Reklama

Kościół

Pasterze i fachowcy

Wielki Czwartek, to dzień ustanowienia sakramentów Eucharystii i kapłaństwa. To święto wszystkich księży. W marcu na otwarciu sympozjum na temat kapłaństwa papież Franciszek w bardzo osobistym wystąpieniu powiedział m.in., że ludzie szukają dziś pasterzy na wzór Jezusa, a nie urzędników czy fachowców od sacrum. Z bp. Januszem Mastalskim, biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, o realiach życia współczesnego księdza rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Niedziela Ogólnopolska 15/2022, str. 20-23

[ TEMATY ]

ksiądz

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Twórczy kapłan nigdy się nie wypali, mówi bp Janusz Mastalski w rozmowie z ks. Jarosławem Grabowskim

Twórczy kapłan nigdy się nie wypali, mówi bp Janusz Mastalski w rozmowie
z ks. Jarosławem Grabowskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Jarosław Grabowski: Księża znajdują się dziś „pod ostrzałem”. Są nie tylko krytykowani, wyszydzani, odsądzani od czci i wiary, ale też przez wielu po prostu znienawidzeni. Czy my, kapłani, sami jesteśmy temu winni? A może to ze światem stało się coś złego?

Bp Janusz Mastalski: Myślę, że jedno i drugie. Nie da się ukryć, że skandale były – tu trzeba się bić w piersi – i pozostawiły ślad w sercach i umysłach wielu ludzi. Spowodowały ponadto mocno nagłaśniane w mediach fałszywe oskarżenia wobec – jak się potem okazało – niewinnych kapłanów. To jest jedna sprawa. Druga – to widoczny i zmasowany atak na Kościół na całym świecie. Wszystkie ruchy antyklerykalne, których działań jesteśmy obecnie świadkami, starają się pokazać, że Kościół, w tym duchowieństwo, wcale nie służy dobru, prawdzie czy wolności. Ta krzywdząca tendencja to uogólnianie: skoro jakiś duchowny okazał się pedofilem, to znaczy, że wszyscy są pedofilami. Wydaje mi się, że obnażenie pewnych problemów kapłańskich i uogólnienia sprawiły, iż tak naprawdę ten dobry kapłan jest ciągle spychany do narożnika.

Papież Franciszek przestrzega księży: „Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, nie lubi podwójnego życia”. Takie postawy to efekt „bycia w świecie” czy nieprzystającej do rzeczywistości formacji? Z czego to wynika?

Te słowa mogą dotyczyć każdego człowieka. Wszędzie, gdzie są dwulicowość, połowiczność, jakiś fałsz – to nie jest droga chrześcijańska. To po pierwsze. Po drugie – kapłan żyje dla ludzi i z ludźmi. Jest więc trochę jak gąbka – nasiąka pewnym stylem otoczenia, trendami, poglądami...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Skąd zatem taki apel Franciszka?

W moim przekonaniu stąd, że do papieża docierają różnego rodzaju informacje o skandalach. Tekst przemówienia Ojca Świętego na rozpoczęcie sympozjum najpierw świadczy o tym, że takie sytuacje się zdarzają, a potem jest pewnego rodzaju profilaktyką Franciszka. Ojciec Święty wskazał w nim na cztery wymiary bliskości. Jednym z nich jest bliskość z drugim człowiekiem. My, kapłani, musimy być blisko człowieka, ale nie wolno nam przejmować pewnych światowych trendów. A zdarza się, że kapłan, który ma uwrażliwiać człowieka, czasem już sam nie wie, kim jest, dokąd idzie i na jakich wartościach ma budować swoje życie.

Reklama

Benedykt XVI napisał kiedyś, że „kapłaństwo potrzebuje człowieka, który daje siebie, a nie część swojego czasu”. A teraz modne jest, by ksiądz miał jakąś pasję, odskocznię od codziennych obowiązków, czas wyłącznie dla siebie.

Musimy sobie uświadomić, że my, księża, nie jesteśmy jakimiś cyborgami; jesteśmy ludźmi, którzy również potrzebują odpoczynku. Jest takie powiedzenie: zmęczony ksiądz to toksyczny ksiądz. On także musi odreagowywać, bo będzie miał problemy z samym sobą i będzie to później przerzucał na swoich wiernych.

A jeżeli pasja dominuje w jego życiu?

To znaczy, że zapomniał, kim jest, po co jest i jakie jest jego zadanie. To kwestia tożsamości kapłańskiej. Pasja jednak może się stać fantastyczną niszą, w której się odpoczywa.

Ksiądz Biskup np. pisze książki...

...ale nie kosztem mojej posługi, bo piszę je najczęściej w nocy. Zresztą pisanie nie jest moją pasją – zawsze były nią podróże. Starałem się odwiedzać nieznane mi miejsca, by spotkać inną kulturę, z niej czerpać, czegoś się nauczyć. Ale proszę mi wierzyć, te podróże nigdy nie przesłoniły głównej pasji mojego życia, którą jest Pan Bóg w drugim człowieku. Dlatego jeśli miałem do czynienia np. z sytuacją, że ktoś prosi o spowiedź albo o rozmowę, chce się wypłakać, wyżalić, opowiedzieć o swoich problemach, to zawsze było to ważniejsze niż pisanie książek.

Reklama

Idąc tropem pasji – kapłan ma pokornie wskazywać na Jezusa, a nie na siebie. Czy ksiądz z YouTube’a to jeszcze kaznodzieja, czy już tylko celebryta? A może to jednak forma nowoczesnej ewangelizacji?

Rozumiem, że w tym przypadku celebryta oznacza coś negatywnego... Mnie się wydaje, że trzeba oddać szacunek księżom, którzy próbują wykorzystywać nowe technologie do ewangelizacji. Wszystko zależy od tego, jak to robią. Bo w sytuacji, gdy dla danego księdza liczy się tylko wskaźnik, tj. to, ile osób weszło na stronę czy na YouTube’a – mamy do czynienia z ewangelizacją, jednocześnie z elementami promowania siebie, a to już jest niebezpieczne. Oczywiście, wszystko zależy od osobowości kapłana.

Jak to jest, że jedni księża mają pełne kościoły, a u innych zajęte są tylko pierwsze ławki? Kapłanów irytuje zjawisko tzw. churchingu – niedzielnych wędrówek po kościołach w poszukiwaniu dobrych kaznodziejów, „ładnie” sprawowanej Liturgii. Ale do kogo mieć o to pretensje? Do świeckich czy do księży, którym czasem brakuje chęci, by popracować np. nad lepszym kazaniem?

Ciągle się toczy dyskusja nt. tego, jak powinna wyglądać współczesna parafia, ale oczywiście czynnikiem, który ma tutaj decydujący wpływ, jest duszpasterz. Wydaje mi się, że bardzo ważną kwestią w tym przypadku jest formacja kapłańska – już nie klerycka, a właśnie kapłańska. Twórczy kapłan bowiem nigdy się nie wypali. Jeżeli więc mam przygotowane kazania na cykl ABC i przez lata w kółko mówię to samo, to znaczy, że gdzieś zgubiłem zachwyt Panem Jezusem.

Czyli nie miej pretensji, że parafianie idą do sąsiada...

Z jednej strony – tak, ale z drugiej – muszę też stanąć w obronie księży, bo przecież „wszystkim nie dogodzisz”. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy duchowny jest krasomówcą... A co do churchingu – wiąże się on z obecnym mobilnym trybem życia, to kwestia dużych miast.

Reklama

Ostatnio usłyszałem opinię świeckich, że do seminariów duchownych przyjmowani są nieopierzeni 19-latkowie, którzy jeszcze nie zdążyli doświadczyć prawdziwego życia, a już zostają od niego odcięci. Najpierw niech sobie popracują, zamieszkają na swoim, a nie u rodziców, niech choć w pewnym stopniu zobaczą, na czym polega „dorosłe” życie, a potem niech idą za głosem powołania. Co Ksiądz Biskup na to?

Nie mogę się z tym zgodzić. Do seminarium duchownego przychodzi coraz więcej ludzi po studiach, po licencjatach. Wstępują też starsi, którzy już gdzieś pracowali, byli samodzielni; takich po maturze jest coraz mniej, o czym mówią statystyki. Zgadzam się natomiast z tezą, że chłopak tuż po maturze może być niedojrzały, jak to ksiądz ujął: „nieopierzony”, chociaż... Tak naprawdę wszystko zależy nawet nie od tego, ile ktoś ma lat, tylko od tego, w jakiej rodzinie się wychował. Jako były rektor mogę powiedzieć, że jeżeli takie niedojrzałe osobowości przychodziły do seminarium, to one były szybko weryfikowane.

Czy ta weryfikacja, ze względu na małą liczbę kandydatów do kapłaństwa, nie jest dzisiaj zbyt łagodna...?

Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że teraz łatwiej jest się prześlizgnąć przez seminarium, bo jest mało kleryków. Obecnie mamy w seminarium coraz więcej narzędzi, które pomagają w tym, żeby do kapłaństwa docierali ludzie już w miarę dojrzali.

Jakie to są narzędzia?

Głównie psychologiczne. Jest także ogólnopolski program, który wskazuje, co powinno się odbywać na poszczególnych etapach formacji. Ponadto seminaria w Polsce są coraz bardziej otwarte na różnorodne ruchy i wspólnoty formacyjne. Zetknięcie się z oazą rodzin albo z ludźmi, którzy borykają się z jakimiś problemami, sprawia, że młody człowiek bardziej dojrzewa, uświadamia sobie, iż kiedyś będzie pracował właśnie dla takich ludzi i z nimi.

Reklama

Księża, którzy mają zarzuty pedofilskie, to mężczyźni, którzy właściwie nigdy nie powinni byli otrzymać święceń. Czy u podstaw tych absolutnie nieakceptowalnych czynów leżą dewiacyjne osobowości sprawców czy brak u nich poczucia grzechu ciężkiego? Jak można usprawnić system kontroli w Kościele, by takie przypadki wychwytywać wcześniej?

Nie mam wątpliwości, że ten system jest coraz bardziej szczelny, przeprowadza się coraz więcej badań psychologicznych, coraz więcej spotkań, wywiadów, które mogą spowodować, że takie osoby zostaną skonfrontowane z prawdą. Trzeba pamiętać o tym, że w przypadku tych, którzy zostali wyświęceni, a mieli przedtem skłonności pedofilskie, to nie jest nawet kwestia grzechu ciężkiego – tylko kwestia uczciwości wobec Boga, Kościoła, wobec siebie samego, drugiego człowieka. Przecież każdy kandydat do diakonatu lub do święceń kapłańskich doskonale wie, czego mu nie wolno. A zatem, jeżeli ma się złe skłonności, w ten sposób niejako oszukuje się Kościół. Moim zdaniem, to jest nawet świętokradzkie przyjęcie sakramentu kapłaństwa. Najbardziej bolesne jest to, że ci mężczyźni z jednej strony wyrządzają ogromną krzywdę dziecku, a z drugiej – zadają ogromną ranę Kościołowi.

Przestępstw wobec nieletnich dopuściła się naprawdę mała grupa duchownych, jednak cień pada na całą resztę. I choć zdecydowaną większość kapłanów cechują wierność Chrystusowi i oddana posługa, mamy w parafiach coraz mniej wiernych. Jak odwrócić ten trend?

To jest bardzo drażliwy społeczny problem. Z jednej strony, wykorzystanie dziecka stanowi zbrodnię, coś niewyobrażalnego. Ale wykorzystanie dziecka przez osobę, która pełni funkcję zaufania społecznego, to jest złamanie życia nie tylko temu dziecku, ale też całej rodzinie, a może nawet całemu pokoleniu ludzi. Z drugiej strony... Jak Kościół ma zaufać takiemu człowiekowi, który go oszukiwał? I tu wracamy do przemówienia Franciszka, który apelował, żeby nie być dwulicowym. Większości czynów pedofilskich dopuszczali się ludzie, którzy wprawdzie wykazywali gorliwość kapłańską, ale jednocześnie mieli podwójną moralność, wiedli podwójne życie...

Reklama

Od wielu lat prowadzę rekolekcje kapłańskie. W tamtym roku było na nich 400-500 księży z całej Polski. Mówili mi, że wewnętrznie cierpią, no bo jak okazać dziecku zwykłą sympatię czy życzliwość? Duszpasterstwo zostało w pewnym sensie zniszczone; wszystko, co było do tej pory normalne, teraz staje się podejrzane. A my nie możemy ciągle stać w narożniku. Jakaś grupa kapłanów dopuściła się przestępstwa, a tysiące księży nie wie, jak ma teraz prowadzić duszpasterstwo.

Co im Ksiądz Biskup radzi?

Żeby robili to, co do tej pory: pełne zaangażowanie, otwartość, z zachowaniem pewnych reguł, które są akceptowalne społecznie. Ale to dotyczy nie tylko księdza – również nauczyciela, lekarza...

Niektórzy księża mają spore problemy z posłuszeństwem, które ślubują swojemu biskupowi. Czy to jest jakiś znak czasów? A może niezrozumienie sensu posłuszeństwa, umiejętności słuchania swojego biskupa i dokonywania samokrytyki?

Zgadzam się ze wszystkim, co Ksiądz Redaktor powiedział, chciałbym tylko dodać, że żyjemy w czasach demokracji, próbuje się więc także z Kościoła zrobić miejsce, w którym wszystko należy przegłosowywać. Jeżeli ktoś ma być przeniesiony do innej parafii, to najlepiej, żebyśmy to przegłosowali. Taka mentalność pojawia się szczególnie u młodych kapłanów...

Reklama

Ale na to, by wyjaśnić klerykowi, na czym polega posłuszeństwo biskupowi, jest 6 lat.

Papież Franciszek we wspomnianym przemówieniu mówił o bliskości z biskupem. Wiem, że cokolwiek teraz powiem jako biskup, będzie komentowane: łatwo się mówi... Proszę mi jednak wierzyć, że często jesteśmy pozytywnie „rozczarowani” rozmową z biskupem. Jeżeli się odważymy...

Pamiętam, jak zrobiłem doktorat i zacząłem się „piąć po szczeblach kariery naukowej”. Mogę zaświadczyć, że im wyżej, tym zimniej. Jako zwykły adiunkt czy asystent wiedziałem prawie wszystko; gdy zostałem dziekanem, połowa tej wiedzy została ode mnie odcięta. A jako prorektor nie wiedziałem już prawie nic. Podobnie jest z biskupem. Bardzo wiele informacji do nas nie dociera. Jeśli się więc zdarzy nieraz jakaś błędna decyzja, to często wynika ona, niestety, z niewiedzy.

Czy zgadza się Ksiądz Biskup ze stwierdzeniem, że najczęstszym powodem odejść z kapłaństwa jest celibat?

Czytelnicy pewnie będą zbulwersowani, ale powiem, że naruszenie celibatu jest tu skutkiem, a nie powodem. Przyczyna jest dużo, dużo głębsza. W moim przekonaniu, chodzi o ogromny deficyt wiary i wypalenie zawodowe. To powoduje, że zaczynam szukać bliskości gdzie indziej i w którymś momencie się okazuje, że seksualność, zbliżenie, dotyk pomagają mi w funkcjonowaniu. Zresztą proszę się rozejrzeć wokoło – próbuje się nam wmówić, że liczą się tylko zmysły, emocje... Pisałem o tym w paru książkach.

Franciszek na rozpoczęcie watykańskiego sympozjum powiedział, że bez żarliwości modlitwy, bez życia duchowego, adoracji, zawierzenia Maryi, mądrego towarzyszenia kierownika duchowego kapłan jest tylko znużonym robotnikiem czy fachowcem od sacrum. Mamy dzisiaj w Polsce więcej fachowców, funkcjonariuszy kultu czy uduchowionych robotników w winnicy Pańskiej?

Będę bronił polskiego kapłana, i to bardzo mocno. Uważam, że mamy naprawdę dużo uduchowionych księży. Stara maksyma mówi jednak, że zło zawsze jest głośniejsze. Mam kontakt z wieloma kapłanami z różnych diecezji i wiem, że w Polsce jest wielu robotników w winnicy Pańskiej, którzy boją się o jutro, bo różnego rodzaju narzędzia pracy są im wytrącane z rąk. Ta sytuacja, wbrew pozorom, bardziej mobilizuje np. do wspólnej modlitwy. Towarzyszy nam świadomość, że jeżeli jestem księdzem, to znaczy, że ktoś tym powołaniem mnie obdarował – a tym kimś jest Pan Bóg.

Bp prof. dr hab. Janusz Mastalski od 2018 r. jest biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Naukowo, od prawie 30 lat, zajmuje się pedagogiką rodziny. Wypromował ponad 360 magistrów i 21 doktorów. Napisał blisko 40 książek naukowych i popularnonaukowych, a także ok. 200 artykułów. Wygłosił 350 rekolekcji parafialnych i specjalistycznych (w tym ok. 60 rekolekcji kapłańskich i dla kleryków). Czynnie bierze udział w formacji kapłańskiej w wielu diecezjach w Polsce.

2022-04-05 13:22

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za powołania kapłańskie

[ TEMATY ]

modlitwa

ksiądz

powołanie

Bożena Sztajner

Powołanie kapłańskie jest darem Bożym, stanowiącym niewątpliwie wielkie dobro dla tego, dla kogo jest przede wszystkim przeznaczone. Ale jest to również dar dla całego Kościoła, dobro dla jego życia i misji. Kościół przeto winien chronić ten dar, cenić go i miłować. Kościół ponosi odpowiedzialność za narodziny i dojrzewanie powołań kapłańskich. Dlatego aktywnym podmiotem i animatorem duszpasterstwa powołań jest wspólnota kościelna w całej swej różnorodności: od Kościoła powszechnego do Kościoła lokalnego i – dalej – do parafii i do każdego członka Ludu Bożego.
Istnieje dziś szczególna konieczność, aby rozpowszechniało się i utrwalało przekonanie, że troska o powołania jest łaską i odpowiedzialnością powierzoną wszystkim bez wyjątku członkom Kościoła. Sobór Watykański II bardzo wyraźnie stwierdził, że „obowiązek budzenia powołań ciąży na całej społeczności chrześcijańskiej, która winna spełniać go przede wszystkim przez życie w pełni chrześcijańskie”. Tylko dzięki takiemu przekonaniu duszpasterstwo powołań ukaże swe oblicze naprawdę kościelne, rozwinie jednolitą działalność, korzystając także ze specjalnych instytucji i odpowiednich środków służących budowaniu wspólnoty i współodpowiedzialności.
Odpowiedzialność za duszpasterstwo powołań kapłańskich spoczywa przede wszystkim na biskupie, który winien mu się poświęcić osobiście, chociaż może i powinien korzystać z wielorakiej współpracy. Biskup jest ojcem i przyjacielem dla swoich kapłanów, i stąd do niego przede wszystkim należy troska o „zapewnienie kontynuacji” charyzmatu i posługi kapłańskiej, o przysporzenie presbyterium nowych sił przez nałożenie rąk. Winien on dbać o to, aby duszpasterstwo ogólne miało zawsze wymiar powołaniowy, a raczej, żeby wymiar ten stanowił jego integralną, nieodłączną część. Zadaniem biskupa jest wspomaganie i koordynowanie różnych inicjatyw powołaniowych.
Biskup wie, że może liczyć przede wszystkim na pomoc swoich kapłanów. Wszyscy księża dzielą z nim troskę i odpowiedzialność za budzenie i rozwijanie powołań kapłańskich, jak bowiem stwierdził Sobór, „do kapłanów, jako wychowawców w wierze, należy troszczyć się osobiście lub przez innych, by każdy z wiernych został doprowadzony w Duchu Świętym do rozwoju swego własnego powołania”. „Obowiązek ten należy niewątpliwie do samego posłannictwa kapłańskiego, przez które prezbiter uczestniczy w trosce całego Kościoła, aby nigdy tu na ziemi nie brakło robotników wśród Ludu Bożego”. Najważniejszym i najskuteczniejszym środkiem budzenia powołań jest świadectwo życia kapłanów, ich bezwarunkowe oddanie się owczarni Bożej, ich pełna miłości służba Chrystusowi i jego Kościołowi – służba będąca dźwiganiem krzyża, przyjętego z paschalną nadzieją i radością, wreszcie braterska zgoda i gorące pragnienie ewangelizacji.
Bardzo szczególna odpowiedzialność spoczywa na rodzinie chrześcijańskiej, która na mocy sakramentu małżeństwa uczestniczy na swój własny i oryginalny sposób w misji wychowawczej Kościoła, Nauczyciela i Matki. Jak napisali Ojcowie Synodalni, „rodzina chrześcijańska, istotnie stanowiąca «niejako domowy Kościół» (Lumen gentium, 11), zawsze stwarzała i nadal stwarza warunki sprzyjające budzeniu się powołań. Ponieważ dzisiaj rodzina chrześcijańska jest zagrożona, należy przywiązywać wielką wagę do duszpasterstwa rodzin, aby one, przyjmując wielkodusznie dar ludzkiego życia, stanowiły «jakby pierwsze seminarium» (Optatam totius, 2), w którym dzieci mogłyby od początku uczyć się pobożności, modlitwy i miłości do Kościoła”. Harmonijną kontynuacją dzieła rodziny i rodziców powinna być szkoła, powołana do tego, by urzeczywistniać swą tożsamość „wspólnoty wychowującej” między innymi przez taki program kształcenia, który zdolny jest ukazać powołanie jako fundamentalną i wpisaną w naturę wartość osoby ludzkiej. W tym też znaczeniu szkoła, jeśli jest ubogacona duchem chrześcijańskim (zarówno dzięki obecności odpowiednio licznych przedstawicieli Kościoła w szkołach państwowych, zgodnie z prawem poszczególnych krajów, jak i przede wszystkim dzięki działalności szkół katolickich), może rozbudzić „w duszy chłopców i młodzieży pragnienie pełnienia woli Bożej przez wybór stanu życia najbardziej odpowiadającego każdemu, przy czym nie powinno być nigdy wykluczone powołanie do posługi kapłańskiej”.
Również świeccy chrześcijanie, w szczególności katecheci, nauczyciele, wychowawcy, animatorzy duszpasterstwa młodzieży, w miarę własnych umiejętności i na własny sposób, odgrywają wielką rolę w duszpasterstwie powołań kapłańskich; im lepiej zrozumieją sens swego powołania i misji w Kościele, tym pełniej będą cenili wartość powołania i posłannictwa kapłańskiego, którego nic nie może zastąpić.
We wspólnotach diecezjalnych i parafialnych trzeba doceniać i popierać grupy powołaniowe, których członkowie ofiarowują swe modlitwy i cierpienia w intencji powołań kapłańskich i zakonnych, a także wspierają je moralnie i materialnie.
Należy również wspomnieć o licznych grupach, ruchach i stowarzyszeniach świeckich chrześcijan, które dzięki Duchowi Świętemu rodzą się i rozwijają w Kościele i nadają bardziej misyjny charakter chrześcijańskiej obecności w świecie. Te różnorodne zrzeszenia świeckich okazują się niezwykle żyzną glebą dla rodzenia się powołań do życia konsekrowanego, prawdziwymi ośrodkami formowania się i dojrzewania powołań. Istotnie, wielu młodych właśnie w środowisku tych zrzeszeń i dzięki nim usłyszało wezwanie Pana, by iść za Nim drogą kapłańskiej posługi, oraz odpowiedziało na nie z budującą wielkodusznością. Należy zatem docenić działalność tych grup, aby w jedności z całym Kościołem i dla jego wzrostu mogły wnieść swój specyficzny wkład w rozwój duszpasterstwa powołań.
Praca różnorodnych grup i licznych członków Kościoła zaangażowanych w duszpasterstwo powołań będzie tym skuteczniejsza, im bardziej będą się starali, aby wspólnota kościelna, poczynając od parafii, zrozumiała, że sprawa powołań kapłańskich nie może być w żadnym wypadku „zlecona” wybranym „pełnomocnikom” (księżom w ogóle, a księżom pracującym w seminarium w szczególności), bowiem jest to „żywotny problem leżący w samym sercu Kościoła”, musi zatem znaleźć się w centrum miłości, jaką każdy chrześcijanin żywi do Kościoła.

Z posynodalnej adhortacji apostolskiej Jana Pawła II „Pastores dabo vobis”, nr 41 z roku 1992

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Magdalena Guziak-Nowak: wszystkie ręce na pokład dla ochrony życia dziecka nienarodzonego

2024-05-04 09:55

[ TEMATY ]

pro life

Adobe.Stock

- Jestem przeciw aborcji, ponieważ po pierwsze nie wolno zabijać niewinnych dzieci, a po drugie kobiety zasługują na dobrą, konkretną, realną pomoc w rozwiązaniu ich prawdziwych problemów, z którymi czasami w ciąży muszą się borykać, a nie na taką tanią alternatywę, która do końca życia pozostanie wyrwą w sercu - mówi Magdalena Guziak-Nowak, sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, dyrektor ds. edukacji.

Pani Magdalena wraz z mężem Marcinem wygłosiła 2 maja konferencję nt. „Każde życie jest święte i nienaruszalne” w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w ramach comiesięcznych modlitw w intencji rodzin i ochrony życia poczętego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję