Reklama

Świat

Hipokryzja prezydenta Bidena

W tle wyczekiwanej wizyty prezydenta USA w Watykanie słyszy się zarzuty o hipokryzję Joego Bidena w kwestii wiary. Chodzi o popieranie przez niego aborcji. Episkopat USA debatuje nad tym, czy powinni móc przystępować do Komunii św. politycy, którzy sprzeciwiają się ochronie życia poczętego.

Niedziela Ogólnopolska 44/2021, str. 10-11

[ TEMATY ]

USA

Joe Biden

wikimedia.org

Administracja Bidena próbuje na drodze sądowej obalić przyjęte głosami republikanów w Teksasie przepisy chroniące życie poczęte

Administracja Bidena próbuje na drodze sądowej obalić przyjęte głosami
republikanów w Teksasie przepisy chroniące życie poczęte

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W połowie października Biały Dom ogłosił, że pod koniec miesiąca prezydent USA osobiście spotka się w Watykanie z Ojcem Świętym. Była to długo oczekiwana decyzja, to bowiem pierwsze spotkanie Bidena z papieżem Franciszkiem od 2016 r. Amerykański przywódca odwiedza Europę z powodu odbywającego się w Rzymie szczytu G20 oraz szczytu klimatycznego ONZ w Glasgow w Szkocji. Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu Białego Domu, prezydent USA będzie rozmawiał z głową Kościoła katolickiego o końcu pandemii COVID-19, zmianach klimatycznych oraz potrzebie ochrony najbiedniejszych i walce z ubóstwem. Nie wiadomo, czy wśród poruszanych tematów znajdzie się kwestia kontrowersyjnego w USA prawa do aborcji, za którym zdecydowanie opowiada się administracja Bidena.

Gorliwy katolik?

W przededniu oficjalnej wizyty prezydenta USA Joego Bidena w Watykanie oraz zaplanowanego w jej trakcie spotkania z papieżem Franciszkiem, po drugiej stronie Atlantyku pojawiły się liczne komentarze sugerujące hipokryzję gospodarza Białego Domu w kwestii deklarowanej przez niego wiary katolickiej. W politykę amerykańską Joe Biden zaangażowany jest od 1973 r. – został wtedy wybrany na senatora ze stanu Delaware. Funkcję tę pełnił aż do 2009 r., kiedy to objął stanowisko wiceprezydenta w administracji Baracka Obamy. Przez wszystkie lata sprawowania urzędów publicznych przedstawiał siebie jako zadeklarowanego katolika. Wielokrotnie podkreślał, że ogromną rolę w jego życiu odgrywa wiara. Jak sam twierdzi, pomagała mu ona w chwilach największych życiowych tragedii – w 1972 r., gdy w wypadku samochodowym zginęła jego żona wraz z córeczką, oraz w 2015 r., kiedy na raka mózgu zmarł jego syn Beau Biden. W przeszłości prezydent USA był wierny przekazywanym przez Kościół wartościom. Sprzeciwiał się m.in. liberalnemu prawu aborcyjnemu, dostrzegając świętość poczętego życia. Kiedy w 1973 r. Sąd Najwyższy USA wydał orzeczenie legalizujące przerywanie ciąży we wszystkich amerykańskich stanach, sugerując, że takie prawo rzekomo gwarantuje konstytucja, świeżo upieczony senator Biden zdecydowanie protestował przeciwko temu. Był nawet zwolennikiem wprowadzenia takich zmian w amerykańskiej ustawie zasadniczej, które zablokowałyby wykonywanie wyroku Sądu Najwyższego i umożliwiły poszczególnym stanom zachowanie dotychczasowych przepisów chroniących życie poczęte. Ostatecznie nigdy do tego nie doszło, ale Biden nadal wspierał te inicjatywy legislacyjne, których celem było ograniczenie liberalnych regulacji dotyczących aborcji. Sprzeciwiał się narracji, w której sugerowano, że aborcja jest kwestią wyboru; zwracał uwagę, że zawsze jest to tragedia. Tak było jeszcze w 2006 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zmiana poglądów

Ameryka Anno Domini 2019, Karolina Południowa. Były wówczas wiceprezydent Joe Biden uczestniczy we Mszy św. w kościele św. Antoniego w mieście Florence. Kiedy chce przyjąć Najświętszy Sakrament, spotyka się, ku swojemu zaskoczeniu, z odmową. Dla miejscowego proboszcza – ks. Roberta Moreya poglądy Bidena, który wówczas jest już politykiem otwarcie popierającym aborcję, stanowią przeszkodę w udzieleniu mu Komunii św. Duchowny stwierdza wprost, że każda osoba, która wspiera przerywanie ciąży, sama umiejscawia się poza nauczaniem Kościoła.

„Jako kapłan mam obowiązek posługiwać duszom powierzonym mojej opiece i muszę to robić nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Będę pamiętał o panu Bidenie w moich modlitwach” – powiedział później gazecie Florence Morning News.

Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy amerykański duchowny deklaruje odmowę udzielenia Komunii św. politykowi otwarcie popierającemu aborcję. W 2004 r. były arcybiskup miasta Saint Louis w stanie Missouri – kard. Raymond Burke powiedział, że nie udzieli Najświętszego Sakramentu Johnowi Kerry’emu, ówczesnemu kandydatowi Partii Demokratycznej na prezydenta, z powodu jego poparcia dla aborcji. Duchowny podkreślił, że sakrament Eucharystii musi być chroniony przed osobami, które mając świadomość, że żyją w grzechu, ośmielają się stanąć w kolejce po Komunię św.

Reklama

W 2012 r. Biden ogłosił publicznie, że choć sam nie popiera aborcji, nie zamierza nikomu narzucać swojego poglądu. W trakcie kampanii wyborczej w 2020 r. ogłosił, że będzie się opowiadał za zmianą prawa federalnego, które zabrania finansowania aborcji z pieniędzy publicznych. Poparł także decyzję Sądu Najwyższego w słynnej sprawie Roe v. Wade, która w 1973 r. doprowadziła do zalegalizowania aborcji w całym kraju; zapowiedział, że prawo do aborcji powinno się stać oficjalnym prawem federalnym. Jedną z pierwszych decyzji Bidena po objęciu urzędu prezydenta było cofnięcie antyaborcyjnych przepisów wprowadzonych przez jego poprzednika Donalda Trumpa. Obecnie administracja Bidena próbuje na drodze sądowej obalić przyjęte głosami republikanów w Teksasie przepisy chroniące życie poczęte. Jak dotąd, nieskutecznie.

Co sądzi społeczeństwo?

Według niektórych badań, aż dwie trzecie amerykańskich katolików nie wierzy w fundamentalne nauczanie Kościoła, według którego w trakcie Przeistoczenia dochodzi do prawdziwej przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Genezę tego niepokojącego zjawiska, zdaniem wielu ekspertów, należy upatrywać w ogromnym wpływie, jaki na amerykańskie społeczeństwo mają Kościoły protestanckie. W dodatku przez całe lata to protestanci najsilniej oddziaływali na amerykańskie życie polityczne, o czym świadczy chociażby fakt, że Biden jest dopiero drugim po Johnie Kennedym prezydentem wyznania rzymskokatolickiego. Według badań prestiżowej sondażowni Pew Research Center z 2015 r., duży odsetek amerykańskich katolików nie zgadza się także z wieloma innymi aspektami nauczania Kościoła. Udzielanie Komunii św. rozwiedzionym katolikom popierało wówczas aż 62% ankietowanych.

Reklama

Wśród praktykujących katolików w USA panuje jednak zgoda – politycy tacy jak Joe Biden czy spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, którzy w najważniejszych kwestiach, np. w sprawie aborcji, sprzeciwiają się nauce Kościoła, nie powinni mieć udzielanej Komunii św. Takie przekonanie w badaniu Catholic Vote z czerwca tego roku wyraziło aż 74% ankietowanych.

W listopadzie Konferencja Amerykańskich Biskupów Katolickich będzie głosowała nad przygotowanym wcześniej dokumentem, w którym precyzuje się m.in. to, czy popierający aborcję politycy, tacy jak Joe Biden, powinni móc przystępować do Komunii św. W połowie czerwca większość biskupów opowiedziała się za przygotowaniem takiego dokumentu. Nawet jednak w przypadku przyjęcia dokumentu o nauczaniu Kościoła ws. Eucharystii ostateczna decyzja w sprawie udzielania Komunii św. zwolennikom aborcji pozostanie w gestii biskupów poszczególnych diecezji.

2021-10-26 12:17

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zdradzeni przez sojuszników

Po 72 latach od zbrodni w Katyniu dokonanej przez Rosjan na polskich oficerach Stany Zjednoczone zdecydowały się opublikować dokumenty na ten temat, znajdujące się w archiwach służb wywiadowczych. Jak dotąd kilka tysięcy stron opublikowano po raz pierwszy w Internecie na portalu amerykańskich Archiwów Narodowych. Publikacja ta jest wynikiem inicjatywy demokratycznych polityków o polskich korzeniach: kongresmenki Marcy Kaptur z Ohio i byłego kongresmena Paula Kanjorskiego z Pensylwanii, a także owocem prac konferencji na temat Katynia w Bibliotece Kongresu w 2010 r., zorganizowanej przez Fundację Kościuszkowską.
Odtajnione dokumenty katyńskie nie dotyczą faktów związanych z zagładą polskich jeńców, ale ukazują ogromne zakłamanie, jakie towarzyszyło tej zbrodni, a głównie obłudę naszych sojuszników, szczególnie USA i Anglii. Niestety, mimo wiedzy tych rządów o popełnionym przez Sowietów w 1940 r. ludobójstwie na Polakach prezydent USA Franklin Delano Roosevelt na konferencji w Teheranie wyraził zgodę na oddanie ZSRR prawie połowy terytorium Polski i włączenie naszego kraju w orbitę wpływów sowieckich.
Co więcej, z dokumentów wynika, że rządy USA aż do rozpadu ZSRR w 1991 r. wzbraniały się przed oficjalnym uznaniem sowieckiej odpowiedzialności za Katyń. Jeszcze w 1992 r. jeden z działaczy Polonii amerykańskiej otrzymał na temat Katynia odpowiedź z Departamentu Stanu, że aż do przyznania w kwietniu 1990 r. przez rząd ZSRR, iż to Stalin odpowiada za Katyń, władze amerykańskie „nie miały wystarczających informacji” na ten temat. Amerykański urzędnik najwyższego szczebla napisał to, wiedząc, że np. powołana w 1951 r. przez Kongres USA specjalna komisja pod przewodnictwem Raya Johna Maddena udowodniła, iż zbrodni dokonali Rosjanie. Niestety, raport kongresmena Maddena nie przebił się do opinii publicznej na Zachodzie. Ponadto w połowie 1953 r. ówczesny sekretarz stanu John Foster Dulles nie zgodził się z postulatem Kongresu, aby sprawę Katynia i winy ZSRR skierować do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
Z ujawnionych obecnie dokumentów wynika, że w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęły relacje kilku amerykańskich i brytyjskich jeńców wojennych, zabranych przez Niemców do Katynia, po odkryciu tam masowych grobów polskich oficerów wiosną 1943 r. Ich raporty do swoich władz stwierdzały bezapelacyjnie, że sprawcami zbrodni są Sowieci. Bodaj już z tego widać, jak alianci tłumili u siebie wszystko o ludobójstwie w Katyniu, mając w tym własny interes. Niestety, w polityce wielkich tego świata najczęściej interesy narodowe przeważają nad prawdą i moralnością. Oczywiście, w żaden sposób nie usprawiedliwia to polityków.
Nasuwa się pytanie: Dlaczego akurat teraz tak propagandowo nagłośniono temat Katynia w USA? Z pewnością w kampanii wyborczej prezydenta Baracka Obamy można to uznać za ukłon w stronę Polaków w USA. Oby jednak chodziło w tym o coś więcej. Najwyższy czas, aby Stany Zjednoczone włączyły się w polskie starania o ujawnienie niedostępnych dotąd poloników katyńskich w archiwach innych państw, w szczególności Rosji i Wielkiej Brytanii. Od początku bowiem wiadomo, że najważniejsze informacje o zbrodni katyńskiej znajdują się nie w USA, lecz w Rosji. Od lat domagamy się od Rosji wskazania miejsc pochówku większości ofiar z więzień (znamy te z obozów), czekamy na teczki osobowe jeńców wojennych, nie mamy tzw. listy białoruskiej, czyli imiennego wykazu wszystkich pomordowanych oficerów. Czy Rosjanie kiedykolwiek odtajnią te dokumenty, skoro przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu zbrodnię katyńską nazywają jedynie incydentem wojennym?
W każdym szkolnym podręczniku historii po 1989 r. znajdziemy słowa, że Polska została w czasie II wojny światowej najpierw opuszczona, a następnie zdradzona przez sojuszników. Jednak to, o czym się pisze, nie zostało jak dotąd jednoznacznie ocenione. Brak tej oceny podważa w dużym stopniu wiarygodność współczesnych sojuszy, w których Polska uczestniczy. Kto nam dzisiaj zagwarantuje, że w sytuacji zagrożenia naszej niepodległości sprzymierzeńcy nie wybiorą drogi Roosevelta?
Przez dziesiątki lat rządy USA, Anglii czy Francji znały prawdę o Katyniu, ale obawiając się pogorszenia stosunków z ZSRR, nie zadawano komunistycznym władzom nawet pytań na ten temat. Teraz, jak sądzę, rządy USA czy państw Unii Europejskiej dużo więcej niż my wiedzą o Smoleńsku, ale wolą zadowolić się przekłamanymi raportami MAK-u czy komisji Jerzego Millera. A przecież w katastrofie TU-154 M zginął prezydent państwa UE, zginęli najwyżsi rangą generałowie będący członkami NATO! Dlaczego ze strony tych „sojuszniczych” państw i organizacji nie ma choćby gestu głębszego zainteresowania? Aż lękam się napisać tych samych słów o obecnych sojusznikach, które umieściłem w tytule.

CZYTAJ DALEJ

Była sumieniem pielęgniarek

Niedziela rzeszowska 19/2018, str. IV

[ TEMATY ]

bp Kaziemierz Górny

Hanna Chrzanowska

Jerzy Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie, s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie,
s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Katarzyna Czerniawska: – Ksiądz Biskup był świadkiem życia bł. Hanny Chrzanowskiej. W jakich okolicznościach miał Ksiądz Biskup okazję poznać Hannę Chrzanowską?

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce Dzień Dziecka w Rzymie

2024-04-28 16:13

Ewa Pankiewicz

Wy wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będący radością waszych rodziców i rodzin, jesteście także radością ludzkości i Kościoła - napisał w orędziu do dzieci papież Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję