Reklama

Niedziela Podlaska

Boży snycerz znad Buga

Lucjan Boruta to człowiek, który nie tylko wpisał się na trwałe w dzieje Drohiczyna, ale stał się jego „cząstką”. 21 maja br. minęła 30. rocznica jego śmierci.

Niedziela podlaska 21/2020, str. I

[ TEMATY ]

wystawa

Drohiczyn

muzeum

Muzeum Diecezjalne

Ks. Zenon Czumaj

Nowa ekspozycja Lucjana Boruty w Muzeum Diecezjalnym w Drohiczynie

Nowa ekspozycja Lucjana Boruty w Muzeum Diecezjalnym w Drohiczynie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się 6 sierpnia 1929 r. w Drażniewie – wiosce, położonej na lewym brzegu Buga, w parafii Rusków. Ojciec był sołtysem i krawcem. Matka nawet nie potrafiła pisać i czytać, ale przekazała synowi to, co najważniejsze – wychowanie w głębokiej wierze w Boga.

Życie

Z zawodu podobnie jak ojciec był krawcem, potem pracował jako drwal, a wreszcie zakrystianin. Upadek z dużej wysokości sprawił, że w wieku 37 lat stał się kaleką. Jednak nie uważał tego za tragedię, a datę tego zdarzenia – 23 maja 1966 r. – nazwał najważniejszym dniem w swoim życiu. Odtąd miał czas na rzeźbienie. Spod jego rąk wyszło ponad 300 dzieł. Znajdują się w domach prywatnych, w miejscach publicznych, w kościołach. Największe – około 2,5 m wysokości – są na Kalwarii w sanktuarium w Krasnobrodzie k. Zamościa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najważniejszym punktem dnia była dla niego Msza św. – moment, gdy wierzący człowiek ma możliwość już na ziemi dotknąć wieczności. A poza tym: lektura Pisma św. i literatury duchowej oraz modlitwa. Dla niego modlitwą było sprzątanie, gotowanie, rozmowa z drugim człowiekiem i struganie, a w ostatnich latach życia także poezja.

Reklama

O tym, że pisze wiersze, początkowo wiedziało niewiele osób. Zaczął tworzyć niespełna pięć lat przed śmiercią. W rozwoju warsztatu poetyckiego pomagały mu Barbara Mioduszewska z Drohiczyna i znana publicystka Barbara Wachowicz. Znalazł się również w siedleckiej Grupie Poetyckiej KANON.

Zmarł 21 maja 1990 r. w szpitalu w Białymstoku. Zgodnie z jego wolą pochowano go na drohiczyńskim cmentarzu, na który patrzył z okna swego ostatniego mieszkania, stwierdzając: „Piękny widok…”.

Ponad 300 rzeźb wyszło spod ręki Lucjana Boruty.

Podziel się cytatem

Pamięć i dziedzictwo

Po śmierci poety, staraniem wspomnianych pań oraz ks. inf. Eugeniusza Borowskiego, spowiednika Boruty, ukazały się dwa tomiki jego poezji (1994 r. i 1997 r.). W 2015 r. Muzeum Diecezjalne w Drohiczynie, chcąc uczcić 25. rocznicę śmierci poety, wydało trzeci tomik pt. „Nadbużański Psałterz”, zawierający wszystkie utwory – także te, dotychczas pozostające w rękopisie (razem 150). Książeczka od pięciu lat rozchodzi się jak „świeże bułeczki”. W przyszłości planowane jest wydanie jego duchowych rozważań. Z kolei Miejski Ośrodek Kultury zbiera wspomnienia tych, którzy mieli okazję spotkać się z tym niezwykłym człowiekiem.

Rzeźby Lucjana Boruty w Drohiczynie są w miejscach publicznych (m.in. w miejscowym Muzeum Regionalnym) i w wielu domach prywatnych. W drohiczyńskim Muzeum Diecezjalnym niemal od jego powstania istniała ekspozycja poświęcona tej niezwykłej postaci – najpierw gablota, a od 2012 r. własna nieduża salka. W 30. rocznicę śmierci pan Lucjan otrzymał nową, przestronniejszą „kawalerkę”, z widokiem na kościół pofranciszkański, gdzie niegdyś pracował. Oprócz rzeźb można zobaczyć m.in. rękopisy jego wierszy, dziennik duchowy, fotografie czy ostatnią kartkę różańcową (należał do Żywego Różańca). Są tu również pochodzące z jego pracowni kawałki drewna, których nie zdążył przemienić w rzeźby. Dzisiaj możemy się tylko domyślać, co w nich widział oczyma artysty, którym był nie dla siebie, a dla Boga i drugiego człowieka.

2020-05-20 11:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Złoty jubileusz kapłaństwa bp. Antoniego Dydycza w Drohiczynie

13 czerwca diecezja drohiczyńska świętowała złoty jubileusz 50-lecia kapłaństwa swego pasterza bp. Antoniego Pacyfika Dydycza. Głównym punktem uroczystości była Eucharystia jubileuszowa, celebrowana przez Jubilata w katedrze drohiczyńskiej w dniu jego patrona św. Antoniego

Przybyli na nią biskupi z Polski oraz z Białorusi, Litwy i Włoch, księża i członkowie zgromadzeń zakonnych z różnych stron świata, duchowieństwo prawosławne, duża grupa parlamentarzystów, delegacje władz wojewódzkich, samorządowych różnych szczebli, przedstawiciele wielu organizacji, stowarzyszeń oraz liczni diecezjanie i goście. Metropolita białostocki abp Edward Ozorowski odczytał obszerny list skierowany do Jubilata przez papieża Franciszka. Podkreślił w nim wielką osobowość i zaangażowanie duszpasterskie bp. Antoniego Dydycza w różnych okresach życia i na różnorodnych płaszczyznach w Kościele powszechnym i partykularnym. Ojciec Święty podkreślił też w swym przesłaniu, że życie bp. Dydycza ukazuje w pełni tytuł jego książki: „Trzy miłości: Kościół - Ojczyzna - Rodzina”, jako znaki życiowej i duchowej troski. Nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore w swym przemówieniu podziękował Bogu za dar kapłaństwa, wierność powołaniu i bogactwo duchowe, które dokonało się przez 50 lat w życiu kapłańskim Jubilata. Jubileusz, podkreślił, stanowi okazję do ukazania piękna życia zakonnego i kapłańskiego oraz zachętę do wspaniałomyślnej odpowiedzi młodych ludzi na głos powołania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję