Szubienica
Reklama
Symbol krzyża znany jest od wieków, a jego dzieje sięgają starożytności. Odnajdziemy go m.in. w historii Egiptu, Skandynawii czy Ameryki. Zresztą nie zawsze był znakiem głębszego sensu, czasem stanowił
tylko swego rodzaju motyw zdobniczy. Dziś znamy co najmniej kilkanaście podstawowych rodzajów krzyża, a wśród nich szczególnie te kojarzące się z chrześcijaństwem: łaciński (z dłuższą pionową belką),
grecki (o jednakowych ramionach), w kształcie litery "T" (tau - wiązany ze św. Antonim), w kształcie cyfry rzymskiej "X" (nazywany krzyżem św. Andrzeja), maltański (rycerski) czy celtycki (z wpisanym
w środek kręgiem). W heraldyce rozróżnionych jest aż kilkaset rodzajów krzyży.
Krzyż jako szubienica pojawia się w dalekiej starożytności, wywodząc się ze Scytii i Asyrii. Jednakże, choć znany również Persom czy mieszkańcom Kartaginy, dziś kojarzy się z imperium rzymskim. To
bowiem narzędzie wykorzystywali Rzymianie do wykonywania kary śmierci na skazańcach niebędących obywatelami Imperium oraz na niewolnikach. Śmierć na krzyżu była nie tylko śmiercią haniebną, ale była też
niezwykle okrutna. Rozważając Mękę Pana Jezusa warto mieć na uwadze, jak rzeczywiście wielkie cierpienie było Jego udziałem: "Według powszechnego mniemania była to śmierć straszliwa. Ciało przytwierdzone
do krzyża tężało i drętwiało, rany się rozogniały, w płucach, głowie i sercu następowało przekrwienie; a całego człowieka ogarniała trwoga. Pożerające pragnienie paliło błonę śluzową. Całe ciało było
jedną boleścią. A najgorsze było to, że taka męka mogła trwać długo, zwłaszcza jeżeli skazany był człowiekiem o silnej konstytucji fizycznej" (Dzieje Chrystusa D. Rops).
Relikwia
Karę krzyżowania zniósł dopiero cesarz Konstantyn (IV w.). Stopniowo symbol krzyża stał się głównym znakiem chrześcijan, odgrywając przy tym znaczącą rolę kultyczną oraz wrastając na stałe w sztukę sakralną.
Jednym z kluczowych zdarzeń, które zaowocowały wzmożoną pobożnością, stawiającą w swoim centrum znak Męki Pańskiej i Odkupienia, było niewątpliwie odnalezienie w Jerozolimie drzewa krzyża, na skutek poszukiwań
z rozkazu cesarzowej Heleny (matki Konstantyna). To odkrycie na Kalwarii, odczytywane - nie tylko przez współczesnych - jako cud, dało początek trwającej do dziś praktyce oddawania czci relikwii Krzyża
Świętego. A w zasadzie relikwiom, gdyż odnaleziony - jak go określił sam cesarz Konstantyn - "święty dokument męki naszego Boga" został podzielony najpierw na trzy części (dla Rzymu, Jerozolimy i Konstantynopola),
a następnie na mniejsze części. Choć były to nierzadko małe fragmenty, wręcz drzazgi, wartość ich była nie do przecenienia. Przed taką relikwią kolana wiernych gięły się same...
W Polsce pierwsza relikwia Krzyża Świętego miała zostać przywieziona - jak chce tradycja - w średniowieczu i podarowana (pozostając tam do dziś) opactwu na Łysej Górze (Święty Krzyż). Przenieśmy się
jednak bliżej czasów nam współczesnych. Czytając PRL-owski dokument z 9 stycznia 1947 r., sygnowany przez Milicję Obywatelską, będący protokołem zdawczo-odbiorczym depozytu zawierającego "naczynia liturgiczne"
ze zrujnowanego kościoła pw. św. Mikołaja w Głogowie (zabrane do Wrocławia), na pozycji nr 6 znajdujemy zapis: "relikwiarz Krzyża Świętego z cząstkami Krzyża drzewa Chrystusowego z 11 kamieniami" (za:
ks. A. Walkowiak, Organy w kościołach regionu głogowskiego i dekanatu wschowskiego). Ta lakoniczna notatka staje się dziś - oprócz tego, że jest historycznym świadectwem losów kościelnej własności na
tych ziemiach - niezwykłym dowodem na rozwój i zasięg kultu relikwii Krzyża Świętego. Szkoda, że ani wspomniany relikwiarz, ani pozostałe wymienione w cytowanym dokumencie relikwiarze, naczynia i precjoza
wciąż nie powróciły do Głogowa...
Święte drzewo
Od chwili przyjęcia przez Polaków chrztu św. krzyż niejako wrósł w serca naszych przodków i ojczyźniany pejzaż. Przez całe stulecia ten święty znak identyfikował katolików, będąc przy tym największym
źródłem nadziei w trudnych okresach w dziejach narodu. Nie sięgając daleko w przeszłość, przypomnijmy sobie np. jaki był cel układania z kwiatów wielometrowych krzyży przy świątyniach w latach osiemdziesiątych
ubiegłego wieku? Prosty, piękny i czytelny symbol dla wszystkich, nawet dla komunistów... Był też krzyż - i zresztą jest do dziś - "znakiem sprzeciwu". Przykładów można by mnożyć i są powszechnie znane.
Jednym z najbardziej kuriozalnych jest bodajże sprawa szkockich piłkarzy, którym ostatnio zarzucono obrażanie (!) uczuć religijnych innowierców i naruszenie zasady pluralizmu światopoglądowego, gdyż przed
wejściem na murawę czynili znak krzyża...
Dla chrześcijan (w całym bogactwie treści) krzyż był, jest i pozostanie przede wszystkim znakiem zwycięstwa. Św. Josemaria Escriva stwierdza: "W czasie cierpienia i pokuty pamiętaj: Krzyż jest znakiem
Chrystusa Odkupiciela. Przestał być symbolem zła, stał się natomiast znakiem zwycięstwa. (...) Jest świętym drzewem, na którym triumfuje Jezus Chrystus (...) i na którym triumfujemy my, gdy przyjmujemy
z radością i otwartym sercem to, co On nam zsyła".
W czasach, gdy dla tak wielu znak krzyża - utożsamiany przecież jednoznacznie z chrześcijaństwem - stał się tylko swego rodzaju gadżetem (o choćby jako... kolczyk) czy przedmiotem profanacji, trzeba
dawać świadectwo wierności i szacunku krzyżowi. Zaczynając od tak podstawowego rozumienia znaku krzyża, jaki wiele lat temu przypomniał Romano Guardini: "Jest to najświętszy znak, jaki istnieje. Czyń
go w sposób właściwy: powoli, szeroko, z namysłem. Wówczas ogarnie on całą twą istotę, postać i duszę, twoje myśli i twą wolę, rozum i uczucie, pracę i wytchnienie; wszystko będzie przezeń utwierdzone,
określone i uświęcone mocą Chrystusa, w imię Boga w Trójcy Jedynego".
Pomóż w rozwoju naszego portalu