Reklama

Od Gromnicznej do Macieja z powstańcami szła nadzieja

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Takimi słowami zaczął okolicznościowe zagajenie ks. Wojciech Michna przy poświęceniu powstańczego krzyża w Lutkowie 11 listopada 1888 r. Myślał on co prawda o poświęceniu tablicy pamiątkowej w swoim kościele parafialnym w Chłopicach, ale pokrzyżowała mu plany nowa sytuacja polityczna, zaistniała na skutek pierwszego kryzysu w traktacie trzech czarnych orłów, symbolizujących rozbiory Polski. Austria bowiem pierwszy raz odeszła od trójprzymierza i wystąpiła przeciw Rosji. Jesienią 1887 r. wskutek zaostrzenia sytuacji bułgarskiej i detronizacji Aleksandra wojna wisiała w powietrzu. Naprężone stosunki ściągnęły do Galicji liczne oddziały wojska z innych prowincji cesarstwa i chociaż nie wprowadzono stanu oblężenia, jak w czasie Powstania Styczniowego, dotychczasowe koszary pękały w szwach. W Radymnie stacjonowało 800 żołnierzy, w Przemyślu 8 000. Mimo woli blady strach padł także na mieszkańców okolic Jarosławia. Tylko Żydzi robili kokosowe interesy na dostawach dla wojska, nawet tak mizernym towarem jak przysłowiowe siano.
Księża z dekanatu pruchnickiego nie popierali odważnych planów ks. Michny obawiając się kłopotów z władzą. Decydującym było jednak stanowisko hr. Władysława Koziebrodzkiego, kolatora kościoła chłopickiego, który nie życzył sobie takiej tablicy na świątyni, mimo iż przedtem był serdecznym przyjacielem proboszcza. Na wysokości zadania stanął natomiast ks. Beneszek z Łowiec, który mimo iż był Czechem, zgodził się na zastąpienie drewnianego krzyża powstańczego w Lutkowie nową murowaną kapliczką, pod warunkiem, że planowane zgromadzenie będzie wiecem założeniowym kółka rolniczego. Wiedział, że działalność tego typu stowarzyszeń cieszy się aprobatą Habsburgów. Oficjalnie Towarzystwo Kółek Rolniczych powołano 10 września 1882 r. w Przemyślu na zjeździe Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego. We wszystkich większych miastach zakładano zespoły związku sportowo-gimnastycznego "Sokół", a na wsi zwolennikom pracy organicznej miały pomagać właśnie kółka rolnicze. Propagatorem tej idei w Galicji był ks. Stanisław Stojałowski. Hr. Koziebrodzki - pisarz, mimo iż był arystokratą, jako autor nowatorskich utworów dramatycznych znał dobrze redaktora Wieńca i Pszczółki, dlatego popierał ludowców-stojańczyków i ich organizacje rolnicze na wsi. Sztuki hrabiego, z powodzeniem grane na scenach Lwowa i Krakowa: Nauczycielka, Hrabia Marian i Po śliskiej drodze pośrednio wspierały działaczy społecznych, ale w głębi duszy pozostał szwarcgelberem - tak nazywał popleczników Austrii ks. Michna, od czarnej i żółtej barwy galowych strojów urzędników monarchii habsburskiej. W działalność ściśle polityczną tacy "kruko-kanary" nie chcieli się angażować, aby nie sprzeciwić się wytycznym Najjaśniejszego Pana. Do wyjątków należał Lucjan Siemieński, popierający powstańca 1863 r. - Adama Chmielowskiego. Malarz ten w Zarzeczu sportretował 3 jego córki, zanim przywdział habit św. Franciszka.
Tak więc opinia dziedziców co do utrwalania pamiątek po bohaterskim zrywie 1863 r. była raczej nieprzychylna. Korzystnie na tym tle wyróżniają się: Górscy z Kaszyc, Kotkowsky z Dobkowic, Drohojowsky z Tapina, Stefan Tański z Drohojowa, Bogdańscy z Zabłotców, Raciborscy z Zamojsców, Ustrzyccy z Zamiechowa i Kisielewscy ze Skołoszowa, którzy w postępie rolniczym nie widzieli zagrożenia dla swojej uprzywilejowanej pozycji, a mając w swym gronie, lub w szeregach służby weteranów stycznia, zgodzili się na patriotyczny pomysł ks. Michny. W Lutkowie, gdzie nie było żadnej świątyni ani szkoły, kółko rolnicze mogło się opierać na samych chłopach. Niedaleko posesji Jana Walczaka znajdowała się łąka zwana "Woroncze", gdzie w Gromniczną 1863 r. zamarzł posłaniec powstańczy, wysłany ze skołoszowskiego dworu do Kaszyc. Tamtejsi dziedzice Górscy byli i patriotami i przyjaciółmi ludu. Zwłaszcza pan Józef, dawny oficer wojsk polskich, był entuzjastą szkolenia chłopów do powstania. Ludzie nazywali ich "ptasznikami", jako że niby to polowali z panami na ptaki, ale w ten sposób ćwiczyli się w sztuce obchodzenia się z bronią myśliwską. Zdrada Żyda z karczmy "Pijawki" spowodowała rzeź niedoszłych powstańców w sukmanach, w czym udział mieli Jahnowie z Łowiec.
Chcąc zmyć tę plamę z krwawego św. Macieja 1863 r., upamiętnionego zmianą nazwy karczmy na "Mordownia", zgodzili się na zbudowanie kapliczki na peryferiach małej wioski, a dziedzic Gustaw Jahn dał na to nawet cegłę. Warunek kruko-kanara był nieodmienny - obiekt nie powinien zawierać żadnych narodowych "buntowniczych" symboli. Jej poświęcenie zaplanowano na odpust św. Marcina 1888 r., pod pretekstem zwołania wiecu założycielskiego dla kółka. Duszą całej akcji był ks. Michna, który przez swoich działaczy chłopskich zgromadził wielką rzeszę ludzi na Sumę do Łowiec. Potem pod pretekstem uczczenia 40-lecia rządów Franciszka Józefa poświęcono wspomnianą kapliczkę.
Obecność kanoników honorowych z fioletowym podbiciem komży, a zwłaszcza dwóch prałatów w mucetach: ks. Beneszka, szczycącego się przynależnością do kapituły sanktuarium w Loreto i ks. Walentego Węża, emeryta z Rokietnicy, który należał do Kapituły Prymasowskiej w Łowiczu, dodała uroczystości splendoru. Ks. Stojałowski, będący trochę w niełaskach u Kurii, nie miał wprawdzie kanonickich dystynkcji, ale jako redaktor poczytnych dwutygodników, wychodzących na przemian Wieńca i Pszczółki, wygłosił płomienne kazanie. Rodzina Walczaków, opiekująca się kapliczką od 5 pokoleń (na zdjęciu Tomasz z żoną i synem Wojtusiem) z pietyzmem wspomina pradziada Jana, który to kółko zakładał, a potem zaangażował się jeszcze w działalność "Sokoła". 22 stycznia 2003 r. - w 140. rocznicę powstania znicz zapalił się nieodmiennie - godna to pochwały tradycja patriotycznego wychowania.
Przy okazji warto nadmienić, że z drugiej strony wspomnianej łąki jest też krzyż, uważany przez niektórych skołoszowian za powstańczy, ale rodzina Michała Domszy z Ostrowa fundację tej Bożej Męki wyprowadza z intencji czysto prywatnej swego przodka dla upamiętnienia koronacji Matki Bożej Tuligłowskiej w 1909 r., aby pątnicy z Radymna i Skołoszowa mieli gdzie pomodlić się w drodze i odpocząć w cieniu dwóch jesionów i trześni.
Wracając do czasów Powstania Styczniowego, poza szlachtą w szeregach partyzanckich walczyli także chłopi, choć stanowili jeszcze nieznaczny odsetek oddziałów powstańczych. W Chłopicach ks. Michna odszukał takich trzech bohaterów: Rudolfa Huka, chłopca "kredensowego" z dworu, Jakuba Szczerbę, stangreta poprzednich dziedziców Tarnawieckich, i jedynego kmiecia, który zdecydował się opuścić łan ojczysty - Andrzeja Żuraka. Rudolf wrócił zza kordonu, bo nabawił się zapalenia płuc w oddziale Borelowskiego i zmarł w październiku 1863 r. Szczerba wojował dłużej, ale wrócił o kulach i jako inwalida zmarnował gospodarkę, tak że jego wnuczka musiała służyć u Żydów w Jarosławiu. Kmiecy łan Żuraka czekał długo na powrót właściciela, ale słuch o nim zaginął. Pole jego zakupił Żyd arendator karczmy "Mordownia". Dopóki żył, ks. Michna pomagał sierotom Szczerbowym, ale jego następca nie miał już takiego serca dla ludu i nie interesował się losem potomstwa weteranów styczniowych.
Ks. Michna zmarł w 1893 r. Jako wikary w Medyce znał miejsca biwaków i trasy powstańcze ochotników wspomaganych przez Pawlikowskich, przekradających się za kordon. Jako proboszcz w Zaleszanach w 10. rocznicę wybuchu powstania postawił krzyż na uroczysku leśnym w Grabczynach, gdzie potem Konopkowie, dziedzice zaleszańscy (nawiasem mówiąc jedyni życzliwi kolatorzy z licznych placówek duszpasterskich ks. Michny) wznieśli kapliczkę. W miejscu tym między Sanem a starym korytem rzeki "lizał" swe rany po przegranej bitwie gen. Jeziorański. Moskale ścigali go aż po Harasiuki, a inne oddziały jego zgrupowania przegrały potyczki pod Hutą Krzeszowską i Domostawą. 11 maja harcerze "czarni" ks. Jurczaka ze Stalowej Woli i takiejże niezależnej od ZHP drużyny w Rozwadowie gromadzili się w tych miejscach, prowadzeni przez Władysława Wermińskiego z Rzeczycy Długiej w 125-lecie "Stycznia" jeszcze w czasach komuny. W jego gawędzie ożywał każdy krzyż i figurka leśna, a o księdzu z Zaleszan mówił z wielkim uznaniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż w miejscu publicznym nie narusza wolności

2024-05-18 16:28

[ TEMATY ]

krzyż

rozmowa

archiwum dr. Błażeja Pobożego

dr. Błażej Poboży

dr. Błażej Poboży

O tym, kto w Warszawie boi się krzyża, pozornej bezstronności władz publicznych i dążeniu do starcia światopoglądowego mówi dr Błażej Poboży, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Dr Błażej Poboży: To jest w mojej ocenie odbieranie obywatelom, urzędnikom prawa do okazywania swoich uczuć religijnych i swojego związku z religią. Jest to sytuacja absolutnie niedopuszczalna i oburzająca. Stanowi pewną konsekwencję działań, które stołeczny ratusz podejmował od dłuższego czasu. Pamiętam, jako radny Warszawy z pięcioletnim stażem, jak najpierw niektórym radnym z zaplecza prezydenta Trzaskowskiego przeszkadzały kolędy w windach, które jeździły w Pałacu Kultury. Później, już dwa lata z rzędu, zrezygnowano z tradycyjnego „opłatka”, który przez lata, niezależnie od tego, kto był prezydentem stolicy, był czymś zupełnie naturalnym w okresie świątecznym. A teraz, w myśl zasady jednego z aktualnych ministrów w rządzie Donalda Tuska, który mówił o opiłowywaniu katolików z przywilejów, mamy skandaliczne, niezrozumiałe, w mojej ocenie sprzeczne z Konstytucją RP i z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek zatwierdził kult Gwidona z Montpellier, założyciela Zakonu Ducha Świętego

2024-05-19 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Specjalny list apostolski “Fide incensus” (“Zapalony wiarą”) wydany został dzisiaj z osobistej inicjatywy („motu proprio”) papieża. Na mocy listu apostolskiego Gwidon z Montpellier został wpisany do katalogu błogosławionych, a jego wspomnienie liturgiczne będzie obchodzone 7 lutego jako obowiązkowe w Zgromadzeniu i wspólnotach inspirowanych jego charyzmatem.

“Dzisiejszy dzień dla naszego Zgromadzenia jest jednym z najważniejszych wydarzeń w 800-letniej historii Zakonu Ducha Świętego. Spełniły się oczekiwania i starania Zgromadzeń Zakonnych pochodzących od Ojca Gwidona z Montpellier o potwierdzenie mocą Kościoła Jego kultu” - powiedziała matka Kazimiera Gołębiowska, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia. “Cieszymy się z tak wielkiej łaski jaka nas spotkała, iż Ojciec Gwidon został wpisany do katalogu Błogosławionych Kościoła. Wyrażamy wielką wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi, Dykasterii ds Kultu Bożego i Sakramentów i wszystkim, którzy wspierali nas na drodze starań o nadanie naszemu Założycielowi tytułu Błogosławionego” - dodała matka generalna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję