Dziwi nas i szokuje udział młodych ludzi, wręcz nastolatków, a zwłaszcza nastolatek, w protestach po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przesłanki eugenicznej. Oburzają nas ich obsceniczne zachowania i wulgaryzmy. Można pokusić się o smutną refleksję, że oto do głosu doszło pokolenie „róbta, co chceta”, które charakteryzuje się chęcią używania życia, ale bez obowiązków i odpowiedzialności.
Nieunikniony koszt transformacji ustrojowej oraz europejskich, a nawet światowych trendów społecznych, w tym także postępującej laicyzacji? Z pewnością! To jednak nie unieważnia pytania, na które nie tylko w sumieniu powinien odpowiedzieć sobie każdy z nas: co w tej sytuacji rzeczywiście było/ jest nieuniknione, a co zawinione?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak doszło do tego, że najważniejsze w procesie wychowania instytucje – Kościół, szkoła, rodzina – w znacznym stopniu utraciły „rząd dusz” nad młodym pokoleniem? Sól przestała być dość słona? Światło zgasło lub świeciło jedynie pod korcem?
Choćbyśmy nie wiadomo jak utyskiwali nad bezsilnością wobec dokonujących się na naszych oczach zawłaszczeń wartości i manipulacji, to czy poniekąd sami tych zawłaszczeń nie uprawomocnialiśmy? Gdy brakowało wartości, tych ewangelicznych – soli i światła, w katechezach, czy szerzej – w edukacji i wychowaniu. Gdy okazywaliśmy nadmierną wyrozumiałość dla skandalicznych wybryków młodzieży (pamiętne kosze na śmieci na głowach nauczycieli i inne wybryki).
Gdy ślepo akceptowaliśmy akcje, których organizatorzy dawali Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, a nawet ochoczo uczestniczyliśmy lub pozwalaliśmy na udział w nich naszych dzieci. Dzisiaj doświadczamy tego skutków – barbarzyńcy stoją u bram!