Reklama

Wiara

Ostry dyżur na Kole

Parafia pw. św. Józefa na warszawskim Kole znana jest z wielu inicjatyw. Przede wszystkim z adoracji Najświętszego Sakramentu, trwającej tutaj już od 30 lat. Od niedawna wydawany jest tu pierwszy w Polsce parafialny dodatek do „Niedzieli”

Niedziela Ogólnopolska 17/2017, str. 30-31

[ TEMATY ]

wiara

Artur Stelmasiak

Ks. dr Zbigniew Godlewski wciąż startuje z nowymi inicjatywami. Jedną z nich jest parafialna „Niedziela”

Ks. dr Zbigniew Godlewski wciąż startuje z nowymi inicjatywami.
Jedną z nich jest parafialna „Niedziela”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Parafii w Polsce, gdzie odbywa się wieczysta adoracja, jest kilkanaście. Ale pierwsze było warszawskie Koło, dokładnie 30 lat temu, na początku kwietnia 1987 r. Potem inicjatywę podjęła parafia w Białymstoku, później był Ełk, wreszcie, już w XXI wieku, dołączyły kolejne. Po raz pierwszy policzyli się przed kilkoma laty na pierwszym forum adorujących parafii w Warszawie. Te kilkanaście kościołów otwartych cały czas to sporo.

Adoracja Najświętszego Sakramentu odbywa się w wielu świątyniach, ale zwykle trwa do wieczora, niekiedy do północy. – Nie każdy szpital pełni jednak ostry dyżur – mówi ks. dr Zbigniew Godlewski, proboszcz parafii na Kole. Dla niego „Koło” taki dyżur pełni na stałe. Są przychodnie lekarskie czynne od rana do popołudnia, ale jest też pogotowie ratunkowe, czynne 24 godziny na dobę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dar powołania

Wieczysta adoracja to spory wysiłek, na Kole jednak już go nie odczuwają, bo od dawna „samo się kręci”, a dba o to Bractwo Adoracyjne, które ustala adoracyjne dyżury. – Gdy przyszedłem do parafii, bałem się, że okradną kościół, że się zapali, że stanie się komuś jakaś krzywda – opowiada ks. Godlewski. – Z czasem jednak się uspokoiłem, a dziś mogę tylko dziękować Bogu za genialną decyzję mojego poprzednika, że dzieło się rozwija, że wyszliśmy poza parafię, że adoracja pączkuje w innych częściach Polski.

Reklama

A jak wszystko się zaczęło? Wokół tego krąży na Kole anegdota. Jedna z parafianek miała kiedyś zapytać ówczesnego proboszcza – słynnego nie tylko na Mazowszu ks. Jana Sikorskiego, dlaczego kościół bywa zamknięty – przecież powinien być zawsze otwarty! Ks. Sikorski, wrażliwy na sugestie świeckich, potrafiący słuchać, po konsultacjach doszedł do wniosku: tak, otwieramy kościół! I kościół jest otwarty od 1987 r. do dziś, a księga świadectw wystawiona przed kaplicą adoracji pęcznieje. „Dziękuję za uratowanie małżeństwa”; „Jezus dał mi dziecko”; „Tu otrzymałam dar powołania” – piszą uczestnicy adoracji. Są podziękowania, świadectwa, ale także prośby o łaski dotyczące życia osobistego, zawodowego, o znalezienie pracy – są jak znaki czasu. – Ludzie niekiedy traktują adorację jak ostatnią deskę ratunku, gdy już wszystkie zabiegi zawodzą – tłumaczy ks. Godlewski. Nowa, jubileuszowa inicjatywa ks. Godlewskiego to „30 minut dla Pana Jezusa na trzydziestolecie”. – Chcemy, żeby ludzie raz w miesiącu poświęcili pół godziny na modlitwę, w podziękowaniu za te 30 lat i w hołdzie tym, którzy zaczęli to dzieło 30 lat temu i mimo wielu trudności je kontynuowali.

Co dwie głowy...

Licząca 20 tys. dusz parafia na Kole jest jedną z największych w archidiecezji warszawskiej. Dlatego jeden z parafian ks. Godlewskiego, z zastrzeżeniem anonimowości, mówi, że skoro dwie głowy to nie jedna, to co powiedzieć, gdy głów jest... 20 tys. Nic dziwnego, że w parafii jest wiele prężnie działających wspólnot – od Bractwa Adoracyjnego i Akcji Katolickiej, przez Koło Misyjne, Caritas, Franciszkański Zakon Świeckich, Koło Przyjaciół Radia Maryja, po Wspólnotę Żywego Różańca i Stowarzyszenie św. Faustyny.

Prawie 10 lat temu przed Dniem Papieskim, razem z parafialnymi wspólnotami, szczególnie z AK, zorganizowano bieg papieski o puchar proboszcza. Zaczęło się od 27 startujących, amatorów, z parafii i okolic, dziś są ich już setki.

– Z czasem formułę rozszerzyliśmy: o puchar proboszcza i burmistrza Woli – opowiada mój rozmówca. – Dziś to Wolski Bieg Papieski i startują w nim już nie tylko amatorzy, ale także profesjonaliści. Inicjatywa się rozrosła, jest wiele atrakcji towarzyszących, np. koncert. Wolski Bieg Papieski również promieniuje. Od uczestników – a są już nie tylko z Mazowsza – dowiaduję się, że gdzieś tam ktoś organizuje podobne biegi. Biorą w tym udział szkoły, jest to potężna impreza, w tym roku będzie 10., jubileuszowa.

Warszawskie Łagiewniki

Reklama

Z lewej strony głównego ołtarza kościoła na Kole znajduje się kaplica Miłosierdzia Bożego, a w niej – obraz Jezusa Miłosiernego i wizerunek św. Siostry Faustyny, a także światło z Łagiewnik, wieczny płomień przeniesiony z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, zainicjowany przez papieża Jana Pawła II.

Parafię na Kole nazywają niekiedy warszawskimi Łagiewnikami. Tu rozwinął się kult Bożego Miłosierdzia, „Koło” było prekursorem tego kultu w stolicy. Codziennie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego, a figura Chrystusa Zmartwychwstałego, autorstwa parafianina – prof. Gustawa Zemły, która znajduje się w pobliskim parku Moczydło, jest miejscem modlitwy w Godzinie Miłosierdzia.

W rzeczywistości to kolejna inicjatywa ks. Sikorskiego, rozwijana przez jego następcę. – Warszawskie Łagiewniki to Msza św. w parku na Moczydle. Urosła do rangi oficjalnych warszawskich obchodów Święta Miłosierdzia Bożego w II niedzielę wielkanocną – wyjaśnia ks. Godlewski. – Zaczęło się na początku wieku z udziałem ok. 500 osób i regularnie liczba ta rośnie, szczególnie gdy „Łagiewniki” są łączone z jakimś ważnym wydarzeniem w Kościele.

Parafialna „Niedziela”

Reklama

Jeszcze w lutym br. na Kole ukazał się pierwszy numer parafialnego dodatku do „Niedzieli” – „Koło «Niedzieli»”, wspólne dzieło ks. Godlewskiego i parafian. O mały włos, a nazywałby się „Niedziela na Kole”. Nazwa – ważna rzecz: ustalona, bogata w znaczenia – szybko została zaakceptowana w parafii. Nieprzypadkowo dodatek powstał na Kole. Ks. Godlewski nie jest amatorem – był dyrektorem Wydawnictwa Archidiecezji Warszawskiej, szefem „Przeglądu Katolickiego”, a jeszcze niedawno wydawał parafialne pismo „Koło św. Józefa”, teraz zastąpiło je „Koło «Niedzieli»”.

A po co „Koło...” na Kole? – Chcemy, żeby „Niedziela” była jeszcze bardziej nasza. Parafianie mogą mieć teraz wieści i artykuły z kraju i ze świata, z archidiecezji warszawskiej oraz z parafii w jednym miejscu – mówi ks. Godlewski, pomysłodawca i szef projektu. Wieści z parafii, nie tylko tych nadających się do prasy, zawsze jest wiele, bo parafia jest duża i sporo się w niej dzieje.

Pierwszy numer „Koła «Niedzieli»” otworzyło „Słowo na niedzielę” – homilia ks. Godlewskiego, a zakończyły ogłoszenia parafialne. W czasie Mszy św. różnie jest z ich wysłuchaniem, ludzie są zamyśleni, rozmodleni; nie wszyscy mają dostęp do Internetu, żeby móc przeczytać je później, a tu jest wszystko jak na tacy. Pierwszy numer był też okazją do podsumowania wydarzeń minionego roku, w tym statystyk parafialnych. W 3. numerze ukazał się szkic o św. Józefie, patronie parafii, a w 4. – m.in. relacja z poświęcenia kaplicy Miłosierdzia Bożego w pobliskim szpitalu.

Czy jest zainteresowanie dodatkiem „na zewnątrz”? – Pokazałem go znajomym księżom, są zainteresowani, pytają, jak to się robi, czy warto – opowiada ks. Godlewski. – Mówię: oczywiście, że warto. Czy zdecydują się na wydawanie podobnego u siebie – zobaczymy. To musi trochę potrwać, aż zaskoczą.

2017-04-18 14:47

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jerozolima ziemi wieluńskiej

Sanktuarium pasyjno-maryjne na Kalwarii w Praszce znajduje się na styku granic Śląska, Małopolski i Wielkopolski. Praszka, podobnie jak cała ziemia wieluńska, przeżywała dramatyczne okresy. Najbardziej męczeński był czas II wojny światowej. To na tę ziemię spadły pierwsze niemieckie bomby. Tu rozpoczęła się wojna, tu przebiegała granica między II Rzecząpospolitą Polską a III Rzeszą

Pragnąc wynagrodzić Bogu Miłosiernemu okrucieństwa II wojny światowej, która rozpoczęła się na tym terenie, na rozległym stoku Makowego Wzgórza w Praszce, w archidiecezji częstochowskiej, zbudowano i poświęcono Kalwarię Praszkowską, którą abp Stanisław Nowak określił wymownym tytułem „Jerozolima ziemi wieluńskiej”.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Grób Pański na Jasnej Górze - kilkumetrowy krzyż, kamień z Golgoty i stare wrota

2025-04-19 11:41

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Monika Książek

Ustawiony w centralnym miejscu, tuż przy figurze Chrystusa, kilkumetrowy drewniany krzyż ze stułą, wkomponowany w drewnianą kolumnę kamień z Golgoty oraz mnóstwo zieleni – to główne elementy wystroju Bożego Grobu w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Jego tło stanowią stare wrota.

„Kamień z Golgoty, Jezus w Grobie, Najświętszy Sakrament, krzyż, dalej już tylko niebo” - opisywał odpowiedzialny za dekorację Grobu brat Dawid Respondek, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję