Reklama

Wiadomości

Uczy Polaków i Brytyjczyków języka polskiego

Z Katarzyną Władyką o roli języka ojczystego na emigracji i o przyczynach, dla których obcokrajowcy interesują się językiem polskim, rozmawia Maria Fortuna-Sudor

Niedziela Ogólnopolska 8/2015, str. 42-43

[ TEMATY ]

Polacy

język

Patryk Władyka

Katarzyna Władyka

Katarzyna Władyka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARIA FORTUNA-SUDOR: – Pani Katarzyno, co sprawiło, że zdecydowała się Pani wyemigrować?

KATARZYNA WŁADYKA: – W lutym mijają akurat 4 lata, odkąd przeprowadziliśmy się z mężem do Londynu. Decyzja była szybka i spontaniczna – moja siostra, która mieszka z mężem w Anglii od ponad 10 lat, pilnie potrzebowała niani do swojego 2-letniego synka. Nie wahałam się ani chwili, poza tym byłam ciekawa nowego kraju i ludzi. Mój siostrzeniec jest już dzisiaj poważnym, 6-letnim kawalerem, a z planowanego pół roku zrobiły się nagle 4 lata.

– Pamiętam, że w Polsce nie myślała Pani o związaniu się ze szkołą. Co wpłynęło na zmianę ówczesnych postanowień?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nigdy nie sądziłam, że zostanę nauczycielką. Jakoś nie pociągała mnie wizja pedagoga perorującego do dzieci ex cathedra. Dzisiaj jednak czuję i wiem, że to jeden z najpiękniejszych, ale i najbardziej wymagających zawodów, który daje ogromnie wiele satysfakcji. Bycie dobrym i wiarygodnym nauczycielem wymaga wiele pracy nad samym sobą, ale możliwość towarzyszenia młodzieży w jej odkrywaniu świata, swojego miejsca w społeczeństwie, zainteresowań – jest bezcenna.
Ubolewam nad tym, że zawód nauczyciela jest tak mało ceniony w Polsce. W Wielkiej Brytanii nauczyciele cieszą się podobnym prestiżem jak lekarze czy prawnicy, co przekłada się również na zarobki. Tutejsze społeczeństwo zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywa edukacja, choć wiele by mówić na temat jej zróżnicowanego poziomu w angielskich szkołach. W jednej klasie uczą się dzieci z różnych stron świata i nie jest łatwo pogodzić nierzadko sprzeczne oczekiwania rodziców. Jedno jest pewne i potwierdzone badaniami – polskie dzieci wyraźnie podnoszą poziom kształcenia, a te, które dopiero przyjechały z Polski, są lepiej wyedukowane niż ich angielscy rówieśnicy. Tutejsze szkoły zatrudniają tzw. asystentów nauczycieli, których zadaniem jest praca z dziećmi nieanglojęzycznymi i wyrównywanie braków edukacyjnych, wynikających ze słabej znajomości języka. Sama też pracowałam początkowo jako „teaching assistant”.

– Teraz uczy Pani języka polskiego m.in. w sobotniej szkole. Jaką funkcję pełni ta instytucja?

– Nasza polska szkoła, działająca pod egidą Polskiej Misji Katolickiej, jest jedną z największych w Wielkiej Brytanii, uczęszcza do niej już ponad 300 dzieci, a z roku na rok jest ich coraz więcej. Uczniowie, rodzice i nauczyciele tworzą wyjątkową społeczność, która chętnie angażuje się także w rozmaite akcje charytatywne.
W edukacji dzieci polonijnych polskie szkoły sobotnie odgrywają kluczową rolę, a nauczyciel ma podwójnie odpowiedzialne zadanie. Chodzi bowiem nie tylko o podtrzymywanie polszczyzny, co w niektórych przypadkach bywa heroiczną walką, ale także o pielęgnowanie tradycyjnych wartości, tożsamości narodowej. Trzeba to jednak robić z wielkim wyczuciem, unikając dosłowności i nie popadając w patriotyczną egzaltację. Warto jednak włożyć trochę trudu, choćby po to, aby usłyszeć, jak pięknie młodzież dzieli się swoimi przemyśleniami na temat emigracji, wartości języka polskiego dla ich pokolenia, tradycji narodowych.

Reklama

– Co emigrantom daje znajomość języka ojczystego?

– Warto pamiętać, że im lepiej dziecko włada językiem ojczystym, tzw. językiem pierwszym, tym szybciej i łatwiej nauczy się każdego kolejnego. Polszczyzna dla dzieci polonijnych staje się zatem swoistym rusztowaniem, na które mogą one nałożyć każdy następny język. W Wielkiej Brytanii, a szczególnie w Londynie, który jest prawdziwym tyglem kulturowym, znajomość więcej niż jednego języka jest absolutnym minimum. Nie trzeba również dodawać, że tutejszy rynek pracy z otwartymi rękami wita osoby bilingwalne.

– Podstawowym Pani zajęciem jest uczenie języka polskiego obcokrajowców...

– Od 3 lat pracuję w szkole językowej, gdzie uczę Brytyjczyków języka polskiego. To fascynujące doświadczenie! Mimo 5 lat polonistyki musiałam ukończyć dodatkowe studia podyplomowe w Londynie, które w pełni przygotowały mnie do zawodu lektora języka polskiego. Posługując się na co dzień polszczyzną, nie zastanawiamy się, jak funkcjonuje ten język i jakie zasady nim rządzą. To niezwykłe móc spojrzeć na swój ojczysty język z perspektywy obcokrajowca, a jest na co patrzeć. Mówimy w jednym z najtrudniejszych języków świata i zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy! Nie chodzi nawet o wymowę – ta istotnie sprawia studentom kłopoty, ale tylko na początku. Chcąc zagłębić się w gąszcz polskiej gramatyki, trzeba się uzbroić w cierpliwość i pogodę ducha, bo – co tu dużo mówić – łatwo się zniechęcić. Złożenie prostego tekstu przypomina układanie puzzli z tysiąca elementów. Dlatego staram się, aby moje lekcje były ciekawe i zabawne, bo wtedy łatwiej przemycić gramatykę i treści, na których mi zależy.

– A co sprawia, że naszego języka uczą się obcokrajowcy?

– Motywacje są różne. Większość studentów uczy się języka polskiego dla swoich partnerów oraz po to, aby móc się porozumieć z ich polską rodziną. Trafiają do mnie osoby, dla których polski jest już piątym lub szóstym językiem, którego się uczą. Są też studenci zafascynowani polską polityką i kulturą (uczę m.in. jednego z dziennikarzy BBC), podróżujący po świecie angielscy emeryci, którzy zapałali miłością do Polski, w końcu ludzie, dla których nauka polskiego stanowi swoisty trening intelektualny... Zdarzają się młodzi znający tylko pojedyncze słowa w języku swych polskich rodziców. Tymczasem raz zaniedbana polszczyzna już nie wróci, a przynajmniej nie w swojej naturalnej, płynnej formie. Wzruszyła mnie historia pewnego starszego pana, który po wielu latach postanowił wrócić do nauki języka polskiego ze względu na pamięć o swoim ojcu – lotniku legendarnego Dywizjonu 303. Język bowiem to nie tylko komunikacja – to także identyfikacja, tożsamość, zaklęta w nim historia i kultura naszego kraju, nasze wspomnienia, rodzina. To wartość nie do przecenienia. Wiedzą o tym przedstawiciele starej, powojennej emigracji – ich polszczyzna zachwyca nawet po 50 latach spędzonych na obczyźnie.

– W jakim języku będzie się Pani porozumiewać ze swym dzieckiem?

– Z radością oczekujemy na nasze dziecko. Z pewnością będziemy też wspierać jego rozwój językowy, bo to szczególne zadanie dla rodziców na emigracji. Mój mąż jest pół Polakiem, pół Grekiem, zatem do języka polskiego, jako ojczystego, i angielskiego, w odpowiednim momencie dołączy także grecki.

– Myślicie Państwo o powrocie do Polski?

– Raczej nie. Londyn, choć koszmarnie drogi i przeludniony, przyjął nas z otwartymi ramionami. Oboje pracujemy w swoich zawodach, a możliwości rozwoju, sprzyjający klimat dla przedsiębiorców i polityka państwa, wspierająca rodziny z dziećmi, dają relatywne poczucie bezpieczeństwa i oddalają, niestety, wizję powrotu. Poza tym myślę, że jest jeszcze wiele dobrego do zrobienia na polu edukacji polonijnej w Wielkiej Brytanii.

* * *

Katarzyna Władyka
Dzieciństwo i młodość spędziła w Krakowie, gdzie uczyła się w LO im. B. Nowodworskiego, a następnie ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studiowała też wokalistykę w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Po studiach pracowała m.in. przy realizacji produkcji telewizyjnych i filmowych. Zajmowała się promocją i organizacją występów ludowego zespołu tanecznego, a w impresariacie artystycznym w Podgórskim Centrum Kultury w Krakowie organizowała imprezy, konkursy, warsztaty i koncerty. Obecnie mieszka w Londynie, gdzie uczy języka polskiego dzieci polskich emigrantów oraz... Brytyjczyków.

2015-02-17 13:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek złożył świąteczne życzenia Polakom

[ TEMATY ]

Polacy

Franciszek

Grzegorz Gałązka

"Niech radość wielkanocnego poranka będzie waszym udziałem, niech opromieni życie każdego z was nadzieją, ufnością i pokojem" - powiedział Franciszek składając Wielkanocne życzenia Polakom podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Swoją katechezę papież poświęcił przygotowaniu do Triduum Paschalnego. Papież pozdrowił pielgrzymów z różnych krajów świata. Zwracając się do Polaków powiedział: "Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków. Bracia i siostry, przed nami Triduum paschalne, które wprowadza nas w tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Przypomina, że w ukrzyżowanym Synu Człowieczym, Bóg kocha nas wszystkich, przebacza, przygarnia do siebie. Niech radość wielkanocnego poranka będzie waszym udziałem, niech opromieni życie każdego z was nadzieją, ufnością i pokojem. Na radosną chwilę spotkania ze Zmartwychwstałym Panem, z serca wam błogosławię".

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję