Słowa nowego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta: „Spieszcie się państwo zadawać pytania z TVP Info, bo niewiele tygodni zostało”, zabrzmiały złowieszczo. Gdyby to z ust obecnego prezydenta RP padły słowa: „Spieszcie się państwo zadawać pytania z... – można tu wstawić dowolną, sprzyjającą opozycji redakcję telewizyjną, radiową, prasową lub portal internetowy – bo niewiele tygodni zostało”, wybuchłby skandal na skalę europejską, a nawet światową. Uruchomiono by narrację o zagrożonej wolności słowa i groźbach wobec niezależnych dziennikarzy.
Owszem, media publiczne w Polsce preferują punkt widzenia rządzących, może czasami czynią to zbyt nachalnie, nieomalże „łopatologicznie”, jakby ignorując inteligencję odbiorcy. Ale po pierwsze – nie łudźmy się, że media publiczne w innych krajach, w tym w krajach stawianej za wzór Europy Zachodniej, robią coś innego. Po drugie – media publiczne stanowią obecnie przeciwwagę dla mediów komercyjnych, w wielu przypadkach uprzywilejowanych od samego początku transformacji ustrojowej w Polsce, a przez to „zblatowanych” z establishmentem III RP. W interesie społecznym jest, by odbiorca miał szansę czerpać przekaz medialny z różnych źródeł. Po trzecie – obiektywizm mediów jest dzisiaj mitem, ale obiektywizm mediów komercyjnych, tworzonych na polski rynek za pieniądze niemieckie, francuskie, szwajcarskie, amerykańskie czy jeszcze inne, jest czystą abstrakcją.
Jedno wydaje się oczywiste: grożenie dziennikarzom mediów publicznych to ze strony kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta raczej falstart niż nowy start kampanii wyborczej. Zwłaszcza że miał tylko odpowiedzieć na (za trudne?) pytania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu