25 maja br. był smutnym dniem dla Irlandii. Głosujący w referendum odrzucili ósmą poprawkę do konstytucji, która zakazywała aborcji. Już wkrótce na Zielonej Wyspie powstaną pierwsze kliniki aborcyjne, a zabijanie dzieci będzie dopuszczalne do 12. tygodnia życia.
35 lat temu Irlandczycy przegłosowali prawo chroniące dzieci. W tamtym referendum opowiedziało się za życiem 67 proc. głosujących, 33 proc. miało przeciwne zdanie. Teraz proporcje się odwróciły – 66 proc. było za dozwoleniem zabijania dzieci nienarodzonych, a 34 proc. – za życiem. Obrońcy życia zapowiadają, że mimo niekorzystnego wyniku głosowania nie złożą broni i nadal będą walczyć o życie każdego dziecka, bo jak tłumaczą, nie jest tak, że w 1983 r. nadano prawo do życia nienarodzonym, a w 2018 r. je odebrano. Nienarodzone dzieci miały, mają i będą miały prawo do życia, niezależnie od tego, że zostanie uchwalone okrutne prawo, które odbiera im podstawowy przywilej. Przedstawiciele ruchów pro-life są także przekonani, że do takiego, a nie innego wyniku przyczyniły się uspokajające zapewnienia ministerstwa zdrowia, że zniesienie ósmej poprawki będzie oznaczać jedynie to, że aborcja będzie dozwolona tylko w określonych i wyjątkowych przypadkach. – Będziemy trzymali za słowo – powiedzieli dziennikarzowi „The Irish Catholic” przedstawiciele ruchów pro-life.
Według przeprowadzonych przed punktami głosowań badań, ci, którzy głosowali za zniesieniem ósmej poprawki, kierowali się następującymi racjami: dla 84 proc. było to potwierdzenie prawa wyboru, 69 proc. miało wzgląd na zdrowie kobiet, a połową kierowało współczucie dla potencjalnych ofiar gwałtu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu