Reklama

Tak trudno jeszcze nie było

Murowany dom stoi na skraju wioski. Widać go z daleka. Jego czerwona cegła razi oko każdego przechodnia. "Miałem zrobić wyrzutkę, potem remont całego domu, ale teraz to już nie ma za co" - mówi gospodarz obejścia. Na szczycie domu wiadomość o roku budowy domu: 1978 rok. Obok mieszkalnego budynku stoi długa, ponad 20-metrowa szopa połączona jednym bokiem ze stodołą. Tuż obok solidna wiata, a pod nią różnego rodzaju maszyny i sprzęt rolniczy. Można tam zobaczyć i ciągnik, i stary pamiętający jeszcze czasy PGR kombajn, przyczepy, pług, siewnik, brony. Wszystko to, co jest potrzebne rolnikowi na wsi do uprawy ziemi. Całe gospodarstwo ogrodzone z jednej strony siatką, z drugiej drewnianym, wysłużonym już płotem z połamanymi sztachetami. Za stodołą dwa stogi z prasowaną słomą, karma dla krów, buraki okryte solidnie słomą i ziemią. Po podwórku kręcą się kury, kaczki, indyki. Ze stajni wygląda ciekawy świata kary koń. Sielską atmosferę dopełnia jeszcze głośne ryczenie krów i kwik zawsze niezadowolonych prosiaków. Tak można w skrócie opisać królestwo pana Eugeniusza i pani Marii, którzy na ojcowiźnie pracują już od 20 lat. Mówią, że jeszcze tak trudno nie było.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzice mówili, że ziemia to skarb

Takich gospodarstw jak gospodarstwo pana Eugeniusza jest bardzo wiele. 14 hektarów ziemi w kilku kawałkach porozrzucanych po całej wsi, by nie powiedzieć gminie. "Jest ziemia urodzajna, na której można kawałkami posiać nawet pszenicę, jest i ziemia gorsza, która ledwo «wychowa» żyto. Jest trochę lasu, no i oczywiście łąki, te są podstawą dla bydła" - mówi Gospodarz. Wchodzimy do domu. Wita nas Gospodyni staropolskim pozdrowieniem: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Siadamy w kuchni. Rozglądam się, na ścianach zawieszony jest duży krzyż i obraz Matki Bożej. Na kuchni rozgrzewają się postawione garnki. Za kilka minut ze szkoły mają wrócić dzieciaki. Pewnie będą głodne. Pijemy gorącą herbatę. Pan Eugeniusz opowiada trochę o historii swojego gospodarstwa. "Kiedy mi ojciec przekazywał ziemię, upominał, abym ją traktował jak matkę. Abym zawsze miał dla niej czas i nigdy jej nie zaniedbał. Te słowa ojca tak głęboko zapadły mi w pamięci. Zawsze chciałem pozostać im wierny, i pozostałem" - dodaje. W oczach opowiadającego zobaczyłem łzy. Wzruszył się człowiek. Zobaczyła to także jego żona. Spokojnym krokiem podeszła do niego, próbowała pocieszyć. "Ech, trudno dzisiaj chłopom na wsi. Tyle pracy, wyrzeczenia, poświęcenia ofiarowali ziemi, a dzisiaj mówi się im, że to wszystko nie potrzebne. I co dzisiaj z tego mamy? Spracowane, popękane ręce i niepewność jutra. Z głodu, to my nie pomrzemy, ale przecież życie, to nie tylko jedzenie" - podsumowała Gospodyni. Eugeniusz podchodzi do okna, odsłania firankę i patrzy na gospodarskie zabudowania. Po chwili ciszy komentuje: "Oj, trudno jest, trudno, ażebyście wiedzieli".

Jak potrafię, tak gospodarzę

Wychodzimy na podwórko. Gospodarz zaczyna oprowadzać mnie po swoim gospodarstwie. "Co ja mogę pokazać: biedę, nędzę? Przecież to nikogo nie obchodzi. Takich gospodarstw jak moje w okolicy wiele. Kiedyś to człowiek dawał sobie radę. I było gdzie świniaka sprzedać, i za byczka nieźle płacili. Dzieciaki nawet króliki hodowali, też im się opłacało". Nasze oglądanie rozpoczynamy od chlewni. Pan Eugeniusz zapala światło. "Może nie jest to nowoczesna chlewnia, ale wszelkie wymogi spełnia. Jest czysto, zdrowa pasza, opieka weterynaryjna. To wszystko kosztuje, ale niech mi nie mówią, że w Unii jest lepiej" - zdenerwował się. Rzeczywiście w chlewni porządek. Widać solidną rękę kogoś, komu bardzo zależy na gospodarstwie. Podchodzimy do miejsca, gdzie na złotej słomie leży olbrzymia maciora z małymi prosiakami. Jest ich dziewięć. Eugeniusz uśmiecha się na widok rozradowanych "maluchów". Rozmawia z nimi, coś im tłumaczy. "To najmłodsze stworzenia w moim gospodarstwie. Wszystkich ogonów na dzień dzisiejszy mam czterdzieści sześć. Gdyby jeszcze można było je gdzieś sprzedać? Nie chcę wielkiego zysku" - mówi.
Z chlewni udajemy się do obory, w której Eugeniusz hoduje szesnaście krów. Wszystkie mleczne. I tu panuje porządek. Nie ma tu co prawda kafelków, tarakoty, komputerów, ale przecież nie o to chodzi. "Mleko mam zdrowe, ale i co z tego, jak dostaję za nie grosze. Widzi ksiądz, to jest najgorsze, że ludzie tam w rządzie nie potrafią zrozumieć rolnika. Myślałem, że ten PSL coś zrobi, coś pomoże, ale widać, że oni takie same fujary, i ta rządowa inteligencja. Ja takiemu Millerowi czy Kołodce oddałbym gospodarstwo na miesiąc, niech gospodarzą. Niech spróbują wiejskiego, polskiego chleba. Niech wypiją mleka prosto od krowy. Jeszcze nikt od tego nie umarł. A pod koniec miesiąca niech usiądą razem i obliczą ten kolosalny zysk z gospodarstwa - proponuje Eugeniusz.
Zaglądamy jeszcze pod wiatę, gdzie stoją spokojnie i czekają na sezon rolnicze maszyny. Od razu widać, że są one bardzo zużyte i mimo solidnej konserwacji ich żywot zapewne jest niedługi. Najwięcej do życzenia pozostawia kombajn i ciągnik. "Kombajn może jeszcze nadchodzący sezon przepracuje, ale co dalej? Zresztą nie ma co się martwić na zapas" - dokończył już smutnym głosem Eugeniusz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Powoli umieramy, szkoda tylko dzieciaków

Wracamy do domu. Tam w kuchni posilają się przybyłe ze szkoły dzieciaki: Wojtek i Marta. Ze smakiem zajadają pomidorową zupę, na drugie jakiś kawałek mięsa z marchewkową sałatką. Dzieciaki szybko jedzą, na koniec czynią znak krzyża i wychodzą. "Wojtek, jak tam na drogach, blokują chłopy, czy nie?" - pyta Eugeniusz syna. "Tam, gdzie blokowali, blokują" - odpowiada pospiesznie Wojtek. Pytam o sens blokad. Czy przyniosą one jakikolwiek skutek. Długo nie otrzymuję odpowiedzi. Wreszcie otrzymuję wyjaśnienie: "Księże, to jak my mamy bronić swojego? Niech ksiądz powie, czy kogoś tam na «górze» obchodzi los polskiego chłopa? Wszyscy mają to gdzieś. A my co, wyjdziemy do bramy, zapalimy papierosa z sąsiadem, ponarzekamy, i tyle naszego, cośmy się naużalali. Nikt nie chce nam pomóc, nikt wysłuchać. Zajmują się Rywinem, Michnikiem, kłócą się, żrą o pieniądze dla siebie, a chłop? To prostak, niech zdycha. Ja tak patrzę na swoją rodzinę, na sąsiadów, my naprawdę nie wiążemy końca z końcem. To jest powolne umieranie. A co z dzieciakami? Chciałoby się ich wykształcić, chciałoby się, aby im było lepiej niż nam. Ale to tylko życzenie" - opowiada Eugeniusz.

Mam trochę żalu do księży

Przyszedł czas mojego odjazdu. Idę z Eugeniuszem do samochodu wolnym krokiem. Czuję, że chce on jeszcze coś mi powiedzieć, coś ważnego. Zatrzymujemy się. "Proszę księdza, może o tym, co teraz powiem, niech ksiądz nie piszę, ale chcę to księdzu powiedzieć. Mam trochę żalu do księży, którzy uciekają przed naszymi problemami. Nie chcą nam pomóc, porozmawiać, uświadomić. Był u nas ksiądz wikary po kolędzie, pytałem go o Unię, o stanowisko Kościoła, o radę. Chciałbym o tym z kimś porozmawiać. A on tylko o Małyszu, że formę stracił, i że przegrywa. Dlaczego księża boją się rolników? Dlaczego nie mają dla nich czasu? I jeszcze proboszcz z ambony nawoływał do Unii. Od razu szmer rozległ się po kościele. Jak tak można? Przez tyle tygodni żaden ksiądz nie odwiedził nas na blokadzie. Nie zapytał, co słychać. Wie ksiądz co, chyba my, polscy chłopi, nie jesteśmy już nikomu potrzebni" - zakończył.
Wracałem do Łomży w ciszy. Nawet ze sobą nie potrafiłem rozmawiać. Tylko Różaniec uspakajał moje serce. A w radio usłyszałem kolejną wiadomość: "W kilkudziesięciu miejscach rolnicy ponownie zablokowali drogi".

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moc Ducha w Kościele

2024-05-16 11:59

[ TEMATY ]

Zesłanie Ducha Świętego

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Duch Święty oświeca i podnosi, uświęca oraz ożywia człowieka. Budzi w ludziach wszelkiego rodzaju dobre pragnienia i szlachetne tęsknoty, a jedną z nich jest pragnienie nieba. Przywraca też człowiekowi nadzieję.

Zesłanie Ducha Świetego Ewangelia (J 7, 37-39)

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Bydgoszcz: konkurs „W cieniu twych dłoni Matko Pięknej Miłości”

2024-05-16 21:06

[ TEMATY ]

konkurs

Akcja Katolicka

Bydgoszcz

Akcja Katolicka

„W cieniu twych dłoni Matko Pięknej Miłości” - to tytuł konkursu, jaki zorganizowała Akcja Katolicka Diecezji Bydgoskiej. Wydarzeniu patronowali - Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty oraz Centrum Edukacyjno-Formacyjne, gdzie odbył się jego finał.

Konkurs skierowany do uczniów szkół podstawowych, podzielony został na dwie grupy wiekowe. Ci, będący w klasach IV-VI nadesłali prace plastyczne. Starsi reprezentanci klas VII-VIII musieli zmierzyć się w kategorii plastycznej. W sumie rywalizowało 46 młodych ludzi. - Dziękuję, że dano możliwość odkrywania talentów - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, nazywając wszystkich zwycięzcami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję