Reklama

Felietony

Chiński cień

Wojna o dominację trwa, a jej przejawy targają także polską „chatą z kraja”, zwłaszcza teraz, gdy wokół sroży się „chiński wirus”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pamiętam, jak w czasach, gdy byłem dyrektorem krakowskiego oddziału TVP, odwiedziła mnie delegacja chińskiej telewizji regionalnej, ot takiego odpowiednika naszego ośrodka. Zapowiedzieli się wcześniej i przybyli z niewielkim podarunkiem.

Delegacji przewodniczył niewysoki pan w szarym garniturze. Towarzyszyły mu dwie panie w szarych garsonkach oraz milczący mężczyzna w odzieniu o identycznej barwie. Po chwili rozmowy odniosłem wrażenie, że przewodniczący delegacji wcale nie jest najważniejszą osobą w tym gronie. Kiedy bowiem padały konkretne kwestie, wszyscy zagadkowo łypali na milczącego osobnika, który wcale nie został mi przedstawiony jako szef – tylko jakiś pan Yu. Szara eminencja szarej delegacji od czasu do czasu znacząco spoglądała, uśmiechała się lub marszczyła brwi, a jego nastrój natychmiast udzielał się pozostałym. Nie rozmawialiśmy o żadnych strategicznych i politycznych sprawach. Padały pytania fachowe, dotyczące organizacji pracy w naszej telewizji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W pewnym momencie zaprosiłem gości na wycieczkę po naszych obiektach. W ogóle nie dawali po sobie poznać żadnych uczuć – grzecznie pytali, przyglądali się, miałem jednak wrażenie, że ich spojrzenia sięgają w każdy zakamarek naszej instytucji. Gdy, po kilku godzinach, zakończyliśmy obchód, jedna z pań nie wytrzymała i nieśmiało zapytała: Panie dyrektorze, czy to już wszystko? – Tak – odrzekłem i od razu dodałem, że nasza telewizja jest drugim co do wielkości oddziałem w kraju, produkuje wiele programów i ogólnie (w tamtym czasie) jest najlepszym ośrodkiem regionalnym w Polsce. Odpowiedziałem na pytania o liczbę osób zatrudnionych oraz obszar, na którym widzowie mogą odbierać nasze programy. – Nadajemy na obszar ponad 5-milionowej populacji, a zatrudniamy na etatach ponad stu pracowników – powiedziałem z dumą. Wszystkie te informacje były wówczas powszechnie dostępne. W moim tonie nie udało mi się jednak zgasić pewnej nuty przechwałki.

Przyszła pora na rewanż ze strony chińskich gości – żywo zainteresowany zacząłem wypytywać o ich warunki pracy, liczbę widzów i pracowników w ich ośrodku. Nominalny szef delegacji, po uzyskaniu aprobującego spojrzenia szarej eminencji, stwierdził, że oni nie mają za bardzo czym się chwalić, bo są tylko małą regionalną telewizją. Gdy nalegałem i prosiłem o konkrety, odpowiedział: – Zatrudniamy nieco powyżej tysiąca pracowników i nadajemy na obszar, w którym mieszka ok. 200 mln ludzi. Nasze programy ogląda zwykle od 3 mln do 80 mln osób.

Kiedy, nieco skonfundowany, zapytałem o wielkość ośrodka, przewodniczący, z wyraźnym ociąganiem, wyjaśnił, że zajmują z 5 razy więcej budynków i powierzchni, a ich największe studio zajęłoby pewnie połowę naszego głównego budynku.

Zapamiętałem tę wizytę nie tylko z racji jej egzotyczności, ale także z powodu nauczki, którą otrzymałem: coś, co wydaje ci się duże, jest duże jedynie z twojej perspektywy. Jeśli przyłożyć do tego inną miarkę – możesz zmieścić się w opisie wysiłków mrówki wobec taksującego spojrzenia słonia. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć chińskich miar oglądania świata. Możemy się do nich zbliżać tylko przez kolejne uproszczenia. Ich reguły społeczne i polityczne są „z innej planety”, a dla nas mogą się okazać zabójcze, tak jak dla wielu krajów Afryki i Ameryki Południowej, które początkowo chętnie korzystały z napływu olbrzymich kapitałów „made in China”, a gdy już się ocknęły, było za późno, by cokolwiek zmienić. Chiny to inna, kulturowo niesamowicie odległa, „planeta”, z warunkami do życia, w których nie bylibyśmy w stanie zbyt długo wytrzymać. Imperium Środka coraz wyraźniej wyciąga do nas swoje macki. A jest to rzeczywistość, w której nie ma Boga, a osoba ludzka nie stanowi żadnego punktu odniesienia. Liczy się społeczność, masa. Także teraz, gdy wokół sroży się „chiński wirus”, trudno nam uwierzyć, że może to być tylko jedna z broni używanych przez potomków Sun Tzu. Wojna o dominację trwa, a jej przejawy targają także polską „chatą z kraja”. Musimy, również duchowo, przygotować się do cienia wielkiego słonia nad naszym spokojnym dotąd mrowiskiem.

2021-05-18 10:56

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Metoda „stanu nadzwyczajnego”

Władzę sprawuje ten, kto potrafi zawładnąć wyobrażeniami i marzeniami mas.

Kiedy człowiek godzi się na zabranie mu podstawowych praw? Wtedy, gdy zostanie przestraszony. Strach jest kluczem do objęcia władzy nad drugą osobą. To tylko kwestia metody i siły. Dziś siła nie polega jednak na fizycznym przymusie – tak się dzieje w krajach Trzeciego Świata; w „rozwiniętych demokracjach” siła pochodzi z władzy finansowej, która wpływa na media i agresywne kampanie reklamowe, w których aż roi się od propagandowych kłamstw. Władzę sprawuje więc ten, kto potrafi zawładnąć wyobrażeniami i marzeniami mas. Mając świadomość człowieka, masz także jego czyny i myśli. Nie jest zatem przypadkiem, że władza nad największymi mediami, w tym społecznościowymi, skupia się w rękach niewielu osób. Media przestały przynosić pewne informacje, dziennikarze przestali być ludźmi z misją – wszystko zmieniło się w globalną maszynkę do mielenia umysłów. Ludzie jednak przywykli do życia w poczuciu „rozwoju demokracji” i zagwarantowania im „praw i swobód obywatelskich”, dlatego trzeba było podkręcić standardową propagandę, która atakuje nie tylko z mediów, ale także w autobusach, taksówkach, z wielkich ekranów, które straszą na placach wielkich miast; atakuje też z wypowiedzi „zainfekowanych” już sąsiadów i znajomych. W sukurs globalistom przyszły najnowsze osiągnięcia psychologii społecznej. Na szczęście pozostała jeszcze spora grupa opornych, którzy cenią sobie wolność i bronią swojego stylu życia. Ci ludzie okazali się odporni na globalne kampanie marketingowe, nie reagują na westchnienia wyhodowanych przez system celebrytów i sprawiają kłopot tym, którzy za pomocą gromadzonych pieniędzy chcieliby zawładnąć umysłami całej światowej populacji. Rebelianci, jak na złość, żyją według własnych zasad i dają „zły przykład” tym, których globalne macki ulepiły już na swoje podobieństwo.
CZYTAJ DALEJ

Kobieta pokieruje komisją opiekującą się watykańskimi zabytkami

2025-04-10 12:43

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican News

Prof. Elvira Cajano

Prof. Elvira Cajano

Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej mianował prof. Elvirę Cajano na stanowisko przewodniczącej Stałej Komisji ds. Ochrony Zabytków Historycznych i Artystycznych Stolicy Apostolskiej.

Prof. Elvira Cajano pochodzi z Parmy. Uzyskała tytuł magistra architektury oraz stopień doktora nauk w zakresie historii, rysunku i restauracji architektury na Uniwersytecie „La Sapienza” w Rzymie. Zajmowała się nadzorem archeologicznym i krajobrazowym w regionie Umbria. Była też wykładowczynią teorii restauracji i konserwacji na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Jest autorką licznych publikacji.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas podczas Mszy w rocznicę katastrofy smoleńskiej: To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości

2025-04-10 20:43

[ TEMATY ]

Warszawa

Abp Adrian Galbas

rocznica katastrofy

PAP/Radek Pietruszka

“Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości” - mówił abp Adrian Galbas, który przewodniczył Mszy o pokój, w rocznicę zbrodni katyńskiej i 15 rocznicę katastrofy smoleńskiej. W liturgii udział wziął prezydent Andrzej Duda z małżonką.

- Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości. „W cierpieniu jesteśmy najbardziej sobą, pisał ks. Józef Tischner. Tam się kończy polityka, a zaczyna człowiek.” Byłem parę lat temu na cmentarzu w Katyniu, a potem pojechałem na miejsce lotniczej katastrofy. To było jedno z tych zdarzeń, które wbiły się w moje serce i w moją pamięć w sposób głęboki i niezatarty. Nie chcą stamtąd wyjść - mówił w kazaniu abp Galbas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję