Reklama

Niedziela w Warszawie

33. rocznica stanu wojennego

Trzynastego na Rakowieckiej

Dla przywódców KPN 13 grudnia 1981 r. nie powodował wielkich zmian. Już od wielu miesięcy siedzieli w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej

Niedziela warszawska 50/2014, str. 5

[ TEMATY ]

stan wojenny

Archiwum

Romuald Szeremietiew i Tadeusz Stański

Romuald Szeremietiew i Tadeusz
Stański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O wprowadzeniu stanu wojennego Romuald Szeremietiew dowiedział się przypadkowo. – Wywalczyliśmy sobie to, że w niedziele rano mogliśmy wysłuchania Mszy św. transmitowanej w radiu – wspomina. – Radio przynoszono na godzinę, ale w niedzielę 13 grudnia… nie.

Zapukał w drzwi, domagając się odbiornika. Pojawił się funkcjonariusz więzienny, mówiąc szeptem: „Nie mogę przynieść, ogłosili stan wojenny”. – Mówię, co pan szepcze, przecież wy ogłosiliście. Ofuknął mnie: a co ja mam z tym wspólnego! Tak dowiedziałem się o stanie wojennym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Polityczni i złodzieje

Przygotowanie do procesu liderów radykalnej Konfederacji Polski Niepodległej rozpoczęły się tuż po zawarciu Porozumień Sierpniowych. Jeszcze we wrześniu 1980 r. aresztowano lidera Leszka Moczulskiego, a potem kolejno kilku innych działaczy.

Proces czterech: Moczulskiego, Szeremietiewa, a także Tadeuszów: Stańskiego i Jandziszaka rozpoczął się 15 czerwca 1981 r. przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie, dokąd było blisko z Rakowieckiej. Rozrzucono ich po celach z kryminalnymi, co miało odwrotne, od pożądanych przez władze, skutki. Kryminaliści patrzyli na nich z respektem, jak na kozaków, którzy walczą z czerwonymi pająkami.

– Cele były przepełnione: moja miała 6 m kwadratowych, a byliśmy w siedmiu. Do tego cztery łóżka. – Zawsze miałem łóżko, bo gdy wchodziłem, straszy celi kazał zwolnić dla mnie jedno.

Czekając na proces

To, że będzie 13 grudnia, Szeremietiew zaczął domyślać się w końcu listopada, gdy zaczęto opróżniać więzienie. Musiało chodzić o zrobienie miejsca dla następnych. – To wisiało w powietrzu – mówi. – Siedziałem już w czasie prowokacji bydgoskiej w marcu 1981 r. Wtedy też opróżniano na siłę cele. Podobne przygotowania odbywały się przed 13 grudnia.

Gdy dowiedział się o stanie wojennym, sprawę potraktował poważnie. – Był po to, żeby wziąć ludzi za twarz, zlikwidować tych, którzy przeszkadzają. Pomyślałem, że muszę być na liście ludzi do fizycznego wyeliminowania – wspomina Romuald Szeremietiew. – Przez tydzień czekałem, czy przyjdą po mnie do celi, czy nie. Po tygodniu okazało się, że nie przyszli, więc sądziłem, ze reżim już stracił zęby i będzie coraz bardzie tracił. I że się w końcu rozpadnie.

Reklama

Wrócił do więzienia

11 grudnia Leszek Moczulski wyszedł z Rakowieckiej na przepustkę, w związku z chorobą żony. Ale potem, 15 grudnia, gdy stan wojenny był w apogeum, wrócił. W więzieniu mieli kontakt przy pomocy więźniów kryminalistów. Szeremietiew dostał gryps od Stańskiego: cieszył się, że „Leszek” jest na wolności, zorganizuje opór.

– Nie wyobrażaliśmy sobie, że wróci do więzienia. Można to wytłumaczyć tylko koncepcją działania zgodnie z prawem PRL. Ale stan wojenny zmieniał sytuacje, należało podjąć działalność konspiracyjną, organizować opór. Przestrzeganie prawa stanu wojennego w przypadku działacza niepodległościowego jest chyba czymś absurdalnym?!

– Szeremietiew mówił potem, że byli wściekli na niego, że nie zszedł do podziemia – relacjonuje Andrzej Anusz, współautor pracy o historii KPN. – W chwili wprowadzenia stanu wojennego znalazł się na wolności i mógł kierować oporem, nie zrobił tego, wrócił do więzienia na Rakowieckiej. To jego kolegom nie mieściło się w głowie. Kilka lat potem, gdy doszło do rozłamu w KPN, te sprawę także podnoszono.

Dwie drogi

Dopiero po kilku tygodniach Szeremietiew dowiedział się, że 13 grudnia aresztowano jego żonę. Nie była działaczką, ale nosiła jego nazwisko. Zmuszano ją do podpisania „lojalki”.

Wkrótce po 13 grudnia proces przywódców KPN przeniesiono do Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego. W październiku 1982 r. ogłoszono wyrok. Moczulskiego skazano na karę 7 lat, Stańskiego i Szeremietiewa – na 5 lat, a poważnie chorego Jandziszaka na 2 lata więzienia w zawieszeniu.

Po wyroku przewieziono ich z Rakowieckiej do ciężkiego więzienia w Barczewie, gdzie na spacerniaku mogli spotykać m.in. Ericha Kocha, niemieckiego zbrodniarza wojennego. Wszyscy wyszli na wolność po amnestii latem 1984 r. Moczulski przystąpił do odbudowy partii, jako organizacji ogólnopolskiej, ale część przywódców opowiedziała się za kontynuowaniem działalności w konspiracji. M.in. na tym tle w grudniu 1984 r. doszło do rozłamu. Szeremietiew, Stański, Jandziszak i paru innych działaczy opuściło KPN, tworząc wkrótce Polską Partię Niepodległościową.

2014-12-11 11:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zatrzymana rewolucja

Wprowadzenie stanu wojennego nie tylko przerwało pozorowany dialog władzy ze społeczeństwem oraz legalny okres działalności Solidarności, ale było także brutalną próbą powstrzymania rewolucji moralnej, która rozpoczęła się w Polsce w drugiej połowie lat 70. XX wieku

Kiedy tzw. druga Polska Gierka zaczęła w połowie dekady objawiać swoją brzydką stronę – wyzierające zewsząd kłamstwo, upodlenie z powodu braków na rynku i narastających kolejek, odczuwany wszędzie odór alkoholu, który zalewał kraj i niszczył miliony polskich rodzin, niewyobrażalny bałagan i marnotrawstwo, bezkarność i nieuzasadnione przywileje komunistycznej elity, upowszechniający się oportunizm i życie na niby w niby-Polsce – zaczęła narastać fala krytycznej refleksji. Nie mógł tej frustracji rozładować śmiech przez łzy, towarzyszący oglądaniu filmów Stanisława Barei. W zmęczonych sercach rodziła się głębsza tęsknota ludzi za normalnością, którą rozumiano wtedy jako powrót do prawdy i godnego życia. Najgłębszy fundament pod tę przemianę kładł Kościół w Polsce, zwłaszcza w okresie przygotowań do milenium chrztu, w postaci programu moralnej odnowy i później w nauczaniu prymasa Wyszyńskiego, we wspieranej przez kard. Wojtyłę inicjatywie ruchu oazowego, w rozwoju ruchu pielgrzymkowego i tworzeniu duszpasterstw akademickich. Kościół w ten sposób nie pozwalał usnąć polskim sumieniom, wyrywał z duchowego letargu, któremu zdaje się, że ulegała część społeczeństwa – uwiedziona nadzieją na socjalistyczny raj.

CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

iv>

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję