Właśnie mija rok od beatyfikacji ks. Władysława Bukowińskiego (1905-74), kapłana naszej archidiecezji, nazwanego „Vianney’em Wschodu”. Z tej okazji, w niedzielę 10 września w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie, zaplanowano uroczystości. O godz. 18 rozpocznie się Eucharystia pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego. Godzinę wcześniej organizatorzy zapraszają na modlitewne czuwanie. Wszystko po to, by podziękować Bogu za dar polskiego misjonarza, spotkać się w gronie jego czcicieli, a także doświadczyć wymadlanych za jego pośrednictwem łask.
Nie miał kościoła
Ks. Jan Nowak, postulator procesu beatyfikacyjnego Apostoła Kazachstanu, uzasadnia sens organizowanej uroczystości: – Chcemy podziękować Panu Bogu za dar tak niezwykłego Polaka, pierwszego błogosławionego, który został wyniesiony na ołtarze w Karagandzie, w Kazachstanie. Można powiedzieć, że stał się „ojcem” tamtejszego Kościoła. A trzeba przypomnieć, że był mocno związany z naszą archidiecezją. Przeszło 10 lat studiował w Krakowie, najpierw prawo, a potem wstąpił do tutejszego seminarium. Po latach świadczył: „To, co wyniosłem z Krakowa pomagało mi zachować godność osobistą i kapłańską przez całe życie”. Po święceniach pracował w Rabce i Suchej Beskidzkiej. Dziś Misjonarz Miłosierdzia wraca do swojej ojczyzny, sam przecież powiedział, że i po śmierci będzie apostołował – uśmiecha się ks. Nowak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– A co się zmieniło od czasu beatyfikacji? – pytam postulatora. – Do różnych parafii zapraszane są relikwie bł. ks. Władysława. Już ponad 60 wspólnot otrzymało relikwie I stopnia – wylicza ks. Jan.
Wymienia m.in. parafie w podkrakowskiej Rudawie (gdzie ks. Bukowiński odprawił Mszę św. prymicyjną), Morawicy (gdzie niedawno odsłonięto jego pomnik), św. Floriana w Krakowie (gdzie kard. Karol Wojtyła odprawił Eucharystię tuż po śmierci Apostoła Wschodu), a także w Wadowicach, Andrychowie, Choczni czy Witanowicach.
Opowiada również o ciekawej inicjatywie, którą podjęła parafia św. Stanisława BM we Frydmanie, w powiecie nowotarskim, na terenie gminy Łapsze Niżne. Tu relikwie bł. ks. Władysława peregrynują po domach, odwiedzając rodziny. To nawiązanie do tego, co na Wschodzie robił polski misjonarz, w czasach gdy praktykowanie wiary było zabronione. Msze św. odprawiał w ukryciu, w prywatnych domach. Tam również katechizował, spowiadał i udzielał innych duszpasterskich posług. Przyjaciołom w Polsce opisywał: „Nie każdy dom nadaje się do pracy duszpasterskiej. Najlepiej nadaje się domek jednorodzinny, położony na uboczu. Nie jest pożądane sąsiedztwo kina, szkoły lub klubu, a jeszcze mniej milicji. Trzeba też zwracać baczną uwagę na to, żeby byli spokojni sąsiedzi. W takim domu można spokojnie się modlić, a nawet głośno śpiewać, byleby tylko były pozamykane drzwi i okna” (cyt. za: „Spotkałem człowieka. Ks. Władysław Bukowiński w pamięci wiernych i przyjaciół”).
Odwiedza wiernych
Reklama
We Frydmanie bł. ks. Władysław nie musi omijać żadnego domu. – Pomysł jest bardzo prosty. Ks. Bukowiński był pomocą dla ludzi, którzy znaleźli się na zesłaniu. Nie miał swojej świątyni, ale każdy dom, rodzina, stawały się takim kościołem. Ks. Jan Nowak ładnie nam to wytłumaczył. I stąd inspiracja, by zorganizować tutejszą peregrynację relikwii nowego Błogosławionego – opowiada „Niedzieli” ks. Ludwik Węgrzyn, proboszcz parafii św. Stanisława BM we Frydmanie.
Z położonej nad jeziorem Czorsztyńskim miejscowości rozciąga się widok na Gorce. Sięgający swą historią XIII wieku kościół św. Stanisława to najstarszy zabytek architektury sakralnej na Podtatrzu. Odmienne były kazachskie stepy, gdzie posługiwał ks. Bukowiński, a i często nie mógł ich swobodnie oglądać: ponad 13 lat spędził w więzieniach oraz obozach pracy Syberii i Kazachstanu.
Teraz nikt nie zabrania mu działać na Spiszu. – Peregrynacja rozpoczęła się wraz z Nowym Rokiem. Idziemy po kolei, zaczynając od pierwszego numeru domu, przy ul. Sobieskiego. Zakończenie przewidujemy jeszcze w obecnym lub w przyszłym roku. W granicach naszej wioski mieszka ok. 300 rodzin, a na Falsztynie, gdzie mamy kaplicę, ok. 60 – informuje ks. Ludwik.
– A jak to wygląda od strony „technicznej”? – dociekam. – Rodziny przekazują sobie relikwie z domu do domu, wieczorem, ok. godz. 18. Kto może, przychodzi do kościoła na Mszę św. – objaśnia mój rozmówca.
Reklama
Zapytany o zauważalne już owoce parafialnego wydarzenia, wyznaje: – „Odwiedziny” ks. Bukowińskiego są darem dla poszczególnych rodzin, ale i dla więzi międzysąsiedzkich. Nieraz sąsiedzi przebaczają sobie wzajemnie urazy czy zaszłości, jeszcze z czasów dziadków. Teraz przychodzi Błogosławiony i – można powiedzieć – „rozładowuje atmosferę”. Wierni myślą o tym, jak jemu było trudno żyć w tamtych czasach. To ich mobilizuje. Nierzadko jego odwiedziny stają się okazją do spowiedzi św. Do relikwii dołączony jest życiorys Apostoła Wschodu oraz modlitwy. Kiedyś jego zadaniem było odwiedzać wiernych, umacniać, udzielać sakramentów. Myślę, że to posłannictwo ten Misjonarz spełnia i tutaj – cieszy się ks. Proboszcz.
Był patriotą
Ci, którzy chcą bliżej poznać postać Błogosławionego, mogą sięgnąć po literaturę. Z okazji beatyfikacji wydana została książka „Nie dałem się nigdy zatruć nienawiścią”. Na najbliższe uroczystości ma być gotowa publikacja, którą przygotował ks. Jan Nowak wraz z ks. Władysławem Palmowskim, kapelanem małopolskiej „Solidarności”. Tytuł pozycji streszcza jedno słowo: „Patriota”. – Chcemy pokazać, że to był niesamowity Polak, który, będąc w łagrze, napisał książkę o miłości Ojczyzny. Wykładał zesłańcom historię Polski, ale jednocześnie uczył szacunku do niej, umiłowania jej kultury i języka. A przecież w miejscu, w którym żył, nie wolno było używać tej mowy – przypomina ks. Jan. Zaznacza też, że do tej pory w Kazachstanie żyją ludzie, którzy, choć na co dzień nie posługują się językiem polskim, to jednak umieją się w nim ...modlić. – To zasługa pracy ks. Bukowińskiego – mówi postulator. Dodaje, że kolejnymi owocami są miejscowe powołania.
„Vianney Wschodu” został beatyfikowany w Karagandzie 11 września 2016 r. Data przypomina to, co wydarzyło się w 2001 r. w USA. Stąd niektórzy odczytują, że bł. ks. Władysław może być orędownikiem wolności od przemocy, której ekstremalną formą jest terroryzm. – Ks. Bukowiński wprowadzał pokój, dobrze wpływał na innych – podsumowuje ks. Jan. – Gdy mógł już wrócić z zesłania, został wśród ludzi, by ich wewnętrznie wyzwalać.