Reklama

Kultura

Święci autorytetem

Czuję się jakoś szczególnie naznaczony jego osobą, poza tym jest to postać skrojona na miarę kina – mówi o św. Bracie Albercie Witold Ludwig, scenarzysta i reżyser filmu Nędzarz i madame, w rozmowie z Julią Saganiak.

Niedziela Ogólnopolska 50/2021, str. 40-41

[ TEMATY ]

św. Albert Chmielowski

Jakub Grabowski/Fundacja Lux Veritatis

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Julia Saganiak: Masz duszę artysty, interesujesz się sztuką, religią. Wyreżyserowałeś drugi – po Zerwanym kłosie – film. Czy dzięki Twoim zainteresowaniom i dużej wiedzy w zakresie kinematografii było to łatwe zadanie?

Witold Ludwig: Było mi trudniej, bo byłem świadomy historycznego, kulturowego i duchowego znaczenia osoby św. Brata Alberta. Wiedziałem, jak wysoką poprzeczkę stawia ta postać, i liczyłem się z oczekiwaniami widzów względem tego filmu. Czas na planie wymagał rezygnacji z bardzo wielu przyjemności, ale to, co dobre, często rodzi się w bólach. Mówiąc językiem biblijnym: kto we łzach sieje, żąć będzie w radości. Wierzę, że ten film, okupiony pracą, potem i łzami setek ludzi – wybrzmiewa jako dzieło dojrzałe. Była to wielka artystyczna przygoda. Patrząc z perspektywy czasu – nie wiem, jak to po ludzku mogło się w ogóle udać. Pan Bóg pobłogosławił, a ludzie pomogli.

Reklama

Skąd pomysł, by odnieść się do św. Brata Alberta? Czy ta postać ma dla Ciebie szczególne znaczenie w życiu?

Jan Paweł II wyznał, że w latach kształtowania się jego powołania życiowego Adam Chmielowski odegrał decydującą rolę. Wówczas zadałem sobie pytania: kim był Adam Chmielowski, skoro wpłynął na wybory życiowe Karola Wojtyły – największego z rodu Słowian?; jakie tytaniczne cechy musiał prezentować? Nie bez znaczenia jest też fakt, że Brat Albert został kanonizowany w roku moich urodzin i w dniu moich imienin. Czuję się jakoś szczególnie naznaczony jego osobą. Wreszcie – jest to postać skrojona na miarę kina. Był buntownikiem, niepokornym artystą – miał po prostu niesamowicie ciekawą osobowość. Myślę, że ktoś, kto powiedział, iż ludzi i Boga trzeba kochać do bólu mięśni i kości, to człowiek absolutnie inny niż wszyscy. Kobiety będą go kochać, mężczyźni – lubić, a on przy tym pozostanie człowiekiem z krwi i kości. Mówi się, że Caravaggio był malarzem brudnych stóp. My chcieliśmy pozbawić Adama Chmielowskiego aureoli i pokazać pełnię jego człowieczeństwa, która uczyniła go świętym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To znaczy, że skupiłeś się nie na biografii Brata Alberta, ale na czymś zupełnie innym...

To jest kompletnie inna perspektywa. Ten film nie jest kroniką życia Adama Chmielowskiego – to jest zarezerwowane dla książek naukowych, dla filmów dokumentalnych. Nasz film jest przypowieścią o nadzwyczajnej osobie, jest rapsodem historycznym, kostiumowym i myślę, że jest to bardzo autorskie podejście, ponieważ ukazuje duchową drogę świętego, a nie jest raportem z jego życia.

Żyjemy w czasach, gdy święci nie odgrywają już w naszym życiu szczególnych ról, bo jesteśmy przekonani, że męczeństwo, ubóstwo, pełne zaufanie Panu Bogu są przereklamowane; uważamy, że trzeba żyć inaczej, nowocześnie. Czy Twoim zdaniem, można to przekonanie zmienić? Czy święci są dla nas jeszcze autorytetem?

Święci byli, są i będą autorytetem. Antyczni Grecy mieli swoich olimpijskich bogów, swoich mitologicznych herosów. Tym, co ich różni od naszych świętych, jest to, że tamci byli postaciami legendarnymi, baśniowymi – a święci istnieją naprawdę. Ich historie napisało samo życie. Niedościgniony ideał, jaki ze sobą niosą, jest bardzo inspirujący. Większym problemem jest brak znajomości żywotów świętych niż brak fascynacji nimi. Te osoby po prostu zarażają swoimi przykładami.

Reklama

Czym Cię zaraził Brat Albert?

Na szczęście nie zaraził mnie umiłowaniem do tytoniu – Brat Albert był rozmiłowany w cygarach. Albertynki w jesieni życia mówiły mu zresztą: bracie Albercie, brat pójdzie prosto do nieba, a on wtedy odpowiadał: nie, nie będę święty – i wyciągał cygaro. Oczywiście, cygara zajmowały wówczas zupełnie inne miejsce w kulturze, to był towar kolonialny, wyraz jakiejś artystycznej bohemy, to rozgrzewało człowieka. Poza tym Brat Albert czuł bóle fantomowe na przedłużeniu nogi, której nie miał. Tytoń po prostu uśmierzał ból. Ale ta postać może zarażać absolutnym realizmem życia. Adam Chmielowski był wielkim patriotą, położył swoje zdrowie i niemal życie na szali i na ołtarzu ojczyzny. Myślę, że Brat Albert jeszcze wejdzie do naszego życia – do każdego w inny sposób i w innym momencie.

W filmie zagrali profesjonalni aktorzy i studenci AKSiM w Toruniu. Jakie były reakcje na propozycje odegrania roli Heleny Modrzejewskiej czy Adama Chmielowskiego?

Na pewno każdy aktor marzy o takich rolach jak książę Czartoryski, Brat Albert czy Helena Modrzejewska. Uważam, że były to bardzo wymagające role. Wierzę w to, że przejdą do historii kina, dlatego że nasi aktorzy i role, które zagrali, spełniają wszystkie najważniejsze kryteria w kwestii oczekiwań kinomanów.

Twój film można zobaczyć w kinach w całej Polsce. Powiedz, na co widzowie powinni zwrócić szczególną uwagę.

Istota tego filmu streszcza się w refrenie utworu Wciąż pytasz czemu: „Jeżeli serce dasz na spalenie, każda twa iskra wznieci płomienie”. Ten prometejski wymiar życia Adama Chmielowskiego, jego bezprzykładne poświęcenie się dla drugiej osoby, dla bliźniego, to po prostu piękny dar z jego osoby. Myślę, że wejdziemy na ten seans dobrzy, a wyjdziemy jeszcze lepsi. Tego życzyłbym sobie i wszystkim widzom.

2021-12-07 11:15

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Do Lwowa powrócili albertyni i albertynki

[ TEMATY ]

albertynki

św. Albert Chmielowski

Ks. Mariusz Frukacz

Albertynki poczas spotkania w Częstochowie

Albertynki poczas spotkania w Częstochowie

„Bardzo cieszymy się, że do Lwowa znów przybyli bracia albertyni i siostry albertynki” – powiedział KAI abp Mieczysław Mokrzycki, który 12 listopada, w 28. rocznicę kanonizacji Brata Alberta, erygował we Lwowie dom sióstr albertynek i poświęcił Przytulisko dla ubogich w lwowskiej dzielnicy Zboiska, które poprowadzą braci albertyni.

- Te dwa nowe domy wnoszą w codzienność naszego miasta nie tylko spojrzenie na ubogich, chorych i bezdomnych, ale rzeczywiście stają się miejscem szczególnej troski o potrzebujących pomocy grupom ludzi– mówił metropolita lwowski podczas pierwszej Mszy św. w kaplicy Przytuliska, gdzie licznie zgromadzili się duchowe synowie i córki św. Brata Alberta oraz ich podopieczni.
CZYTAJ DALEJ

Wędrujące Madonny - konferencja w Przemyślu

2024-11-25 11:41

Arkadiusz Bednarczyk

Zaśnięcie ze Starej Wsi

Zaśnięcie ze Starej Wsi

23 listopada odbyła się w Muzeum Archidiecezjalnym w Przemyślu IX edycja konferencji naukowej "Wędrujące Madonny. Wizerunki Madonn Kresowych na Podkarpaciu" . Przedmiotem wykładów prelegentów były wizerunki maryjne ze Starej Wsi, Sędziszowa Małopolskiego oraz z Dąbrówek k. Łańcuta. Warto przypomnieć historię tych Wizerunków...

Wizerunek „Zaśnięcia NMP” ze Starej Wsi przybył z osadnikami z Humennego na Słowacji. Trzykrotne próby powrotu ikony na Słowację nie powiodły się. Konie na którym wieziono „Najświętszą Panienkę” uparcie zatrzymywały się w okolicach dzisiejszej Starej Wsi. Wybudowano więc drewniany kościółek w którym „cudowna ikona”otrzymała schronienie. W 1384 r. dobra w skład których wchodziła i Stara Wieś (dawniej Brzozowe) królowa węgierska Maria darowała biskupstwu przemyskiemu. Znak pieczętny miejscowości zawierał mitrę biskupią – znak przynależności tych terenów do biskupstwa oraz prostokątny symbol ikony umieszczony na drzewie – wedle legendy ikona miała pojawić się na jednym z drzew. Kościółek w którym umieszczono „cudowny wizerunek Marii” uległ spaleniu, podczas najazdu na ziemie sanocką Tatarów. Spaleniu uległa też ikona. W związku z tym prawdopodobnie na polecenie biskupa przemyskiego Jana z Targowiska w jednym z krakowskich warsztatów malarskich złożono zamówienie na nowy wizerunek maryjny. Powstał on zapewne przed 1525 roku i został namalowany przez Nieznanego mistrza. Ten właśnie wizerunek początkowo do 1760 r. w starym kościele, później intronizowany w nowym (obecnym) aż w 1968 roku znajdował się w Bazylice. W tymże roku w grudniu miał miejsce niezwykły akt wandalizmu i obraz podpalił „nieznay sprawca na zlecenie Służby Bezpieczeństwa. Aktu tego dokonano za pomocą napalmu. Wizerunek Matki Bożej Starowiejskiej przedstawiający Zaśnięcie NMP wykazywał pewne podobieństwo do wizerunku ufundowanego przez królową Bonę w 1510 r. i znajdującego się kościele farnym w Piotrkowie.
CZYTAJ DALEJ

Dzieci będą uczyć się o antykoncepcji, homoseksualizmie i rozwodach. Co zawierają projekty rozporządzeń?

2024-11-25 19:17

[ TEMATY ]

edukacja seksualna

edukacja zdrowotna

Adobe Stock

Wiele kontrowersji wywołały dwa projekty rozporządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej wprowadzające do szkół nowy przedmiot – „edukację zdrowotną”. Sytuację nakreśla instytut Ordo Iuris.

Podstawa programowa tego przedmiotu obejmuje kwestie ściśle dotyczące edukacji seksualnej. W tym zakresie edukacja zdrowotna ma zastąpić fakultatywne obecnie wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ), który to przedmiot przestanie istnieć.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję