Reklama

Niedziela Małopolska

Byliśmy niepokornym wojskiem

Bóg, Honor, Ojczyzna. Swoją postawą 132 księży służących w Ludowym Wojsku Polskim ukazało sens tych słów. Za zasługi dla ojczyzny w tym trudnym okresie, decyzją Zwierzchnika Sił Zbrojnych, Prezydenta RP Andrzeja Dudy, zostali mianowani na stopień podporucznika. Jednym z wyróżnionych jest ks. Franciszek Jeleśniański, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bachowicach, z którym rozmawiała Barbara Gajda-Kocjan

Niedziela małopolska 50/2016, str. 7-8

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum prywatne ks. Franciszka

Ks. Franciszek Jeleśniański przy grobie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Ks. Franciszek Jeleśniański przy grobie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

BARBARA GAJDA-KOCJAN: – Księże Proboszczu, tytuł podporucznika otrzymany za służbę w kleryckiej jednostce Ludowego Wojska Polskiego to wyróżnienie...

KS. FRANCISZEK JELEŚNIAŃSKI: – Wyróżnienie zapracowane potem i intelektem. To w pewnym sensie jakaś forma rekompensaty, przywrócenie ludzkiej godności, człowieczeństwa.

– Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz powiedział: „Te nominacje są jedynie skromnym symbolem, którym Ojczyzna znaczy Waszą wielką służbę”. Czym dla Księdza Proboszcza jest to wydarzenie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Przede wszystkim wielką radością. Tego, co było złe, nie chcę pamiętać. To także radość dla moich rodziców, którzy jeszcze żyją. Dla nich to wielkie przeżycie. Wzruszyli się, kiedy przyjechałem i poinformowałem, że zostałem podniesiony do rangi podporucznika. Po mojej decyzji o wstąpieniu do seminarium cała rodzina była szykanowana przez władzę. Tata w pracy już nie dostał awansu, a mama sprzedawała w sklepie i miała najniższy procent prowizji od sprzedaży…

– A jak znalazł się Ksiądz w Ludowym Wojsku Polskim?

Reklama

– Służbę wojskową odbyłem w latach 1974-76. Kiedy byłem w klasie maturalnej w liceum w Żywcu, natchnął mnie Duch Święty, że trzeba dać świadectwo wiary. Jak będzie powołanie, Bóg zadecyduje – idę do seminarium. Trzeba to było jednak trzymać w tajemnicy. Bardzo często się zdarzało, że ci, którzy oficjalnie przyznali się, iż idą do seminarium, mieli problem ze zdaniem matury. Kamuflowałem się trochę. Przygotowywałem niby papiery do szkoły rolniczej, a kiedy zdałem maturę, zgłosiłem się do seminarium. Sprawa szybko wyszła na jaw. Niedługo potem dostałem wezwanie na Komendę Powiatową w Żywcu. Usłyszałem m.in.: „Ojczyzna cię wychowała, jesteś niewdzięczny”, itp. Udało mi się z odwagą do tego podejść. Tam przyrzeczono mi, że się ze mną rozliczą. Niedługo potem dostałem powołanie do jednostki w Bartoszycach. Było to niezgodne z ówczesnym prawem, bo studenci byli zwolnieni ze służby wojskowej, ale władza ludowa nie uznawała seminarium za jakąkolwiek szkołę. Pisaliśmy odwołania do Ministra Obrony Narodowej, Prezesa Rady Ministrów, ale do dzisiaj nie mamy odpowiedzi.

– Jak wspomina Ksiądz początki służby wojskowej?

– Wtedy powołania do wojska były z różnych seminariów. Z krakowskiego powołano wówczas chyba 12 osób. 28 października 1974 r. ok. 800 kleryków znalazło się na krakowskim dworcu PKP. Major w przedziale pociągu zapytał, kim jesteśmy i ostrzegł nas przed tym, co nas czekało. W jego zachowaniu dało się odczuć ludzkie podejście, a nawet współczucie. Po przyjeździe nastąpiło strzyżenie, golenie, przebieranie w mundur, zakwaterowanie. W jednostce połowa żołnierzy była klerykami, a połowa cywilami. Każdy miał swój ogon – obserwatora, który miał na nas donosić do przełożonego. Sami pod koniec służby wojskowej z tego się śmiali, nie było między nami wrogości. Jako klerycy porozumiewaliśmy się kodem, tzn. „krakowskie”, „częstochowskie”, „tarnowskie”. Pierwszy dzień zakończyliśmy modlitwą. Rano również modlitwa, którą rozpocząłem. Głos mi drżał, bo za drzwiami słychać było wrzaski kaprali. Tak to wszystko się zaczęło. Byliśmy niepokornym wojskiem w sensie ideologicznym, bo burzyliśmy mydlany porządek. Jedyną naszą formą obrony wówczas był regulamin wojskowy, który opanowaliśmy perfekcyjnie.

– A jak udawało się Księdzu sprawować praktyki religijne?

Reklama

– W niedzielę staraliśmy się zebrać i przeczytać wspólnie Mszę św. z czytaniami mszalnymi. Do naszej jednostki jako jedynej w Polsce przyjeżdżali kapelani. Odbywała się wtedy konferencja na świetlicy, gdzie kapłan musiał dyplomatycznie się wypowiadać. W późniejszym okresie wszyscy klerycy wychodzili na przepustki do kościoła. Można było iść na Eucharystię, do spowiedzi. Było to 2-3 razy w roku, głównie przy okazji świąt. Jeśli była w niedzielę przepustka, to też szliśmy do kościoła. Następnego dnia padały pytania od oficera: „Gdzie byliście, żołnierzu?”. Odpowiadałem, że w kościele. Wówczas na twarzy przełożonego pojawiał się grymas. Pamiętam, jak byłem na procesji Bożego Ciała. Na drugi dzień zostałem wezwany do oficera politycznego, który dopytywał: „Podobno byliście na tym przemarszu?”. Odpowiedziałem: „Na procesji Bożego Ciała” i dodałem: „Byłem i jak będę mógł, to zawsze będę”.

– Bł. ks. Jerzy Popiełuszko również odbył służbę wojskową. Później za swoje świadectwo wiary został zamordowany. Czy, realizując misję kapłańską w najtrudniejszych warunkach, obawiał się Ksiądz o swoje życie?

– W czasie stanu wojennego można było się z tym liczyć. W seminarium człowiek nie nauczał, nie wychodził do ludzi. Natomiast zaraz po święceniach wiedzieliśmy, że w imię Boże trzeba iść i dać świadectwo. To był ten trudny czas stanu wojennego. Później śmierć ks. Popiełuszki i innych duszpasterzy. Była świadomość, że jak trzeba będzie dać świadectwo, to musi ono być do końca.

– Czas represjonowania to niewątpliwie trudny okres. Jak radził sobie Ksiądz z tymi przeciwnościami?

– Trzeba było być sobą. Bardzo pomagało wsparcie rodziców i całej rodziny. Środowisko w Bartoszycach również było przychylne. Cenili nas, pomagali. Ku pamięci należy przywołać śp. Konstancję Skurniat, która całe swoje mieszkanie oddała klerykom. Nie było wrogości. Człowiek miał świadomość, że nie jest sam wystawiony na atak, represję. Z jednej strony czuło się to poniżenie, odrzucenie, że jesteśmy wrogami ojczyzny, co bolało bardzo. Zwłaszcza, że moja rodzina ma długie tradycje patriotyczne, ale wsparcie społeczne pomagało iść do przodu.

– W tamtych latach wrogiem wiary były władze komunistyczne. A dzisiaj – czy równie trudno jest być uczniem Chrystusa?

– Czasy się zmieniają. W PRL-u wrogowie wiary używali bardziej siły, brutalności. Dzisiaj jest to ironia, kpina, żart... Nie wiadomo, co jest trudniejsze do przezwyciężenia. Nikt nie lubi, kiedy ktoś się z nas wyśmiewa. To boli. Gdy młody człowiek na to patrzy, musi mieć wiele odwagi, żeby się temu przeciwstawić. Wspominając jednak tamten okres, przypomina się jakaś więź, czasem przyjaźń z tymi dowódcami. Odbyły się nawet spotkania z nimi w Bartoszycach. Pierwsze z nich przy okazji rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki. To właśnie jest duch wiary, miłości, przebaczenia. I to jest piękne!

2016-12-07 13:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowy impuls dla naszej parafii

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 19/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

misje

parafia

Karolina Krasowska

Warto przyjść i dać sobie okazję do odnowy wiary – mówi ks. Dariusz Orłowski, proboszcz parafii św. Wojciecha w Czerwieńsku

Warto przyjść i dać sobie okazję do odnowy wiary – mówi ks. Dariusz Orłowski, proboszcz parafii św. Wojciecha w Czerwieńsku

Jak być szczęśliwym na co dzień i mieć głęboką relację z Bogiem? Parafialne misje ewangelizacyjne to wyjątkowy czas, by się tego dowiedzieć – mówi ks. Dariusz Orłowski.

Kamil Krasowski: Parafia św. Wojciecha w Czerwieńsku od kilku miesięcy prężenie przygotowuje się do parafialnych misji ewangelizacyjnych. Proszę opowiedzieć, co to za wydarzenie. Ks. Dariusz Orłowski: W moim założeniu jest to czas zgromadzenia na nowo Kościoła. Ostatnie dwa lata spowodowały pewne rozluźnienie, zarówno jeśli chodzi o uczestnictwo wiernych w nabożeństwach, jak i przeżywaniu wiary. Teraz, kiedy jesteśmy już po pandemii, pomyślałem, że to dobry moment do tego, by na nowo dać ludziom okazję powrotu do Kościoła. Misje ewangelizacyjne mają na celu ożywienie wiary i ożywienie więzi z Kościołem, wskazane jest, by były organizowane w parafiach co 10 lat, a z tego co wiem, tutaj, w Czerwieńsku, nawet dłużej ich nie było. To drugi element. A po trzecie, to jestem tu od niedawna, więc dla mnie to też jest okazja, żeby dać taki impuls – dla siebie i dla wszystkich wiernych. Dlatego też zabiegałem o to, by misje miały charakter ewangelizacyjny, ponieważ chodzi nie tylko o pogłębienie wiary tych, którzy chodzą do kościoła, ale także o to, by dać okazję znalezienia się w kościele tym, których w nim nie ma, których nie ma na Mszach św. Ich szczególnie zapraszamy. Kościół wzywa obecnie do nowej ewangelizacji, więc jest to nasza odpowiedź i taki nowy impuls dla naszej parafii.
CZYTAJ DALEJ

Prokuratura uderza w kibiców Legii. Ściga za transparenty o Trzaskowskim i dr Jagielskiej

2025-05-01 19:12

[ TEMATY ]

Legia Warszawa

Rafał Trzaskowski

Gizela Jagielska

Karol Porwich/Niedziela

Prokuratura ściga kibiców Legii Warszawa za transparenty, wywieszone na warszawskim stadionie w kwietniu, które krytykowały Rafała Trzaskowskiego i Gizelę Jagielską, która doprowadziła do uśmiercenia dziecka w 36. tygodniu ciąży. Zdaniem śledczych mogło dojść do pomówienia i znieważenia wiceszefa PO i kontrowersyjnej lekarki - informuje portal niezalezna.pl.

Chodzi o transparenty o treści: ,,Jagielska=Mengele" oraz „Rafałek kazał zdejmować krzyże. teraz udaje katolika, czy znacie bardziej fałszywego polityka?".
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję