Reklama

Kościół

Skazani na misje

Wyjadą na misje bez wygórowanych oczekiwań i wielkich planów duszpasterskich. Ich największym pragnieniem jest to, by dzielić się wiarą, a najważniejszą troską – to, aby ludzie, wśród których będą pracować, mieli dostęp do sakramentów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Centrum Formacji Misyjnej na warszawskim Zaciszu do wyjazdu na misje przygotowuje się ośmiu księży diecezjalnych, jeden zakonny i trzy siostry zakonne.

Dawać serce

Siostra Laura Sztefko ze Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame od wczesnej młodości miała dwa pragnienia: służyć na misjach albo uczyć w szkole. Brała pod uwagę wstąpienie do zgromadzenia o charyzmacie misyjnym. – Tak się złożyło, że Pan chciał mieć moje serce w Zgromadzeniu Sióstr Szkolnych de Notre Dame. Powołanie misyjne zostało zahibernowane, ale wciąż pozostawało na dnie serca. Czekało i odżyło po 20 latach – mówi s. Laura.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Impuls przyszedł z prowincji afrykańskiej zgromadzenia, które tworzą już w zdecydowanej większości siostry rodzimego pochodzenia. – Zaproszenie bardzo poruszyło moje serce i postanowiłam na nie odpowiedzieć. Napisałam prośbę do siostry prowincjalnej, w której wyraziłam pragnienie pracy na misjach w Afryce. Otrzymałam zgodę. Teraz będę mogła łączyć swoje dwa marzenia: będę mogła pracować z dziećmi na misjach – dodaje.

Siostrze Laurze w zgromadzeniu niczego nie brakowało. – Przychodzi jednak taki moment, że człowiek pragnie czegoś więcej, chce zostawić wygodne życie i dawać miłość, którą ma w sercu. Jestem dowodem na to, że marzenia się spełniają. Trzeba po prostu być cierpliwym – podkreśla zakonnica, która wkrótce pojedzie do biednej wioski w Kenii. Dzieci tam nie znają angielskiego, który jest w tym kraju językiem urzędowym.

– Moje serce zawsze było wrażliwe na dzieci biedne, pozbawione opieki, które nie zaznały miłości. Mam przygotowanie pedagogiczne. Będę pracować wśród najmłodszych, dzielić się z nimi tym, co dostaję od Boga – wiarą i miłością. Jeżeli zobaczą, że jestem dobra, to łatwiej zrozumieją, że i Bóg jest dobry, pełen miłości dla wszystkich, bez wyjątku – przekonuje s. Laura.

Rozpracował mnie termit

Ksiądz Tomasz Kulig z diecezji tarnowskiej żartuje, że „był skazany na misje”. W jego rodzinnej miejscowości – Piwnicznej – mają dom księża ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Gdy był w drugiej klasie szkoły podstawowej, jeden z nich, ks. Marek Krysa, prowadził rekolekcje szkolne. W pewnym momencie wyciągnął coś niewielkiego i zapytał, chętny, żeby to zjeść. Odważył się mały Tomek. Dopiero po fakcie dowiedział się, że zjadł... termita. – Byłem przekonany, że ten termit zacznie mnie drążyć od wewnątrz. W pewnym sensie tak właśnie było – ten mały insekt zaczął mnie rozpracowywać od wewnątrz i wciąż przypominał mi o misjach – wspomina po latach ks. Tomasz.

Reklama

Decyzja o powołaniu misyjnym dojrzewała w nim powoli. – Cieszę się, że to nie był gwałtowny impuls. Wówczas bym się obawiał, że to nie świadomy wybór, ale efekt uniesienia – tłumaczy ks. Kulig.

Gdy ktoś spytał go niedawno, jaki ma cel, jadąc na misje, odpowiedział, że chce pozwolić Bogu się zbawić. Gdy zdziwiony rozmówca stwierdził, że to dość samolubne, bo przecież misjonarz ma się wyrzec samego siebie dla innych, ks. Tomasz odparł, iż powołanie misyjne jest najpierw drogą do zbawienia dla samego misjonarza. Przecież Bóg mówi: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16, 26).

Od tamtej pory kandydata na misjonarza nurtuje pytanie: czy pracując na misjach, naprawdę zbawi siebie? Pojawia się też inne pytanie: czy jedzie jako ten, który ma pełnić wolę Bożą, czy jako ten, który będzie realizował swoje plany? – Doszedłem do wniosku, że najpierw ma się wypełnić wola Boga wobec mnie. Misjonarz, który nie dba o siebie, o swoje zbawienie, nie może dać go wielu ludziom, do których został posłany. Jadę tam, żeby się zbawić, pomagając ludziom – deklaruje ks. Kulig.

Odrzuca od siebie pokusę poprawiania ludzi, „układania ich pod siebie”. Uważa, że niekoniecznie to, co zdaje egzamin w Europie, będzie dobre dla ludzi w innej części świata. – Oni mają prawo do tego, żebym przyjechał do nich jako dobry człowiek, pobożny, wykształcony ksiądz. Nie mogę im tego prawa odebrać – stwierdza ks. Tomasz.

Reklama

Wzajemnie dzielić się wiarą

Podobne nastawienie do przyszłej pracy ma ks. Piotr Sierzchuła, kapłan arch. wrocławskiej, 13 lat po święceniach, który wybiera się do Papui-Nowej Gwinei.

Pierwsza myśl o wyjeździe na misje zrodziła się u niego w seminarium, ale sporo czasu minęło, zanim złożył dokumenty w Centrum Formacji Misyjnej. Nigdy jednak nie zapomniał o misjach, zawsze się nimi interesował. To zainteresowanie rozbudziła w nim niezwykła misjonarka z Doume w Kamerunie, s. Hanna Gnatowska, pallotynka, którą poznał, gdy była na urlopie we Francji. Kiedy tylko usłyszała, że wielkim marzeniem ks. Piotra jest wyjazd na misje, zaprosiła go do Kamerunu. On przyglądał się tam pracy sióstr pallotynek i nie miał już wątpliwości, że odnalazł powołanie w powołaniu, które pojawia się, gdy Bóg wzywa kapłana do pracy na misjach. – Pomyślałem sobie: nie powinienem odkładać decyzji na później, trzeba spróbować – mówi ks. Piotr. Szybko doszedł do wniosku, że łatwiej mu będzie się przygotować do pracy w Papui-Nowej Gwinei, gdzie językiem urzędowym jest angielski, niż we francuskojęzycznym Kamerunie, gdzie języka musiałby się uczyć od podstaw.

– Co ja im tam zawiozę? – zastanawia się ks. Sierzchuła. – Nie potrafię budować, projektować, przeprowadzać operacji medycznych. Zawiozę przede wszystkim swoją wiarę. Nie tylko będę im ją przekazywać – chcę także czerpać z wiary ludzi, do których jadę, poznawać, jak postrzegają świat – zaznacza.

Ksiądz Piotr nie snuje dalekosiężnych planów. Chce się zdać całkowicie na Pana Boga, który wskaże mu, co w danej chwili powinien robić. Nie ma jednak wątpliwości, że priorytetem duszpasterskim jest dla niego sprawowanie sakramentów.

Reklama

Pójść jeszcze dalej

Z podobną motywacją na misje do Boliwii wyjeżdża ks. Andrzej Migrała, kapłan arch. warmińskiej, który jest 29 lat po święceniach. Przez 10 lat pracował w mieście Turka n. Stryjem, w obwodzie lwowskim. Wówczas jeszcze bardziej uświadomił sobie powołanie do służby w Kościele w wymiarze powszechnym, do czego inspiracją stały się dla niego wezwania do kapłanów skierowane przez Jana Pawła II i Benedykta XVI. – Praca na Ukrainie dodała mi odwagi, żeby pójść jeszcze dalej, i dlatego zacząłem myśleć o wyjeździe na misje – mówi ks. Andrzej. – Zważywszy na to, że w innych częściach świata braki personalne pośród kapłanów są o wiele większe, postanowiłem wesprzeć te Kościoły – uzasadnia swoją decyzję kapłan.

Ksiądz Migrała zdaje sobie sprawę, że w wielu regionach świata odczuwa się dotkliwy brak kapłanów. Jadąc do Boliwii, chciałby przybliżyć ludziom drogę do duszpasterza, udzielać im sakramentów, przygotowywać dzieci do I Komunii św., a młodzież do bierzmowania. – Przyświeca mi pragnienie służby ludziom opuszczonym, pozbawionym sakramentów. Nie ma dla mnie nic ważniejszego – zapewnia.

2022-03-08 13:41

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

List z misji w Peru

Niedziela toruńska 1/2013, str. 5

[ TEMATY ]

misje

Archiwum ks. Krystiana Bółkowskiego

Ks. Krystian w Mazamari przewodniczy uroczystości przyjęcia I Komunii św. przez dzieci

Ks. Krystian w Mazamari przewodniczy uroczystości przyjęcia I Komunii św. przez dzieci

W październiku ub.r. na misje do Peru wyjechał ks. Krystian Bółkowski pochodzący z parafii św. Antoniego na toruńskich Wrzosach. Jest to czwarty ksiądz naszej diecezji, który podjął prace na misjach. Poniżej przedstawiamy list, który przesłał ks. Krystian po miesiącu pobytu na misjach. Polecajmy Bogu w modlitwie jego posługę

Pisząc te słowa, bardzo serdecznie pozdrawiam z peruwiańskiej ziemi. Po miesiącu w nowych okolicznościach, po tygodniu spędzonym w stolicy w Limie, a później tygodniu wśród Polaków w Quillazu jestem na parafii w typowej Selwie (czyt. Dżungla). Od 3 tygodni zastępuję proboszcza, który wraz z biskupem wizytuje parafie w wikariacie. Parafia w Mazamari jako dawna misja franciszkańska jest dość duża, oprócz kaplic, w których jest sprawowana liturgia, jest także szkoła w Aldea prowadzona przez siostry franciszkanki, w której dwa razy w tygodniu sprawuję Mszę św. dla dzieci nativos, czyli z rodzin indiańskich.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję