Reklama

Kultura, czyli to, co po nas zostanie

Każde czasy pozostawiają po sobie nie tylko materialne szczątki, ale przede wszystkim umysłowość własnej epoki. Jak będzie z Polską drugiej dekady XXI wieku?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co po nas zostanie? To pytanie musimy zadawać sobie często i odpowiadać na nie z brutalną szczerością. Pozwala ono bowiem na oddzielenie spraw nieprzemijających od igraszek codzienności. Na pewno nikt nie będzie ciekawy tych jałowych i poplątanych sporów z codziennej polityki, śmiało możemy je wyrzucić od razu na śmietnik. Nie zostaną też, popularne dziś wśród specyficznej polskiej „elity”, antykatolickie i antynarodowe ekscesy. To wszystko jest piana, która dopiero jak opadnie, to pokaże, co nasza epoka, co nasze czasy kryły w sobie.

Nie pozostanie po nas mrówczy, acz szybko przemijający gazetowy pył. Nie pozostaną dzieła wybitnych publicystów, bo dalibóg w dzisiejszej Polsce takich należałoby ze świecą szukać. Kisielewscy i Wańkowicze nie rodzą się jednak na kamieniu. Ich ścieżką podążają jedynie Waldemar Łysiak i Stanisław Michalkiewicz – autorzy tyleż kontrowersyjni, co wybitni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W nas, Polakach, dygocze jednak zwykła ludzka natura. Raczej zatem nie oddajemy się rozważaniom o tym, co trwałego pozostawiamy. Dystans teraźniejszych spraw, pole widzenia ograniczone do codziennej walki o swoje nie pozwalają na daleko wybiegające refleksje. Jednak nie jesteśmy przecież pokoleniami pozbawionymi swoich ambicji. Mamy własną specyfikę i sposób odbierania świata. Czy to wszystko znalazło już swój precyzyjny opis, czy istnieje tworzywo, w którym odcisnęlibyśmy swój prawdziwy ślad? Co innego jesteśmy w stanie po sobie zostawić? Wytwory artystyczne opisujące nasz czas i nasze problemy. Mówiąc zatem najprościej, pozostanie po nas kultura... prawdziwa kultura, dająca świadectwo temu, co myślimy, do czego dążymy, czego się obawiamy.

W jakim stanie jest polska kultura dziś? Odpowiedź brzmi: w opłakanym. Jest chora na zależność od światowych mód, snobizm, płyciznę intelektualną i schlebianie politycznym konceptom. To kultura niewolników, którzy nie odważyli się jeszcze samodzielnie pomyśleć, kultura imitatorów, którzy – jak delfiny w oceanarium – wykonują różne, czasem nawet skomplikowane, ewolucje, aby zasłużyć na pochwałę i smakołyk wpadający do ust.

Reklama

Nasza dzisiejsza kultura choruje na kompleksy wobec świata, jest wtórna, nie odkrywa nowych dróg. Dzieje się tak dlatego, że główną rolę odgrywają w niej administracyjnie mianowani na twórców ludzie. Osoby pochodzące z odpowiednich warstw społeczeństwa. Ludzie swoiście naznaczeni punktami za pochodzenie. Nasza kultura ograniczona jest do schizofrenicznie ciasnego kręgu „wtajemniczonych”, którzy zazdrośnie strzegą swoich pozycji. Nie mają tu znaczenia talent i nowatorstwo. Nasza kultura zakażona jest marnym intelektualnie trockizmem, jest oderwana od autentycznych przeżyć i emocji Polaków, wreszcie nasza kultura choruje dziś na przesadę właściwą tym, którzy nie wierzą w swoje talenty i na siłę muszą wpisywać się w najmodniejsze – choć szybko przemijające – trendy.

No dobrze, na razie wychodzi z tego – posługująca się dość oczywistymi obserwacjami – jeremiada, nic więcej. Takie narzekanie nie jest w stanie zmienić niczego nawet na jotę, nie jest w stanie też niczego wybudować. Fakt, od czegoś jednak trzeba zacząć – ot, choćby i od tego, aby uświadomić świetnie czującym się dziś celebrytom, że to, co robią, stoi na naprawdę niskim poziomie. Nie ma bowiem dzieł słusznych czy niesłusznych. Są jedynie te dobre i cała reszta, która warta jest co najwyżej wzruszenia ramionami i miejsca na śmietniku.

Rządy „dobrej zmiany”, jeśli chcą się zapisać we wdzięcznej pamięci następnych pokoleń, muszą wreszcie zdać sobie sprawę z faktu, że nic jeszcze nie zrobiły na polu naszej narodowej kultury. Właściwie działania artystyczne to pole, na którym w najmniejszym nawet stopniu nie odcisnęły się zmiany zachodzące w innych wymiarach naszego życia. Jeśli tak już pozostanie, to z naszych czasów nie przetrwa nawet jedna ważna powieść, nawet jeden film, który opisywałby świat, w jakim żyliśmy. Jeśli z naszych czasów pozostanie jedynie ubogi intelektualnie, fatalny formalnie film „Smoleńsk”, to zaiste nie mamy czym się pysznić.

Reklama

Kilka lat temu nieżyjący już dziś prezes telewizji publicznej Andrzej Urbański rzucił pomysł stworzenia wielkiej nagrody kulturalnej „Opus”. To był jeden z najlepszych konceptów dekady. Niestety, nie został zrealizowany, a dziś niewielu nawet o nim pamięta. Należy zatem do niego powrócić. W dzisiejszej Polsce powinna zostać powołana do życia wielka nagroda literacka „Opus”! Zwycięzca co roku powinien dostawać nagrodę nie mniejszą niż sto tysięcy złotych. Dzieło, które zwycięży, musi być promowane przez wszystkie media publiczne (wszystkie anteny TVP i Polskiego Radia, PAP i portale oraz tygodniki związane z obozem patriotycznym). Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powinno stworzyć specjalny fundusz, który będzie służył promocji laureatów i ich dzieł, przekładom na obce języki etc. Z roku na rok powinna narastać prawdziwa kampania promocyjna darowana tym, którzy będą zwycięzcami jedynego w swoim rodzaju konkursu.

Dlaczego taką wagę przykładam do nagrody literackiej jako początku zmian w całej kulturze? Nie ma kultury bez opowieści – ba, nie ma świadectwa czasów bez prawdziwej i wartościowej artystycznie opowieści. Od opowieści, od literatury wszystko się zaczyna. Nie będzie dobrych filmów fabularnych, jeśli nie będzie wartościowej literatury.

Tymczasem dziś nadal na polskim rynku króluje – ustanowiona przez środowisko „Gazety Wyborczej” – nagroda „Nike”, którą otrzymują autorzy jak najdalsi od polskich tradycji, wrażliwości i wartości. Nagroda „Nike” wędruje do autorów antypolskich ekscesów, do mętnych wizjonerów, którym „GW” natychmiast przyznaje status celebrytów. Nie dość, że to środowisko wypacza gusty, to jeszcze promuje „dzieła” i autorów, którzy – w zamian – gotowi są napluć na swój własny kraj i jego wartości. „Nike” wędruje co roku do wszelkiej maści wyszydzaczy polskości i Polaków. Dzieła, które dzięki tej nagrodzie zdobywają rozgłos, z reguły są jedną wielką kpiną z Polski i ze wszystkiego, co Polakom jest drogie.

Reklama

Wielka nagroda literacka, zbudowana przez Ministerstwo Kultury i media publiczne oraz media obozu patriotycznego, musi być swoistym antidotum na nihilizm i wtórność nagrody „Nike”, musi być także skuteczną odtrutką na sposób myślenia o kulturze, który promują „GW” i TVN. Wokół tej nagrody należy zbudować instytucję niezwykle ważną: Polską Akademię Literatury – grono, które nie tylko będzie potrafiło utrzymać wysoki poziom artystyczny nagrody, ale także będzie dbało o jej prestiż i nagłośnienie. Gwarantuję, że po kilku latach konsekwentnych działań instytucji państwowych taka nagroda stanie się nie tylko doniosłym wydarzeniem, ale także będzie przynosiła prestiż nieporównywalny z żadnym innym krajowym wyróżnieniem.

Całe to moje rozważanie nie polega zatem jedynie na tym, aby opowiadać, jak jest źle i z jakim kryzysem przyszło nam się zmagać. To także konkretny plan przeciwdziałania zawłaszczaniu polskiej przestrzeni artystycznej przez antykulturę i to wszystko, co – politycznie i społecznie – jest z nią związane. Kultura nie jest dziedziną, która sama sobie radzi, bez świadomego mecenatu państwa nie powstaną współczesne dzieła na miarę „Lalki” Prusa czy nawet „Kolumbów” Bratnego. Nie pojawi się też cała gama świadectw naszej epoki, które będą szczerym głosem naszych pokoleń – ludzi, którzy tworzą dzisiejszą polską atmosferę.

2018-09-04 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu: apel o zapewnienie prawnej ochrony życia

2024-04-22 18:09

[ TEMATY ]

życie

Adobe.Stock

Apelujemy do parlamentarzystów RP o uwzględnienie takich zapisów prawnych, które zgodnie z obowiązującą Konstytucją RP zapewnią „każdemu człowiekowi prawną ochronę życia, a matkom spodziewającym się dziecka najwyższej jakości opiekę medyczną” - czytamy w przyjętej dziś przez aklamację uchwale Senatu Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.

W związku z toczącą się na forum Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej dyskusją w sprawie projektów prawnych, dotyczących zmiany warunków ochrony życia dzieci nienarodzonych oraz zdrowia ich matek członkowie Senatu PWT zwrócili się do ludzi dobrej woli „o wsparcie inicjatyw, które odwołując się do właściwie odczytanej natury ludzkiej oraz ponadczasowej instytucji prawa naturalnego, zagwarantują pełną ochronę życia każdego człowieka od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci”. Zwrócili przy tym uwagę „na konieczność poszanowania godności osobowej dzieci nienarodzonych, a także kobiet w ciąży znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej”.

CZYTAJ DALEJ

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Złoty jubileusz ks. kan. Stanisława Wójcika

2024-04-23 20:30

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

św. Wojciech

jubileusz kapłaństwa

ks. Stanisław Wójcik

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Tegoroczny odpust w wałbrzyskiej parafii świętego Wojciecha, był wyjątkową sposobnością do dziękczynienia za 50 lat kapłaństwa ks. kan. Stanisława Wójcika, proboszcza miejscowej wspólnoty w latach 2006-23.

Mszy świętej, w której uczestniczyli licznie kapłani, przyjaciele i parafianie, przewodniczył we wtorek 23 kwietnia sam jubilat, a homilię wygłosił biskup senior Ignacy Dec. Kaznodzieja zainspirowany czytaniami mszalnymi i życiem św. Wojciecha, podkreślił przesłanie wiary, cierpienia i świadectwa Chrystusowego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję