W tym transporcie znalazły się zabytkowe meble, ceramika, srebra oraz obrazy, które na Zamku w Łańcucie były eksponowane na wystawie stałej. – Dla muzeum, miasta, ale również dla historii polskiego muzealnictwa, jest to wielka chwila. Dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wróciły bowiem wszystkie obiekty, znajdujące się dotychczas w łańcuckim Muzeum Zamku, a należące do Kolekcji Dzikowskiej. Dzisiaj, po 80 latach powróciły do Dzikowa, powróciły, jak często to podkreślam, do domu – powiedział Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega.
Reklama
Jak zaznaczył Dariusz Bożek, prezydent miasta, powrót Kolekcji Dzikowskiej sprawił, że tarnobrzeskie muzeum staje się jednym z najważniejszych w Polsce. – Zapewne każdy z nas jest wzruszony, patrząc chociażby na zabytki, które powróciły dzisiaj, będące tylko drobną częścią tego, co zostało przywiezione z Łańcuta. (...) Koszt zakupu kolekcji to 4 mln zł, pokryte niemal w 100% przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dzięki czemu Tarnobrzeg wyłożył bardzo niewielką kwotę. Tymczasem patrzą na nas 32 mln zł, na taką bowiem sumę została przez ekspertów oszacowana wartość zakupionej Kolekcji Dzikowskiej – mówił prezydent miasta. W swoim wystąpieniu Dariusz Bożek, zaznaczył, że bez wsparcia ministerialnego nigdy nie byłoby możliwości pozyskania tych zbiorów. Zwrócił uwagę również, że w doprowadzeniu do zakupu kolekcji ogromną rolę odegrały wcześniejsze starania i rozmowy z rodziną Tarnowskich, prowadzone przez poprzedniego dyrektora tarnobrzeskiego muzeum Adama Wójcika oraz obecnego – Tadeusza Zycha.
W przedostatnim transporcie z Zamku w Łańcucie do „domu” w Dzikowie powróciły m.in. ceramika, w tym unikalna XVI-wieczna waza, dekorowana scenami figuralnymi, srebra, fotele, konsola, komoda oraz jedno z największych rozmiarami płócien – portret Zdzisława Tarnowskiego z 1922 r. pędzla Kazimierza Pochwalskiego, jednego z najlepszych polskich portrecistów końca XIX i pierwszej połowy XX wieku.
Zabierając głos dyrektor muzeum Tadeusz Zych, wyraził podziękowanie tym wszystkim, dzięki którym udało się odzyskać przedmioty z kolekcji Zamku Dzikowskiego. – Chciałbym podziękować wszystkim, którzy sprawili, że doczekaliśmy tej wielkiej chwili. Obok mnie jest pan prezydent, którego starania o sfinansowanie zakupu kolekcji są nie do przecenienia. W pierwszej kolejności chciałbym jednak podziękować najważniejszej osobie, czyli panu Janowi Tarnowskiemu, który zdecydował się na hojny gest i sprzedanie jej za symboliczną kwotę. Podziękowania należą się również wicepremierowi prof. Piotrowi Glińskiemu za udzielenie wsparcia finansowego oraz dyrektorowi Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, a także jego pracownikom, ich pomoc była bowiem nieoceniona. Dzięki tym ludziom i ich staraniom w Dzikowie znajduje się obecnie jedna z najwspanialszych kolekcji ziemiańskich w Polsce, jaka przetrwała – podkreślał dyrektor Zych. Aby mieszkańcy Tarnobrzega i nie tylko, mogli obejrzeć cenne nabytki muzeum zorganizowało przed świętami ich pokaz. Każdy chętny mógł podziwiać przywiezione zbiory z Łańcuta bezpłatnie z zachowaniem reżimu sanitarnego.
Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej, położone pomiędzy Nałęczowem i Kazimierzem Dolnym, jest miejscem chętnie odwiedzanym przez pielgrzymów i turystów
Cisza zabytkowej kaplicy, monumentalna bazylika, a przede wszystkim obecność Maryi w cudownej figurze i dowiedzione licznymi cudami Jej wstawiennictwo sprawiają, że o każdej porze roku sanktuarium tętni życiem. Kolejnym powodem, dla którego warto zatrzymać się w Wąwolnicy, jest działające przy sanktuarium muzeum, w którym przedstawiona jest przeszłość miasta i kościoła. Uroczyste otwarcie odnowionego muzeum, umieszczonego w podziemiach zabytkowej kaplicy, odbyło się na początku lata i zostało połączone z sesją naukową. Archeolodzy, historycy i duchowni, ale też mieszkańcy Wąwolnicy wysłuchali ciekawych wykładów, m.in.: nt. rozwoju miasta, dziejów sanktuarium oraz historii cudownej figury Matki Bożej. - Warto poznać historię swojej miejscowości i sanktuarium, u podnóża którego się mieszka. W Wąwolnicy urodziłam się, wychowałam i tutaj żyję od ponad 50 lat. Przyznam jednak, że o historii swojej małej ojczyzny nie wiem zbyt wiele. To, co słyszałam, to raczej rodzinne przekazy dotyczące kilku pokoleń wstecz - przyznała Maria Wójtowicz.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
Sanktuarium w Pompejach –
widok z placu bł. Bartola Longa
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin będzie legatem papieskim na obchody 150. rocznicy przybycia wizerunku Matki Bożej Różańcowej do sanktuarium w Pompejach koło Neapolu. Odbędą się one 13 listopada.
W liście apostolskim skierowanym do swego legata Leon XIV przypomniał, że „po przybyciu czcigodnego obrazu Matki Bożej Różańcowej do Doliny Pompejów, w dniu 13 listopada 1875 roku, zadanie Dziewicy w tajemnicy Słowa Wcielonego i Ciała Mistycznego oraz obowiązki wiernych szczęśliwie połączyły się, dając początek wielkim dziełom miłosierdzia”. Papież nazwał pompejańskie sanktuarium „przybytkiem pokoju”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.