W 1962 r. fińska gwiazda ringu Olli Mäki ma szansę na zdobycie tytułu mistrza świata w pojedynku z rywalem z USA. Helsinki ogarnia sportowy szał, choć przeciwnik zza oceanu wygrał kilkadziesiąt ostatnich walk i to on jest faworytem. Nasz bohater trenuje, zbija wagę, ale nie wierzy we własne siły, na dodatek zakochał się, a to skazuje go na przegraną. Oparty na prawdziwej historii film Juho Kuosmanena „Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia” zrywa ze schematem obrazu bokserskiego, w którym emocje widza skupiają się wokół dylematu, czy „nasz” wygra, czy podniesie się po ciosie, czy wystarczy mu sił, czy zdobędzie mistrzowski pas itp. Film utrzymany jest w tonacji czarno-białej, wykorzystuje humor sytuacyjny, charakterystyczny dla kina skandynawskiego. Pewnie także dlatego był niedawnym fińskim kandydatem do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Rzadko mamy okazję obejrzeć fiński film, a szkoda, bo jeśli inne są tak dobre jak ten, to sporo nas omija.
Pomóż w rozwoju naszego portalu