Reklama

Wiadomości

Alkoholizm po polsku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pijemy coraz więcej. Mówi się, że obecnie ok. 2 mln Polaków w różnym stopniu jest uzależnionych od alkoholu. W rzeczywistości może ich być znacznie więcej, ponieważ policzyć da się tylko tych, którzy zgłosili się do poradni leczenia alkoholizmu, prywatnych gabinetów, ośrodków terapeutycznych. Zmienia się nie tylko liczba pijących, ale także to, co pijemy. Zmienia się też oblicze typowego polskiego alkoholika – coraz więcej kobiet traci kontrolę nad piciem, coraz częściej nałóg ten dopada nastoletnie dzieci.

Co robimy my – jako państwo i jako społeczeństwo – by przynajmniej ograniczać zasięg tej wyniszczającej nas plagi? Czy w ogóle istnieje jakiś pomysł na to, by Polska wytrzeźwiała?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Od dziada pradziada

Terapeuci zajmujący się osobami uzależnionymi od alkoholu mówią niemal zgodnie, że problem jego nadużywania ma u nas historię liczoną nie dekadami, ale setkami lat. W Polsce zawsze pijało się dużo i bez hamulców. Ciągle nie ma u nas kultury picia. Lubimy pić skutecznie, czyli na umór. Śmieszą nas żarciki w stylu: „Co to jest nic? – To pół litra na dwóch”. Do tego nie widzimy problemu w tym, że dzieci obserwują „zawianych” rodziców, że Kościół musi niemal walczyć o to, by uroczystości pierwszokomunijne odbywały się bez alkoholu. Tych rozmaitych towarzyskich rytuałów, które nie obejdą się bez niego, mamy zresztą sporo. Mocno podlewane procentami rodzinne imprezy, studenckie balangi do białego rana, babskie spotkania czy firmowe party, podczas których nie wypuszcza się z ręki szklaneczki z drinkiem, nie wspominając już o pływających w alkoholu „zjazdach integracyjnych”. Pojawia się też zwyczaj „resetowania się”, czyli lampka wina lub drink wypijane na zakończenie ciężkiego dnia, dla odstresowania się, lepszego samopoczucia. – Najpierw jest „resecik” towarzyski, a potem samotny, cichy, bo organizm się domaga – ostrzega znany terapeuta uzależnień dr Bohdan Tadeusz Woronowicz. – To często pierwszy sygnał, że tracimy powoli kontrolę.

Reklama

Janina Kwietniewska, terapeutka z wieloletnim stażem, przyznaje, że jej gabinet coraz częściej odwiedzają kobiety. Matki i żony, i to zarówno bizneswomen, jak i panie zajmujące się domem i dziećmi. Każda z nich jest ofiarą nadmiaru obowiązków i dzikiego pędu, do którego zmusza codzienność. Panie nie wyrabiają się, co rodzi stres, irytację i stany lękowe. Alkohol staje się wtedy metodą na wyciszenie, uspokojenie, poprawę nastroju. Jedna „niewinna” lampka wina przeradza się w butelkę, a potem dwie. – Oczywiście, nie wszyscy, którzy do kolacji piją wino, popadną w nałóg – wyjaśnia Woronowicz. – Nie wiadomo jednak, dlaczego jedni uzależnią się, a inni nie. Może więc nie warto ryzykować. Na plus kobietom trzeba policzyć to, że znacznie szybciej niż mężczyźni szukają pomocy. Są świadome niebezpieczeństwa i na tyle mądre, żeby szukać pomocy u fachowców.

Niepokoją także dane dotyczące nieletnich alkoholików, których rodzice za nic nie chcą się przyznać, że mają z dzieckiem problem. W niektórych środowiskach nie widzi się nic złego w tym, że dzieciak raz czy dwa „wypił za dużo”. Na psychoterapii – często zalecanej przez sądy dla nieletnich – zjawiają się młodzi, którzy opowiadają z dumą, że „pierwszego kielonka wychylili z dziaduniem”. Pije się u nich od pokoleń, kobiety i mężczyźni – bez różnicy. Skłonność do nadużywania trunków jest dziedziczona po przodkach. Podobnie jak bezrobocie i nawykowe wchodzenie w konflikt z prawem.

Coraz więcej, coraz łatwiej, coraz taniej

Inna zmiana dotyczy tego, co pijemy. Kupujemy coraz mniej alkoholi wysokoprocentowych. Ulubionym alkoholem Polaków stało się piwo. Ostatnie badania mówią, że sprzedaje się nawet 40 mln hektolitrów piwa rocznie. Producenci złotego trunku utrzymywali jeszcze niedawno, że piwo to właściwie nie alkohol. Janina Kwietniewska pamięta pacjenta, który potrafił wypić 20 butelek piwa dziennie. Od rana czuć go było chmielem, ale nikt nie zauważył, że mężczyzna się stacza. – Gdyby zamiast piwa żłopał wódkę, to już dawno rodzina ogłosiłaby alarm... – dodaje terapeutka.

Reklama

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) alarmuje, że w Polsce alkohol jest tani. Piwo kosztuje np. 2 zł, a litr słodkiego wina w dyskoncie – mniej niż 4 zł. Furorę robi RTD (Ready to drink), czyli puszka, w której mamy gotowego drinka – alkohol plus sok lub cola. Kosztuje parę złotych, po dwóch szklaneczkach występuje lekki rausz, a jako że jest to napitek „pychota”, najchętniej kupują go kobiety i młodzi ludzie.

Następna sprawa to dostępność. Alkohol dostaniemy w niemal każdym osiedlowym sklepie. Nie ma też najmniejszego problemu, gdy zabraknie go w środku nocy. Wokoło pełno całodobowych monopolowych, na których nieźle zarabia samorząd, więc nie ogranicza ich liczby. A gdy nie chce nam się ruszać z mieszkania, dowolny asortyment napojów wyskokowych dowiezie nam dostawca na telefon.

Wciąż najpopularniejsze, ze względów ekonomicznych, jest popijanie w domu, tzw. domówka. Żeby więc wyciągnąć Polaka na miasto, potrzebna jest stosowna zachęta. Stąd puby, nocne kluby i bary prześcigają się w chwytaniu klientów. Kupujesz pięć piw, szóste dostaniesz gratis. W sobotni wieczór do wielu zabawowych miejsc panie wejdą za darmo. W niedzielę wieczorem, gdy weekend mija, niektóre bary sprzedają alkohol w promocyjnych cenach, a do tego piwo serwuje się gratis.

Jeszcze łatwiej i taniej zrobić sobie alkohol samodzielnie. I nie mówimy tu o tradycyjnej bimbrowni, montowanej w łazience, ale o koncentracie made in China kupionym przez Internet. Przysyłany w niewielkich opakowaniach, ma dołączoną „instrukcję”, niekiedy nawet w obrazkach. Może rozśmieszyć informacja, że z koncentratu zalanego wodą otrzymamy wino typu merlot czy whisky Johnnie Walker, ale ludzie to piją.

Reklama

Nie wolno się poddać

Co roku Ministerstwo Zdrowia składa raport na posiedzeniu Rady Ministrów o efektach prowadzonej przez siebie walki z alkoholizmem, czyli o realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Nigdy nie są to raporty napawające optymizmem. A skutki owego wychowania w trzeźwości widzimy czasem osobiście, czasem w mediach – w postaci pijaniutkich gimnazjalistów lub maturzystów zataczających się po studniówce.

Co zrobić, żeby Polskę chociaż nieco otrzeźwić, żeby zahamować tę niszczącą nas od pokoleń i wieków chorobę? Nie jest to z pewnością zadanie łatwe, a jego plan musi zostać rozpisany na wiele lat. PARPA twierdzi, że na początek wystarczy utrudnić dostęp do alkoholu i podnieść znacząco jego cenę. I ścigać wszelkie przejawy handlu „na lewo”. O to samo apeluje Kościół. Nie chodzi już tylko o trzeźwy sierpień. W ubiegłorocznym liście księża biskupi napisali, że „nowoczesne społeczeństwo powinno być zdolne do ograniczenia fizycznej dostępności alkoholu”.

Z pewnością ważne jest, szczególnie w młodym pokoleniu, wprowadzenie mody na niepicie, na trzeźwość i abstynencję jako świadomy życiowy wybór. – Nawet jeśli moi rówieśnicy piją, ja jestem wolny od przymusu napicia się. Nie daję się namówić, nie robię tak jak wszyscy. Zachowuję swoją oryginalność – taki rodzaj argumentacji podpowiada wychowawca w ośrodku dla nieletnich pod Częstochową.

Zamiast puenty

Bodaj dwa lata temu policzono wreszcie, jak to jest z zyskami, które Skarb Państwa czerpie z akcyzy na alkohol, z rozmaitych pozwoleń na produkcję, sprowadzanie i jego sprzedaż – wyszło 11 mld zł. Przy okazji policzono też, ile z tego samego budżetu wydajemy na zwalczanie skutków nadużywania alkoholu – okazało się, że 45 mld zł. Jeszcze bardziej druzgocąca jest kolejna liczba: 10 tys. – tylu ludzi umiera co roku w Polsce na skutek nadużywania alkoholu. To dwa razy więcej niż ginie w wypadkach samochodowych...

Reklama

* * *

Bp Tadeusz Bronakowski – przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości:

Z niepokojem obserwujemy nadmierne spożycie alkoholu w Polsce, a także wyjątkowe negatywne i szkodliwe modele picia zakorzenione w naszym społeczeństwie.

W Polsce żyje prawie milion osób uzależnionych, od 2,5 do 4 mln pije ryzykownie i szkodliwie. Rodzi to ogromne problemy społeczne: już ponad 1,5 mln dzieci żyje w rodzinach z problemem alkoholowym, a 2 mln osób doświadcza przemocy na tle alkoholowym. Polak średnio spożywa 9,5 l czystego alkoholu rocznie, a dodatkowo ok. 3 l alkoholu nierejestrowanego. Jeden punkt sprzedaży przypada na mniej niż 300 Polaków.

Dlatego tak bardzo potrzeba zaangażowania Kościoła w duszpasterstwo i apostolstwo trzeźwości. W tym dziele trzeba budować szerokie porozumienie, angażując wiele grup i środowisk.

2015-02-10 14:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obrona fundamentalnych wartości

Są środowiska polityczne, które inspirowane fundamentalizmem laickim domagają się, aby osoby duchowne nie miały prawa wypowiadać się publicznie. W związku z tym grupa senatorów (Grzegorz Bierecki, Jan Filip Libicki, Mieczysław Gil, Robert Mamątow, Jan Maria Jackowski, Andrzej Pająk, Kazimierz Jaworski, Grzegorz Wojciechowski, Maciej Klima) złożyła do laski marszałkowskiej projekt uchwały w tej sprawie (druk senacki 177). W dokumencie napisaliśmy m.in.: „Zarówno świeccy, jak i duchowni katolicy mają pełne i oczywiste prawo do prezentowania swego stanowiska w debacie publicznej. Prawo to mają oni chociażby z racji posiadania pełni praw przysługujących obywatelom polskim. (…) Prawo to posiadają oni także z tytułu zagwarantowanej konstytucyjnie wolności religijnej, co oznacza, że przysługuje im oczywiste prawo oceny zjawisk i postaw społecznych z perspektywy wyznawanej przez nich wiary”.
Nie przypadkiem nasz kraj jest poligonem doświadczalnym ośrodków głoszących tzw. neutralność światopoglądową, która jest w gruncie rzeczy uzasadnieniem dążenia do ateizacji przestrzeni publicznej. To Polska jest jednym z najbardziej religijnych krajów europejskich i to w Polsce bezprecedensowo przeciwstawiono się dwóm największym ateistycznym totalitaryzmom XX wieku: narodowemu socjalizmowi i bolszewickiemu komunizmowi. A przecież funkcjonariusze tych zbrodniczych reżimów niszczyli chrześcijańskie fundamenty Europy, zwalczali kościoły chrześcijańskie, mordowali dziesiątki milionów niewinnych ludzi, w tym osoby duchowne.
W Polsce jest szczególne uwrażliwienie na godność i świętość życia ludzkiego. Nasz kraj cechowała tolerancja religijna i kulturowa oraz doświadczenie tygla międzycywilizacyjnego, wielokulturowość i wielość etnicznych tradycji, jakie tworzyły obszar Międzymorza, na którym rozciągały się ziemie I Rzeczypospolitej. To doświadczenie Europy Środkowo-Wschodniej będące efektem spotkania tradycji Wschodu i Zachodu, a więc dwóch płuc, które ożywiają od wieków nasz kontynent. Dziedzictwo przeszłości stanowi nasz narodowy skarb i świadectwo naszej ponadtysiącletniej obecności we wspólnej Europie zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa. I z tego powodu pojawiają się nieustanne próby dechrystianizacji naszego kraju.
Znamienne były słowa, które podczas podpisywania wspólnego przesłania między Kościołem katolickim w Polsce a rosyjską Cerkwią wypowiedział patriarcha Cyryl: „Jeżeli dziś pozwolimy na zniszczenie duchowego fundamentu Europy, narażonego na niebezpieczeństwa (…), to w dającej się przewidzieć przyszłości czekają nas przejawy nienawiści i przemocy, w porównaniu z którymi wiek XX może się komuś wydawać erą pokoju i szczęśliwości”.
Dzisiejsze pokolenie Polaków stoi przed wyzwaniami, takimi jak dyktatura relatywizmu, antykatolicyzm i laicyzm, konsumpcjonizm, ideologia gender, aborcja, eutanazja, konkubinaty jednopłciowe, promocja homoseksualizmu. Potrzebne jest zatem przebudzenie ludzi dobrej woli oraz obrona podstawowych wartości i godności człowieka, a nie kneblowanie ust i zakaz publicznego głoszenia orędzia Ewangelii.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Dziwisz: O dziedzictwie Jana Pawła II nie wolno nam zapomnieć

2024-04-26 09:15

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

dziedzictwo

św. Jan Paweł II

Karol Porwich/Niedziela

- O tym dziedzictwie nie wolno nam zapomnieć, bo byłoby to wielką szkodą dla Kościoła i społeczeństwa, borykającego się przecież z wieloma skomplikowanymi wyzwaniami. Wiele przenikliwych i jasnych odpowiedzi na trudne pytania możemy odnaleźć w nauczaniu Jana Pawła II. Trzeba tylko po nie sięgać - mówi kard. Stanisław Dziwisz, wieloletni jego osobisty sekretarz, w rozmowie z KAI. Jutro przypada 10. rocznica kanonizacji Jana Pawła II.

Były metropolita krakowski pytany o skuteczność modlitwy za pośrednictwem Jana Pawła II jako świętego, wyjaśnia, że otrzymuje „wiele świadectw o uzdrowieniach, między innymi z nowotworów, a wiele małżeństw bezdzietnych dzięki wstawiennictwu św. Jana Pawła II otrzymuje dar potomstwa”.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję