Okazją do spotkania ze wspólnotą jest trwający synod zwołany przez papieża Franciszka. Na terenie tutejszej parafii odbywa się także hipoterapia, która jest ogromną pomocą dla dzieci z niepełnosprawnością. – W naszej parafii duszpasterze: proboszcz ks. Marek Jelonek i wikariusz ks. Grzegorz Kałuża nie ograniczają się tylko do sprawowania Mszy św. i sakramentów. Działają tutaj: krąg biblijny, Akcja Katolicka, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i Dzieci Maryi. Jest fajna grupa ministrantów i lektorów. Bardzo pięknie pracują kościelny i organista. Pan Jan, nasz kościelny, to człowiek oddany Kościołowi i naszej parafii. Zresztą kiedy mówi się o parafii, to trzeba tych ludzi zauważyć – oznajmia Józef Parzybut.
– Nasi duszpasterze współpracują z Gminnym Ośrodkiem Kultury, „Aktywnymi Razem”, kołami gospodyń wiejskich i ochotniczą strażą pożarną. Warto wspomnieć, że ks. Marek prowadzi hipoterapię dla dzieci z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Gromadzicach – dodaje pan Józef.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Synod i przyszłość
Reklama
Nasz rozmówca stwierdza, że synod jest bardzo potrzebny, aby ludzie mogli się jeszcze bardziej wypowiedzieć. – Najważniejsze, moim zdaniem, jest również to, że może on odbywać się w wymiarach parafii. Jest to także okazja do tego, aby ci wszyscy, którzy krytykują Kościół, mogli pokazać, co potrafią i chcą zrobić dla Kościoła, a nie tylko krytykować. Synod powinien być także pomocny w powrocie ludzi do Kościoła, a wiernych na nabożeństwa do świątyni parafialnej po zakończeniu pandemii. Trzeba dużo rozmawiać z ludźmi o powrocie do praktyk religijnych. I to powinniśmy robić wszyscy – zaznacza Józef Parzybut.
Wskazuje również, że często jest tak, że ludzie traktują Kościół jako instytucję, urząd, a tak naprawdę nic z siebie nie dają. – A przecież jest tak wiele osób ze zmysłem wiary, talentami, dlatego owocem synodu powinno być większe zaangażowanie wiernych w życie swojej wspólnoty parafialnej, a tym samym wzięcie większej odpowiedzialności, wspólnie z duszpasterzami, za parafię. Sami kapłani nie są w stanie zrobić wszystkiego i udźwignąć ciężaru, który niosą na swoich barkach – kontynuuje.
Młodzi i Kościół
Bardzo ważni są i powinni być młodzi ludzie. – Ich obecność w kościele to nie tylko sprawa samego Kościoła. Tu chodzi również o wychowanie w rodzinach. Łatwo przecież zauważyć, że bardzo często sami rodzice nie idą na Mszę św. i zwalniają z tego obowiązku swoich synów i córki. Wiele rzeczy stało się ważniejszych od Pana Boga. Albo jest jakiś ciekawy film w telewizji, albo wycieczka, trening czy też inne zajęcia, a w tym wszystkim nie myśli się o Bogu – mówi z ubolewaniem pan Józef. – Młode pokolenie ma inne sprawy na głowie, ich nie interesuje takie zwyczajne życie parafii, i to martwi. Choćby nawet tak prosta sprawa, jak zamówienie Mszy św. za swoich bliskich zmarłych, bardzo często w młodym pokoleniu jest nieobecna. Dawniej była więź między domem rodzinnym a domem Bożym. Po przyjściu z kościoła rozmawiało się przy obiedzie o sprawach religijnych. Mama nieraz przepytywała z usłyszanej podczas liturgii Ewangelii. Było też silne przywiązanie do wartości chrześcijańskich. Dzisiaj również problemem jest to, że nie ma takich religijnych rozmów w naszych domach – podkreśla.