Reklama

W siedemnaście dni śladami św. Pawła Apostoła (2)

Niedziela legnicka 9/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest 13 października - niedziela. Wyruszamy w stronę San Giovanni Rotondo, miasteczka św. Ojca Pio. Nikt nie ma wątpliwości, że jest to najpopularniejszy święty na progu XXI w. Już za życia nazywany był świętym. Sprawiły to nadzwyczajne dary, jakie posiadał: uzdrawianie z ciężkich chorób, czytanie w myślach innych ludzi, bilokacja - czyli przebywanie w dwóch miejscach jednocześnie, a nade wszystko stygmaty. Włoski kapucyn z San Giovanni Rotondo jest pierwszym kapłanem, który dostąpił łaski noszenia na swym ciele ran Chrystusa.
Tutaj właśnie, w San Giovanni Rotondo, o. Pio w 1947 r. inicjuje budowę szpitala - Domu Ulgi w Cierpieniu, którego otwarcie nastąpiło w 1956 r. Natomiast w 1950 r. z inicjatywy o. Pio powstają pierwsze Grupy Modlitwy, które w 1968 r. Stolica Apostolska uznaje za zrzeszenia religijne. Działają obecnie w 34 krajach świata, ogółem skupiają około pół miliona osób. Ich założyciel nakreślił następujący program duchowy: "Jeśli jesteście moimi dziećmi, módlcie się co wieczór w gronie rodzinnym. Odmawiajcie Różaniec ku czci Madonny. Raz na tydzień, a przynajmniej raz w miesiącu, gromadźcie się w kościele, odmawiajcie Różaniec, uczestniczcie pobożnie we Mszy św., słuchajcie i rozważajcie Słowo Boże i żyjcie Nim; wspólnie przystępujcie do Komunii św., adorujcie, jeśli to możliwe, choć przez godzinę Jezusa w Najświętszym Sakramencie".
Kiedy dotarliśmy do San Giovanni Rotondo, zobaczyliśmy tłumy pielgrzymów niemalże z całej Italii i innych państw Europy. O ilości pielgrzymów może świadczyć chociażby fakt, że aby dojść do grobu o. Pio, trzeba było stać w długiej kolejce przez blisko godzinę. Mieliśmy czas na osobistą modlitwę, zwiedzanie i zakup pamiątek dla siebie i bliskich.
Około południa wyruszamy w dalszą drogę naszej pielgrzymki, do Loreto, 12-tysięcznego miasteczka na wybrzeżu Morza Adriatyckiego, leżącego na południe od Ankony. Jest to ośrodek kultu Maryjnego. Gotycko-renesansowy kościół pielgrzymkowy (XV-XVI w.).
Święty Dom w Loreto, pierwsze sanktuarium o znaczeniu międzynarodowym poświęcone Najświętszej Maryi Pannie przez wiele wieków prawdziwe serce Maryjne chrześcijaństwa. Według starej tradycji współcześnie potwierdzonej przez odkrycia historyczno-archeologiczne przechowuje dom nazaretański Niepokalanej.
Ziemskie mieszkanie Maryi składało się z dwóch pomieszczeń: groty wykutej w skale (czczonej do dzisiaj w bazylice Zwiastowania w Nazarecie) i części dobudowanej z kamienia, przylegającej do skalnej ściany. Według tradycji, w roku 1291, kiedy krzyżowcy zostali ostatecznie wyparci z Palestyny, tracąc ostatnią twierdzę - port Akkon, domurowana część domu Maryi została przeniesiona przez Aniołów najpierw do Trsatu (dzisiejsza Chorwacja), a następnie 10 grudnia 1294 r. do Loreto.
Obecnie na podstawie dokumentów archiwalnych oraz wykopalisk archeologicznych dokonanych w Nazarecie i pod świętym Domkiem w Loreto, coraz bardziej utwierdza się hipoteza, że kamienie, z których zbudowany jest Święty Domek zostały przywiezione do Loreto statkiem przez rodzinę Aniołów (De Angelis), rządców Epiru.
Odnaleziony dokument z września 1294 r. podaje, że Nicefor Anioł, despota Epiru, dał w posagu swojej córce Ithamar, wychodzącej za mąż za Filipa z Taranto, syna Karola II, króla Neapolu, oprócz wielu różnych dóbr także: "Święte kamienie wyniesione z Domu naszej Pani, Dziewicy, Matki Bożej".
Znaleziono też zamurowane wśród kamieni Świętego Domku 5 krzyży z czerwonego materiału, należące do krzyżowców lub, co bardziej prawdopodobne, do członków jednego z zakonów rycerskich, które w średniowieczu broniły Ziemi Świętej. W tym samym miejscu znaleziono skorupy strusiego jaja. Symbolizowało ono kiedyś w Palestynie tajemnicę Wcielenia. Jest faktem, że Święty Domek, tak ze względu na swoją strukturę, jak i materiał budowlany (kamień), jest zjawiskiem obcym dla tutejszej kultury i miejscowych zwyczajów budowlanych. Ponadto porównania techniczne Świętego Domku z Grotą w Nazarecie wykazały, że stanowiły one kiedyś jedną całość.
Stare obrazy przedstawiają Święty Domek na statku lub na falach morskich i Maryję z Dzieciątkiem na obłoku. Święty Domek nazaretański w podróży, prowadzony przez Maryję. Jest więc on symbolem człowieka pielgrzymującego po drogach świata. W 1920 r. Najświętsza Maryja Panna Loretańska została ogłoszona przez papieża Benedykta XV patronką podróżujących samolotami i odtąd lotnicy całego świata wzywają Ją jako swoją Opiekunkę.
Do Niej zwracają się też wygnańcy i emigranci, którzy podobnie jak Domek Nazaretański, zostali zmuszeni do opuszczenia swojej Ojczyzny.
Święty Domek jest wreszcie symbolem wielkiej rodziny ludzkiej, która z Chrystusem dąży do domu Ojca, a towarzyszy jej Maryja Dziewica.
Niektóre kaplice monumentalnej bazyliki oddano pod opiekę tym narodom, które się odznaczają szczególnym kultem Najświętszej Maryi Panny. Polakom powierzono kaplicę Narodzenia Matki Bożej. Na bocznych ścianach kaplicy Arturo Gatti uwiecznił w dwóch obrazach wydarzenia z dziejów Polski: zwycięstwo Sobieskiego pod Wiedniem w 1683 r. oraz Cud nad Wisłą w 1920 r.
Niewątpliwym przeżyciem dla mnie i każdego pielgrzyma było sprawowanie Najświętszej Ofiary w tym właśnie miejscu w Loreto, w podziemiach bazyliki, w pięknej kaplicy św. Benedykta. Bardzo radośnie i wymownie brzmiały słowa starych, pięknych polskich pieśni Maryjnych, które jeszcze bardziej potęgowały nasze modlitwy zanoszone przez wstawiennictwo Maryi do tronu Dobrego Boga.
W pobliżu sanktuarium jest cmentarz żołnierzy polskich. W czasie II wojny światowej polegli oni w bitwach na tej ziemi. Zginęli tutaj i mogą spoczywać w pobliżu sanktuarium. Apsyda bazyliki i cmentarz prawie że przylegają do siebie. Ten święty skrawek Italii jest dlatego również świętym skrawkiem Polski.
Żegnamy się z Loreto, gdzie pozostało trochę historii naszego narodu i udajemy się do Ankony, portu nad Morzem Adriatyckim. Stąd właśnie mamy popłynąć do Grecji, gdzie rozpocznie się nasza właściwa podróż śladami św. Pawła. Ok. godz. 18.00 wchodzimy na grecki prom linii "Anek Lines". Jest to jeden z najnowocześniejszych promów, który posiada 10 pokładów z miejscami noclegowymi, kawiarniami, restauracjami, sklepami itd. Odbijamy od brzegów Italii, a przed nami 15 godzin nocnego rejsu do kolejnego kraju na naszej drodze, do Grecji.

(cdn.)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Abp S. Budzik: dialog Kościołów Polski i Niemiec jest na najlepszej drodze

2024-04-25 16:33

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Niemcy

abp Stanisław Budzik

Episkopat News

„Cieszymy się, że nasz dialog przebiegał w bardzo sympatycznej atmosferze, wzajemnym zrozumieniu i życzliwości. Mówiliśmy także o różnicach, które są między nami a także o niepokojach, które budzi droga synodalna” - podsumowuje abp Stanisław Budzik. W dniach 23-25 kwietnia br. odbyło się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania był metropolita lubelski, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

W spotkaniu grupy kontaktowej wzięli udział: kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii, bp Wolfgang Ipold z Görlitz oraz szef komisji Justitia et Pax dr Jörg Lüer; ze strony polskiej obecny był abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i przewodniczący Zespołu ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec, kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, bp Tadeusz Lityński, biskup zielonogórsko-gorzowski, ks. prałat Jarosław Mrówczyński, zastępca Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski oraz ks. prof. Grzegorz Chojnacki ze Szczecina. W spotkaniu nie mógł wziąć udziału współprzewodniczący grupy kontaktowej biskup Bertram Meier z Augsburga, a jego wystąpienie zostało odczytane podczas obrad.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję