W czasie swojej ostatniej wizyty w naszym kraju dr Jack C.
Willke przestrzegał, że wkrótce Polska, podobnie jak i inne kraje
Wschodu i Zachodu stanie się terenem intensywnego propagowania zabijania
chorych czyli eutanazji. Od 1999 r. w prasie, radiu i telewizji,
także w audycjach dla młodzieży, odbywają się debaty na ten temat.
Bez jakiegokolwiek zapotrzebowania ze strony społeczeństwa są podejmowane
akcje propagandowe o "prawo do godnej śmierci". Ostatnio tygodnik
Polityka nr 46 zamieścił sugestywny, odwołujący się do emocji czytelników,
artykuł Barbary Pietkiewicz Wyklęte słowo Eutanazja. Autorka ukazuje
w przejmujący sposób cierpienia umierających ludzi, zarzucając lekarzom,
że strach przed posądzeniem o eutanazję powstrzymuje ich przed podejmowaniem "
racjonalnych" decyzji. Zdaniem Autorki w Polsce faktycznie dokonuje
się eutanazji, co więcej, przypadki takie zdarzają się coraz częściej.
Według przytoczonych przez Autorkę danych w USA poparcie dla eutanazji
rośnie, akceptuje ją 68-75% badanych, w Wielkiej Brytanii w 1995
r. eutanazję popierało od 42 do 80% badanych, w Australii poziom
akceptacji eutanazji sięga 80% badanych. Autorka przytacza też dane
z badań przeprowadzonych przez CBOS, z których wynika, że propaganda
kultury śmierci odnosi w naszym kraju spore sukcesy. Chociaż treść
artykułu raczej sprzyja "prawu do śmierci", Barbara Pietkiewicz okazuje
jednak pewne wątpliwości: "Nic w eutanazji nie jest oczywiste tak
dalece, by przyznać bezwarunkowo rację bądź jej zwolennikom bądź
przeciwnikom. Rozważa się ją obecnie w odniesieniu do osób terminalnie
chorych. Jeśli jednak prawo do godnej śmierci zostanie uznane przez
kolejne, od Holandii poczynając, jurysdykcje, jeśli stanie się normą
akceptowaną, co już ma w coraz szerszym zakresie miejsce, zaistnieje
kwestia: dlaczego miałoby się ono odnosić tylko do cierpiących i
umierających? W imię szerokiej autonomii jednostki powinno ono być
przecież wówczas przynależne także zdrowym i silnym, którzy mogliby
wybierać czas i sposób swego umierania. A jeśli tak - jakie prawo
mieliby wszyscy inni, żeby ratować młodego silnego samobójcę, odwodzić
go od tego czynu lub twierdzić, ze tchórzliwie uciekł od cierpienia,
zostawiając je w spadku swojej rodzinie? Zostałaby złamana kolejna
stara zasada, stare tabu. Co w zamian?".
Co w zamian za stare tabu - pyta Autorka. Użycie tego
sformułowania świadczy, że prawo Boże "Nie zabijaj" zostaje potraktowane
jako muzealny zabytek, jako przesąd wywodzący się z naznaczonej magią
przeszłości, który współczesnej, racjonalistyczno-technologicznie
wyprofilowanej mentalności jedynie przeszkadza. Na czym polega fenomen
tej nowoczesnej mentalności? Otóż współczesną mentalność, którą charakteryzuje
odejście od perspektywy chrześcijańskiej najlepiej charakteryzuje
Jan Paweł II w Evangelium vitae:
"U kresu życia człowiek staje w obliczu tajemnicy śmierci.
Dzisiaj w wyniku postępu medycyny i w kontekście kulturowym zamkniętym
często na transcendencję, doświadczenie umierania nabiera pewnych
nowych cech charakterystycznych. Kiedy bowiem zaczyna przeważać tendencja
do uznawania życia za wartościowe tylko w takiej mierze w jakiej
jest ono źródłem przyjemności i dobrobytu, cierpienie jawi się jako
nieznośny ciężar, od którego trzeba się za wszelką ceną uwolnić. (
...) Ponadto człowiek odrzucając swą podstawową więź z Bogiem lub
zapominając o niej, sądzi, że sam jest dla siebie kryterium i normą,
oraz uważa, że ma prawo domagać się również od społeczeństwa, by
zapewniło mu możliwość i sposoby decydowania o własnym życiu w pełnej
i całkowitej autonomii. (...) W takim kontekście coraz silniejsza
się staje pokusa eutanazji, czyli zawładnięcia śmiercią poprzez spowodowanie
jej przed czasem i "łagodne" zakończenie życia własnego i cudzego.
W rzeczywistości, to co mogłoby się wydawać logiczne i humanitarne,
przy głębszej analizie okazuje się absurdalne i nieludzkie. Stajemy
tu w obliczu jednego z najbardziej niepokojących objawów "kultury
śmierci" szerzącej się zwłaszcza w społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących
się mentalnością nastawioną na wydajność, według której obecność
coraz liczniejszych ludzi starych i nieprawnych wydaje się zbyt kosztowna
i uciążliwa. Ludzie ci bardzo często są izolowani przez rodziny i
społeczeństwo, kierujące się prawie wyłącznie kryteriami wydajności
produkcyjnej, wedle których życie nieodwracalnie upośledzone nie
ma już żadnej wartości". (EV 64).
W tej samej encyklice rozwój kultury śmierci zostaje
powiązany z kryzysem wiary: "Osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka
prowadzi nieuchronnie do materializmu praktycznego, co sprzyja rozpowszechnianiu
się indywidualizmu, utylitaryzmu i hedonizmu. Ujawnia się tu także
niezmienna prawdziwość słów Apostoła: ´A ponieważ nie uznali za słuszne
zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic
zdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi´ [Rz 1, 28] (
EV 23).
Encyklika pokusę zabicia siebie w eutanazji interpretuje
jako "odrzucenie absolutnej władzy Boga nad życiem i śmiercią, o
której tak mówi w modlitwie starożytny mędrzec Izraela: Ty masz władzę
nad życiem i śmiercią: Ty wprowadzasz w bramy Otchłani i Ty wyprowadzasz [
Mdr 16,13] (EV 65). Encyklika ukazuje też inną drogę: "Pewność przyszłej
nieśmiertelności i nadzieja na obiecane zmartwychwstanie rzucają
nowe światło na tajemnicę cierpienia i śmierci i napełniają wierzącego
niezwykłą mocą, która pozwala mu zaufać zamysłowi Bożemu" (EV 67)
.
Jak wyjaśnić jednak ten nagły wzrost akceptacji dla rozwiązania,
którym jest eutanazja? Wydaje się, że pozytywne nastawienie do eutanazji
jest efektem medialnej propagandy i przezwyciężenie ignorancji w
tej dziedzinie może doprowadzić do zmiany orientacji. Gdyby społeczeństwo
znało prawdę o eutanazji, z pewnością liczba entuzjastów "ostatecznego
rozwiązania" dalece by się przerzedziła. O czym nie wie społeczeństwo
jeśli chodzi o eutanazję? Przede wszystkim prawna możliwość eutanazji
wcale nie oznacza większej autonomii pacjenta. Jest inaczej. W oparciu
o doświadczenia z Holandii wiadomo, że to lekarz staje się panem
życia i śmierci człowieka (por. Jack C. Willke, Życie czy śmierć.
Stare i nowe tajemnice eutanazji. Gdańsk 2000). Olbrzymia rzesza
ludzi starszych idąc nawet z błahym niedomaganiem do szpitala przeżywa
lęk: nie wie czy jeszcze wróci do domu. Niektórzy wolą wyemigrować
z tego kraju. Nawet posiadanie dużego majątku nie wpływa na zmniejszenie
obaw, poniekąd może nawet stać się okolicznością przyśpieszającą
wyrok śmierci. Od samobójstwa wspomaganego przez lekarza praktyka
doszła do bezpośredniego zabijania pacjenta za jego zgodą, a także
bez jego zgody. Zabijanie śmiertelnie chorych objęło także przewlekle
chorych (np. paraliż, zapalenie stawów powodujące kalectwo). Zabija
się także ludzi młodych a także dzieci (np. z zespołem Dawna itp.)
. Dr Willke w cytowanej książce podaje przykłady zabijania ludzi,
u których stwierdzono chorobę nowotworową, ale mogących jeszcze cieszyć
się życiem. Przypadek Jeana DominiqueOa BaubyOego opisany w jego
książce Skafander i motyl nie miałby żadnych szans na przetrwanie.
Jean Bauby, 44-letni redaktor paryskiego pisma, doznał kontuzji mózgu
w wyniku której stał się całkowicie bezwładny. Jedynie poruszając
powieką jednego oka mógł się komunikować i w ten sposób "dyktować"
swoją ostatnią książkę. Ukazuje ona jego cierpienie ale także jego
bogaty wewnętrzny świat, jego reakcje na piękno przyrody, wizyty
najbliższych. Wróćmy do Holandii. Pomimo istnienia oficjalnych, pozornie
rygorystycznych przepisów podejmowane są tam decyzje o eutanazji
w oparciu o śmieszne wprost motywy, np. przewidywany brak łóżka,
niecierpliwość spadkobierców. Na chorych wywierana jest presja, nie
podaje się im np. basenu, okazuje dezaprobatę i pogardę aby wymusić
zgodę na eutanazję. Zamiast pociechy w depresji, podania ręki, otoczenia
miłością i współczuciem, wprost stymuluje się stany depresyjne, aby
chory się załamał i i uległ rezygnacji. Okazuje się też, że rodzina
prosi o dokonanie eutanazji dwa razy częściej niż sam pacjent. Jeżeli
chodzi o dane liczbowe odnośnie eutanazji to można odnieść się do
raportu z 1990 r., który głosił, że na 130 tys. zgonów 25306 zostało
spowodowane eutanazją. Wielu Holendrów mogłoby więc powtórzyć za
Hemingwayem: "Nie pytaj komu bije dzwon, bije on Tobie".
Na przykładzie Holandii warto uprzytomnić sobie konsekwencje
zgody na panowanie cywilizacji śmierci. Oto "zdobycz" nowoczesnego
człowieka uderza nie tylko w chorego pacjenta. Uderza także w jego
bliskich i w całe społeczeństwo. Zostają ułatwione decyzje odnośnie
zabijania kolejnych ludzi. Społeczeństwo staje się coraz bardziej
niewrażliwe na zabijanie. Będą wynajdywane coraz to nowe powody społeczne,
polityczne i ekonomiczne na rzecz podejmowania tego rodzaju decyzji.
Coraz bardziej staje się zagrożone życie ludzi opóźnionych w rozwoju,
upośledzonych umysłowo, kalekich, chorych, starszych, biednych, chorych
na AIDS, narkomanów.
Czy eutanazja przyczynia się do większej godności życia
ludzkiego? Raczej przynosi zobojętnienie i pogardę dla niego. Eutanazja
to śliskie urwisko, w które mogą się stoczyć poszczególne jednostki
i całe społeczeństwa. Z eutanazji cieszy się chyba jedynie największy
wróg człowieka - szatan. Nie przypadkiem w grupach satanistycznych
zdarzają się indywidualne i zbiorowe samobójstwa. Czy zdecydowany
sprzeciw wobec eutanazji oznacza negację ogromu ludzkiego cierpienia?
Cierpienia, które często staje się argumentem na rzecz eutanazji.
Jednak im większe jest cierpienie i samotność chorego tym większa
powinna towarzyszyć mu miłość, troska, cierpliwość i współczucie
jego bliskich i lekarzy. Pełna miłości obecność kochającej osoby
i troskliwego lekarza (nie seryjnego zabójcy!) najlepiej przyczyni
się do eliminacji wszelkich depresji i poczucia izolacji. W ciągu
ponad 20 lat pracy duszpasterskiej miałem możność towarzyszenia chorym
w ich ostatnich chwilach. Pamiętam z pierwszego roku mojej kapłańskiej
pracy spokój i opanowanie bólu pewnej chorej na chorobę nowotworową
kobiety, która przyjmowała św. sakramenty. Podziwiałem jej opanowanie
i spokój. Po kilku dniach prowadziłem jej pogrzeb. W ciągu wielu
lat mogłem podziwiać pełną mądrości i spokoju postawę chorych, dla
których cierpienie było szkołą dojrzewania do wieczności, szlachetności
i ufności. Jednak inaczej żyje się i umiera w obliczu Boga inaczej
w obliczu nicości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu