Reklama

Wiara

Trzy razy Berlin

Do Berlina z trzech miast: Bejrutu, Fatimy i Kazania przez trzy miesiące szli Pielgrzymi Bożego Miłosierdzia. Hasłem pielgrzymki, której trasę wyznaczał na mapie symbol krzyża, były słowa z modlitwy św. Faustyny: „Zmiłuj się nad nami i nad całym światem”

Niedziela Ogólnopolska 34/2016, str. 18-19

[ TEMATY ]

pielgrzymka

miłosierdzie

Fatima

Archiwum Pielgrzymów Miłosierdzia Bożego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyruszyli 13 maja, rok przed setną rocznicą objawień w Fatimie, w intencji przebłagania za grzechy świata. Szło, w porywach, kilkunastu pielgrzymów, w większości byłych więźniów. Kilku przeszło w całości jedną z trzech tras, liczących po sporo ponad 2 tys. km. – Intencją było przebłaganie za grzechy świata. Dlatego na Tablicach Pokoju, które nieśliśmy, napisano w wielu językach słowa św. Faustyny – mówi Wojciech Jakowiec pielgrzymujący z Kazania.

Nieśli też ikony Matki Bożej Kazańskiej, które napisał ikonograf z Ukrainy. Pięć lat temu niektórzy z nich odbyli podobną wyprawę, wiodącą z Fatimy, Jerozolimy i Moskwy do Asyżu. Tym razem celem był Berlin, gdzie doszli tuż przed 15 sierpnia – uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dlaczego Berlin? – Wiele wydarzeń ważnych dla całej Europy i świata dzieje się w Berlinie. Chcemy dotrzeć do tych, którzy decydują o naszych losach – mówi Wojciech Jakowiec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sam miód

Początek pielgrzymki to sam miód. Jest sporo sił fizycznych, psychicznych i witalnych, ciągnie do przodu, do przygody, którą także przecież jest pielgrzymka. Im bliżej do celu, tym trasa wydłuża się, schody nie tyle się zaczynają, ile są coraz wyższe i dłuższe. Zdają się ciążyć nawet podziękowania, prośby i intencje, z którymi się idzie.

Reklama

Wojciech, chłop na schwał, mocny nie tylko w gębie, ma wieloletnie doświadczenie pielgrzyma. Na pierwszą pielgrzymkę poszedł dziewięć lat temu, w dniu wyjścia na wolność. Była samotna, spod bramy kryminału do sanktuarium w Licheniu. W drugą rocznicę wolności poszedł na pielgrzymkę z rodzinnego Szczecina do sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej. Pielgrzymki stały się dla niego niemal sposobem na życie.

W drodze z Kazania chciał robić notatki, wpisy na stronę pielgrzymów: idzieczlowiek.pl – i nawet początkowo robił, ale potem zmęczenie brało górę. – Tyle fantastycznych rzeczy, spotkań z cudownymi ludźmi należałoby opisać, ale przestałem nadążać – opowiada. Wieczorem, zmęczony, mówił sobie: dobra, za chwilę, ale budził się rano.

Uśmiechnięty batiuszka

Przez pierwsze kilkanaście dni Wojciech szedł w towarzystwie o. Grzegorza – franciszkanina z Łodzi i Seweryna – kolegi ze Szczecina. Obaj wrócili do obowiązków, a on wiedział, że lekcje pokory udzielone po drodze – w samotności będą bardziej wyraziste. Droga weryfikuje ogląd otaczającego świata i sens życia.

Pielgrzyma było widać: krzyż ma dwa metry, jest z bambusa. W Rosji ludzie często żegnają się na jego widok. – To ważny dla nich znak. Podczas moich poprzednich pielgrzymek w Rosji często podchodzili, mówili, że to ważne, by pokazywać swoją wiarę – opowiada. Tym razem nie aż tak często, ale jednak.

Reklama

Opisał to: „27 maja. Z zamyślenia wyrwali mnie trzej ludzie wysiadający na mój widok z czarnego vana. Jednym z nich był szeroko uśmiechnięty batiuszka! Dogadaliśmy się ogólnie. Pokazałem ikonę, którą wszyscy trzej prawosławni dobrodzieje nabożnie ucałowali – tak jak wcześniej Pana Jezusa na moim pastorale. Dowiedziałem się, że ja tak naprawdę też jestem prawosławny. Takie wrażenie zrobiło na nich moje pielgrzymowanie. W ogólnym śmiechu batiuszka zaprosił mnie do przyjęcia chrztu. W ogólnym śmiechu podziękowałem”.

Między Damaszkiem i Bejrutem

Mapa pielgrzymki Romana i Szymona wskazuje Damaszek jako początek trasy. Ze względu na trwającą tam krwawą wojnę rozpoczęli w Libanie. Na dobry początek nawiedzili grób św. Charbela w Annai oraz sanktuarium Matki Bożej Pani Libanu w Harissie. Tam uczestniczyli w uroczystej Mszy św. fatimskiej. To był symboliczny początek, a dalszy ciąg wiódł – po przylocie do tureckiego Izmiru – przez Efez i – położony obok, na Wzgórzu Słowików – Dom Maryi, Meryem Ana. „15 maja, w dniu Zesłania Ducha Świętego, Msza przy domku Maryi odbywa się przy akompaniamencie słowików” – napisali w relacji na stronie: idzieczlowiek.pl. Nawiedzili też grób św. Jana Ewangelisty w pobliskim Selçuku; tu pisał Ewangelię.

W Izmirze, po modlitwie przed relikwiami biskupa męczennika w kościele św. Polikarpa, zakonnice, młode Włoszki, poszukały im noclegu – przy katedrze św. Jana Ewangelisty: z wymarzoną kąpielą, pościelą, kuchnią i klimatyzacją! Po kościele oprowadzał ich niedawno ochrzczony młody Turek, jeszcze trzy lata temu muzułmanin. Służył do Mszy św., którą odprawiał po turecku włoski ksiądz. Staranność i odświętność Liturgii, piękny śpiew, choć w kościele było tylko kilka osób – zaskoczyły ich.

Emigrantka Emi

Reklama

Z Izmiru do Berlina jest 2500 km, tyle, ile z Fatimy i Kazania. Żeby tylko zeszły bąble ze stóp i przeszły zakwasy! W drodze na północ Turcji, przez góry, w codziennym użyciu były namioty i patelnia nad ogniskiem. Bąble wyschły, ale stopy i mięśnie nadal były obolałe. Nastrój poprawiało to, że ludzie byli bardzo gościnni.

W Turcji przybłąkał się pies. – Przyszedł w największym upale, podzieliliśmy się resztkami wody – mówi Roman. I już od Çanakkale szli w trójkę. „Emi” – od „emigrantki” – jeszcze w Edirne przeszła badania i dostała dokument tożsamości, przekroczyła z nimi granicę z Bułgarią. – We troje weszliśmy do Unii, potem do strefy Schengen – mówi. Szli przez Bułgarię, Rumunię. Na Słowacji do Romana i Szymona dołączyli o. Bogdan – franciszkanin z Łodzi i kleryk Michał. Szli z nimi aż na Śląsk.

Po drodze były załamania pogody, upał, ulewy, trudne warunki w górach, które sprawiały, że bywało niebezpiecznie. – Raz przeżyliśmy oberwanie chmury, zmokliśmy do suchej nitki, jakbyśmy z plecakami wpadli do basenu – opowiada Roman. Ze strony ludzi nie spotkało ich nic przykrego, przeciwnie. – W Turcji, o dziwo, pozdrawiali nas, wędrowców, piesi, rowerzyści, kierowcy tirów migali światłami – mówi.

Ciężko iść

Reklama

Mieszkańcy Fatimy postraszyli Grzegorza, Roberta i Marka, że od lat nie było tu tak zimno i deszczowo o tej porze roku. Zapowiadała się ciężka droga. I była, ale z innych powodów. Gdy kilka dni później w Coimbrze, po 40 km marszu, wycieńczeni spali pod jakimś zadaszeniem, zaczęły się upały. „Ciężko iść, śpimy, gdzie się da: boisko pod wiatą, u ludzi, w ogródku, pod daszkiem itd. Mamy około 60 km do Hiszpanii. Dziś jeszcze nie wiadomo, gdzie przyjdzie nam spać” – napisali któregoś dnia.

5 czerwca. Grzegorz pisze: „Zajeżdża mi drogę samochód i wysiada ksiądz, który podwozi mnie do katedry w Burgos. Przeczuwam, że to nie przypadek i pewnie jest Msza. Bardzo chciałem w tym dniu przystąpić do Eucharystii. I tak jest”. Wieczorem na obrzeżach miasta, zmęczony, nie miał gdzie rozbić namiotu, nie wiedział, czy coś zje. „Mija mnie jeden, jedyny człowiek: okazuje się, że to Polak, Jarek. Podwozi mnie do schroniska i daje wodę, soki, ser i wędlinę. A na koniec pokazuje różaniec i mówi, że to nie przypadek” – relacjonuje. Idzie wtedy już sam. Marek musiał podleczyć stopy. Spotkali się potem w Pampelunie i razem dotarli do Lourdes. Ale wkrótce, przez Francję, do Niemiec znów szedł sam. „Jestem słabiutki i brakuje sił, ale mam wsparcie ludzi w drodze i chroni mnie Boże Miłosierdzie. Wszystko jest bardzo trudne, ale z Bożą pomocą dojdę”. Dopiero w lipcu dołączył do niego Rafał. Gdy dotarli do KL Dachau – konstatował, że to ważne miejsce na trasie pielgrzymki, której intencją jest przecież przebłaganie za grzechy świata.

Kreml wzięty

Po spotkaniu z batiuszką Wojciech szedł sam, ale wzmocniony sporym datkiem z prośbą o modlitwę. Po kilkuset kilometrach wędrówki mógł odnotować: „10 czerwca, Moskwa wzięta! Wydawało się, że teraz będzie z górki. Nie było. Po bezdrożach Rosji czekała jeszcze wędrówka przez Łotwę, Litwę, a potem przez Polskę”.

Reklama

„Przedmieście Wilna. Domy, ludzie, autobusy komunikacji miejskiej... Można podjechać do centrum. Ale nie! My idziemy. Oho! Straszy deszczem. I... Już nie straszy. Po prostu leje” – zapisał w notatkach. Na paręnaście dni dołączył Krzysztof, kolega z podłódzkiego Głowna. Odłączył się w Wilnie – wiadomo: obowiązki. Wreszcie Polska; do Berlina jest daleko, ale... nie aż tak.

Gdy na początku sierpnia pozostał im ostatni tydzień drogi, nogi wydawały się coraz cięższe, plecak ciążył coraz bardziej, a otarcia, pęcherze, urazy wydawały się wielkie jak kamienice. Grzegorz i Rafał zmierzali do Berlina od południa. Roman z Szymonem, wykończeni, dochodzili na Mszę św. w Krościenku Odrzańskim. Wydawało się, że Wojciech miał łatwiej: szedł przez rodzinny Szczecin (wziął tam udział w Mszy św. w katedrze i składał świadectwo przed wiernymi i arcybiskupem szczecińskim Andrzejem Dzięgą), mógł odpocząć. Ale łatwiej nie miał. Też miał dość chodzenia, a trzeba było iść.

Pielgrzymi z: Fatimy, Bejrutu i Kazania mieli się spotkać symbolicznie przy Bramie Brandenburskiej, a potem przy grobie bł. Bernharda Lichtenberga w berlińskiej katedrze odmówić ostatnią w tej drodze Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Kolejnych pielgrzymek – na razie – nie planowali.

2016-08-17 08:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pielgrzymka dzieci i młodzieży do miejsc kultu św. Stanisława Kostki

[ TEMATY ]

dzieci

pielgrzymka

św. Stanisław Kostka

Katarzyna Dobrowolska

Św. Stanisław Kostka

Św. Stanisław Kostka

Około 6,5 tys. dzieci i młodzieży z diecezji płockiej 14 września wzięło udział w 37. Pielgrzymce Dzieci i Młodzieży do Przasnysza i Rostkowa - miejsc związanych ze św. Stanisławem Kostką. Pielgrzymka odbyła się pod hasłem „nieJESTEMsam”, a wspólnej modlitwie towarzyszyły relikwie Świętego z Mazowsza. Poza tym jej uczestnicy przekazywali szczoteczki i pasty do zębów dla rówieśników w Czadzie.

Pielgrzymka do miejsc kultu św. Stanisława Kostki – Rostkowa i Przasnysza odbyła się pod hasłem „nieJESTEMsam”, akcentującym wspólnotowość w Kościele. Organizowana jest każdego roku około 18 września, kiedy to przypada wspomnienie liturgiczne św. Stanisława Kostki (1550-1568) - patrona dzieci i młodzieży oraz głównego patrona diecezji płockiej, który urodził się Rostkowie na Mazowszu.
CZYTAJ DALEJ

Papież dobrze wypoczął w trakcie nocy. Włoski dziennik: Franciszek to wojownik

2025-03-05 08:45

[ TEMATY ]

Watykan

papież Franciszek

Poliklinika Gemelli

Vatican Media

Poliklinika Gemelli

Poliklinika Gemelli

W porannym komunikacie Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej informuje w środę, że Papież dobrze wypoczął tej nocy, zbudził się nieco po godzinie 8. Dzień wcześniej stan zdrowia Franciszka pozostawał stabilny.

Jak informowano we wtorek wieczorem, Papież tego dnia nie miał gorączki, przez cały czas był przytomny, współpracujący w terapii i w pełni zorientowany.
CZYTAJ DALEJ

Kościoły stacyjne - wielkopostna pielgrzymka do początków chrześcijaństwa

2025-03-05 11:07

[ TEMATY ]

Wielki Post

kościoły stacyjne

Vatican Media

Msza stacyjna w Bazylice Matki Bożej Większej

Msza stacyjna w Bazylice Matki Bożej Większej

W Rzymie Wielki Post to czas duchowej pielgrzymki po najstarszych i najważniejszych świątyniach Wiecznego Miasta: kościołach stacyjnych. Ich lista została ostatecznie ustalona przez Grzegorza Wielkiego. Każdemu dniowi Wielkiego Postu odpowiada jeden kościół, począwszy od Bazyliki św. Sabiny na Awentynie, gdzie Papież zwykł sprawować liturgię Środy Popielcowej, aż po Bazylikę św. Jana na Lateranie w Wielką Sobotę.

Znaczenie wielkopostnych liturgii stacyjnych w zwięzły sposób wyjaśnił Benedykt XVI w Środę Popielcową 2007 r.: „Starożytna liturgia rzymska poprzez stacje wielkopostne wyznaczyła szczególną geografię wiary; przyświecała temu myśl, że w związku z przybyciem Piotra i Pawła oraz zniszczeniem Świątyni Jerozolima jakoby przeniosła się do Rzymu; Rzym chrześcijański postrzegano jako rekonstrukcję Jerozolimy z czasów Jezusa, w obrębie murów miasta. Ta nowa wewnętrzna duchowa geografia, wpisana w tradycję kościołów stacyjnych Wielkiego Postu, nie jest zwykłym rozpamiętywaniem przeszłości ani pozbawioną treści antycypacją przyszłości. Przeciwnie, ma ona pomagać wiernym przejść wewnętrzną drogę – drogę nawrócenia i pojednania, by dotrzeć do chwały niebieskiego Jeruzalem, gdzie mieszka Bóg”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję