Reklama

Niedziela Małopolska

Duszpasterstwo twarzą w twarz

Od uroczystości Wszystkich Świętych minął już tydzień. Jednak na cmentarze cały czas przychodzą i przychodzić będą osoby chcące pomodlić się za swoich zmarłych. Zarówno za zmarłych, jak i za żyjących modli się i im służy kapelan. O tym szczególnym duszpasterstwie rozmawiamy z ks. dr. Stanisławem Basistą, kapelanem cmentarza Rakowickiego w Krakowie

Niedziela małopolska 45/2015, str. 5

[ TEMATY ]

wywiad

Agnieszka Konik-Korn

Ks. dr Stanisław Basista

Ks. dr Stanisław Basista

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA KONIK-KORN: – Jest Ksiądz kapelanem na jednym z najstarszych i najpiękniejszych polskich cmentarzy. Co dla Księdza jest najważniejsze w tak szczególnym duszpasterstwie?

KS. STANISŁAW BASISTA: – Bycie kapelanem na cmentarzu łączy się z modlitwą za zmarłych, posługą konfesjonału i ambony, ale jest to przede wszystkim duszpasterstwo twarzą w twarz – spotkanie z osobami, które tu przychodzą, najczęściej po stracie swoich bliskich. My, kapłani, nie zawsze potrafimy pomóc i nie zawsze od razu możemy rozmawiać o sprawach wiary. Niekiedy ci, którzy przychodzą tu na pogrzeb, są daleko od Kościoła i wiary, i obawiają się, jak zostaną przyjęci. Ale pozostajemy otwarci na człowieka i mamy wolę pomocy mu, niezależnie od wyznawanych przez niego przekonań. Nie jest nam nieraz łatwo dotrzeć do krewnych osób, które są chowane na Rakowicach. Często te osoby umierają daleko stąd, nie znamy ich historii czy przekonań. Ale wyrażają wolę katolickiego pochówku i szanujemy to. Wiemy o nich jednak tylko tyle, ile powiedzą nam ich bliscy albo pracownicy zakładów pogrzebowych, którzy coraz częściej zajmują się organizacją pogrzebu.

– Czy przychodzą do Księdza bliscy osób zmarłych, którzy potrzebują rozmowy, wsparcia, spowiedzi? Czy w takim miejscu jak kapelania cmentarza można znaleźć taką właśnie, duchową pomoc?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Czasem się tak zdarza. Nie są to sytuacje codzienne, ale podobnie chyba jest w parafiach. W większości ludzie przychodzą do kapelana, aby załatwić formalności związane z pogrzebem czy aby zamówić Mszę św. za zmarłych. Ale bywa, że ludzie tu wracają, np. z okazji rocznicy śmierci bliskich i wtedy chcą porozmawiać z duszpasterzem. Niektórzy mówią, że przyjdą, aby porozmawiać, ale odkładają to na potem. Czasem tak się dzieje przy okazji pogrzebu. Bywa jednak, że ktoś wraca. Ta obecność kapłana jest tutaj bardzo potrzebna. Są takie sprawy, o których można porozmawiać tylko z osobą duchowną. Kiedy pracowałem we Francji, mój znajomy, który jest człowiekiem niepraktykującym, kiedyś w takiej szczerej, przyjacielskiej rozmowie wyznał mi z pewnym żalem: – Wiesz, szkoda, że u nas już tak często nie biją dzwony, nie ma księdza w sutannie pośród nas, między parafianami.
Dawniej ludzie znali księży, mogli do nich przyjść, wiedzieli, gdzie ich znaleźć. Ksiądz nie krył się z tym, kim jest, nawet gdy przychodził do kawiarni na kawę. U nas w Polsce ta świadomość obecności księży między wiernymi jeszcze jest powszechna, wiemy, gdzie znaleźć kapłana.

– Czy obserwuje Ksiądz jakieś zmiany w podejściu do śmierci u współczesnych ludzi?

Reklama

– Ciało do nas przemawia, nawet jeśli należy do zmarłego. Rzeczywiście, wiele się zmieniło. Te zmiany są spowodowane choćby formą pochówków, coraz częściej ciała poddawane są kremacji. Myślę, że jest to zmiana pokoleniowa, zmiana w mentalności. Dziś coraz częściej słyszymy, że ludzie chcą umrzeć szybko, bez bólu, w biegu. Dawniej modlono się – i było to głęboko zakorzenione w podświadomości – żeby Pan Bóg nas zachował od nagłej i niespodziewanej śmierci. To się kojarzyło z czymś niepewnym, z byciem nieprzygotowanym na śmierć. A dziś ludzie wolą umrzeć nagle, z marszu, w biegu, żeby nie leżeć, nie być ciężarem dla innych. Myślę, że my dzisiaj mamy także mniej pokory. Popatrzmy jednak na hospicja czy szpitale, gdzie ludzie potrafią nieraz miesiącami leżeć. Ile trzeba mieć zwykłej, ludzkiej pokory, żeby się poddać tym wszystkim zabiegom. Każdy chciałby być sprawny do końca. Dlatego mamy dziś do czynienia z wielkim zagrożeniem, jakim jest eutanazja, taka odhumanizowana techniczna śmierć, dla której nie przewidziano naturalnych etapów, związanych z odchodzeniem, które są wpisane w naturę ludzką – buntu czy też momentu pogodzenia się. Ta zmiana w podejściu do śmierci wyraża się też tym, że jesteśmy oswojeni z fikcyjną śmiercią na ekranie, ale odsuwamy pojęcie rzeczywistego umierania. A z nim możemy spotkać się w hospicjum, szpitalu czy w domu. Ci, którzy towarzyszą swoim bliskim do końca, mają później inny stosunek do śmierci. Dawniej rodzina modliła się przy zmarłym, dziś duchowym komfortem jest umieranie wśród bliskich. Ale takie towarzyszenie umierającym bardzo scala rodzinę i pozwala inaczej przeżywać żałobę.

– Kaplica na cmentarzu Rakowickim ponad 150 lat temu została ufundowana przez Annę i Ludwika Helclów wraz z zobowiązaniem odprawiania Mszy św. w intencji fundatorów po wieczne czasy. Czy to zobowiązanie jest wypełniane do dnia dzisiejszego?

– To z inicjatywy Anny i Ludwika Helclów ustanowiona została posługa kapelana w tym miejscu, w którym wcześniej małżonkowie ufundowali kaplicę Zmartwychwstania Pańskiego. Po śmierci Ludwika Helcla jego żona ufundowała tu także budynek administracyjny, w którym przeznaczono specjalne miejsce na kapelanię. Kapłan, który był tu oddelegowywany, miał modlić się za zmarłych i odprawiać pogrzeby ubogim. Odprawiał także Msze św. za zmarłych fundatorów. To przetrwało do dzisiaj w Mszach św., które odprawiamy w każdą niedzielę o 9 rano za zmarłych fundatorów i członków ich rodziny oraz za zmarłych zgłoszonych na wypominki. Zmarli członkowie rodziny Helclów i Treutlerów de Traubenberg (z której to rodziny pochodziła Anna Helclowa) w większości spoczywają w krypcie pod kaplicą. To żywy pomnik Anny i Ludwika Helclów. Choć czasy się zmieniły, do dzisiejszego dnia fundacja tej arystokratycznej rodziny służy ludziom. Pamiętajmy także, że ci małżonkowie ufundowali nie tylko kaplicę na cmentarzu Rakowickim, ale i działający do dziś Dom Pomocy Społecznej, a Anna Helclowa była także jednym z fundatorów Szpitala św. Ludwika. Z tych dzieł wciąż korzysta wiele osób.

2015-11-05 12:23

Oceń: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jesteśmy gotowi do reformy

Z Anną Zalewską – minister edukacji narodowej – rozmawia Mateusz Wyrwich

MATEUSZ WYRWICH: – Przeciwnicy reformy, szczególnie ci skupieni w Związku Nauczycielstwa Polskiego, mówią, że nie jest ona potrzebna, ponieważ dotychczasowy system edukacji się sprawdził.
CZYTAJ DALEJ

Pójść za Chrystusem

2025-09-02 08:23

Niedziela Ogólnopolska 36/2025, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Doskonale znany tekst dzisiejszej Ewangelii zachęca nas do konfrontacji z naszym podążaniem za Chrystusem. Zastanawiamy się nieraz nad naszą relacją do Boga, wiele możemy już o tym powiedzieć, ale życie nieustannie to weryfikuje i niejako wymusza na nas stanięcie w prawdzie wyrażonej nie tylko słowem, ale nade wszystko czynem. Już nieraz uświadamialiśmy sobie, że wiara i pójście za Chrystusem nie jest życiem usłanym różami, a dziś Jezus mówi nam wprost o drodze, na której trzeba dźwigać codzienny krzyż. I stoi przed nami wiele, na pozór sprzecznych, zachowań, jak choćby nienawiść do ojca, matki, żony, dzieci. Czy może nas ów tekst gorszyć? Myślę, że żadną miarą. Trzeba jednak należycie uporządkować hierarchię wartości w naszym życiu, by wiedzieć, co z czego wynika. Oczywiście, na pierwszym miejscu musi być Bóg. Potem – Jego wola względem naszego życia. To tak jakby z nieco innej strony modlitwa Ojcze nasz..., która przypomina wpierw o uświęceniu Boga, o Jego należytym miejscu w naszym życiu, o naszej otwartości na Jego wolę, a następnie dopiero wyraża prośbę o chleb powszedni, który jest symbolem doczesności. Wszystko musi być budowane na fundamencie, którym jest Bóg. Jeśli chcesz pójść za Chrystusem, musisz to uczynić bezkompromisowo. Stanąć przed nim sam na sam. Bez niczyjego wsparcia, zaplecza i zabezpieczeń. Tylko On i ja. Moje „ja” – ja sam przed Nim jestem nikim, bo wszystko, czym jestem, wynika z mojej relacji do Niego. Tym jest moja „nienawiść” do siebie samego: wyraża się w oddaniu wszystkiego Bogu – tak jak oddanie żony, dzieci, braci czy sióstr. Wszystko zaczyna się od mojej relacji do Niego. Od wzięcia tego wszystkiego jakby od nowa – w postaci krzyża obrazującego wszystko, z czym przychodzi mi żyć na co dzień. Jeśli nie przyjmę tego w duchu wiary, nie jestem uczniem Chrystusa. Cała rzeczywistość mojego ziemskiego pielgrzymowania musi być interpretowana w duchu wiary. Wszystko dzieje się po coś. Wszystko w Bożym planie ma swój sens i ma czemuś służyć. To fundament, o którym pisze dalej ewangelista Łukasz. Twoje życie musi być zaplanowane na współpracę z Bogiem. Zaczynasz budować. A jeśli już, to od początku do końca – mówiąc nieco prostym językiem: na dobre i na złe. Jestem z Nim wtedy, gdy moje życie „układa się”, ale i wtedy, gdy przychodzi moment próby. To jest nie tylko trwałe budowanie fundamentu, ale i zdolność wykończenia budowy. Jeśli w chwili próby porzucam Jezusa, to jestem człowiekiem godnym politowania albo obiektem drwin. Czym jest moja wiara tylko w chwili powodzenia, albo czym jest moja miłość tylko w dobrej, a nie złej doli? Życie nasze pozostaje ciągłym zmaganiem, walką – wygrana pozostaje tylko z Chrystusem.
CZYTAJ DALEJ

El. MŚ 2026 - Polska zrewanżowała się Finlandii

2025-09-07 23:06

PAP

Polska pokonała w Chorzowie Finlandię 3:1, a Holandia na wyjeździe dość szczęśliwie wygrała z Litwą 3:2 w niedzielnych meczach grupy G eliminacji piłkarskich mistrzostw świata.

Gola dla biało-czerwonych nr 86 w 160. występie w drużynie narodowej zdobył kapitan Robert Lewandowski. W drugim kolejnym meczu na listę strzelców wpisał się Matty Cash, który otworzył wynik spotkania z Finami. Trzeci bramkę dla gospodarzy zdobył Jakub Kamiński. Polska drużyna zrewanżowała się Finlandii za czerwcową porażkę 1:2 w Helsinkach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję