Reklama

Kościół

„Orzech” w kadrze

Są dziś kapłani, którzy ewangelizują w medialny sposób – i oni pewnie chętnie zaangażowaliby się w taki film – a „Orzech” jest sobą i nie interesuje się filmem... o sobie.

Niedziela Ogólnopolska 33/2018, str. 22-23

[ TEMATY ]

rekolekcje

kapłan

kapłan

Kamil Szyszka

Ks. Stanisław Orzechowski

Ks. Stanisław Orzechowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Bugała: – Możemy już powiedzieć to głośno i całej Polsce: Będzie film o ks. Stanisławie Orzechowskim – „Orzechu”, najsłynniejszym duszpasterzu akademickim Wrocławia, twórcy dialogów narzeczeńskich. Każdemu, kto choć trochę zna „Orzecha”, to pytanie może się nasunąć, więc śmiało je zadam: W jaki sposób „Orzech” zareagował na pomysł, aby nakręcić o nim film?

Damian Żurawski: – Pytanie jest kluczowe, bo do tej pory gdy ktokolwiek pojawiał się bliżej z kamerą w otoczeniu „Orzecha”, otrzymywał znaczący i bez zbędnej kurtuazji – jak na „Orzecha” przystało – komunikat, żeby... dał sobie spokój. Ale nadszedł właściwy czas, by to zrobić. Pomysł należy z pewnością do Ducha Świętego – ja w to wierzę. Nie jestem pierwszy i nie jestem jedyny, który chciał zrobić film o „Orzechu”, ale nie był to odpowiedni czas.

– Dla twórców czy dla „Orzecha”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Dla „Orzecha”. Opowiem ci, skąd pojawił się u mnie ten śmiały pomysł i dlaczego nie rezygnuję, choć pojawiają się trudności – chcesz?

– Bardzo! Gdybym umiała, sama chciałabym zrobić o nim film.

– Od dawna Wawrzyny, czyli rodzina duszpasterstwa akademickiego i postakademickiego, które powstało wokół „Orzecha”, chciały zrobić o nim film. Mijały kolejne lata i film nie powstawał. Aż pewnego dnia w Poznaniu umarł o. Jan Góra OP, twórca Lednicy, i stało się to nagle. Dotarło do mnie, że nie ma czasu – jak najszybciej musi powstać film o wrocławskim Górze, czyli o „Orzechu”, i że ten film sam się nie zrobi. Przyjechałem wtedy na święta do domu rodzinnego, do Wrocławia, i przyszedłem do „Orzecha” z tym pomysłem, który nie do końca chciałem czy umiałem mu wprost przedstawić. Opowiadałem więc te moje pomysły, on mnie jednym uchem słuchał, drugim wypuszczał, ale nagle stwierdził: Wiesz, że ja ci nie mogę odmówić? Okazało się, że on mnie przed laty wypatrzył w duszpasterstwie tym swoim pasterskim okiem, ale wtedy mi tego nie powiedział i mimo że wyjechałem z Wrocławia, pamiętał mnie. Zgodził się na film, na mój pomysł na ten obraz, ale poprosił, bym był z boku, bym działał dyskretnie, bo on nie lubi kamer i paparazzich. Mamy taką cichą umowę: On robi swoje, a ja swoje. Zgodził się na moją obecność w pobliżu i sumiennie udaje, że mnie nie widzi. Jednocześnie okazało się, że film o „Orzechu” chciała od dawna zrobić koleżanka z Wawrzynów – Magda Piejko, która też jest reżyserem filmowym. Połączyliśmy więc siły i działamy, dwójka reżyserów, którzy wywodzą się z tego samego duszpasterstwa akademickiego na Bujwida. Magda specjalizuje się w dokumentach i formatach telewizyjnych, ja natomiast – w teledyskach i reklamach.

Reklama

– Ten film to będzie podglądanie „Orzecha” czy raczej słuchanie jego odpowiedzi na zadawane pytania?

– Gdy stawiam kamerę, by nagrać „Orzecha”, to „Orzech” przestaje być „Orzechem”... A jak wyłączam kamerę i zaczynamy po ludzku rozmawiać, to słyszę takie rzeczy, które chciałbym mieć w filmie. Więc mam zabawę, bo nie uważam, aby film był ważniejszy niż on sam i rozmowy z nim. „Orzech” jest po prostu unikatem i trudno go złapać we współczesnej formule filmowej – nie jest współczesnym celebrytą, nie lubi sam siebie promować przed kamerą. To nie Kuba Wojewódzki w sutannie (śmiech).

– Czy to będzie zatem film taki, jaki byś chciał, czy „Orzech” trochę czmychnie poza kadr?

– To będzie współczesny dokument o człowieku z krwi i kości, a nie medialna ustawka. Założyliśmy, że ciekawsze jest spotkać ludzi, na których on miał wpływ, którym zmienił życie, których naprawił, odwrócił – i podglądając tych ludzi, przez opowiadane przez nich historie, odsłonić „Orzecha”. Dlatego rozmawiam z tymi, którzy przeszli przez duszpasterstwo; przez formację „Orzecha”, jego oddziaływanie, przez sprawczość jego kazań się zmienili i chcą dać świadectwo o człowieku, który zmienił ich życie. W nich odbija się „Orzech”. Gdy kieruję kamerę bezpośrednio na niego, unikam tzw. setek, gdy on mówi bezpośrednio o sobie. „Orzech” na co dzień nie mówi o sobie bez ważnego powodu. On lubi działać i dlatego o wiele ciekawsze i bliższe prawdzie jest pokazanie „Orzecha” w działaniu – czyli na pielgrzymce, w Morzęcinie, w Białym Dunajcu i na co dzień, w duszpasterstwie – przy ambonie i z ludźmi. „Orzech” w działaniu – na tym najbardziej mi zależy. Opowieść o dziele życia tego człowieka, którym są naprawieni, nawróceni, uratowani od złych życiowych wyborów ludzie.

– Mówisz o „Orzechu” w taki sposób, jakbyś był jedną z tych osób. Czy ten film to podziękowanie w imieniu tych, którym pomógł?

– To jest mój duchowy ojciec. Ja też mógłbym usiąść przed kamerą i jako świadek opowiedzieć o tym, czego doświadczyłem. Ale to nie jest potrzebne, bo inni dzielą się refleksjami podobnymi do moich. Wielu z nich mówi, że duszpasterstwo „Orzecha” to był ich dom, że to był ich duchowy ojciec. Gdybym miał wskazać trzy osoby, które miały największy wpływ na moje życie, to „Orzech” jest w tej trójce. I dlatego robię ten film. Gdyby się zdarzyło, że nie zdążę, że „Orzech” odejdzie na drugą stronę, to bardzo bym żałował, że nie zrobiłem wszystkiego, aby film powstał za jego życia – i myślę, że wszyscy, na których „Orzech” miał wpływ, także.

– „Orzech” jest ojcem trudnym, im głębiej jesteś w tej relacji, tym więcej trudności się odsłania. Nie zrażało Cię to?

– Staram się unikać tych rykoszetów, a znając „Orzecha” tyle lat, wiem, że gdy się jest blisko niego, nie ma możliwości wyjść z tego bez szwanku, ale pamiętajmy – „Orzech” to orzech, czyli na zewnątrz twardy, a w środku miękki. Chcę więc pokazać piękno tego człowieka, chcę zrobić piękny film o dziele jego życia, którym – jak powiedziałem – są pokolenia ludzi przyprowadzonych do Kościoła. On nam zaufał i robimy wszystko, żeby tego zaufania nie zawieść. „Orzech” wie, że moim powołaniem jest ewangelizacja przez obraz, i tak odczytuje moją rolę w opowiadaniu jego życia, i daje na to pozwolenie.

– Jak sobie radzisz z tymi rzeczami, które – tylko pozornie – są prozaiczne w robieniu filmu: pieniądze, terminy...?

– Jest kilka sposobów finansowania profesjonalnych kinowych filmów, my wybraliśmy ten, który angażuje środki darczyńców – to ma być współczesny dokument, który będzie atrakcyjny wizualnie i zainteresuje osobą „Orzecha” także osoby spoza Kościoła, więc wspierając film, wspierasz współczesną ewangelizację, do której zachęcał Jan Paweł II. Nie jest to najłatwiejszy ze sposobów, ale w przypadku tego filmu liczymy na pomoc ludzi dobrej woli. Są tacy, którzy dużo zawdzięczają „Orzechowi”, gdyby zechcieli wspomóc powstanie filmu o nim, włączając się w naszą zbiórkę – byłoby wspaniale. Filmowanie na co dzień jest w moim zakresie – możemy pożyczyć drogi sprzęt filmowy, mamy znajomych z branży filmowej, którzy na tym etapie mogą nam pomóc pro publico bono. Dużą część środków pochłaniają opłacenie archiwaliów i zdobycie ich na własność filmu, podróże, spotkania, organizacja nagrań z ludźmi rozsianymi po całej Polsce. Obecnie opłacamy digitalizację nagrań z taśm VHS i MiniDV, wywoływanie zdjęć ze slajdów, gromadzenie tych obrazów na nowoczesnych dyskach, kupujemy nośniki itd. Czuję, że to jest właściwy czas na powstanie filmu o „Orzechu”, i ufam, że znajdziemy środki potrzebne na ten cel. „Orzech” działa podobnie, od niego się tego nauczyliśmy: Duch Święty wybiera czas, ja mam zrobić 100 proc. tego, co mi dał do zrobienia, a Pan Bóg sam zatroszczy się o resztę. Czyli nie przegapić momentu, w którym Duch Święty woła. Najważniejsze drzwi już się otworzyły, jest pozwolenie „Orzecha”, jest wielkie oczekiwanie ludzi z nim związanych na ten film, więc działamy z pełną mocą. Trudności, które się pojawiają, są po prostu wpisane w tak duże przedsięwzięcie.

– Na czym, według Ciebie, polega fenomen „Orzecha”?

– Jest twardym z zewnątrz, ale jednocześnie kruchym glinianym naczyniem, w którym jest Pan Bóg.

– Nie boisz się podnosić pokrywki?

– Nie, dlatego że to naczynie nie jest zamknięte. To autentyk, dlatego przyciąga do siebie. Ma dużo rys, dużo szczelin, może nawet drobnych pęknięć po zderzeniu ze światem i ludźmi, ale – paradoksalnie – jest otwarty na każdego człowieka i przez te szczeliny przebija światło Ducha Świętego. To jest widoczne na pierwszy rzut oka. To nie jest wyrafinowany duszpasterz akademicki, który co innego robi, a co innego mówi i zjednuje sobie publikę wystudiowanymi wystąpieniami. Są dziś kapłani, którzy ewangelizują w medialny sposób – i oni pewnie chętnie zaangażowaliby się w taki film – a „Orzech” jest sobą i nie interesuje się filmem... o sobie. „Orzech” robi swoje, nie patrząc na telewizję, lajki na Facebooku czy słupki popularności. To jest kapłan, który kończy pewną epokę: związany z ziemią, gospodarstwem, pasterzujący, będący blisko ludzi. To jest kapłan starej dobrej daty, człowiek pracy u podstaw – dlatego tym bardziej trzeba go uwiecznić, zwłaszcza jego wielkopolski pozytywizm.

– Zachwycające jest to, że to nie jest ksiądz celebryta z piarowskim rozmysłem przyciągający młodych...

– To nie jest człowiek, który tworzy jakąś postać. On nie wymyślił „Orzecha”, on nim po prostu jest. To my go nazywamy „Orzechem”, a on jest sobą. Można z nim iść, a można się obrazić. To, jak ludzie go postrzegają, jest już ich sprawą.

– Terminy, które przyjęliście podczas realizacji filmu?

– Obecnie trwa proces produkcji, czyli zdjęcia i przygotowanie do montażu; zakończyliśmy dwuletni okres przedprodukcji – spotkań, zbierania materiałów, dokumentacji, podróży po całej Polsce, a przed nami długi i pracochłonny okres postprodukcji – edycja materiału, kompozycja muzyki, reżyseria tego, co mamy, i ewentualne dokrętki tego, czego będzie nam brakować. Chcemy rozliczyć działania związane z zakończonymi pracami wstępnymi, literackimi, pozyskiwaniem archiwaliów, wyjazdami, nagraniami, wynajmem sprzętu i masą innych rzeczy, które są opisane na stronie filmu: www.orzechfilm.pl w zakładce „Wesprzyj Film!”. W tym roku skończymy produkcję i nagrania, a jednocześnie od razu, też w tym roku, chcemy wystartować z pierwszym montażem filmu. W zależności od tego, ile uda się zebrać funduszy, taki kształt będzie miał docelowy obraz. My chcemy, żeby był atrakcyjny i nie był nudny.

– W jaki sposób znajdują się ludzie, którzy mogliby złożyć świadectwo o udziale „Orzecha” w ich życiu?

– Znajdujemy ich sami, ale oni też się zgłaszają, lecz jeśli ktoś chciałby opowiedzieć swoją historię – zapraszamy do kontaktu przez zakładkę „Kontakt” na stronie internetowej filmu. Ten film to ma być wyraz wdzięczności ludzi, którzy czerpali z duszpasterstwa, to ma być też pochwała kapłańskiej służby, wdzięczność Panu Bogu. Inne motywacje nie mają prawa włączyć się w to dzieło. Dlatego zależy mi, aby to był film na miarę nowoczesnych filmów dokumentalnych – z pięknymi zdjęciami, wzruszającymi historiami, możliwe, że będą też wątki fabularyzowane czy animowane. Wszystko po to, żeby film dotarł do ludzi, którzy przestali ufać księżom i Kościołowi. Nasz film to będzie historia o apostole Chrystusa, który żyje w dzisiejszej Polsce, opowiedziana za pomocą nowoczesnych środków. I zależy mi, aby ten film był atrakcyjny dla ludzi żyjących poza Kościołem – bo to wielkie świadectwo „Orzecha” i sposobu, w jaki głosi Ewangelię. I nie będę się bał pokazywać w sposób sfabularyzowany historii, które są opowiadane przez świadków „Orzecha”, bo ten film musi być jak mocne świadectwo – musi być torpedą.

– Czy zrobisz casting na „Orzecha”?

– Wszystko zależy od tego, jaką hojnością wykażą się nasi darczyńcy. Jeśli zbierzemy poniżej połowy założonej sumy – 300 tys. zł, to będzie to porządny dokument, jeśli więcej, to będzie to film, który porazi formą i treścią.

– Jesteś uparty jak... „Orzech”?!

– „Orzech” nie jest uparty, on jest konsekwentny – tak o sobie mówi. Ale tak, postaramy się ze wszystkich sił zrobić film o „Orzechu”, bo używając słów księdza – to nasz „zakichany” obowiązek. Konsekwentnie więc zachęcam do wsparcia tego dzieła ewangelizacji, bo film sam się nie zrobi. Trzeba zajrzeć na www.orzechfilm.pl i kliknąć zakładkę „Wesprzyj Film!”.

– No i wesprzeć!

2018-08-14 11:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krym: wielu duchownych będzie musiało wyjechać do końca bieżącego roku

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

kapłaństwo

Ukraina

Marcin Żegliński

Wielu księży i zakonnic katolickich, ale także duchownych prawosławnych, ormiańskich czy muzułmańskich będzie musiało opuścić Krym przed końcem bieżącego roku - donosi skandynawska organizacja obrony wolności religijnej, Forum 18. Powołuje się przy tym na wypowiedź przedstawicieli Federalnego Biura Migracyjnego na Krymie, twierdzących, że żadna niezarejestrowana organizacja religijna nie może zaprosić duchownego - obywatela innego państwa. Na mocy ustawy z 1 lipca b.r. wszystkie wspólnoty religijne na Krymie muszą złożyć wniosek o ponowną rejestrację do 1 stycznia 2015 r.

Forum 18 przypomina, że Rosyjskie Federalne Biuro Migracyjne nie przedłuża pozwolenia na pobyt obywatelom innych państw, którzy od kilku lat pracują na Krymie. Tytułem przykładu przytacza sytuację ks. Piotra Rosochackiego, który 24 października został zmuszony do opuszczenia parafii w Symferopolu. Podobny los czeka pozostałych księży i zakonnice z Polski pracujących na Krymie, którzy zostaną zmuszeni do opuszczenia tego zaanektowanego przez Rosję terytorium przed końcem bieżącego roku. Ale sankcje te dotyczą również obywateli Turcji – imamów i nauczycieli islamu. Wydalono 18 spośród 23 obecnych dotychczas na Krymie – dodaje skandynawska organizacja. Powołuje się na Ministerstwo Sprawiedliwości władz Krymu, że żadna wspólnota religijna nie uzyskała jak dotąd rejestracji, zgodnie z zaprowadzonym tam ustawodawstwem rosyjskim, zaś 5 złożonych podań w tej sprawie zostało odrzuconych. Ani wydział do spraw religijnych Ministerstwa Kultury ani też rzeczniczka praw człowieka nie podejmują działań na rzecz dyskryminowanych duchownych i wspólnot religijnych – stwierdza Forum 18.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

2024-05-04 22:24

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

W czym właściwie Maryja pomogła Jezusowi, skoro i tak nie mogła zmienić Jego losu? Dlaczego warto się Jej trzymać, mimo że trudności wcale nie ustępują? Zapraszamy na piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o tym, że czasem Maryja przynosi po prostu coś innego niż zmianę losu.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję