Reklama

Wiadomości

Polska Miedź ma miasto większe od Warszawy

Z Marcinem Chludzińskim – prezesem KGHM Polska Miedź – rozmawiają ks. Jarosław Grabowski i Artur Stelmasiak.

Niedziela Ogólnopolska 24/2020, str. 26-28

[ TEMATY ]

wywiad

Orlen

Artur Stelmasiak/Niedziela

Bez pracowników KGHM po prostu nie ma tej firmy – podkreśla Marcin Chludziński

Bez pracowników KGHM po prostu nie ma tej firmy – podkreśla Marcin Chludziński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur Stelmasiak: KGHM Polska Miedź jest firmą globalną, bo przecież wydobywa surowce w Polsce, w Chile, ma inwestycje w Kanadzie, a swoje produkty sprzedaje np. w Chinach. Jak pandemia wpływa na tę globalną układankę?

Marcin Chludziński: Przez cały okres zagrożenia epidemiologicznego zakłady wchodzące w skład naszej grupy pracowały normalnie. Oczywiście, tam, gdzie było to możliwe, dopuszczaliśmy pracę zdalną, ale to dotyczyło tylko części pracowników zatrudnionych w centrali. Nasi pracownicy: górnicy, hutnicy i inni pracowali na 100%, za co otrzymują uczciwe wynagrodzenie. Tu nic się nie zmieniło. My natomiast uruchamialiśmy wszystkie dostępne środki, by zwiększyć bezpieczeństwo i zmniejszyć ryzyko zakażeń koronawirusem do minimum.

Jak to zrobiliście?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zastosowaliśmy środki do odkażania, maski oraz kamery termowizyjne, dzięki którym sprawdzamy temperaturę ciała wchodzących pracowników. Ale chyba najważniejsze było ciągłe apelowanie do ludzkiej odpowiedzialności, by nie przychodzić do pracy, jeśli miało się kontakt z kimś z grupy ryzyka albo w przypadku złego samopoczucia. Pracuje u nas ponad 30 tys. ludzi i mieliśmy pojedyncze przypadki koronawirusa, ale nie doszło do masowych zakażeń. To była dla nas wojna o każdy dzień pracy, ale dzięki odpowiedzialności pracowników w I kwartale bieżącego roku utrzymaliśmy produkcję na zakładanych stabilnych poziomach.

A jak zachowywały się rynki zbytu na świecie?

Ceny miedzi są ustalane na giełdzie w Londynie, a jeśli są zawirowania w świecie finansowym i gospodarczym, to te ceny spadają na naszą niekorzyść. Na to nie mamy wpływu, ale cieszymy się, że cały czas mieliśmy i mamy rynek zbytu. Nawet jeśli były trudności w niektórych miejscach na świecie, to inni zaczęli robić zapasy miedzi, by zabezpieczyć swoją produkcję. Również w KGHM zaczęliśmy bardziej dbać o łańcuchy dostaw i dywersyfikować odbiorców.

Pandemia jest testem dla świata, ale geopolityczne zawirowania też są ważne. Coraz częściej mówi się o tym, że Chiny zostaną zablokowane przez USA. KGHM sprzedaje ok. 30% swojej miedzi do Państwa Środka. Czy poradzicie sobie bez tego rynku?

To jest geopolityka, na którą wpływu nie mamy, ale zakładamy w swojej strategii rozwoju, że świat będzie się coraz bardziej dynamicznie zmieniał. Wojny handlowe były już w 2019 r. i dlatego wcześniej staraliśmy się tak planować biznes, by mieć różne rynki zbytu. W ten sposób budujemy odporność firmy na kryzysy oraz geopolityczne napięcia.

KGHM zna chiński rynek i pewnie dlatego w czasie pandemii zaczął sprowadzać sprzęt medyczny. Dlaczego teraz jesteście za tę pomoc dla Polaków tak krytykowani?

Nasze działania były odpowiedzią na duże niedobory środków ochrony osobistej oraz sprzętu medycznego w Polsce. W czasie gdy pandemia COVID-19 szalała na świecie, staraliśmy się sprowadzić jak najwięcej masek, kombinezonów, gogli i respiratorów. Wtedy gdy na świecie toczyła się bitwa o sprzęt medyczny, jedynym rozwiązaniem było nasze skuteczne działanie. I to właśnie robiliśmy. Media opozycyjne dużo pisały o pewnych niedociągnięciach, ale przy tej skali pomocy są to tak naprawdę kwestie marginalne.

Nie mieliście przecież ze sobą w Chinach laboratorium, by sprawdzić te „słynne” maseczki. Jedyne, co można było zrobić, to weryfikować dokumenty.

Czasy były ekstremalnie trudne. Trzeba było znaleźć to, co jeszcze jest możliwe do znalezienia, i sprowadzić najszybciej jak się da do Polski. Jeśli teraz się okazuje, że jakieś partie tych materiałów są wadliwe, to dochodzimy swoich praw. Jest przy tym duża sensacja, ale my to traktujemy jako normalną sytuację handlową. Przy takich gigantycznych ilościach często się trafia jakiś wadliwy towar. W dużym biznesie to dosyć częste.

Ks. Jarosław Grabowski: We wprowadzeniu do raportu zintegrowanego KGHM, w którym Pan Prezes pisze o wyzwaniach, jako jedno z nich jest wymieniona polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Jakim obciążeniem dla KGHM jest europejski Zielony Ład?

To pytanie, na ile możemy wpłynąć na politykę UE i projekt Zielonego Ładu. Staramy się rozmawiać na poziomie Komisji Europejskiej, poszczególnych grup i z naszymi polskimi europosłami. Tłumaczymy, że pewne regulacje powinny być wprowadzane wolniej i mniej radykalnie, bo nie są dobre dla całej transformacji energetycznej. Razem z niemiecką i szwedzką branżą miedziową wyjaśniamy problem w różnych gremiach UE.

Co konkretnie tłumaczycie?

Mówimy, że polityka europejska i polityka prowadzona przez KGHM mają wspólne cele, bo bez miedzi nie jest możliwa transformacja energetyczna. Przecież najważniejszym surowcem przy budowie farm wiatrowych jest właśnie miedź, a przy produkcji ogniw fotowoltaicznych – miedź i srebro. Bez miedzi nie będzie też elektromobilności.

Czyli – UE namawia do budowy np. farm wiatrowych i jednocześnie opodatkowuje ich produkcję.

Ale zaczyna się przebijać myślenie, że takie surowce jak miedź i srebro są nam do transformacji energetycznej niezbędne, a przemysł związany z produkcją miedzi jest odpowiedzialny jedynie za 0,4 emisji CO2 w Europie. Nadmierne obciążenia tej części przemysłu sprawią, że transformacja energetyczna będzie o wiele trudniejsza.

KGHM jest spółką akcyjną, a więc rozliczana jest głównie z zysku. Zacytuję fragment encykliki społecznej św. Jana Pawła II Centesimus annus: „Kościół uznaje pozytywną rolę zysku jako wskaźnika dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa (...). Jednakże zysk nie jest jedynym wskaźnikiem (...), jedynym regulatorem życia przedsiębiorstwa; obok niego należy brać pod uwagę czynniki ludzkie i moralne (...)” (n. 35). To przecież ludzie stanowią najcenniejszy majątek przedsiębiorstwa. Czy ten aspekt ludzki, moralny jest zależny od hierarchii wartości Prezesa KGHM?

Reklama

Staram się na co dzień słuchać ludzi, którzy są w tej firmie, bo oni mają wiedzę i doświadczenie. Jeżdżę do oddziałów, spotykam się z pracownikami, słucham ich i z nimi rozmawiam. Bardzo ważne jest dla mnie, by ludzie czuli się w pracy bezpiecznie, by wiedzieli, że za dobrą pracę w tej firmie spotka ich dobre wynagrodzenie, bo czynnik finansowy także jest jednym z wymiarów podmiotowego traktowania pracowników. Wprowadziliśmy w KGHM program wsparcia rodzin i kompetencji rodzicielskich. Każdy pracownik naszej firmy dostaje pakiet na start, gdy rodzi mu się dziecko, a w ramach programu „Godziny dla Rodziny” dajemy pracownikom możliwość wyjścia o 2 godziny wcześniej z pracy pod warunkiem, że np. zabiorą swoje dzieci na spacer. Prowadzimy też kursy podnoszące kompetencje rodzicielskie dla ojców, a także badania w szkołach, gdzie uczą się dzieci pracowników KGHM. Chcemy, by rodzice – podobnie jak samorządy – wiedzieli, jakie ich dzieci mają potrzeby, byśmy mogli wspólnie się nad nimi pochylić.

Jaka jest hierarchia wartości Prezesa KGHM? Proszę wymienić trzy najważniejsze wartości.

Bóg, rodzina i wspólnota, czyli rodacy i kraj, w którym żyjemy. Jestem dość tradycyjny w swojej wizji postrzegania rzeczywistości i myślę, że te wartości mają przełożenie na to, w jaki sposób układam relacje w biznesie. Z wiarą nie trzeba się obnosić, ale ona powinna przenikać sposób funkcjonowania na co dzień. Jeżeli mamy wizję świata, w której człowiek jest bardzo ważny, to także odpowiedzialność za wspólny biznes staje się bardziej podmiotowa. Ja jako prezes jestem przede wszystkim dla tych ludzi, którzy ciężko pracują w niebezpiecznych warunkach. Wiem doskonale, że bez pracowników KGHM po prostu nie ma tej firmy.

A.S.: Planujemy elektromobilność i transformację energetyczną, w których miedź jest niezbędna. Czy wobec tego popyt na miedź i jej ceny będą rosnąć?

Wszystkie analizy mówią, że konsumpcja miedzi wzrośnie o 30%. Chodzi przecież nie tylko o nowe technologie, ale też o budownictwo i np. wymianę sieci trakcyjnych. Jeżeli popyt rośnie, to i ceny powinny iść do góry.

Czyli KGHM jest Polsce i światu potrzebny?

Jesteśmy i będziemy potrzebni. Robimy wszystko, by produkować jak najwięcej i odpowiedzieć na światowe potrzeby.

Ks. J.G.: W raporcie pisze Pan Prezes, że w naszym kraju miedzi wystarczy na 40 lat. Czy to oznacza, że KGHM musi szukać pokładów poza Polską?

Mówimy o zasobach udokumentowanych, bo są również następne złoża, które się bada. Ubiegamy się też o następne koncesje rozwojowe i możliwość poszukiwania nowych pokładów. Proszę jednak zwrócić uwagę, że 30 lat temu twierdzono, iż można zejść tylko na głębokość 700 m, a dziś dzięki klimatyzacji jesteśmy na 1300 m pod powierzchnią ziemi. Być może za kilka lat będziemy mogli wydobywać tam, gdzie dziś nie możemy tego robić.

KGHM ma swoją kopalnię w Chile. Ojcem całego przemysłu wydobywczego w tej części Ameryki jest Polak – Ignacy Domeyko, postać o wiele bardziej znana w Chile niż w Polsce.

W Polsce Domeyko znany jest ze szkoły, gdy omawiamy romantyków; razem z Mickiewiczem spiskował on w Wilnie. Ale mało kto wie, że przez to spiskowanie musiał uciekać do Francji, gdzie skończył studia geologiczne. Później wyjechał do Chile, gdzie jest bohaterem narodowym, patronem ulic, szkół i różnych instytucji. To Domeyko udokumentował złoża miedzi oraz wielu innych surowców i dzięki niemu Chile jest największym na świecie producentem m.in. miedzi.

Czy dziś Domeyko pomaga w interesach?

Wydaje mi się, że tak, bo mamy bardzo dobre relacje z władzami Chile. Dzięki Ignacemu Domeyce chilijski przemysł ma przecież także polskie korzenie.

A.S.: Mało osób wie, że KGHM ma w Polsce podziemne miasto – większe od Warszawy. Jak wygląda ta górnicza firma?

Tunele są drążone w trzech kopalniach: Lubin, Polkowice-Sieroszowice i Rudna. To są oddzielne zakłady górnicze, ale połączone tunelami pod ziemią. W sumie mamy podziemny obszar metropolii warszawskiej, czyli stolicy z przyległymi miastami.

Nawet komunikację miejską macie.

Tak. Są specjalne autobusy, którymi górnicy są dowożeni na miejsce pracy. Jak górnik zjedzie na dół szybem, to musi czymś dojechać np. 8 km do swojego wyrobiska. Na dole są także ciężarówki, którymi transportowany jest urobek, skomplikowana instalacja elektryczna i klimatyzacja.

Klimatyzujecie wnętrze ziemi?

W niektórych miejscach schodzimy już do 1300 metrów i bez klimatyzacji byłoby tam ponad 40°C. Przy takiej temperaturze i dużej wilgotności człowiek nie mógłby pracować. Nasze kopalnie to podziemne miasto z bardzo skomplikowaną logistyką i równie skomplikowanym procesem przemysłowym. Tam, na dole, mamy serwisy maszyn i warsztaty do naprawy pojazdów, a także stację paliw, którą musimy zaopatrywać w kilka tysięcy litrów na dobę. Do tego dochodzą jeszcze tony materiałów wybuchowych.

Dlaczego urobek, który wywozicie na powierzchnię, nie przypomina w niczym miedzi?

W urobku jest 1-1,5% miedzi. Później następuje proces chemicznej flotacji, w którym uzyskujemy koncentrat z kilkunastoma procentami miedzi. W tej formie trafia on do naszej huty. Wzbogacanie rudy miedzi to proces mechanicznej przeróbki, dzięki któremu można efektywnie przetworzyć wydobywaną rudę. W jego wyniku otrzymujemy koncentrat o takiej zawartości miedzi, która umożliwia jego przeróbkę w hucie. Proces wzbogacania jest niezbędny, gdyż złoża eksploatowane przez KGHM w Polsce zawierają średnio tylko ok. 1,52% miedzi. Technologia zastosowana w naszych Zakładach Wzbogacania Rud umożliwia skuteczny, dochodzący nawet do 90% odzysk miedzi oraz srebra i innych pierwiastków z wydobywanego urobku. Następnie, w wyniku dość skomplikowanych procesów technologicznych, otrzymujemy miedź katodową, która spełnia najwyższe kryteria jakościowe i ilościowe. I właśnie taka miedź jest cenionym produktem na całym świecie.

A złoto i srebro?

Z wytopu miedzi zostaje szlam, z którego powstaje srebro i na koniec uzyskujemy jeszcze niewielką część złota.

Niewiele – to znaczy ile?

Niecałe trzy tony rocznie.

Ponad 600 mln zł to mało?

Pamiętajmy, że dla nas najważniejsza jest miedź. To podstawa naszego biznesu. Srebro, a już w szczególności złoto są jakże ważnym i cennym, ale jednak – dodatkiem.

2020-06-10 12:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kubica i Marszałek ścigali się w barwach Orlenu z okazji setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej

Robert Kubica na lądzie, a Bartłomiej Marszałek na wodzie – tak wyglądał wyścig zorganizowany z inicjatywy PKN Orlen dla uczczenia setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej. Wyniki poznamy 15 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję