Reklama

26 września – Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy

Moje pokolenie podniosło głowę

Po protestach na Białorusi Polacy zaczęli inaczej postrzegać Białorusinów. Doceniają ten zryw wolnościowy i przez ten pryzmat postrzegają również mnie – mówi ks. Wiktor Ruszlewicz.

Niedziela Ogólnopolska 39/2021, str. 28-29

Archiwum prywatne

Ks. Wiktor Ruszlewicz mówi: – kiedy jestem na Białorusi i słyszę, jak ludzie się modlą i śpiewają: „Maryjo, Królowo Polski...”, to serce mi rośnie

Ks. Wiktor Ruszlewicz mówi: – kiedy jestem na Białorusi i słyszę, jak ludzie się modlą i śpiewają: „Maryjo, Królowo Polski...”, to serce mi rośnie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Wiktor w 2014 r. przyjechał z Białorusi do Polski, aby wstąpić do seminarium duchownego Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich. W tym roku przyjął święcenia kapłańskie. Posługuje w Krakowie, w parafii Bożego Ciała, ale z uwagą spogląda na Białoruś, gdzie mieszkają jego bliscy.

Zgodził się podzielić swoją historią: – Urodziłem się w malowniczej wiosce Papiernia k. Lidy. Tam mieszkają moi rodzice – Anna i Mirosław oraz młodsza siostra, która studiuje medycynę. Moja rodzina jest od dziada pradziada polska. Pradziadek Augustyn do końca życia nie mógł się pogodzić z tym, że na Kresach Wschodnich nie ma już Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Droga do kapłaństwa

Papiernia należy do parafii Przemienienia Pańskiego w Wawiórce, ale od 2001 r. w wiosce jest kaplica Jezusa Miłosiernego i w każdą niedzielę przyjeżdża ksiądz, aby odprawić Mszę św. Od dziecka myślałem o kapłaństwie, ale też o medycynie. Zastanawiałem się nad wstąpieniem do seminarium w Grodnie. Zafascynowałem się także redemptorystami, gdy prowadzili u nas misje święte. Ostatecznie wstąpiłem do zakonu, którego kapłani od lat posługują w naszej parafii. Dziś mogę powiedzieć, że bardzo duży wpływ na wybór mojej drogi życiowej wywarł przykład wieloletniego proboszcza parafii w Wawiórce – ks. Feliksa Popielewicza z Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich. Moje powołanie wzrastało pod jego duchową opieką.

Reklama

U nas w kościele wszystkie nabożeństwa są odprawiane w języku polskim. Pamiętam, jak się zastanawiałem, dlaczego w domu rozmawiamy tzw. trasianką, czyli mieszanką języków białoruskiego, rosyjskiego i polskiego, w szkole – w języku białoruskim, a w kościele i na lekcjach katechezy – po polsku. I myślałem, że polski jest językiem Kościoła (śmiech). Ale kiedy jestem na Białorusi i słyszę, jak ludzie przy kaplicach, przy krzyżach się modlą i śpiewają: „Maryjo, Królowo Polski...”, serce rośnie. To tak daleko od polskiej granicy, tyle lat minęło od czasów, gdy nie ma tam Polski, a jednak polskie serce tam bije.

Gdy miałem 17 lat – zgodnie z białoruskim systemem nauczania – skończyłem szkołę średnią, zdałem egzamin państwowy i zdecydowałem, że chcę wstąpić do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich. Ponieważ nie byłem pełnoletni, rodzice musieli podpisać oświadczenie, że się zgadzają. Trzeba też było załatwić pozwolenie wyjazdu, wizę.

W Polsce

Do Polski przyjechałem z moim proboszczem, ks. Andrzejem Roubą, do sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie, gdzie poznałem rektora naszego seminarium – ks. Macieja Szepietowskiego, który zabrał mnie do Krakowa. Wiosną tego roku przyjąłem sakrament kapłaństwa. Z jednej strony była to dla mnie wielka radość, a z drugiej – odczuwałem smutek, bo moi bliscy nie mogli być w tych szczególnych chwilach ze mną. Na szczęście łączyli się przez internet. Niestety, nadal nie mogę się spotkać z moją rodziną. Gdybym pojechał do nich na Białoruś, nie wiem, czy mógłbym wrócić do Polski...

Reklama

Pamiętam, że jadąc do Polski, obawiałem się, jak zostanę tu przyjęty. Ale od pierwszych dni doświadczyłem wielkiej życzliwości. Poczułem się jak w rodzinie. Nikt mnie nie zaczepiał, nie krytykował. I tak jest do dzisiaj. Podobne odczucia mają moi znajomi, którzy w Polsce studiują. Mieszkają m.in. w Warszawie, Białymstoku, Gdańsku. I cieszą się, że studiują w kraju, gdzie stawia się na młodych i jest dla nich dużo udogodnień. Są znacznie lepsze perspektywy, np. stypendia, zniżki na środki komunikacji.

Dzięki kontaktom z moimi znajomymi wiem, że reżim Łukaszenki nieprzychylnym okiem patrzy na studiujących poza granicami Białorusi, zwłaszcza w Polsce. Koleżanka z klasy, która studiowała w Warszawie, opowiadała, że jak przekraczała granicę, już po ostatnich wyborach, celnik białoruski zapytał ją, co robi w Polsce, a gdy odpowiedziała, że studiuje, to wyciągnął zeszyt i zapisał jej nazwisko. Być może jest to pokazówka, ale widać, że oni chcą zastraszyć ludzi.

Inne postrzeganie

Cieszę się, że młode pokolenie, moje pokolenie, podniosło głowę, że upomniało się o prawdę. Pamiętam, że jak tu przyjechałem, to postrzeganie Białorusi było inne. Państwo kojarzyło się z Rosją, z władzą reżimową, a teraz każdy wie, co się działo po sfałszowanych wyborach. Po protestach na Białorusi Polacy zaczęli inaczej postrzegać Białorusinów. Doceniają ten zryw wolnościowy i przez ten pryzmat również mnie postrzegają. Bardzo się z tego nowego wizerunku Białorusi cieszę, bo to piękny kraj.

Reklama

Białorusini zapłacili wysoką cenę za ten zryw. Mój ojciec pracował jako mechanik. W związku z kryzysem, który nastąpił m.in. po ulicznych protestach, stracił pracę. Likwidowano etaty i dyrektor poinformował go, że albo przyjmie stanowisko, z którego zwolnili jego kolegę, albo on zostanie zwolniony dyscyplinarnie. Ojciec był zaskoczony, że po tylu latach pracy jest tak traktowany, zwłaszcza przed przejściem na emeryturę. Napisał wypowiedzenie. Na szczęście udało mu się znaleźć inne zajęcie.

Zauważyłem, że gdy między sobą walczą politycy, przywódcy różnych państw, to na tym najbardziej cierpi zwykły człowiek, i dlatego nie dziwię się, że te protesty się skończyły, ponieważ nie sposób cały czas się tym zajmować. Ludzie muszą żyć. Mają domy, rodziny, o które należy zadbać. Kiedy natomiast patrzę na to, co się dziś dzieje na Białorusi, gdzie ludzie walczą o wolność, o podstawowe prawa człowieka, niepokoi mnie to, co się dzieje w Polsce, która tę wolność ma, a jednak jej nie szanuje. Zwłaszcza młode pokolenia. Jak rozmawiam z moimi znajomymi z Białorusi, to oni są zdziwieni protestami np. przeciwko życiu. Nie mogą zrozumieć, dlaczego Polacy nie potrafią mądrze korzystać z wolności, którą wywalczyli.

Jak postrzegamy to, co się teraz dzieje na granicy polsko-białoruskiej? Ci, którzy mieszkają na Białorusi, za bardzo się nie orientują w tych sprawach, bo tam się dawkuje informacje. Media białoruskie informują, że to tymczasowy problem, że Polacy nie chcą wpuścić uchodźców. To wszystko ma charakter antypolski. Białorusini mieszkający w Polsce natomiast zdają sobie sprawę z tego, że jest to prowokacja. Mnie osobiście, podobnie jak wielu Białorusinom mieszkającym w Polsce, trudno zrozumieć zachowanie polityków polskiej opozycji. Znajomi Białorusini przekonali się, że tutaj są pokój, bezpieczeństwo i że tu mogą zbudować swoją przyszłość. A równocześnie widzą, co się dzieje, w jakim kierunku to zmierza. Trudno im zrozumieć, dlaczego sami Polacy dają się prowokować i angażują się w konflikt, który przecież może wywołać wojnę...

Wysłuchała: Maria Fortuna-Sudor

2021-09-22 07:48

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 3.)

2025-08-19 10:39

[ TEMATY ]

Jasna Góra

nowenna

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak.

CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: „Maryja nie nosi makijażu” – kontrowersje wokół  konserwacji figury Matki Bożej w Sewilli

2025-08-19 08:43

[ TEMATY ]

Matka Boża

Sewilla

Adobe Stock

Liczne kontrowersje wzbudziła wśród mieszkańców Sewilli renowacja XVII-wiecznego wizerunku Najświętszej Maryi Panny, czczonego w miejscowej bazylice Santa María de la Esperanza Macarena. Wymagał on odnowienia i w czerwcu br. członkowie Bractwa Macareny, od wieków odpowiedzialni za opiekę nad tym wizerunkiem, wysłali ją z jej sanktuarium na drobne prace konserwacyjne.

W tej sprawie wielu mieszkańców miasta, słynącego z niezachwianego oddania dla pełnej smutku figury Matki Bożej, było zgodnych. Gdy jednak Macarena wróciła z pracowni konserwatora, okazało się, że jest całkowicie odmieniona: jakby ktoś nałożył na Jej twarz współczesny makijaż. Wywołało to natychmiast spory i dyskusje w mieście, o których napisał w obszernym artykule w „New York Timesie” z 14 sierpnia Jason Horowitz - europejski wysłannik tego dziennika.
CZYTAJ DALEJ

Warmińsko-mazurskie: zderzenie samochodu ciężarowego z autobusem

2025-08-20 07:23

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Po zderzeniu samochodu ciężarowego z autobusem w okolicach miejscowości Powierz (woj. warmińsko-mazurskie) zablokowana jest droga ekspresowa S7 w kierunku Warszawy - podała we wtorek wieczorem GDDKiA. W wypadku poszkodowanych zostało siedem osób.

Asp. Paweł Kiejziewicz z policji w Nidzicy powiedział PAP, że w ciężarówce jadącej w stronę Gdańska najprawdopodobniej pękła opona. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, przebił barierę dzielącą jezdnie i czołowo zderzył się z autobusem. W wyniku uderzenia autobus, który wiózł siedmioro pasażerów, przewrócił się na bok.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję