Norbert Polak: Na początku proszę opowiedzieć, skąd Pani pochodzi i kim jest Pani z zawodu?
Karolina Cygan: Utożsamiam się z Krakowem, stąd jest moja rodzina, tu się urodziłam. Dzieciństwo spędziłam w Chrzanowie, gdzie należeliśmy do parafii Świętej Rodziny. Na studia przeprowadziłam się do Krakowa i podjęłam pracę. Należę do parafii św. Mikołaja. Z wykształcenia jestem teologiem. Ukończyłam UPJPII w Krakowie w 2012 r., zrobiłam też studia podyplomowe z wychowania fizycznego na AWF w Katowicach.
Co sprawiło, że zdecydowała się Pani pojechać na misje?
Duch Święty (mam nadzieję), papież Franciszek z wezwaniem robienia rabanu i schodzenia z kanapy. Wiele lat współpracowałam z wydziałem misyjnym w Krakowie, razem z siostrami klaweriankami byłam na doświadczeniu misyjnym w Indiach. 10 lat w katechezie na terenie archidiecezji krakowskiej także było wyzwaniem. Chciałam sprawdzić się jeszcze w innego rodzaju misji życiowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kto jest Pani najbliższym świętym, który mógłby towarzyszyć w tej podróży?
Moja litania obejmuje doktor Kościoła św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, patronkę misji, całą plejadę świętych karmelitańskich, mojego kochanego choleryka św. Pawła Apostoła i chrzcielną patronkę bł. Karolinę Kózkównę. Myślę, że warto by się było zaprzyjaźnić z afrykańskimi świętymi.
Jak widzi Pani Zambię i jakie zadania czekają na Panią na miejscu?
Moje i mojej przyjaciółki „warunki” dotyczące kraju misyjnego były trzy: Afryka, anglojęzyczna, bez wojny. Najpierw swoje kroki poszukiwawcze skierowałyśmy w stronę Kenii, chciałyśmy jechać do s. Alicji Kaszczuk. Później, przypadkiem (nie ma przypadków – wiem) rozmawiałam z koleżanką ze Wspólnoty Pustelnia o misjach i o tym, że szukam z Kasią placówki misyjnej. Poleciła mi nawiązanie kontaktu z Dorotą Olędzką, która wyjechała do Zambii, w ramach wolontariatu salezjańskiego, dobrych parę lat temu. I to właśnie dzięki Dorocie trafiłyśmy na placówkę w Lusace u ks. Krzysztofa Mroza z diecezji pelplińskiej, który prowadzi tam parafię Chrystusa Odkupiciela od 27 lat.
Jak przygotowywała się Pani do tej posługi?
Zdałam się na Centrum Formacji Misyjnej, czyli ogólnopolską kościelną instytucję zapewniającą 9-miesięczną formację duchową i kurs językowy misjonarzom. Formacja trwała od września ubiegłego roku i zakończyła się posłaniem misyjnym w maju. W dalszym ciągu potrzebuję intensywnej pracy z j. angielskim, co staram się robić na miejscu. Szczepienia są zrobione. Auto sprzedane. Walizki czekają na pakowanie. Czekamy na zielone światło z Zambii w postaci pozwolenia na pracę, wtedy rezerwujemy bilety i lecimy.
Na czym będzie polegała formacja katechistów, którą Pani poprowadzi? Czy przed wyjazdem wskazano na jakieś różnice w formacji katechistów w Polsce i Zambii?
Ksiądz Mróz opowiadał nam bardziej o samym kraju i mentalności Afrykańczyków. Podkreślał jednak, że Afrykańczycy są bardzo dobrze zorganizowani. Wszyscy należą do tzw. Small Christian Communities, a przełożeni poszczególnych grup tworzą radę parafialną. Spotkania są częste i regularne. Jeśli chodzi o katechistów w Zambii, są to liderzy wspólnot kościelnych w wioskach, osoby cieszące się dobrą opinią, żyjące po chrześcijańsku. Formacja katechistów trwa ok. 2 lat.