Reklama

Niedziela Kielecka

Hubal i jego żołnierze w Górach Świętokrzyskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pierwszych dniach wojny, jesienią 1939 r., mjr Henryk Dobrzański stacjonował pod Bodzentynem. Wówczas w gajówce Podgórze u Bolesława Bonikowskiego podjął decyzję o dalszej walce w kraju. Członkowie oddziału przyjęli pseudonimy – sam major stał się „Hubalem”.

Hubalczycy w polskich mundurach

Na początku października 1939 r. pojawił się w Górach Świętokrzyskich niewielki oddział wojska polskiego. Zadaniem oddziału było stawianie dalszego oporu z bronią w ręku i w polskich mundurach. Oddział nie mógł podporządkować się żadnym władzom wojskowym, gdyż nie było już takich w kraju. Stąd wzięła się nazwa – Oddział Wydzielony.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bojowa historia oddziału rozpoczęła się 28 września 1939 r., kiedy mjr Henryk Dobrzański wraz z garstką żołnierzy 110. i 102. pułku ułanów podjął decyzję marszu na pomoc broniącej się jeszcze Warszawie.

Reklama

W drodze do stolicy, w majątku Krubki, żołnierze dowiedzieli się, że Warszawa upadła. Major zdecydował jednak, że nie zdejmie munduru i będzie walczył jako żołnierz polski. Zebrał wokół siebie niewielką grupę żołnierzy i w ten sposób uformował swój pierwszy oddział. Postanowił przebić się z żołnierzami na Węgry. Przez Maciejowice, po przeprawie przez Wisłę, żołnierze dotarli do Puszczy Kozienickiej i lasów starachowickich. Następnie znaleźli się w okolicach Ostrowca i Bodzentyna. 5 października 1939 r. stanęli na odpoczynek w leśniczówce Podgórze k. Bodzentyna. Po drodze stoczyli kilka potyczek z Niemcami.

Zatrzymali się w Podgórzu na dłużej. Żołnierze zostali zakwaterowani w niedalekim Czarnym Lesie. Pobyt na ziemi świętokrzyskiej miał istotne znaczenie w historii oddziału. W Górach Świętokrzyskich mjr Henryk Dobrzański otrzymał pomoc i wsparcie. Przyjęli go tu leśnicy: inż. Ludomir Kosiński, pierwszy nadleśniczy w Bodzentynie i jego przyjaciel z wojska z Legionów i wojny 1920 r. – z oddziału dowodzonego przez Belinę Prażmowskiego – leśniczy z Podgórza Bolesław Bonikowski. W tym czasie major kontaktował się też z mieszkańcami wiosek i księżmi parafii położonych pod Łysą Górą. Ostatecznie podjął decyzję o pozostaniu i walce w kraju.

Wierzył, że na wiosnę 1940 r. alianci podejmą działania zbrojne na Zachodzie, stąd jest potrzeba tworzenia oddziałów bojowych w kraju. Major opracował strukturę dla Okręgu Bojowego Kielce. Przewidywała ona mobilizację kilku tysięcy ludzi wiosną 1940 r. pod kierownictwem żołnierzy z jego oddziału.

Pomnik w Podgórzu k. Bodzentyna

Kielecki oddział Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Narodowego postanowił uczcić pamięć bohaterskiego dowódcy i żołnierza oraz całego oddziału przez wybudowanie pomnika. Pomnik, zlokalizowany przy szlaku ze Świętej Katarzyny do Bodzentyna jest najbardziej uczęszczany przez młodzież i w założeniu ma pełnić ważną rolę edukacyjną. I tak się dzieje – mieszkańcy Bodzentyna chętnie wskazują drogę pod górę, do nowego pomnika.

Reklama

– Leśniczy Bolesław Bonikowski, który gościł Henryka Dobrzańskiego w Podgórzu, był moim wujkiem. Kiedy pisałam historię rodziny powstał pomysł wybudowania pomnika Majorowi i Hubalczykom, a tym samym upamiętnienia osób, które były gościnnie podejmowane w leśniczówce Podgórze przez leśniczego Bonikowskiego, zwanego „Duchem Puszczy” – mówi Maria Spława-Neyman, pomysłodawczyni budowy pomnika.

Obelisk pierwotnie miał stanąć przy głównym szlaku turystycznym na Łysicę nieopodal źródełka św. Franciszka w Świętej Katarzynie. Stąd niedaleko do Czarnego Lasu, gdzie stacjonowali żołnierze i ukochanego miejsca leśniczego Bolesława Bonikowskiego. Karkołomne i kilkuletnie (od 2012 r.) starania o pozwolenie, spełzły na niczym. – Zmieniliśmy zdanie, co do miejsca budowy pomnika, gdyż pierwotne usytuowanie utrudniało poważnie realizację zamierzenia z uwagi na konieczność rozebrania bramy wjazdowej do Parku przy drodze na Łysicę i nie było możliwości przewózki materiałów budowlanych – mówi Spława-Neyman. Pomógł samorząd Bodzentyna.

Reklama

Uroczyste przekazanie pomnika nastąpiło 29 kwietnia 2017 r. Poprzedziła go społeczna zbiórka pieniędzy, do czego Komitet Budowy Pomnika Hubalczyków – decydując, że pomnik zostanie ufundowany wyłącznie ze środków zebranych przez społeczeństwo – włączył szkoły i niektóre parafie. – Ten pomnik powstał dzięki zaangażowaniu księży proboszczów. Przeprowadziliśmy zbiórki pieniędzy pod kościołami kieleckimi: św. Wojciecha, św. Józefa na Szydłówku, Świętego Krzyża – informują organizatorzy. Łącznie podczas kwest zebrano ok. 4901 zł, pomogły też wpłaty indywidualne. Przy kościele św. Wojciecha kwestowała młodzież Zespołu Szkół Katolickich Diecezji Kieleckiej z wychowawcami, natomiast przy kościołach Świętego Krzyża i w parafii św. Józefa Robotnika – z Gimnazjum im. Majora Hubala na kieleckich Herbach. W kweście uczniowskiej pomagali wychowawcy i członkowie Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Narodowego w Kielcach, głównie Maria Spława-Neyman, Marian Obara, Jerzy Pabian, Henryka Gidek.

– Gdyby nie pomoc księży proboszczów z wymienionych wyżej kościołów kwesta nie mogłaby się odbyć. Księża na każdej Mszy św. zachęcali do ofiarności na ten cel. Ks. Jan Tusień – proboszcz u św. Wojciecha, pomógł nam bardzo swoim dobrym słowem i wielkim zaangażowaniem osobistym, umacniał nas w wierze, że damy radę zorganizować kolejne kwesty. Dziękujemy jemu, pozostałym księżom i wspaniałej młodzieży – mówią członkowie Komitetu Budowy Pomnika.

Patriota, olimpijczyk, żołnierz

Henryk Dobrzański – żołnierz Legionów Polskich, kawalerzysta, olimpijczyk, po kampanii 1939 r. dowódca Oddziału Wydzielonego WP, zorganizowanego na wzór regularnego wojska, ale stosującego taktykę partyzancką – urodził się w czerwcu 1897 r. w Jaśle. Przyszedł na świat w rodzinie ziemiańskiej, kultywującej tradycje patriotyczne.

„Był on potomkiem pułkownika Dobrzańskiego, adiutanta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jego pradziadek po linii matki, Hipolit Lubieniecki, był oficerem powstania listopadowego, a jego dziadek Włodzimierz Lubieniecki był jednym ze znanych uczestników powstania styczniowego” – pisał Zdzisław Świstak w książce „Legendy i fakty o Hubalu”.

Reklama

Od 1912 r. Dobrzański należał do Polskich Drużyn Strzeleckich, a od 1914 r. do Legionów (aby go przyjęto do Legionów zmienił datę urodzenia na 1896 r.). W 1918 r. wstąpił do Pułku Ułanów Wojska Polskiego. Jako dowódca plutonu, a później szwadronu, brał udział w walkach w obronie Lwowa. W okresie międzywojennym był członkiem polskiej reprezentacji jeździeckiej. W 1925 r. jego drużyna zdobyła w Nicei Puchar Narodów. Jako zawodnik rezerwowy reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie w 1928 r.

We wrześniu 1939 r. Dobrzański został zastępcą dowódcy rezerwowego 110. Pułku Ułanów Brygady Kawalerii „Wołkowysk” w Białymstoku. Po rozwiązaniu pułku wyruszył na czele grupy liczącej co najmniej kilkudziesięciu ułanów na odsiecz Warszawie.

Po kapitulacji stolicy przedostał się razem ze swymi żołnierzami na Kielecczyznę, gdzie na przełomie 1939 i 1940 r. utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego liczący ok. 320 żołnierzy. Wiosną 1940 r. Niemcy podjęli szeroko zakrojoną akcję likwidacji oddziału „Hubala”. O świcie 30 kwietnia 1940 r. oddział został otoczony w zagajniku w Anielinie k. Opoczna, gdzie odpoczywał po nocnym marszu. „Hubal” zginął zastrzelony z broni maszynowej.

Ppłk Wojciech Borzobohaty, szef sztabu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, odnosząc się po latach do historii oddziału mjr. Dobrzańskiego, podkreślał: „Należy pamiętać o tym, że działalność Hubala obok wymowy historycznej miała kapitalne znaczenie moralne i polityczne, które w pierwszym okresie wojny w znacznym stopniu przyczyniło się do otrząśnięcia się społeczeństwa z przygnębienia wywołanego klęską wrześniową, a legenda o hubalczykach odegrała poważną rolę w późniejszym masowym ruchu partyzanckim”. (W. Borzobohaty „Jodła. Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939-1945”).

2018-08-28 12:10

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Różaniec - chrześcijańska odpowiedź na zmęczenie świata [Felieton]

2025-10-02 00:29

Adobe Stock

Wśród wielu bolączek współczesnego człowieka jest zmęczenie, przepracowanie, zestresowanie. Człowiek poszukuje ciszy, sensu życia. Jest szeroka oferta dająca człowiekowi to czego szuka. Niektóre z nich tylko pozornie niosą pomoc, a mogą przy okazji siać duże spustoszenie w duszy człowieka. W tym całym poszukiwaniu człowieka dziś niestety przodują kursy mindfulness, aplikacje do medytacji, weekendowe wyjazdy z jogą. Bierze się to, co popularne, a pomija się fakt, że chrześcijaństwo od wieków ma swoją medytację, która nie tylko uspokaja, ale przemienia życie.

Przykre jest to, że wielu katolików nie jest świadoma tego, jak ta modlitwa potrafi działać piękne rzeczy w życiu człowieka. Tymczasem zamiast używać go w praktyce, chowa się go w szufladzie, pomija, lekceważy - tym narzędziem do modlitwy jest różaniec, który nie jest starą dewocją do odklepania, ale żywą modlitwą, w której bije serce Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: przed Bogiem zdamy sprawę z troski o bliźnich i świat stworzony

2025-10-01 17:47

[ TEMATY ]

Leon XIV

Monika Książek

„Bóg zapyta nas, czy pielęgnowaliśmy i dbaliśmy o świat, który stworzył (por. Rdz 2, 15), dla dobra wszystkich i przyszłych pokoleń, oraz czy troszczyliśmy się o naszych braci i siostry” - stwierdził Ojciec Święty podczas konferencji zorganizowanej w 10. rocznicę publikacji encykliki Laudato si’ w Centrum Mariapoli w Castel Gandolfo.

Zanim przejdę do kilku przygotowanych uwag, chciałbym podziękować dwojgu przedmówcom, [Arnoldowi Schwarzeneggerowi i Marinie Silva - brazylijska minister środowiska i zmian klimatycznych - przyp. KAI], ale chciałbym dodać, że jeśli rzeczywiście jest wśród nas dziś po południu bohater akcji, to są to wszyscy, którzy wspólnie pracują, aby coś zmienić.
CZYTAJ DALEJ

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się rusztowania na kościół

2025-10-02 09:19

[ TEMATY ]

Etiopia

Vatican Media

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się prowizorycznego rusztowania na kościół w Etiopii. Do tragedii doszło 1 października, w trakcie nabożeństwa, a informuje o niej francuski dziennik „La Croix”, powołując się na etiopskie media.

Do zawalenia się drewnianego rusztowania w kościele w miejscowości Arerti, ok. 70 km od stolicy Addis Abeby doszło w godzinach porannych, gdy liczna grupa wiernych znajdowała się w świątyni. Zginęło co najmniej 36 osób a 200 zostało rannych, jednak, jak podkreśla szef lokalnej policji Ahmed Gebeyehu, liczba ta może wzrosnąć. Zawalone rusztowanie, służące do prowadzenia prac wykończeniowych, skonstruowane było z grubych drewnianych pali.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję