Reklama

Wiadomości

Polska wysycha

Brak opadów doskwiera nam od roku. Już jest bardzo sucho, a jeśli nic się nie zmieni, czeka nas najgorsza susza w historii Polski. Zmiany klimatu i złe gospodarowanie zasobami wody, które mamy, mogą doprowadzić do tragedii.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Susza na terenie Polski zazwyczaj dotyczyła miesięcy letnich, kiedy robiło się bardzo ciepło, padało mało deszczu i gleba przesychała na tyle, że trzeba ją było nawadniać. Odpowiednie władze zarządzały okresowy zakaz wstępu do lasu w obawie o możliwość zaprószenia ognia. Wszystko to znamy i pamiętamy z przeszłości. Ze względu na to, że zjawiska związane z niedoborem wody i coraz niższym jej poziomem zarówno w rzekach, jak i zbiornikach podziemnych postępują bardzo powoli, trudno określić, kiedy susza miała swój początek i kiedy nastąpi jej koniec. Co spowodowało, że już od początku kwietnia br. mówimy o niedoborach wody, jakich do tej pory nie notowaliśmy? Jak to możliwe, że wczesna wiosna, która kojarzy się raczej ze zmienną, deszczową i śnieżną pogodą, przyniosła nam niepokój związany z brakiem wody w rolnictwie, suchymi jak pieprz lasami i łąkami oraz możliwością niedoborów wody w studniach i ujęciach głębinowych?

Rodzaje suszy

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej dzieli suszę na kilka rodzajów. Rozróżniamy m.in. suszę meteorologiczną, która charakteryzuje się niedoborem opadów i dużym parowaniem spowodowanym wysoką temperaturą powietrza. Mieliśmy z nią do czynienia często, właściwie co roku. Jeśli opady po najdalej kilku tygodniach powrócą, nie powoduje ona większych strat. Gorzej, kiedy opadów nie ma długo lub są one bardzo skąpe, a zimy przynoszą mało śniegu i nie ma wody, która wczesną wiosną wsiąka w ziemię – wówczas może dojść do sytuacji, w której brakuje wilgoci potrzebnej do wzrostu roślin i prace w rolnictwie nie mogą przebiegać normalnie. Gleba zostaje przesuszona do znacznej głębokości i jedynym sposobem na uratowanie plonów jest nawadnianie. Bardzo podraża to proces wzrostu roślin i zmusza rolników do dodatkowych nakładów zarówno na potrzebną wodę, jak i na wynagrodzenie pracowników. Zwykle jednak jesienią lub zimą niedobory wilgoci w glebie ulegały zmniejszeniu i sytuacja tzw. suszy glebowej zdarzała się raz na kilka lub kilkanaście lat. Niestety, przynajmniej od dekady zimy przynoszą coraz mniej opadów śniegu, a w ciągu ostatnich kliku lat na większości terenów Polski nie widziano go prawie w ogóle. W tym czasie nie ma także opadów deszczu, a temperatury powietrza wynoszące w styczniu nawet 20°C powodują dodatkowe parowanie. Brakuje wody, która przesiąkałaby przez glebę i spływała do podziemnych zbiorników. Nie ma zatem czym zasilać źródeł, strumieni i rzek. Zaczyna brakować wody w studniach, trzeba ją wydobywać z bardzo dużych głębokości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Susza hydrologiczna, bo taki stan mamy obecnie w Polsce, to prawdziwa klęska, która podnosi koszty produkcji rolniczej i zagraża zaopatrzeniu ludności w wodę. Proces odbudowy zasobów wód podziemnych jest bardzo powolny, potrzeba kilku lat, aby deszczówka znalazła się w podziemnym zbiorniku, powoli przenikając przez kolejne warstwy gleby i skał. Trudno liczyć na to, że nagle będziemy mieć śnieżne zimy i lata wilgotne na tyle, że odbudujemy zasoby. Będzie raczej odwrotnie – ciągłe ocieplanie klimatu i zmiany w przyrodzie zachodzące na naszych oczach każą przypuszczać, że sami musimy zadbać o to, aby jak najmniej opadów po prostu spływało do morza. Musimy zrobić wszystko, aby zatrzymać wodę i pozwolić jej powoli przesączyć się do podziemnych zbiorników lub magazynować ją na powierzchni i wykorzystywać w rolnictwie, leśnictwie i innych gałęziach gospodarki.

Jak magazynować wodę?

Każdy Polak może sam zacząć dbać o mniejsze zużycie wody, gromadząc deszczówkę i oszczędzając wodę wodociągową i głębinową. Opłaca się to nie tylko środowisku i zasobom wodnym kraju, ale także oszczędzającym. Każda ilość wody opadowej zatrzymana przed spłynięciem do kanalizacji to zaoszczędzone pieniądze, których nie wydamy na wodę wodociągową. Możemy zbierać deszczówkę z dachów, odprowadzając ją rynnami do zbiorników zakopanych lub ustawionych obok domów. Jeśli nie mamy już gdzie zbierać wody, możemy ją przekierować do studni chłonnej, czyli głęboko do gruntu, skąd będzie mogła przesiąkać dalej, omijając kanalizację i chroniąc ją przed szybkim spłynięciem.

Reklama

Idea małej retencji polega na tym, aby zatrzymać wodę deszczową w miejscu, gdzie spadła. Bardzo popularne trawniki, spotykane właściwie przed każdym domem, na każdym osiedlu i w parkach, nie zatrzymają, niestety, dużo wody. Znacznie bardziej wydajne pod tym względem są różnorodne systemy, np. łąki składające się z różnych rodzajów traw i wielu gatunków kwiatów oraz innych roślin. Nie tylko magazynują dużo więcej wody niż zwykły trawnik, ale także zwiększają liczbę gatunków owadów i innych drobnych zwierząt. Kiedy pojawi się odpowiednie pożywienie, na pobliskich drzewach zaczną gniazdować ptaki. Dobrze zaopatrzony w wodę kawałek ziemi, choćby przydomowy ogród, zaczyna tętnić życiem. Oznacza to, że przywróciliśmy równowagę biologiczną na tym naszym kawałeczku ziemi.

Jeśli chcemy zatrzymywać więcej wody w pobliżu, musimy odrzucić zamiłowanie do strzyżenia trawników co 2 tygodnie. Są to, oczywiście, działania drobne, ale bardzo ważne. Na obszarach rolniczych już od pewnego czasu odchodzi się od wielkich połaci uprawnych – dzieli się pola na mniejsze i rozdziela je drzewami, zaroślami, krzewami; tworzy się oczka wodne i stosuje meliorację, która odprowadza wodę w czasie jej nadmiaru i zatrzymuje w czasie niedoboru. Istotną sprawą jest budowa mniejszych i większych zbiorników zatrzymujących wodę pochodzącą z melioracji. Ostatecznie deszczówka „niezagospodarowana” trafia do rzek i spływa do morza; możemy jednak powstrzymać tempo tego spływu, tak aby jak największa jej część zasiliła wody podziemne. Po pierwsze – należy zaprzestać regulacji rzek, ich prostowania i betonowania nabrzeży. Po drugie – tam, gdzie jest to możliwe, należy zmuszać rzeki do meandrowania i zmniejszać tempo przepływu wody.

Reklama

Skąd wziąć fundusze?

Wszystkie te działania kosztują. Zrobienie zbiornika na wodę opadową obok domu, budowa oczka retencyjnego, dużego zbiornika czy zmuszenie rzeki do spowolnienia przepływu to koszty często przekraczające możliwości właściciela domu, zarządu gminy czy urzędu marszałkowskiego. Najpierw należy sobie jednak uświadomić rzecz niezmiernie ważną: każdy litr wody, który po betonowych chodnikach, przez systemy kanalizacyjne, ucieknie nam z pola widzenia, którego nie zagospodarujemy, to strata. To realna strata pieniędzy, które będziemy musieli wydać na wodę wodociągową, na coraz droższe produkty rolnicze, na walkę z pożarami.

W tym roku mieliśmy już doniesienia z województwa lubelskiego o silnym wietrze tworzącym zamiecie pyłowe. Tuż po Świętach Wielkanocnych media obiegły zdjęcia zrobione w powiecie bialskim, pokazujące rzeczywistość jak z filmów o burzach piaskowych na pustyniach. Tysiące ton wyschniętej na wiór gleby unoszone było przez huraganowe podmuchy wiatru. Ta gleba nie wróci już na swoje miejsce. Jej tworzenie trwało tysiące lat, a susza w bardzo krótkim czasie doprowadziła do jej zniszczenia.

Prognozy dla terenu Polski, jeśli chodzi o pustynnienie dużych obszarów, są bardzo złe. Powołano państwową instytucję Wody Polskie, której zadaniami są zarządzanie krajowymi zasobami wodnymi i urządzeniami hydrotechnicznymi oraz planowanie działań melioracyjnych. Niedawno ogłoszono plan finansowania ponad 600 zadań inwestycyjnych z zakresu retencji, a jego realizacja ma się przyczynić do zwiększenia możliwości retencyjnych kraju o 1%!

W związku z realnym zagrożeniem poważnymi niedoborami wody w Polsce ruszył program „Stop suszy!” z wieloletnim planem inwestycyjnym. Lepiej późno niż wcale, dlatego warto zaglądać na strony Wód Polskich (https://wody.gov.pl/) i dowiedzieć się więcej o programach wspieranych przez tę instytucję. Zachęcam również do zainteresowania się sprawami małej retencji w urzędach gmin i miast. Zdarza się, że pojawiają się programy pomagające w finansowaniu urządzeń zatrzymujących wodę na własnych posesjach. Warto także wymuszać na rządzących zainteresowanie się tymi tematami – dla dobra nas wszystkich.?>>n

2020-05-05 14:32

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bardzo niski stan wody w Wiśle praktycznie na całym jej odcinku

Aktualnie stan wody w Wiśle jest bardzo niski praktycznie na całym jej odcinku – powiedział PAP rzecznik IMGW-PIB, hydrolog Grzegorz Walijewski. W stacji pomiarowej Warszawa-Bulwary poziom Wisły wynosi obecnie 59 cm i w najbliższych dniach będzie wciąż spadać. "W piątek osiągnie ok. 50 cm" – dodał Walijewski.

Hydrolog IMGW-PIB wyjaśnił w rozmowie z PAP, że Wisła znajduje się teraz w tzw. strefie wody niskiej. Jak dodał, stan wody opada od ponad miesiąca i w najbliższej perspektywie cały czas będzie opadał.

CZYTAJ DALEJ

Ostatnie pożegnanie ks. Jana Kurconia

2024-04-18 17:04

Ks. Paweł Jędrzejski

Grób księdza Jana Kurconia

Grób księdza Jana Kurconia

Przeczów: W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się ceremonia pogrzebowa ks. Jana Kurconia. W ostatniej ziemskiej drodze zmarłemu kapłanowi towarzyszyło 35 kapłanów, delegacje OSP, a także reprezentanci kół łowieckich oraz wierni parafii.

Eucharystii pogrzebowej przewodniczył ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny metropolity wrocławskiego. We wstępie zaznaczył, że każdy człowiek posiada swoją historię życia i taką też miał zmarły ks. Jan Kurcoń, a ponieważ posługiwał i mieszkał przez wiele lat pośród wiernych w Przeczowie, to każdy miał jakąś część swojego życia związaną z historią życia ks. Kurconia. Homilię wygłosił ks. Piotr Oleksy, obecny proboszcz przeczowskiej parafii. Zaznaczył, że uroczystość pogrzebowa jest przejściem do życia wiecznego. Podkreślił też, że dom ks. Jana był zawsze otwarty dla ludzi, chętnie ich gościł, słuchał, interesował się ich życiem i dbał o życie sakramentalne parafian. - Dziś ks. Jan niesie nam przesłanie: “Obyś nigdy nie zgubił Jezusa - mówił ks. Oleksy, podkreślając, że zmarły kapłan był miłośnikiem przyrody, kochał las i dostrzegał obecność Boga w przyrodzie.

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję