policzkach i mówił „Greczynka, Greczynka”. Potem pocałował mnie w czółko po ojcowsku. Był to cudowny moment. Poczułam ciepło, jakby całował mnie i tulił mój własny ojciec. Do tej pory, kiedy o tym mówię, widzę twarz Jana Pawła II. To była taka autentyczna dobroć.

2014-11-13 10:41

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kompozytor rozdarty historią

Już dawno żadna książka nie namieszała mi w głowie tak jak „Zgiełk czasu” Juliana Barnesa. Laureat Nagrody Bookera wchodzi w życie Dymitra Szostakowicza może nie z przysłowiowymi buciorami, ale bez ogródek, by odbrązowić jeden z najbardziej monumentalnych pomników kultury muzycznej XX wieku. Wnuk Bolesława Szostakowicza, powstańca styczniowego, prawnuk powstańca listopadowego – Piotra; geniusz kompozycji, miłośnik piłki nożnej i siatkówki, człowiek, którego życie – jak sam mówił – przebiegało pod dyktando lat przestępnych. Pierwszym przełomem była wizyta Józefa Stalina, Wiaczesława Mołotowa, Anastasa Mikojana i Andrieja Żdanowa w moskiewskim Teatrze Wielkim, gdzie wykonywano słynną już na całym świecie operę Szostakowicza „Lady Makbet mceńskiego powiatu”. Dezaprobata władzy zepchnęła dzieło i artystę w otchłań infamii, a gwoździem do trumny był artykuł „Chaos zamiast muzyki” w „Prawdzie”. Kompozytor sam otarł się o śmierć, jako protegowany marszałka Michaiła Tuchaczewskiego był bowiem dwukrotnie wezwany do NKWD w sprawie spisku generałów. Za drugim razem, kiedy stawił się na przesłuchanie, oficera Zakriewskiego, który go wezwał, już nie było – śledczy stał się ofiarą. Podobnych zakrętów w życiu Szostakowicza było więcej. Z każdą kartą książki nie tyle poznajemy fabularyzowane fakty z życia kompozytora, ile obserwujemy jego przemianę – ot, jak z wroga ludu staje się ulubieńcem władzy, jak sam siebie potępia, jak jedzie do Stanów Zjednoczonych, gdzie wychwala władzę radziecką, jak krytykuje system imperialistyczno-kapitalistyczny i wreszcie gra na fortepianie swoje kompozycje w wypełnionej po brzegi Madison Square Garden. Z jednej strony piętnastotysięczny tłum i transparenty przed hotelem namawiające go do skoku z okna i wystąpienia o azyl, z drugiej – człowiek, muzyczny geniusz, który zdaje sobie sprawę z potęgi śmiertelnej machiny, którą była władza Stalina. Ile w tym było gry, intelektualno-moralnych szachów, które pozwalały Szostakowiczowi działać w imperium zła, tworzyć arcydzieła muzyki XX wieku, a ile strachu? Zwykłego, ludzkiego, paraliżującego, który sprawiał, że obok drzwi do gabinetu Stalina zawsze stało dwóch sanitariuszy, którzy mogli wynieść omdlonego petenta bądź posprzątać po nim, gdy z nerwów zanieczyścił salon władzy. Symfonie: II, V, VI, VII, IX czy pierwsza w zbiorze, którą prowadzili najwybitniejsi dyrygenci z czołowymi orkiestrami, gdy jej twórca miał nieco ponad 20 lat, mistrzowskie dzieła muzyki kameralnej, pianistyczne perły z 24 preludiami na czele. Spuścizna po Szostakowiczu jest fenomenalna, a mój zachwyt nad nią – nieskrywany. Kiedy włączam płytowe nagranie bądź słucham koncertowej interpretacji, muzyka potomka Polaków zabiera mnie w muzyczną podróż, artystyczny kosmos. Rzecz w tym, że po lekturze „Zgiełku czasu” już nigdy nie będę pewien, czy mistrz mówi do mnie serio, czy też z przymrużeniem oka. Gdzie kończy się geniusz, a zaczyna życiowy pragmatyzm, zaś miejsce twórczej weny zajmuje cynizm.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

„Z wami chrześcijanin, dla was biskup” – co znaczy pierwsze orędzie Leona XIV?

2025-05-12 08:52

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

W pierwszym orędziu po wyborze na Stolicę Piotrową papież Leon XIV przywołał słowa św. Augustyna: „z wami jestem chrześcijaninem, dla was jestem biskupem”, podkreślając zarazem, że jego posługa wyrasta z chrztu, wspólnoty z wiernymi i hierarchicznego kapłaństwa. To przesłanie, mocno zakorzenione w tradycji Kościoła, ma głębokie znaczenie duchowe.

W pierwszym swoim orędziu, wygłoszonym zaraz po wyborze na Stolicę Piotrową, papież Leon XIV, augustianin, przytoczył między innymi słowa swojego ojca – św. Augustyna (+ 430 r.), które Biskup Hippony skierował do swoich diecezjan z okazji rocznicy święceń: „z wami jestem chrześcijaninem, dla was jestem biskupem” (Mowa 340, 1, PL 38, 1483).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję