Czy zastanawiali się Państwo nad fenomenem ludzkiej pamięci? Nad tym wszystkim, co trafia do nas i wsiąka jak w gąbkę, i pozostaje na zawsze? Muzyka, dźwięki z dzieciństwa, rodzinne przyzwyczajenia, tradycje, dobre (i, niestety, złe) nawyki... Człowiek jest jak wielka chodząca baza danych. Raz korzystamy z niej w celach zarobkowych, posiłkując się wiedzą i doświadczeniem, kiedy indziej, poddani bodźcom, reagujemy w stosowny sposób. Ale niewiele trzeba, aby rzeczy dla nas oczywiste zaczęły mieć dla nas niemal zbawienny (w sensie doczesnym) wpływ. Obraz, zapach i dźwięk zapisują się w naszej pamięci tak, jak niegdyś nagrywaliśmy muzykę na taśmach ze szpul magnetofonowych. Jednym z fenomenów jest zapach chleba. Tego prosto z pieca, pachnącego. Kiedyś przeczytałem, że człowiek, który zrobi perfumy oddziałujące na nas tak silnie, pobudzająco i jednoznacznie pozytywnie jak zapach jeszcze ciepłego bochenka, będzie najbogatszym z ludzi. Stąd nie dziwi mnie liczne przywoływanie zapachu chlebowego, czasu pieczenia i wyrastania ciasta, tak chętnie trafiające do homilii czcigodnego biskupa Józefa Zawitkowskiego. Bo to obrazy z życia, piękne, pełne miłości i domowego ciepła, bywa, że przesycone pamięcią o bliskich, którzy już zasiedli u tronu Pana. To wszystko jest dobrem, które nas wypełnia. Sami decydujemy – jak w indiańskiej przypowieści o dwóch wilkach toczących walkę w nas: wygrywa ten, którego karmimy. Jeden to miłość i dobroć, drugi to zdrada i nienawiść. Fenomen ludzkiej pamięci daje nam możliwość wracania do wspomnień, a te często wywołują na naszej twarzy uśmiech. Wystarczy zamknąć oczy, przywołać obraz czegoś pięknego, aby na chwilę stać się częścią owego piękna.
Utrudzony całodzienną wycieczką po Rzymie sąsiad, gdy już zakończył zwiedzanie Bazyliki św. Piotra w Watykanie, przysiadł w ławce, zagłębił się w modlitwie i... zasnął. Gdy przebudził się rześki, był pewien, że spał godzinę albo dłużej. A minęło raptem kilka minut. Kiedy dzisiaj szuka oddechu w codziennym zagonieniu, zamyka oczy i wspomina tych kilka minut. I znowu wracają siły. Dlaczego o tym piszę? Bo czas wakacji to czas zapamiętywania. Zbierania wspomnień, które wrócą. Pewien programista zdradził mi, że na pulpicie ekranu komputerowego warto mieć zdjęcie z miejsca, które miło wspominamy. I „zapatrzeć” się w nie na kilka chwil, przenieść w czasie, gdy nadchodzi znużenie pracą. Przywołać w pamięci zapach i dźwięki tej uwiecznionej chwili. Wierzcie mi, to działa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu