Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

O demokracji lokalnej

O Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej z Przemysławem Fenrychem, dyrektorem Centrum Szkolenia w Szczecinie, rozmawia Leszek Wątróbski

Niedziela szczecińsko-kamieńska 17/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

Leszek Wątróbski

Przemysław Fenrych

Przemysław Fenrych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

LESZEK WĄTRÓBSKI: – Wasza Fundacja działa od roku 1989…

PRZEMYSŁAW FENRYCH: – Stworzyli ją twórcy reformy samorządowej w Polsce. Uznali mianowicie, że nie da się przeprowadzić tej reformy tylko poprzez zmianę prawa.
Pierwszym naszym prezesem, aż do swojej śmierci w roku 2015, był prof. Jerzy Regulski. Uważał on, że prawo można zmienić bardzo łatwo, biorąc pod uwagę wszystkie trudności polityczne z tym związane. Zdecydowanie trudniej jest natomiast zmienić ludzką mentalność czy szkolić ludzi, którzy będą praktycznie tworzyć tę samorządność.
Ludzie dawnych czasów są tak głęboko zakorzenieni w starym systemie. Oni myślą tak jak w okresie słusznie minionym. Trzeba więc stworzyć zupełnie nową instytucję, która będzie potrafiła nauczyć samorządności.
Są to, po pierwsze, szkolenia. Samorządowcy muszą zobaczyć, czego tak naprawdę obywatele chcą od nich w świetle nowego prawa. I po drugie – organizowanie spotkań z samorządowcami najbardziej doświadczonymi.

– Wasza Fundacja od samego początku łączyła nowych polskich samorządowców z ich odpowiednikami w wielu krajach Europy…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– ...m.in. z samorządowcami Szwecji, Francji czy Niemiec.

– A w czym specjalizował się Ośrodek Szczeciński?

– Nasz Ośrodek Szczeciński, bo fundacja ma takie ośrodki w każdym województwie, specjalizował się w latach dziewięćdziesiątych w kontaktach z naszymi najbliższymi sąsiadami. Nasze cele od samego początku były i są niezmienne. Jest to obywatelskie wspomaganie samorządu terytorialnego – najpierw w Polsce. A później, kiedy nasz polski samorząd odniósł sukces, przenosiliśmy polskie doświadczenia do innych krajów wydobywających się z totalitaryzmu. W przypadku naszego ośrodka byliśmy najpierw najbardziej wyspecjalizowanym ośrodkiem działającym na Białorusi, a potem na Ukrainie. Na Białoruś już nas nie wpuszczają. I przez 3 lata, w okresie 2011-2013, działaliśmy także w Tunezji, gdzie szkoliliśmy trenerów, którzy metodami interaktywnymi szkolili potem swoich następców.

Reklama

– Jak Wasza praca wygląda praktycznie? Jedziecie w teren i co?

– Nasza praca w terenie wygląda bardzo różnie. Zajmujemy się głównie szkoleniami na wszystkie tematy, które mogą interesować radnych i urzędników samorządowych. Są to szkolenia finansowe, z zakresu gospodarki komunalnej, z dziedziny edukacji oraz każdej zmiany prawa samorządowego, co wiąże się natychmiast z całym szeregiem nowych ofert, które przygotowujemy w naszej Fundacji.
Tych szkoleń są setki i tysiące w naszym dorobku ogólnopolskim. Niedługo będziemy obchodzić mały jubileusz – dwumilionowy człowiek przez nas przeszkolony.

– Niektóre Wasze szkolenia mają charakter bardzo specyficzny…

– Cenimy sobie wysoko nasze szkolenie i nasi odbiorcy chyba też. Są to fora, czyli miejsca spotkań grup zawodowych. W naszym ośrodku działa forum skarbników i forum sekretarzy. W innych ośrodkach są jeszcze fora ludzi zajmujących się oświatą samorządową, fora burmistrzów, fora przewodniczących rad czy wreszcie fora pracowników urzędu stanu cywilnego, który też podlega samorządowi.
Kolejne specyficzne działanie to konferencje. To są duże, tematyczne spotkania. W zeszłym roku zorganizowaliśmy krajowy kongres sekretarzy gmin i powiatów. Dwa lata temu w Szczecinie, zorganizowaliśmy konferencję nt. samorządowej karty dużej rodziny, a szerzej prorodzinnej polityce samorządu.

– Działacie wreszcie projektowo. Jak to wygląda na co dzień?

– Projekty to trzecia forma naszej działalności. Realizujemy je zarówno w Polsce, jak i poza naszymi granicami. Sztandarowym krajowym projektem, który realizował i mam nadzieje będzie realizował nasz ośrodek, jest „Europejska Akademia Sołtysa”. Chodzi tu o przygotowanie liderów wiejskich do pełnoprawnego uczestniczenia w życiu europejskim, tak, aby umieli współpracować i proponować swoje kierunki działań sołtysom czy liderom wiejskim w całej Europie.
Innym zespołem projektów prowadzonych przez nas jest „Przejrzysta Polska”. Jest to duży projekt przeprowadzony w skali kraju. Wzięło w nim udział około 700 gmin, chcących przeciwstawić się korupcji na swoim terenie. Gminy te wykonywały pewne działania, tworzące strukturę, która z natury rzeczy przeciwstawiała się korupcji. Nie można bowiem z nią walczyć wyłącznie policją czy sądami. Warto też przeciwstawiać się jej, tworząc struktury i procedury, które same ją wyeliminują albo przynajmniej uniemożliwią. I tak właśnie wyglądał ten program, w którym byłem jednym z ekspertów. Program ten został następnie przeniesiony na Ukrainę, gdzie napotykał na różne trudności, zarówno w sferze mentalności, jak i w sferze finansów. Okazało się bowiem, że tamtejsze samorządy, aby je przeprowadzić, nie dysponują odpowiednimi funduszami, nie mają też wystarczającej samodzielności.

– Pozmawiajmy więc teraz o projektach realizowanych przez Waszą Fundację na Ukrainie...

– Realizujemy tam projekt autorski, który jest naszym szczecińskim projektem. Mam tu na myśli „szkołę przedsiębiorczości wiejskiej”, który bazuje na tworzeniu mikroprzedsiębiorstw w wioskach. Uczymy ich tam tworzenia produktów turystycznych. Jest to projekt dla ludzi tam mieszkających, którym wydawało się początkowo, że w ich miejscowości nic ciekawego nie ma. I którzy nagle, wyłącznie dzięki naszym działaniom, dowiadywali się, że ich niewielka miejscowość może zaciekawić ludzi z zewnątrz, najpierw np. dzieci szkolne, które odwiedziłyby ją w ramach wycieczki. Ciekawe mogą być także inne oferty, które oni by przygotowali. Tak można dorabiać i zarabiać na turystyce, tak można reperować budżet wioskowy.

– A co robiliście Państwo w Tunezji?

– Tam wychowaliśmy 38 trenerów, którzy następnie metodami interaktywnymi uczyli samorządności swoich rodaków. Tunezja, wśród wielu krajów arabskich uczestniczących w tzw. wiośnie arabskiej, ma się dziś z demokracją nie najgorzej.

– Jacy ludzie działają w Waszej Fundacji?

– Naszymi wykładowcami i ekspertami są zarówno teoretycy, jak i praktycy. Chcemy, aby nasze projekty realizowali ludzie, którzy sami przez nie przeszli, którzy z tego już skorzystali.
Inaczej jest na szkoleniach, gdzie wprowadzane jest nowe prawo. Tam też staramy się sprowadzać praktyków. Jeśli jest sekretarz, który wie, jak stworzyć centrum usług wspólnych sam przeszedł tę drogę, to my go prosimy, aby takie szkolenie przygotował dla nas.
Nasza rola polega na organizowaniu procesu szkoleniowego. My, z małymi wyjątkami, nie jesteśmy ekspertami, choć niektórzy z nas nimi są, ale generalnie koordynujemy współpracę i kreujemy jej metodę – zazwyczaj interaktywną. Staramy się przy tym, aby każdy warsztat czy każde nasze spotkanie było naprawdę wspólnym tworzeniem, w którym ludzie dzielą się swoim doświadczeniem i pomysłowością.
Każdy projekt realizowany przez nas wymaga sprawozdania czy raportów ewaluacyjnych zawierających wyniki badań ankietowych i rozmów, jakie są przeprowadzane w czasie ich trwania. Tego zazwyczaj domagają się nasi sponsorzy.
Wydajemy ponadto książki i zeszyty, które są używane zazwyczaj jako podręczniki dla naszych słuchaczy. Ten, który leży przed nami na stole, dedykowany jest słuchaczom projektu „Szkoła przedsiębiorczości wiejskiej” i ma służyć jako podręcznik uzupełniający. Książka ta, podobnie jak większość naszych publikacji, wydana została po ukraińsku. Są też publikacje po polsku, białorusku i jedna po francusku.

– Jak liczny jest Wasz zespół?

– Dzisiaj jest nas tu 5 osób. Od kwietnia będzie o jedną osobę więcej. Natomiast w skali całej Fundacji pracuje i działa nas ok. 150 osób. Ja jestem jednym z 16 dyrektorów. Dla mnie jest to obecnie praca zawodowa. Wcześniej robiłem podobne rzeczy zupełnie społecznie. Pracownikiem Fundacji zostałem w roku 1991. Od roku jestem dyrektorem szczecińskiego ośrodka, wcześniej – przez lata byłem zastępcą dyrektora. Łącznie, licząc z pracą społeczną w Szczecińskim Klubie Katolików i „Solidarności”, przepracowałem w tej branży ponad 40 lat.
Nasz kilkuosobowy zespół zajmuje się organizacją szkoleń, ich logistyką, ściąganiem kompetentnych osób i wreszcie sprzedażą samych szkoleń. Zajmujemy się także szkoleniami za granicą. To jest moja bezpośrednia działka. Jestem obecnie ekspertem w dużym projekcie amerykańsko-polsko-ukraińskim. Uczymy samorządności nowe połączone gminy na terenie całej Ukrainy. Pomagamy im opracowywać i wdrażać strategię rozwoju. Moje trzy gromady znajdują się w obwodzie dniepropietrowskim.

– Plany na przyszłość…

– Trudno mi planować odległą przyszłość, bo wchodzę powoli w wiek emerytalny. Generalnie jednak chcemy kontynuować nasze działania; szkolenia i projekty. Chcemy też kontynuować współpracę z Ukrainą, bo jest to szczególnie ważnym kierunkiem. W jakimś sensie czuję się nawet uczniem Jerzego Giedroycia, który twierdził, że nie ma wolnej i demokratycznej Polski bez takiej samej Ukrainy, Białorusi i Litwy.

2017-04-19 14:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Producent filmu „Teraz i w godzinę śmierci”: różaniec nie jest magicznym narzędziem

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

regan76 / photo on flickr

Różaniec nie jest jakimś magicznym narzędziem. On ma być narzędziem wiary. Bo tylko jeśli towarzyszy mu wiara to prowadzi on do głębokiego życia z Chrystusem za pośrednictwem Maryi – mówi w rozmowie z KAI Andrzej Sobczyk, producent filmu o sile modlitwy różańcowej „Teraz i w godzinę śmierci”, którego premiera odbędzie się dziś w krakowskim Kinie Kijów.

Andrzej Sobczyk: - Stowarzyszenie „Rafael” zaczęło produkować filmy i już od jakiegoś czasu chodził nam po głowie pomysł produkcji o różańcu. Stwierdziliśmy, że ta właśnie modlitwa i maryjna duchowość jest wielkim klejnotem, jaki Polacy posiadają i trzeba go pokazać światu! Różaniec to modlitwa, przez którą Pan Bóg bardzo mocno błogosławi i stąd koncept zrobienia filmu opisującego różne historie życia, w które wpleciony jest różaniec.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie przyjaciół

2024-05-02 09:15

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

– Razem ze Wspólnotą seminaryjną dziękuję wam moi drodzy za ogromną życzliwość. „Dzień otwartej furty” jest znakiem tej wdzięczności – mówił bp Krzysztof Nitkiewicz.

Po raz XXII sandomierskie seminarium otwarło swoje podwoje dla starszych i młodszych, którzy przybyli z różnych parafii z diecezji wraz ze swoimi duszpasterzami. Seminarium odwiedziły osoby działające w parafialnych kołach przyjaciół, mieszkańcy miasta oraz turyści. W seminaryjnych ogrodach dla każdego przygotowano moc niespodzianek, zaś w gmachu uczelni można było obejrzeć wystawę misyjną.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję