Nie interesuję się polityką, jeśli nie muszę, a już na pewno polityką lokalną. Trudno się jednak lokalną polityką nie zainteresować, gdy co raz lokalna prasa pisze o skandalach z polityczno-gospodarczych
sfer Zielonej Góry. A wszystkie skandale dotyczą, niestety, władzy minionej, która rządziła Zieloną Górą do jesieni. Wystarczy wspomnieć tylko hasłowo: Centrum Biznesu, Palmiarnia i odkryte niedawno długi
(np. PEDiZ-u); podejrzane inwestycje związane z planowaną budową Aquareny czy też obiecanki cacanki dotyczące tego, co miało powstać przy ul. Dąbrówki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pierwszym zadaniem
nowego prezydenta miasta (a właściwie: nowej prezydent miasta) jest sprzątanie po tych, co odeszli.
Pewno lokalni politycy i ludzie (Centrum) biznesu chcieli bardzo dostosować się do poziomu ogólnopolskiego i też jakieś afery utkać. Karierę robią dzisiaj słowa "mataczyć" czy też "czarzaścić". Czołowi
politycy lewicy bardzo chcą, by ich ugrupowanie postrzegane było jako uczciwe i dzisiaj od jakiegokolwiek mataczenia szybko się odżegnują. Ale odżegnać się od mataczenia a przestać mataczyć to nie to
samo. Może to jest jakaś skaza lewicowości, że dobrem wspólnym zarządza się jak prywatnym folwarkiem? Może po prostu lewica inaczej nie umie? Bo gdyby tak było, to przecież dyskwalifikowałoby to ją na
amen. Jak zaufać komuś, za kim zawsze stoi ktoś inny, realizowane są czyjeś interesy. Trzeba chyba więc wskrzesić dobrze znane pytania z przeszłości: Kto za tym stoi i komu to służy?
By jednak było jeszcze bardziej groteskowo, ta sama lewica kreuje się na strażniczkę porządku, ustroju i moralności. Jeden z czołowych polityków lewicy stwierdza, że partia - podobno - czuje się tłamszona
przez Kościół, a jego lokalny kolega z Zielonej Góry sprzeciwia się sprzedaży ziemi Kościołowi, bo ten jest w jego mniemaniu "nierzetelnym inwestorem". Mając na względzie to, jak w Zielonej Górze wyglądały
inwestycje za poprzedniej prezydentury, rozumiem, że mamy różne pojęcia rzetelności.
Lewica ma wyraźne trudności i nie bardzo wie, co z sobą zrobić, w którą stronę pójść. Rozczarowanie jej rządami jest coraz większe. Szuka jakiejś formy konsolidacji i zjednoczenia. Poszukuje nowej
tożsamości. Wielu chyba tęskni za czasami, gdy głównym zrębem tożsamości lewicy była antykościelność, na której udało jej się przez lata popłynąć. Niektórzy próbują tego trupa antykościelności reanimować.
Mumia powraca. Owszem, da się nią trochę ludzi postraszyć, ale nic więcej. Z tego nie da się już wskrzesić wszechwładnego faraona. Więc może lepiej tej mumii nie ruszać? Niech odpoczywa sobie w pokoju.
Wskrzeszanie bowiem trupów ma to do siebie, że najbardziej szkodzi samym wskrzeszającym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu