Reklama

Z prasy zagranicznej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

The Christian Post

Takie same sprawy i różne wyroki

Niedawno polski Sąd Najwyższy odrzucił kasację wniesioną przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę wyroku skazującego drukarza z Łodzi, który odmówił wydrukowania plakatu promującego ideologię LGBT. W tym samym czasie w USA toczyła się podobna sprawa. Tam oskarżony został właściciel cukierni, który odmówił wykonania specjalnego tortu na gejowskie wesele. Sprawa trwała długo. Podobnie jak w naszym kraju sądy niższej instancji brały stronę skarżących gejów, ale oskarżony Jack Philips się nie poddawał i sprawę wniósł aż do Sądu Najwyższego stanu Kolorado. Przed nim wygrał. Sąd oczyścił go z zarzutów i uznał, że powołując się na swoje przekonania religijne, miał prawo odmówić wykonania tego konkretnego zamówienia.

Procesowanie się kosztowało go mnóstwo czasu i stresu. Ucierpiał też trochę jego biznes. Spadek obrotów sięgnął nawet 40 proc., ale teraz przedsiębiorca nadrabia straty.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zdjęcie dnia

Wielu użytkowników mediów społecznościowych uznało tę fotografię za „zdjęcie dnia”.

Po meczu Belgia – Panama, wygranym przez pierwszą drużynę 3:0, na murawie stadionu uklęknęli dwaj piłkarze: Panamczyk Fidel Escobar i Belg Romelu Lukaku, aby zjednoczyć się w modlitwie i podziękować Bogu za zawody.

Escobar jest chrześcijaninem ewangelikalnym, a bardziej znany kibicom Lukaku – katolikiem, który codziennie czyta Biblię i jest już znany z takich gestów.

Takie zdjęcia, jak to obok, chętnie zamieszcza na swym profilu na Instagramie.

UCA News

Pogrzeb kontrolowany

Zakazali fotografowania. Nie dopuścili do upublicznienia żadnych informacji, nawet w Internecie. Na dodatek nie poinformowali siostry... 92-letnia staruszka o śmierci swojego brata dowiedziała się od obcych ludzi i musiała pędzić co tchu, aby zdążyć na jego pogrzeb. Takie decyzje chińscy komuniści podjęli po śmierci 93-letniego bp. Josepha Li Mingshu, ordynariusza Qingdao we wschodnich Chinach.

Reklama

Ruch władz jest o tyle dziwny, że zmarły hierarcha w czasie pełnienia urzędu był uznawany przez chińskie władze – w tym sensie był to więc pogrzeb oficjalny. Postawę komunistów trudno rozpatrywać inaczej niż jako kolejną próbę kontroli nad wszystkimi, a szczególnie religiami. Do udziału w pogrzebie dopuszczono tylko ściśle ograniczoną liczbę wiernych, którzy chcieli pożegnać swojego pasterza.

400 osób wpuszczono do kościoła, a kolejne 200 uczestniczyło w ceremonii, stojąc na zewnątrz świątyni.

nzherald.com

Podejrzane badania

Nieco podejrzane wydają się wyniki ostatnich badań religijności Nowozelandczyków. Nie chodzi nawet o to, że 55 proc. badanych nie identyfikuje się z żadną z wielkich religii, ani o to, że tylko co 3. pytany odpowiedział, iż jest chrześcijaninem, podczas gdy 12 lat temu twierdziła tak blisko połowa badanych, ale o to, że dla Nowozelandczyków największą przeszkodą w sympatii dla chrześcijaństwa jest nauczanie na temat homoseksualizmu.

Pomijając fakt, że trudno mówić o jednolitym nauczaniu wszystkich wyznań chrześcijańskich – przecież wiadomo, że część protestantów poddała się całkowicie gejowskiej propagandzie – trudno uwierzyć, że nauczanie o grzeszności aktów homoseksualnych stanowi główną barierę między współczesnymi Nowozelandczykami a Kościołem katolickim. W każdym razie kard. John Dew wyraził swój ból wywołany wynikami badań i z pokorą przyjął zarzuty oraz niedociągnięcia Kościoła wobec środowisk LGBT, które czują się rzekomo odrzucone.

UNHCR

Rekordowa liczba uchodźców

Sytuacja jest krytyczna. Na świecie żyje 68,5 mln ludzi, którzy zostali zmuszeni przez wojny, przemoc i prześladowania do ucieczki ze swoich domów. Tułają się w większości po swoim kraju w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca lub trafiają do obozów dla uchodźców, najczęściej w sąsiednich krajach. Na dodatek z roku na rok jest coraz gorzej, liczba uchodźców wzrasta. W 2017 r. swoje kraje pochodzenia musiało opuścić 2,9 mln osób. To najgorszy rok w historii prowadzenia podobnych statystyk.

Reklama

Problem uchodźców staje się coraz bardziej palący – podkreślono w dorocznym raporcie UNHCR (urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców). W 2017 r. doliczono się ponad 25 mln osób, które są zmuszone żyć poza swoimi krajami. Niektórym może się wydawać, że większość z nich trafiła na bogatą północ. Raport UNHCR zadaje kłam takim opiniom. Zdecydowana większość z tych 25 mln – 85 proc. – znalazła schronienie w krajach biednego południa. W ucieczce przed wojną czy innymi konfliktami trafiają zwykle do państw ościennych, w których jest nieco spokojniej, i czekają na uspokojenie sytuacji w ich kraju i powrót do domu. Zresztą jeżeli wrócą, to zwykle muszą ten dom budować od nowa.

W 2017 r. wysiedlonych – czy to z domów, czy z miejsc tymczasowego pobytu – zostało ponad 16 mln osób. Najwięcej takich przypadków zanotowano w ogarniętych konfliktami krajach, o których światowa opinia publiczna mało wie, bo mało się o nich mówi. Niewiele pisze się np. o sytuacji w Kongu, Sudanie Południowym i Birmie. – Szliśmy przez 10 dni. Następnie wsiedliśmy na łódź. To była męczarnia. Nie mieliśmy żywności. Jedliśmy od czasu do czasu to, co znaleźliśmy – zioła, chwasty i liście z drzew – opisywał swoją gehennę jeden z 68 mln uchodźców, którzy żyją na świecie.

2018-07-04 11:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Obfity owoc

2024-04-24 10:00

Mateusz Góra

    W kościele św. Wojciecha na Rynku w Krakowie obchodzono uroczystości odpustowe ku czci patrona.

Świętego Wojciecha, który patronuje kościołowi na rynku, a także jest Głównym Patronem Polski, Kościół Katolicki wspomina 23 kwietnia. Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił kard. Stanisław Dziwisz. Podczas Mszy św. uczestnicy modlili się w sposób szczególny za Kraków i Polskę. W homilii kard. Dziwisz przybliżył postać św. Wojciecha i jego rolę w życiu Polski i Krakowa. – Wydawać się mogło, że młody biskup przegrał, że nic mu się w życiu nie udało. Młodo zmarł, został wygnany z krajów, w których chciał ewangelizować. Tymczasem jego przedwczesna śmierć przyniosła niezwykły owoc. Już w 2 lata po swoim męczeństwie został ogłoszony świętym. Relikwie świętego męczennika spoczęły w Gnieźnie i stały się podwalinami budowania i umacniania wspólnoty i ładu w naszej ojczyźnie – mówił kardynał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję