Treść dzisiejszych czytań biblijnych odbieramy zarówno umysłem, jak i sercem. Wskazują one na podstawowe zadanie człowieka, którym jest nawrócenie, czyli wewnętrzna przemiana. Warto również zauważyć, że hebrajskie słowo, które tłumaczymy na język polski: „powrócić”, pozostaje w ścisłej łączności ze słowem: „odpowiedzieć”. Inicjatywa zawsze należy do Boga, to On jest pierwszy w porządku łaski. On mówi, a człowiek odpowiada. Bóg ofiarowuje samego siebie w swoim Synu, a człowiek Go przyjmuje. Takie było doświadczenie Dawida, króla Izraela, który po tym, jak prorok Natan doprowadził go do poznania prawdy o sobie, wyznał swój grzech wobec Boga, stwierdzając:
„Uznaję nieprawość moją, a grzech mój jest zawsze przede mną. (...)
Takie było doświadczenie kobiety prowadzącej w mieście grzeszne życie. Gdy usłyszała przepowiadanie Jezusa, z wiarą przyjęła zbawcze przesłanie i dała swoją odpowiedź, odnowiła swoje życie. Wiara stała się dla niej ocaleniem. Albowiem w perspektywie miłości, a nie „litery Prawa”, drogi Chrystusa i człowieka schodzą się w jeden cel i mają jeden sens. Podobnie łączą się ze sobą miłość do Boga i miłość do człowieka.
Reklama
Takie było również doświadczenie św. Pawła, który „wyuczony” w Prawie, wtrącał do więzienia i skazywał na śmierć wyznawców Jezusa. Został dotknięty miłością Jezusa Ukrzyżowanego w drodze do Damaszku i wybrany przez Niego na Apostoła Narodów. A później przylgnął do Chrystusa całym sobą. Dlatego mógł powiedzieć: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego (...). Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga”.
Wiara bowiem jest nie tylko zaproszeniem do współpracy z łaską Chrystusa Odkupiciela, ale też sposobem odpowiadania Bogu i zdobywaniem sił wewnętrznych, aby opowiadać się po stronie Boga i Jego praw. Wiara w Jezusa i ufne trwanie przy Nim nie tylko daje usprawiedliwienie, ocalające nas i wyzwalające od zła, ale rodzi nadzieję na lepsze jutro, ku ostatecznemu zbawieniu.
W świetle dzisiejszych czytań, a zwłaszcza Ewangelii, ocalającej grzesznego człowieka, przyjrzyjmy się bolesnym obrazom naszych dni. Albowiem stałym punktem odniesienia jest dla nas dziedzictwo, które wyrasta z wartości narodowych, ukształtowanych przez uniwersalną tradycję wiary chrześcijańskiej. I w tym samym duchu przyjmijmy słowa św. Jana Pawła II, który w Warszawie w czerwcu 1987 r. mówił: „Egzamin z naszego człowieczeństwa i naszego chrześcijaństwa, z naszej polskości i europejskości jest jeszcze przed nami”. To jest jakiś „kairos” – czas łaski naszej historii, który został nam dany i równocześnie zadany...
Aby być prawdziwym uczniem Chrystusa, trzeba spełnić pewne warunki. Przypomnijmy je. Warunek pierwszy wyrażony jest w słowach: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26). Czy rzeczywiście, aby być uczniem Chrystusa, trzeba mieć w nienawiści swoich najbliższych domowników i siebie samego? Możemy się uspokoić. Gdy zaglądniemy do biblijnych słowników i komentarzy, to wyczytamy, że owo „mieć w nienawiści” jest semicką przesadą, że tu chodzi o to, by kogoś mieć w gruncie rzeczy na drugim miejscu. W powiedzeniu Chrystusa znaczy to więc, by On był zawsze na pierwszym miejscu, nawet przed matką i ojcem, na pierwszym miejscu w miłowaniu, na pierwszym miejscu w hierarchii wartości. Bóg jest źródłem wszelkiej miłości, także tej małżeńskiej i rodzinnej, dziecięcej, przyjacielskiej i jakiejkolwiek innej. Miłość prawdziwa jest z Boga. Są też pozorne miłości, które nie są z Boga. Prawdziwa miłość rodzinna, miłość do matki, do ojca ma swoje ostateczne źródło w Bogu. Ta miłość nie może być przeto konkurencyjna do miłości do Boga. W takim sensie miłość do Boga jako źródła wszelkiej prawdziwej miłości winna być największa i pierwsza ze wszystkich. Stąd też uczeń Chrystusa to ktoś, dla kogo Bóg zajmuje pierwsze miejsce w hierarchii wartości, pierwsze miejsce w miłości. Drugi warunek bycia uczniem Chrystusa to niesienie krzyża: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być Moim uczniem” (Łk 14,27). Droga za Chrystusem rodzi zobowiązania. Jezus przypomina o konieczności dźwigania krzyża. Są tacy chrześcijanie, którzy idą za Chrystusem bez krzyża, nie zachowują Jego Ewangelii, nie chcą się poddać jej wszystkim wymogom. Wybierają z nauki Chrystusa tylko to, co jest wygodne, to, co nie wymaga wysiłku, poświęcenia, samozaparcia. Tak czynią dziś np. niektórzy chrześcijanie w krajach zachodnich. Nie akceptują np. nauki Chrystusa o miłości nieprzyjaciół, o bezinteresownym dawaniu, pożyczaniu. Kwestionują naukę Kościoła o ochronie życia poczętego, a także całą moralność w dziedzinie życia seksualnego. Droga za Chrystusem jest drogą z krzyżem. Te krzyże są i fizyczne, i duchowe. Aby być uczniem Chrystusa, trzeba je dźwigać. Chrystus w tym dźwiganiu wiele pomaga. Przecież powiedział: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,28-30). Trzeci warunek bycia uczniem Chrystusa jest zawarty w zdaniu: „Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,33). W każdym człowieku jest większa czy mniejsza żądza posiadania. Ludzie zabiegają o pieniądze, o sławę, o władzę, o znaczenie, o rozgłos. Najbardziej widoczna jest dążność do posiadania. O nią toczą się kłótnie, spory; toczą się procesy sądowe, są prowadzone wojny. Droga za Chrystusem wymaga podporządkowania naszych zabiegów o dobra doczesne wymogom Ewangelii. Idąc za Chrystusem, trzeba być gotowym na wszystko.
Tym, co pozwala nam widzieć znaki, jakie dokonują się w nas i w świecie, i zarazem pozwala nam właściwie ich odczytywać, jest MODLITWA.
Kiedy się modlę widzę siebie i to, co mnie otacza, ale widzę również Boga i to, co On może.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».
Pod koniec listopada rozpoczęły się prace rozbiórkowe spalonego w czerwcu zbytkowego kościoła św. Heleny w Nowym Sączu. Świątynia ma być odbudowana - dowiedziała się PAP w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie. 22-letni podpalacz nadal przebywa w areszcie.
"Projekt odbudowy Kościoła św. Heleny w Nowym Sączu zakłada odbudowę spalonego dachu, stropu i prezbiterium, a także uwzględnia wzmocnienie pozostałej części kościoła" - przekazała PAP Anna Biskupska-Sperka, zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.